tag:blogger.com,1999:blog-49081217361566238482024-03-06T06:54:16.437+01:00Sasuke Uchiha & Naomi HatakeMiłość wymaga poświęceńAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/05253720993367642339noreply@blogger.comBlogger38125tag:blogger.com,1999:blog-4908121736156623848.post-63220921789758890352016-12-27T23:28:00.001+01:002016-12-27T23:28:51.034+01:00XXXV<div style="text-align: right;">
<i>I was born in a thunderstorm</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i> I grew up overnight </i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>I played alone</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i> I played on my own </i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>I survived </i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Hey</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>I wanted everything I never had</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i> Like the love that comes with life </i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>I wore envy and I hated it</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i> But I survived</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><b>Sia - Alive</b></i></div>
<br />
<br />
Nie czułam bólu ani cierpienia. Moje ciało nie odbierało żadnych bodźców.<br />
Odniosłam wrażenie, że pływam po bezkresnej ciemności, nie mogąc znaleźć żadnego portu. Czerń otaczała mnie ze wszystkich storn, ciasno oplatając swoimi mackami. Moje powieki były takie ciężkie. Starałam się je otworzyć, ale za każdym razem kończyło się to fiaskiem. Nie wiedziałam, ile tak trwałam. Dzień, miesiąc, czy może rok. W pewnym momencie usłyszałam głos. Ostry i stanowczy, który wyrwał mnie spod otępienia.<br />
- Tylko od ciebie zależy jak to się skończy.<br />
Otworzyłam oczy. Było biało, przeraźliwie biało, gorzej niż w szpitalu w Konohagakure. Podniosłam się do siadu i przetarłam dłonią oczy. Myślałam, że coś się zmieni, ale przerażająca biel pozostała. Z dwojga złego była lepsza niż ta okropna czerń.<br />
Spojrzawszy w górę, dostrzegłam ogromnego, białego wilka. Przez chwilę opętał mnie strach, ale uświadomiłam sobie, że go znam.<br />
- Amaterasu. - wyszeptałam, usilnie próbując sobie wszystko przypomnieć.<br />
- Wiesz kim jestem? - odniosłam wrażenie, że odetchnął z ulgą - Skąd mnie znasz?<br />
- Ja... nie wiem. Mam wrażenie, że znam cię od zawsze.<br />
Wilk zawiesił na mnie czujne spojrzenie.<br />
- Jak masz na imię?<br />
Z przykrością doszłam do wniosku, że nie znam odpowiedzi na tak proste pytanie. Właśnie, ja? Kim jestem? Dlaczego tutaj jestem? Gdzie byłam wcześniej?<br />
Patrzyłam w ogromne oczy wilka, próbując odnaleźć w nich odpowiedź, ale ten milczał. Wtedy poczułam kroplę, która spadła na moją twarz.<br />
Nie miałam pojęcia skąd się wzięła. Nie widziałam wcześniej żadnych chmur, które mogłyby ją zrzucić.<br />
Krople spadły znowu i wtedy usłyszałam... <i>szloch?</i><br />
Ktoś płakał. Coś mamrotał, ale było to zbyt niewyraźne.<br />
<i>Nie zostawiaj mnie.</i><br />
To był głos mężczyzny, ale jakiego? Mój umysł pracował na najwyższych obrotach. Już gdzieś kiedyś go słyszałam.<br />
<i>Naomi nie zostawiaj mnie.</i><br />
Wtedy informacje zaczęły uderzać we mnie z prędkością światła. Całe moje życie przeleciało mi przed oczami, zatrzymując na jego ostatnim fragmencie - walce z Naofumim i moją druzgocącą porażką.<br />
Czy ja w ogóle jeszcze żyłam? Przecież doskonale pamiętam ten przeraźliwy ból, jak uciekała ze mnie cała siła. Co ja tutaj robię?<br />
- We dwoje lepiej się walczy. Masz dla kogo żyć. - nie wiedziałam, że wilk czyta w moich myślach - Wystarczy tylko, że poprosisz, że wykażesz chęć powrotu. Musisz włożyć w to całą swoją siłę.<br />
Przypomniałam sobie wszystkie chwile spędzone z Uchihą, te dobre, ale i te złe. Każdą sekundę spędzoną z moim ojcem. Wszystkie noce przeznaczone na rozmowy z Tsunade. Tęskniłam za nimi.<br />
- Chcę do nich wrócić.<br />
Jak na pstrykniecie palca wszystko zniknęło i znowu zrobiło się przeraźliwie ciemno. Z jednym małym wyjątkiem. Czułam ból. Na początku był bardzo intensywny, nie wiedziałam skąd dokładnie pochodzi. Z biegiem czasu słabł. Chyba zaczynałam nawet odzyskiwać przytomność. Czułam, że ktoś mnie trzyma, słyszałam jakieś niewyraźne głosy. Odczuwałam przyjemne mrowienie gdzieś w dole mojego ciała.<br />
Otworzyłam oczy natrafiając na mocno skupione hebanowe tęczówki i czujne, bursztynowe oczy Tsunade.<br />
- Mamy ją.<br />
Po tych słowach zemdlałam.<br />
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<div style="text-align: center;">
<i>I had a one-way ticket to a place where all the demons go </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Where the wind don't change </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>And nothing in the ground can ever grow </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>No hope, just lies </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>And you're taught to cry in your pillow</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i> But I survived</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<br />
Nie mogłem uwierzyć, że były aż tak podobne. To było wręcz niemożliwe. Im starsza była Naomi tym bardziej przypominała klona swojej zmarłej matki.<br />
Teraz, nieprzytomna, leżąca na miękkiej trawie, wyglądała niczym zbłąkany anioł, jednak zdradzały ją ludzkie gesty. Ciężko unosząca się klatka piersiowa, zadrapania na teraz niewinnie wyglądającej twarzy i okropna rana na brzuchu, teraz już opatrzona i dokładnie zabandażowana.<br />
Sasuke nie odstępował jej na krok jakby bał się, że młoda dziewczyna zaraz się rozpłynie. Nie wierzył w to, że udało się ją uratować. Ja też nie mogłem, byłem pewny, że ją straciłem.<br />
Akcja reanimacyjna trwała już zbyt długo, sam zaczynałem zdawać sobie z tego sprawę. Mimo wszystko miałem nadzieję, że się uda. Jak widać naprawdę nadzieja umiera ostatnia.<br />
Sasuke i Naomi naprawdę byli sobie przeznaczeni. Chociaż na początku nie chciałem w to wierzyć, teraz muszę przyznać temu racje. Mam wrażenie, że historia się powtarza. Dokładnie jak ze mną i Inati.<br />
<br />
<i>- Kim jesteś? </i><br />
<i>Kakashi spokojnie podszedł do brunetki, zwiniętej w kłębek w kącie pokoju. Dostrzegł jej potargane włosy, kilka zadrapań na twarzy, siniaki na ciele i paskudną ranę w okolicach obojczyka. Spojrzał w jej oczy, w których dostrzegł niewyobrażalną pustkę, jej piękne hebanowe oczy nigdy nie były tak obojętne. Wyciągnął do niej dłoń, na co jeszcze bardziej się skuliła, gorączkowo przyciskając swoje obolałe ciało do ściany. Kakashiemu serce kroiło się na ten widok. Musiał opanować rosnącą w sobie wściekłość. Chciał jak najprędzej zabrać stąd kobietę, która była dla niego całym światem.</i><br />
<i>- Kochanie, to ja.</i><br />
<i>Kobieta uniosła się na łokciach, ale jej drżące ręce odmówiły posłuszeństwa i, gdyby nie szybka reakcja Kakashiego, upadłaby na podłogę. Mężczyzna trzymał ją w silnym uścisku, ale nie wykonywał żadnych gwałtownych ruchów. Dał jej czas na zrozumienie sytuacji i wykonanie pierwszego ruchu.</i><br />
<i>Spojrzała na jego twarz, jakby chcąc odnaleźć w nim wroga, szpiega, ale z biegiem czasu wyraz jej twarzy łagodniał. W jej oczy zaczęło przelewać się ogromne ciepło, które jednocześnie ocieplało jego zziębnięte tęsknotą i zmartwieniem serce.</i><br />
<i>Podniosła dłoń i położyła mu ją delikatnie na policzku. Uwielbiał, gdy tak uroczo mrużyła oczy, w których pojawiał się ten charakterystyczny blask, jakiego nie potrafił nikomu wyjaśnić. Nie musieli publicznie ogłaszać swojej miłości, w ich spojrzeniach wypisane były wszystkie emocje i wszyscy bezbłędnie potrafili je odczytać. To była piękna miłość, może z trudnym i lekko zawirowanym początkiem, ale jakże szczęśliwym zakończeniem.</i><br />
<i>Kakashi nigdy nie zamierzał się z nikim wiązać. Miłość była mu niepotrzebna, uważał ją wręcz za coś okropnego. Ciągle trzymał w sobie tego małego, zranionego chłopca, sztywno trzymającego się dogmatów shinobi, starającego się udowodnić, że jego ojciec był prawdziwym bohaterem. Dopiero ona, Inati Matsumara, niepozorna kunoichi z kraju chmur uświadomiła mu, że przeszłość jest tym, co będzie się za nim ciągnąć do końca życia, lecz jego przyszłość to coś, nad czym może zapanować. </i><br />
<i>Jakże wielkie było zdziwienie mieszkańców wioski ukrytej w liściach, kiedy dowiedzieli się, że największy gbur znalazł sobie dziewczynę, a jeszcze większe, kiedy kilka miesięcy później ogłoszono ich zaręczyny.</i><br />
<i>- Wiedziałam, że mnie uratujesz. </i><br />
<i>Zaśmiała się, lecz chwilę później jej ciałem zaczęły rzucać niekontrolowane spazmy. Kakashi podniósł ją delikatnie, na co lekko się skrzywiła i pochylił jej ciało do przodu i już po chwili kobieta poczuła się lepiej.</i><br />
<i>- Musimy sprawdzić co z dzieckiem. Gdzieś w okolicy jest Tsunade.</i><br />
<i>- Spokojnie, nic mu nie jest. Pamiętaj, że wiem co nieco na temat medycznych jutsu. To dlatego jestem w takim stanie, całą moją czakrę pochłania chronienie płodu - skrzywiła się, dotykając rany na obojczyku - ale chyba spotkanie z Tsunade faktycznie by mi się przydało.</i><br />
<i>Mężczyzna uniósł ją delikatnie, a kobieta wtuliła twarz w zagłębienie jego szyi. Uwielbiała to miejsce. Czuła wtedy bicie jego serca, które teraz pracowało powoli i spokojnie, pierwszy raz od wielu niespokojnych miesięcy.</i><br />
<div>
<i><br /></i>
Miałem jednak ogromną nadzieję, że chociaż ich historia skończy się szczęśliwie.<br />
- Musimy jak najszybciej przetransportować ją do wioski.<br />
Tsunade uklękła nad Naomi ponownie sprawdzając jej stan. Robiła to nieustannie od kilku godzin, zawsze co piętnaście minut.<br />
- W takim stanie? Chyba jeszcze nie pora, musi trochę odpocząć.<br />
- Do jej odratowania używałam wszystkich rodzajów jutsu jakie znam, nie wiem czy w jej stanie nie przyniosły żadnych szkód. To dopiero początek, teraz trzeba bardziej uważać. - spojrzała na zdezorientowaną twarz Uchihy - Naomi jest w ciąży, Sasuke. </div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05253720993367642339noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4908121736156623848.post-76750378870503159782016-07-08T01:27:00.000+02:002016-07-08T01:30:18.519+02:00Rozdział XXXIV<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>"It's like you're screaming</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>And no one can hear </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>You almost feel ashamed </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>That someone could be that important </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>That without him you feel like nothing </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>No one will ever understand how much it hurts </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>You feel hopeless but nothing can save you </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>And when it's over and it's gone </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>You almost wish that you could have all that bad stuff back </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>So that you could have the good."</i></div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<br />
Droga była długa i monotonna. Słońce przebijało się przez wysokie konary drzew, przyjemnie ogrzewając moją zaspaną twarz. Podróżowaliśmy już tak od dwóch dni i w dodatku, jeśli odniosłam słuszne wrażenie, bez żadnego konkretnego celu.<br />
Sasuke, z dłońmi wepchniętymi głęboko w czarne spodnie, pełzł leniwie na samym końcu naszej grupy. Teroshi, którego postawa niewiele różniła się od tej Uchihy, szedł przede mną, z półprzymkniętymi powiekami, wydając co chwilę jakieś dziwne pomruki. Jedynie Kakashi zdawał się wiedzieć, dokąd właściwie zmierzamy. Jego wzrok ciągle utkwiony był gdzieś przed nami, jakby naprzeciw nas czekało coś naprawdę interesującego.<br />
Nie zdzwił mnie fakt, że Naruto, najbardziej podekscytowany z nas wszystkich, pędził kilka metrów prze nami, chociaż Kakashi ciągle zwracał mu uwagę, żeby nie oddalał się zbyt daleko. Podziwiałam jego zaangażowanie, tylko, do cholery, nikt nie wiedział dokąd właściwie zmierzamy!<br />
Tsunade podzieliła nas na kilkuosobowe odziały i kazała ruszyć w stronę kraju mgły, gdzie po raz ostatni widziano Naofumiego. Mogliśmy na niego trafić my lub, równie dobrze, Shikamaru czy Neji.<br />
Czy to może się udać? Czy naprawdę pokonamy jednego z najsilniejszych ninja naszych czasów?<br />
Omal nie wpadłam na Teroshiego, kiedy nagle się zatrzymał. Spojrzałam na niego zdezorientowana, ale ten tylko skinął głową w stronę Kakashiego.<br />
Shinobi usiadł na pobliskim kamieniu, wyciągnął z plecaka kanapkę i, jak gdyby nigdy nic, zaczął ją konsumować.<br />
- Ty sobie jaja robisz? - zapytała, patrząc na niego niczym na wariata.<br />
- Powściągnij się trochę. - skarcił mnie od razu - Robimy przerwę.<br />
- Już? Przecież jest południe!<br />
- Kiedy ostatnio sprawdzałem, to ja byłem dowódcą tej grupy. Zarządzam postój i kończę dyskusje.<br />
Od kiedy on się zrobił taki formalny?<br />
- Rozbijemy nasze namioty w odległości kilku kilometrów od siebie. Tak zagospodarujemy sporą część terenu i szybciej wykryjemy nadchodzącego wroga.<br />
On chyba do reszty zdurniał. Jak damy sobie radę z przeciwnikiem w pojedynkę?!<br />
- Moim zdaniem to zły pomysł.<br />
- Nie interesuje mnie twoje zdanie. - musiałam mocno zacisnąć szczęki, żeby nie palnąć czegoś głupiego. Dlaczego był tak cholernie zgryźliwy?! Co ja mu znowu takiego zrobiłam?!<br />
Podeszłam, bez słowa biorąc swój plecak i skierowałam się w północną stronę lasu. Lepiej będzie, jeśli teraz grzecznie odejdę, bo moja cierpliwość została wystawiona na ogromną próbę.<br />
Może mnie sprawdzał? Nie, to niedorzeczne, po co miałby to robić?<br />
Miałam nadzieję, że to tylko zły dzień i następnego dnia wszystko wróci do normy.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>"Shine a light through an open door </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Love and life I will divide </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Turn away 'cause I need you more </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Feel the heartbeat in my mind"</i></div>
<br />
Siedziałam na drzewie, patrolując teren. W naszej odległości nie wyczuwałam czakry żadnego shinobi, jedynie kilka leśnych zwierząt z szybko bijącymi sercami, przebiegało nieopodal naszych kwater. Pomysł z rozłożeniem namiotów kilka kilometrów od siebie wydawał mi się absurdalny. Przecież w chwili ataku, zostawaliśmy na pastwę losu! To było wysoce nieodpowiedzialne i byłam szczerze zdumiona, że Kakashi się na niego zgodził.<br />
Ledwo zdążyłam wyczuć czakrę Uchihy, poczułam, jak łapie mnie w locie i zrzuca z drzewa. Przeturlaliśmy się po trawie, a kiedy się zatrzymaliśmy, leżałam na ziemi, przyciśnięta przez jego ciało.<br />
Byłam pod wrażeniem, że tak długo utrzymywał swoją czakrę na minimalnym poziomie, uruchamiając ją dopiero chwilę przed atakiem.<br />
- Przegrałaś. - powiedział, na co głośno się zaśmiałam, a brunet po chwili do mnie dołączył.<br />
Tak dawno nie byliśmy razem tylko we dwoje. Tak dawno jego ciemne oczy nie skupiały tylko i wyłącznie na <i>mnie</i>.<br />
Byłam najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Miałam wszystko, czego chciałam. Wiedziałam, że naszym problemem ciągle był Naofumi, ale w głębi duszy wierzyłam, że z Sasuke u boku mogę przezwyciężyć wszystko.<br />
Podnieśliśmy się z ziemi, ale żadne z nas nie zabrało słowa. Dłoń Uchihy spoczęła na mojej tali, by przyciągnąć mnie bliżej siebie. Blask księżyca padał na jego twarz, odsłaniając twarde rysy twarzy i kruczoczarne włosy. Ze spokojem, bez zbędnego pośpiechu, podążałam wzrokiem od lekko rozchylonych ust w górę. Kiedy zatrzymałam się na smolistych tęczówkach, przez chwilę zaparło mi dech w piersiach.<br />
Nigdy nie był wylewny w uczuciach, ale teraz jego oczy zdradzały wszystko. Miłość, która z nich emanowała, omal nie doprowadziła mnie do płaczu. Zamrugałam kilkakrotnie rzęsami, nie chcąc popłakać się w jego ramionach. Jak zwykle, bezbłędnie odczytał moje zamiary, na co parsknął śmiechem, pocałował w czoło i oparł swoją głowę na mojej. Wtuliłam się w zagłębienie jego szyi, wdychając zapach cytryn pomieszanych z trawą, na której jeszcze niedawno się tarzaliśmy. Tak, to bez wątpienia było najlepsze miejsce na ziemi - w jego silnych, bezpiecznych ramionach.<br />
- Kiedy to wszystko się skończy, zostaniesz moją żoną. - zdezorientowana jego słowami, odsunęłam głowę tak, aby móc znowu patrzeć w jego oczy -Nie wyobrażam sobie życia z kimkolwiek innym.<br />
Teraz już nie dałam rady powstrzymać łez wzruszenia. Spłynęły szybciej, niż zdążyłam na nie zareagować.<br />
Wspięłam się na palce, przyciskając swoje wargi do jego ust. Całował mnie delikatnie i z pasją, jakiej nigdy wcześniej u niego nie widziałam. Nasze języki walczyły o wzajemną dominację, a jego ręce wkradły się pod moją bluzę. Kiedy zabrakło nam tchu, oderwaliśmy się od siebie, ale dłonie Uchihy ciągle pozostawały w tym samym miejscu. Patrzył na mnie, jakby czekając na pozwolenie. Kiedy delikatnie skinęłam głową, Uchiha złapał mnie za uda i podrzucił do góry, tak, że bez problemu owinęłam nogi wokół jego tali i zaczął iść w stronę mojego namiotu.<br />
- Kocham cię, Naomi. - wyszeptał w moje usta pomiędzy pocałunkami, przy okazji pozbawiając koszulki. To była najpiękniejsza noc w moim życiu, spędzona z mężczyzną, którego kochałam całą moją duszą. <br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>"We're standing side by side </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>As your shadow crosses mine </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>What it takes to come alive"</i></div>
<br />
Podróżowaliśmy tak jeszcze przez kilka dni. Ciągle to samo - żadnych konkretnych informacji.<br />
Byłam już trochę znużona. Nienawidziłam, kiedy nic się nie działo.<br />
Od razu przypomniałam sobie noc spędzoną z Sasuke i delikatny rumieniec wpłynął na moją twarz. Skarciłam się szybko w myślach, wracając do rzeczywistości i dalszego patrolowania terenu. Wszystko wydawało się być w porządku...<br />
Zamarłam, wyczuwając znajomą czakrę. <i>Cholernie silną czakrę.</i><br />
- Naofumi - zdołałam tylko wykrztusić, a po chwili w naszą stronę już leciały kunaie.<br />
Odskoczyliśmy, bez problemu unikając ciosu. Przed nami pojawiła się trójka nieznanych szinobi, ale to nie oni byli wisienką na torcie. Najważniejsza osoba jeszcze się nie pojawiła.<br />
Po chwili zza krzewów wyłoniła się postać Naofumiego. Jego długie, czarne włosy powiewały na wietrze, a sharingan z uwagą nas obserwował.<br />
Aktywowałam rinnengana. Chciałam go nastraszyć, żeby wiedział, że udało mi się go wyprzedzić. Spokojnie przeniósł na mnie swoje spojrzenie, ale zachowywał się tak, jakby moja zdolność nie robiła na nim żadnego wrażenia.<br />
Nagle ruszył w moją stronę, wcześniej utworzywszy kilka swoich klonów. Jego ludzie ruszyli mu z pomocą.<br />
Odpierałam ataki z szybkością światła. Nic nie mogło umknąć mojej uwadze. A właściwie takie miałam wrażenie.<br />
Kiedy za moimi plecami pojawiła się sylwetka Uchihy, na chwilę zamknęłam oczy, przygotowana na ostry ból, ale jedyne, co poczułam, to mocne popchnięcie, przez co wylądowałam z twarzą na ziemi.<br />
Pozbierałam się szybko, ze zdezorientowaniem wymalowanym na twarzy. Co to miało być?!<br />
Naofumi stanął w odległości kilku metrów, nie spuszczając ze mnie wzroku.<br />
- Porozmawiajmy na osobności.<br />
Nie miałam pojęcia o czym mówi, dopóki nie pstryknął palcami i znaleźliśmy się sami w innej części lasu.<i> Karteczka teleportacyjna</i> - krzyknęłam w podświadomości, karcąc się za głupotę i brak logicznego myślenia. W tej sytuacji reninngan był bezużyteczny. Zdolność Uchihów z pewnością spisałaby się lepiej.<br />
- sharingan. - szepnęłam, a chwilę później poczułam mocne szarpnięcie. Ból promieniował po całym moim ciele, nie mogąc skupić się w jednym, konkretnym miejscu.<br />
Zdezorientowana upadłam na ziemię i zwinęłam się w kłębek, rozpaczliwie łapiąc powietrze. Nie mogłam oddychać, nie mogłam się ruszyć.<br />
- Nikt ci nie powiedział, kochanie. - zaczął, zmierzając w moim kierunku - Nie możesz sobie na zmianę używać sharingana i rinnengana.<br />
Próbowałam wstać, ale paraliż opętał moje kończyny. Naomi stanął nade mną, z pogardą patrząc w moje oczy.<br />
- Mogliśmy stworzyć piękny kraj, moja droga. Mogliśmy mieć wszystko. - wyciągnął swoją katanę - Ale wolałaś wierzyć, że uda ci się mnie pokonać - pokręcił z politowaniem głową - Twoja matka też tak myślała.<br />
Zamknęłam oczy, kiedy wycelował ostrze w moją stronę, a chwilę później poczułam niewyobrażalny ból. To, co trapiło mnie jeszcze przed chwilą, okazało się niczym. Otworzyłam oczy i z przerażeniem stwierdziłam, że Naofumi przebił moje ciało na wylot. Czułam jak ulatuje ze mnie energia. <i>Czułam jak umieram.</i><br />
- Gdybym teraz wyciągnął ostrze, pewnie zginęłabyś po chwili z wykrwawienia. - stwierdził, patrząc na mnie z góry - Za to, że grzecznie opowiedziałaś mi o technice, dam ci możliwość pożegnania się z przyjaciółmi i nie wyciągnę go. Potraktuj to jako prezent.<br />
Świetny prezent - pomyślałam gorzko, wzrokiem szukając moich kompanów.<br />
Naofumi ostatni raz posłał mi szyderczy uśmieszek i zniknął w głębie białego dymu.<br />
Nie wiem ile czasu minęły, kiedy zza krzaków wybiegła postać Uchihy. Tuż za nim znalazła się cała reszta naszej grupy.<br />
- Naomi - krzyknął, szybko podbiegając - Kurwa!<br />
Pierwszy raz słyszałam jak przeklinał. <i>Pierwszy i ostatni.</i><br />
- Sasuke - szepnęłam, łapiąc jego drżącą dłoń. Nigdy nie widziałam go w takiej rozsypce. Spojrzałam na Kakashiego, który wyglądał, jakby przyrósł do ziemi. Nie potrafił nawet zabrać głosu.<br />
- Nie umieraj, słyszysz?! - oparł moją głowę o swoje kolana - Rozmawiaj ze mną, proszę. Zaraz nadejdzie pomoc. Ktoś ci pomoże.<br />
- Tak bardzo cię kochałam, Sasuke. - szepnęłam, bo na nic innego nie było mnie stać. Moje powieki były takie ciężkie.<br />
- Nie żegnaj się ze mną, do cholery! Zabraniam ci, słyszysz?!<br />
Coraz bardziej chciało mi się spać, ale jeszcze raz chciałam to usłyszeć z jego ust. <i>Ten ostatni raz.</i><br />
- Proszę, powiedz ostatni raz..<br />
- Nienawidzę cię, słyszysz?! Nienawidzę, bo mnie zostawiasz! - słyszałam jak zmaga się z własnymi łzami, a jego ciałem targają niekontrolowane dreszcze - Kocham cię, pieprzona kretynko. - wyszeptał po chwili tuż przy moim uchu.<br />
Na moje usta wkradł się szczery uśmiech, a powieki po chwilę opadły, zatapiając mnie w przerażającej ciemności. Nie wiedziałam co się dzieje, dokąd właściwie zmierzam.<br />
<i>Nie wiedziałam nawet kim właściwie jestem.</i><br />
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>"t's the way I'm feeling I just can't deny </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>But I've gotta let it go" </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>"We found love in a hopeless place..."</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwVLd949dHg374LMPPSF4eQV0SNXDpYHcBJOwnXz_QV5Hyb7JNpmQdeaO5TghDm106i-Cw1hrPzeeVdU_aa_Tl-3D9pEEBTIxX-f6n4aR69qdBgc_XzGG423KKP0Ebf_2IZRBdMDAhzeA/s1600/large.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwVLd949dHg374LMPPSF4eQV0SNXDpYHcBJOwnXz_QV5Hyb7JNpmQdeaO5TghDm106i-Cw1hrPzeeVdU_aa_Tl-3D9pEEBTIxX-f6n4aR69qdBgc_XzGG423KKP0Ebf_2IZRBdMDAhzeA/s400/large.png" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
* Rihanna - We found loveAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/05253720993367642339noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4908121736156623848.post-65165058479572501452016-02-23T00:28:00.000+01:002016-02-23T00:28:54.082+01:00rozdział XXXIII cz. II<div style="text-align: right;">
<i>"Just gonna stand there and watch me burn </i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>But that's alright because I like the way it hurts </i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Just gonna stand there and hear me cry </i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>But that's alright because I love the way you lie"</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><b>Eminem - Love the way you lie feat. Rihanna</b></i></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<br />
Wpadłam niczym huragan do rodzinnego domu, od razu kierując się w stronę mojego pokoju. Trzasnęłam drzwiami, opadłam na miękkie łóżko i pogrążyłam się w swojej własnej rozpaczy.<br />
Nie wiem ile tak leżałam, dopiero, kiedy drzwi mojego pokoju lekko skrzypnęły, dostrzegłam wyłaniającą się burzę siwych włosów.<br />
- Naomi?<br />
- Chcę zostać sama.<br />
- Ech, wiem o twojej sprzeczce z Sasuke.<br />
- Sprzeczce? - zerwałam się do pozycji siedzącej - To jest koniec, definitywny. Nie będę kolejny raz się w to wszystko pakować.<br />
- Nie oceniasz go zbyt surowo? Wiem, że jesteś impulsywna i działaś pod wpływem chwili.<br />
- On mnie oszukiwał, przez tyle miesięcy! Skąd mam wiedzieć, które jego słowa są prawdziwe!<br />
- Rozmawiałem z Tsunade, on miał tylko informować ją, gdyby w twoim otoczeniu działo się coś złego.<br />
- Nie znasz go, nie wiesz do czego jest zdolny.<br />
Czarne oczy czujnie mnie obserwowały.<br />
- Kiedyś byłem taki jak Sasuke, ale twoja matka się nie poddała.<br />
<br />
<i>Przebudziłem się, kiedy do moich uszu dobiegł dźwięk otwieranych drzwi. Na moje oko było dosyć wcześnie, więc uznałem, że mam jakieś omamy. Przewróciłem się na plecy i na nowo próbowałem przenieść się w krainę snów. Promienie porannego słońca wpadały do pokoju, delikatnie ogrzewając moją twarz. Lecz w pewnym momencie ktoś zasłonił mi ich dopływ.</i><br />
<i>Otworzyłem delikatnie powiekę lecz obraz było mocno zamazany. Zamrugałem kilkakrotnie i dopiero wtedy rozpoznałem sylwetkę Inati. </i><br />
<i>- Kakashi! Wstawaj, bo spóźnisz się na misję!</i><br />
<i>- Czasami się zastanawiam, dlaczego właściwie z tobą jestem. - odparłem zrezygnowany- Dam sobie radę, jesteś dosyć duży.</i><br />
<i>Zamknąłem oczy z chęcią ponownego zaśnięcia. Usłyszałem tylko głośne westchnienie, a po chwili ciepły materiał okrywający moje ciało został zerwany z łóżka.</i><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjaqW9upW5WAYGANb5YXcDE_qfL5RnMgiu7n4VtlyADEYkhMmc08EvL4NTAeQqZ3KSqHVAbIed0V0gvzIP-WQDqoiyMBzM4scPS_SC30o9aBKr_NPSo8dJeES10wPnsGZLqFlFTjGU_XKc/s1600/large+%25287%2529.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="255" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjaqW9upW5WAYGANb5YXcDE_qfL5RnMgiu7n4VtlyADEYkhMmc08EvL4NTAeQqZ3KSqHVAbIed0V0gvzIP-WQDqoiyMBzM4scPS_SC30o9aBKr_NPSo8dJeES10wPnsGZLqFlFTjGU_XKc/s400/large+%25287%2529.gif" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<i>- Jestem twoim gościem, może zaproponowałbyś mi coś do picia?</i><br />
<i>- Przecież wiesz, gdzie co stoi.</i><br />
<i>- Kakashi! - warknęła tym swoim zirytowanym głosem co mimowolnie zmusiło mnie do podniesienia się z łóżka. W innym przypadku całą misję strzelałaby fochy.</i><br />
<i>Widziałem jej maślane oczy przesuwające się od twarzy do torsu. Zawsze tak robiła i za każdym razem wywoływała na mojej twarzy delikatny uśmiech.</i><br />
<i>Weszliśmy do kuchni a brunetka od razu zajęła swoje ulubione miejsce pod oknem. Mówiła, że mogła obserwować stąd całą wioskę, ale jakoś nigdy nie miałem okazji tego sprawdzić.</i><br />
<i>Zająłem się przygotowywaniem herbaty, bo kawy nienawidziła i po chwili oboje siedzieliśmy przy szklanym stole.</i><br />
<i>- Wracam właśnie od Minato. Mówił, że jesteśmy zmuszeni przesunąć misję o kilka godzin.</i><br />
<i>Kubek omal nie wypadł mi z ręki. Spojrzałem na nią morderczym spojrzeniem, kiedy zaczęła śmiać się pod nosem.</i><br />
<i>- Nic straconego, mogę iść do łóżka. - znowu jej charakterystyczne spojrzenie - Możesz iść ze mną, jeśli tak bardzo chcesz.</i><br />
<i>Jej twarz pokryła się ciemną czerwienią. Uwielbiałem ją zawstydzać.</i><br />
<i>- Myślałam..</i><br />
<i>- Nie żartuj.</i><br />
<i>Teraz też była czerwona, ale już ze złości. Wstała i stanęła przede mną, chociaż była co najmniej o głowę niższa.</i><br />
<i>- Doprowadzasz. Mnie. Do. Szału.- wycedziła przez zaciśnięte zęby. Uniosłem dłonie w geście obronnym.</i><br />
<i>- Tylko mnie nie zabij.</i><br />
<i>Złapała się z frustracji za głową i już chciała wyjść, kiedy pociągnąłem ją za rękę i zamknąłem jej ciało w żelaznym uścisku.</i><br />
<i>- To co chciałaś?</i><br />
<i>- Nie potrafisz przeżyć poranka bez zirytowania mnie, prawda?</i><br />
<i>- Co poradzę, że lubię, kiedy się wściekasz.</i><br />
<i><br /></i>
- Identyczny jak Sasuke. - rzuciłam szybko, ze spuszczonym wzrokiem i smutnym uśmiechem na twarzy.<br />
- Zachowywałem się tak jak on i czułem to samo. Gdyby twoja matka zrezygnowała, pewnie zatraciłbym się w swojej marnej egzystencji. Ona mnie wyprowadzała. Umiejętnie, powoli i w końcu całkowicie się przed nią otworzyłem.<br />
- Nie mogę uwierzyć, że Sasuke jest zdolny do czegoś takiego. Ile czasu jej to zajęło?<br />
- Sporo. Naprawdę sporo.<br />
Westchnęłam zrezygnowana. Już sama nie wiedziała, czy słusznie postąpiłam. Może faktycznie za bardzo naskoczyłam na Sasuke?<br />
- Co ja mam robić? - bezradność, jaka biła od tych słów, zaskoczyła nawet mnie.<br />
- Mogę nakierowywać cię na właściwie tory, kiedy z nich schodzisz, ale nie będę podejmował za ciebie decyzji. Ty musisz to zrobić.<br />
Kiwnęłam twierdząco głową, a białowłosy opuścił pomieszczenie. Leżałam tak jeszcze chwilę, pogrążona we własnych myślach. Wczoraj działałam głównie pod wpływem chwili. Czułam się zdradzona przez najbliższych przyjaciół. Później ta niepotrzebna kłótnia, brak jakiejkolwiek reakcji Uchihy... Co powinnam zrobić?<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<br />
Zapukałam delikatnie do drzwi, ale po drugiej stronie nikt się nie odezwał. Przystawiłam do nich ucho, starając się cokolwiek usłyszeć, ale w środku panowała głucha cisza. Zrezygnowana, chciałam już odchodzić, ale w ostatniej chwili nacisnęłam na klamkę i okazało się, że drzwi są otwarte.<br />
Weszłam do środka i wtedy po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcze. W pomieszczeniu panował istny chaos, książki i kwiaty walały się po podłodze, a połamane meble były porozrzucane po całym mieszkaniu. Skierowałam swoje kroki w stronę kuchni, gdzie zauważyłam czyjąś sylwetkę. Złapałam w dłoń kunai, cicho kierując się w stronę intruza. Dopiero, kiedy stanęłam we framudze drzwi, rozpoznałam Uchihe.<br />
- Sasuke?<br />
- Czego chcesz? - byłam przygotowana na jego chłodny ton. To jedyne, co mógł mi teraz dać.<br />
- Co tutaj się stało? - jeszcze wczoraj wszystko było na swoim miejscu. Ten w odpowiedzi jedynie wzruszył ramionami, nie przerywając przygotowania jakiegoś napoju.<br />
Dopiero wtedy zauważyłam ciecz spływającą z jego dłoni.<br />
- Co ci się stało?<br />
- Nic wielkiego.<br />
Podeszłam do niego i bez słowa sprzeciwu złapałam na dłoń. Posłał mi mordercze spojrzenie i pewnie wyrwałby rękę, gdyby nie moje słowa<br />
- Chcę to tylko opatrzyć.<br />
Pociągnęłam go delikatnie do stołu, zgarniając po drodze apteczkę stojącą na lodówce. Kiedy usiedliśmy, od razu zabrałam się za opatrywanie ran. Były tak duże i głębokie, że jego ręce aż się trzęsły. Nie wiedziałam, czy nie wda się w to zakażenie.<br />
Przyłożyłam do rany gazę nasączoną wodą utlenioną i spojrzałam na niego, ale on patrzył w zupełnie innym kierunku. Przez cały ten czas, w którym się nim zajmowałam, ani razu na mnie nie spojrzał.<br />
<i>Wiem, że cię zraniłam, Sasuke.</i><br />
-Skończone.<br />
- Cóż, więc co jeszcze tutaj robisz?<br />
- Chciałam porozmawiać.<br />
- Wydaje mi się, że wczoraj już wystarczająco dużo powiedziałaś.<br />
- Ja, chcę się dowiedzieć kilku rzeczy o tym planie. Wczoraj.. targały mną emocje i może zrobiłam kilka rzeczy zbyt pochopnie.<br />
Smoliste tęczówki nie spuszczały ze mnie wzroku. <i>Znowu to robił. </i>Chciał odczytać moje intencje. Nie rozumiał, dlaczego przyszłam.<br />
- Kilka dni przed atakiem Itachiego, zawitała do mnie Hokage. Powiedziała, że potrzebujemy szpiega w szeregach wroga, który mógłby informować ją o ich poczynaniach i sile, jaką dysponują. Od razu uprzedziła mnie także, że jestem jedyną osobą, która się do tego nadaje. Wszystko dokładnie zaplanowała, każdy szczegół. Nawet twój sen. - <i>co? - </i>Wtedy, kiedy wpadłaś do mnie w nocy, wiedziałem, że przyjdziesz, wiedziałem, że pojawi się Itachi, wszystko, cholera wiedziałem!<br />
Nie potrafiłam zabrać słowa. Nie sądziłam, że to ciągnęło się od tak długiego czasu!<br />
- Yamanaka stworzyła w twojej głowie obraz umierającego mnie, a Tsunade podstawiła fałszywego Itachiego. Później, pod pretekstem, który doskonale znasz, odszedłem i dostałem się do Akatsuki, stworzyłem swoją grupę, która szukała dla mnie informacji. W pewnym momencie chciałem się stąd zabrać, wtedy, w szpitalu. Bałem się, że Konoha nie podoła, poczuje się zbyt bezpiecznie i straci czujność. Nie myliłem się. Kilka dni przed moim powrotem dowiedziałem się, że zostałam porwana. Wtedy musiałem powrócić do swoich dawnych kompanów, aby zaciągnąć informacji na temat twojego przetrzymywania. W szeregach Konohy musiał być szpieg i chciałem go wykryć. - przerwał na chwilę, zaciskając mocniej zęby - Tym szpiegiem była Sakura.<br />
<i>Co? O czym on, do jasnej cholery, pieprzy!</i><br />
- Przecież to niemożliwe! - krzyknęłam, zerwawszy się z krzesełka - Sakura by nigdy...<br />
<i>"To moja wina, Naomi"</i> - ostatnie słowa Sakury odbijały się w mojej głowie, a części powoli układały się w całość. Wtedy, w wiosce piasku, też musiała z nim rozmawiać. Ale jedna rzecz ciągle nie dawała mi spokoju.<br />
- Skoro tak, dlaczego mnie ochroniła? Dlaczego wtedy nie zginam?<br />
- Sakura przyznała mi się do wszystkiego po drodze. Powiedziała, że nie miała wyjścia, ale nie zdążyła wyjaśnić, dlaczego. Rozdzieliliśmy się. Ja znalazłem resztę, Sakura miała szukać ciebie. Widocznie nie zdążyła na czas zareagować.<br />
- To wszystko jest chore, Sasuke. - emocje chyba w końcu wzięły górę bo łez, które spływały po moich policzkach, nie dało się kontrolować - Przez jeden, głupi błąd powstało tyle cierpienia.<br />
- Pokonamy go.<br />
Zobaczyłam to. Pierwszy raz tak wyraźnie dostrzegłam wsparcie w jego oczach. Złapał mnie jedną ręką i przyciągnął do siebie. Bez chwili namysłu wtuliłam się w niego, nie pozostawiając między nami wolnej przestrzeni. Wolną ręką gładził mnie po plecach do momentu, w którym się nie uspokoiłam.<br />
Odsunęłam się od jego ciała i powoli, bez żadnego pośpiechu, złączyłam nasze wargi.<br />
Całował mnie, jakby robił to pierwszy raz w życiu. Walka o dominacje i dynamizm nagle gdzieś zniknęły. Jego usta poruszały się delikatnie, jedną dłoń wplątał w moje włosy a drugą subtelnie acz stanowczo trzymał mnie blisko siebie. Nie pozwoliłby mi teraz uciec. <br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<br />
Weszłam cicho do mieszka, tak, aby nie obudzić ojca. Niczym cień przemieszczałam się po pomieszczeniach, kierując w stronę kuchni. Zapaliłam światło i omal nie zeszłam na zawał, kiedy zobaczyłam ojca siedzącego na krześle. Tylko czemu, do cholery, robił to w kompletnej ciemności?!<br />
- I jak?<br />
- Obyś miał racje.<br />
Uśmiechnął się, co doskonale było widać pod czarną maską. Tak właściwie, dlaczego miał ją na sobie?<br />
- Byłeś gdzieś?<br />
- Właśnie wróciłem od Tsunade. Jutro z samego rana wyruszamy - kiwnęłam twierdzącą głową i usiadłam naprzeciwko niego. Odłożywszy papiery, posłał mi swoje zdziwione spojrzenie.<br />
- Wiesz już o wszystkim? - kiwnął twierdząco głową - Na to też masz jakiś przykład z życia?<br />
- Niestety nie tym razem.<br />
Wstałam od stołu i ruszyłam w kierunku pokoju. Skoro jutro mieliśmy wyruszać, musiałam się przygotować.<br />
- Naomi. - odwróciłam się z powrotem w jego stronę - To.. będzie <i>ta </i>misja. Nie wiem, kiedy ponownie znajdziemy się we wiosce.<br />
<br />
<br />
~~~<br />
Najkrótszy konflikt zażegnany. ;)<br />
<i><br /></i>
<i><br /></i>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05253720993367642339noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4908121736156623848.post-30255210600686322882016-02-20T19:39:00.000+01:002016-02-22T21:29:20.523+01:00Rozdział XXXIII cz.I- Naofumi z pomocą Akatsuki powoli zdobywa jinchuuriki. Ochrona dla Naomi byłaby niezbędna.<br />
- Czy to konieczne? Przecież jesteście dość silni!<br />
- Nie doceniasz ich. Kiedy przez chwilę obracałem się w ich towarzystwie, zdążyłem zauważyć, że niektórzy z nich stanowią dla nas porządne zagrożenie. W pojedynkę żadne z nas nie ma szans.<br />
- Postaram się coś zrobić.<br />
Kiwnąłem twierdząco głową po czym opuściłem gabinet piątej. Naomi na pewno już się obudziła, miała niezłego kaca i brak siły do opuszczenia łóżka.<br />
Przemierzałem spokojne ulicy Konohy, mimowolnie przypominając sobie ostatnią misję. Straciliśmy wtedy bardzo dużo. Nie tylko kompana, ale także wiarę w samych siebie. Zdaliśmy sobie sprawę, że nie byliśmy niezniszczalni i że na świecie krążyli ludzie znacznie silniejsi od nas. To oznaczało ponowne wznowienie treningów, zarówno moich jak i Naomi.<br />
Wszedłem do mieszania, próbując wyczuć czakrę brunetki. Ciągle siedziała w mojej sypialni.<br />
Wszedłem do kuchni, celowo robiąc hałas, który miał sprowadzić tutaj skacowaną brunetkę. Przekładałem talerze, stukałem szklankami, aż w końcu w pomieszczeniu znalazła się Naomi.<br />
- Musisz tak trzaskać z samego rana?<br />
- Jest dwunasta.<br />
Usiadła na krzesełku i schowała twarz w dłoniach. Współczułbym jej, gdyby nie to, że sama sobie zapracowała na taki stan.<br />
- Podaj mi szklankę wody.<br />
- Od czego masz ręce? - spojrzała na mnie zirytowana, a wtedy dopiero dostrzegłem jej zbyt bladą cerę, fioletowe since pod oczami i mocno potargane włosy. Opadła zrezygnowana na stół i dopiero, kiedy postawiłem przed nią szklankę wody, ponownie na mnie spojrzała. Wypiła wszystko jednym duszkiem, odetchnęła głęboko i wyszła z pomieszczenia, najpewniej chcąc doprowadzić się do jakiegokolwiek porządku.<br />
Wróciła po mniej więcej trzydziestu minutach, ubrana w czarne jeansy i pudrową koszulę. Włosy spięła w wysokiego koka, czego szczerze nienawidziłem. Na każdej misji miała związane włosy, więc ubóstwiałem czas spędzony w wiosce, kiedy nie musiała tego robić.<br />
Gdy mnie mijała, złapałem ją w pasie, przyciągając do siebie, złączając nasze usta w pocałunku. Jedną dłoń położyłem na jej karku, a drugą wplątałem we włosy. Zerwałem gumkę i pozwoliłem jeszcze wilgotnym włosom opaść na ramiona. Zaśmiała się, nie przerywając pocałunku. Kiedy zacząłem zjeżdżać z pocałunkami na jej szyję, odsunęła się i otwartą dłonią uderzyła mnie w potylice.<br />
- Za co to, do cholery?!<br />
- Za wczoraj - odparła poważnie - Uprzedmiotowienie mnie sięgnęło zenitu.<br />
Kiedy już miałem rzucić jej jakąś kąśliwą uwagę, ktoś z głośnym hukiem wpadł do mojego mieszkania.<br />
- To są jakieś żarty? - warknąłem, podwójnie zirytowany. W drzwiach stanął jakiś mężczyzna w masce anbu.<br />
- Ktoś zaatakował wioskę!<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
Znowu dałam się złapać w jego pułapkę. Nie mogłam uwierzyć w swoją głupotę!<br />
Wioska nieustannie walczyła od kilku godzin. Każdy pochłonięty był walką, ale to mnie i Sasuke trafił się najsilniejszy przeciwnik.<br />
- Sasuke... - jęknęłam żałośnie, próbując wyrwać się z uścisku nieprzyjaciela. - Zostaw go!<br />
Kolejna marionetka znalazłszy się przy Sasuke, powaliła go prawym sierpowym na ziemię. On nie miał już ani krzty czakry. Gdzie, do jasnej cholery, była cała reszta?!<br />
- Byłoby szkoda, gdyby twój kochaś nie dożył jutra. Taka piękna z was para. - Naofumi podszedł do Sasuke i pociągnął go do góry.<br />
- Zostaw go. - warknęłam, co jedynie wywołało uśmiech na jego twarzy. Wzruszył ramionami i rozluźnił ucisk, przez co Sasuke znowu upadł na ziemię.<br />
- Proszę bardzo. - odrzekł mocno usatysfakcjonowany, bardzo zadowolony z mojej reakcji.<br />
<i>Zaczynałam. Tracić. Kontrolę.</i><br />
- Taka jesteś ważna, a wszyscy cię zostawili? To są ci twoi przyjaciele?<br />
- Zamknij się.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPAACEkRqu-HURYweKaMKnzRhtpiA9zOyu8C1nbG5etdTW8VXJoASk3nKhuPUPiys7asYhl98nPK1K8dTb0DvDaGSaPtRoXrs4mtL9zIRcGMI8fhDxiekavLAlFDHTMk5abY6ZUPNB11g/s1600/large+%25281%2529.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="168" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPAACEkRqu-HURYweKaMKnzRhtpiA9zOyu8C1nbG5etdTW8VXJoASk3nKhuPUPiys7asYhl98nPK1K8dTb0DvDaGSaPtRoXrs4mtL9zIRcGMI8fhDxiekavLAlFDHTMk5abY6ZUPNB11g/s400/large+%25281%2529.gif" width="400" /></a></div>
<br />
Zatracałam się w własnym gniewie. Złość przejmowała kontrolę nad każdą komórką w moim ciele. Czułam niekontrolowane napływy czakry, obcej a jednak dobrze mi znanej.<br />
<i>Naomi!</i><br />
Otworzyłam oczy, ale nie znajdowałam się już w tym samym miejscu. Tutaj było biało.<br />
Za mną była ogromna klatka zatrzymująca Amaterasu, a moje ciało pokrywały czarne, nieznane mi znaki.<br />
- Widzisz, co robisz? - wskazał delikatnie na moje znaki. Roztrzęsiona i przerażona próbowałam zetrzeć z siebie symbole, ale one zdawały się być przyklejone do mojego ciała niczym tatuaże.<br />
- Spokojnie. - powiedział, unieruchomiwszy moje nadgarstki w swojej dłoni. - Jeszcze możesz to wszystko odkręcić.<br />
- O czym ty gadasz, Naruto?! Gdzie my w ogóle jesteśmy?<br />
- W twojej podświadomości. Nigdy tutaj nie byłaś? - pokręciłam przecząco głową.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDAqv123qQxPbj5kVBaEpsT6youjMSqcEUOsEV-LWNmuHCwFBFVmkLT7mFRWs6VbI1RrvcmQiNtOa1Lmeuz4EwrRwZB8r3fFPStdYt1F8fO01M3i87WeEwBpy6gHvhyx4h9Vrw0yZsFm4/s1600/large+%25283%2529.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="232" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDAqv123qQxPbj5kVBaEpsT6youjMSqcEUOsEV-LWNmuHCwFBFVmkLT7mFRWs6VbI1RrvcmQiNtOa1Lmeuz4EwrRwZB8r3fFPStdYt1F8fO01M3i87WeEwBpy6gHvhyx4h9Vrw0yZsFm4/s400/large+%25283%2529.gif" width="400" /></a></div>
<br />
- Myślałem, że Amaterasu cię tutaj przyprowadził.<br />
- To nie ma teraz znaczenia, Naruto! Sasuke tam umiera, a my prowadzimy pogawędki w mojej głowie.<br />
- Nie możesz pozwolić na uwolnienie bestii. On tylko na to czeka - niezrozumienie, jakie ode mnie emanowało, spowodowało, że Naruto dalej kontynuował - Sam niedawno wszystkiego się dowiedziałem. W zasadzie powiedzieli mi tylko ze względu na połączenie, które jest między nami.<br />
- Czy to trochę nie jest zabawne Naruto? - zamrugał kilkakrotnie powiekami, lekko zdezorientowany, po moim niespodziewanym przerwaniu jego monologu - To ty zawsze byłeś tym najbardziej niecierpliwym. Chyba przejęłam tą pałeczkę od ciebie.<br />
- Ech - zaśmiałam się - Nie, pewnie zawsze nim będę. Chyba jeszcze nie opadły emocje po naszej ostatniej misji, dettebayo.<br />
Zadrżałam lekko, przypominając sobie postać Sakury. Powinna tutaj być. To ten jedyny element, którego nam brakowało.<br />
- Wracając do rzeczy - odparł bardzo poważnie, aż za poważnie jak na niego - Tsunade jakąś godzinę temu powiedziała mi o wszystkim. Nie wiem, czy wiedziałaś, ale pomiędzy nami jest swego rodzaju połączenie. To dlatego mogę teraz z tobą rozmawiać. To wszystko przez to, że jesteśmy nosicielami tego samego ogoniastego. - to miało całkiem sporo sensu - Od wielu tygodni jesteś pod stałym nadzorem. W twoim pobliżu nieustannie był ktoś, kto wiedział o planie Tsunade. Mieli cię obserwować, a w razie zagrożenia ze strony Naofumiego, bronić.<br />
- Co? Kto brał w tym udział?<br />
Zawahał się. Widziałam to.<br />
- Shikamaru, Neji, Ino, Tsunade, Sakura i Sasuke.<br />
Poczułam, jakby ktoś wbił mi w serce metalowe ostrze. Przez tyle czasu byłam niczym piesek na krótkiej smyczy, trzymany przez najbliższe mi osoby.<br />
- Naofumi nie może aktywować twoje techniki, bo do tego wszystkiego brakuje my bestii. Dlatego tak cię prowokuje -Byłam tak oszołomiona słowami Naruto, że już nie wiedziałam, czy dalsza walka ma jakiś sens - Zaraz do was dołączymy.<br />
<i>Zdradzona. Oszukana. Manipulowana...</i><br />
<i><br /></i>
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>~*~</i></div>
<br />
Staliśmy w gabinecie Hokage, ale żadne z nas nie potrafiło zabrać głosu. Udało nam się odeprzeć atak Naofumiego, zapobiegliśmy kradzieży ogoniastego, ale to, co działo się teraz, było stokroć gorsze.<br />
Powietrze w pomieszczeniu wydawało się zbyt gęste, przez chwilę bałem się, że zaraz moje płuca przestaną prawidłowo funkcjonować. Pośrodku nas stała Naomi, patrząca wyczekująco na piątą, która nie wiedziała, czy był jeszcze jakikolwiek sens w wyjaśnianiu jej całej sytuacji. Naomi przelatywała wzrokiem po naszych twarzach, a ja dostrzegłem w jej oczach gorycz i rozczarowanie. Klatka piersiowa unosiła się w zbyt szybkim rytmie a jedną dłoń zacisnęła w pięść. Zawiodła się na nas wszystkich.<br />
Kiedy jej spojrzenie zawisło na mnie, czas na chwilę się zatrzymał. Widziałem tylko te cholerne, brązowe oczy, obarczające mnie winą za całe to gówno. Ruszyła w moim kierunku, złapała za końcówkę rękawa i pociągnęła w stronę drzwi wyjściowych. Widocznie zrozumiała, że od Tsunade niczego nie zdoła się dowiedzieć.<br />
Byłem tak mocno rozproszony, że bez problemu pozwoliłem brunetce "ciągnąć się" przez cały budynek administracyjny. Szliśmy w nieznanym mi kierunku, a ona ani na chwilę się nie odwróciła. Wyczekiwałem kontaktu wzrokowe. Bez niego nie mogłem odczytać jej uczuć.<br />
Dopiero, kiedy znaleźliśmy się na <i>naszym </i>polu treningowym, puściła mnie i odwróciła w moją stronę.<br />
- Słucham. - <i>zła. Bardzo zła.</i><br />
- To wszystko dla twojego dobra. - Zabrzmiało trochę, jakbym się tłumaczył, ale nie robiłem tego. Ja nie musiałem się nikomu z niczego tłumaczyć.<br />
- Dlaczego? Po co tak długo mnie oszukiwałeś? Przecież gdybyś mi wszystko wyjaśnił, sprawa byłaby o wiele łatwiejsza.<br />
- Tsunade bała się, że plan się nie powiedzie.<br />
- No tak, plan. - ostatnie słowo do cna przesiąknęło goryczą i rozczarowaniem - Nie pomyśleliście, że jestem człowiekiem i tez mam uczucia?<br />
Milczałem, bo co właściwie miałem odpowiedzieć? Nie potrafiłem znaleźć żadnego argumentu. Jej słowa powoli burzyły każdą możliwą drogę ucieczki i rozwiązania sytuacji.<br />
Spojrzała w moje oczy, jakby chciała dorwać się do najciemniejszych zakamarków duszy. Tej cholernie chłodnej i zdystansowanej egzystencji, której nigdy nie potrafiła zrozumieć.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjITd9nKEKgvizP28qF-vuTL_AAKrOK5-xYTmDvArbxWpHHRaT0_IQL5suRQ-nEBDQu3Dx7PI1m14VfUnE-fbL1PSOIEFlXKA2Ih1wN9uLmpCRmd1jcO6c208zcdIKgWMNWgdsQ6crPEx8/s1600/large.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="221" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjITd9nKEKgvizP28qF-vuTL_AAKrOK5-xYTmDvArbxWpHHRaT0_IQL5suRQ-nEBDQu3Dx7PI1m14VfUnE-fbL1PSOIEFlXKA2Ih1wN9uLmpCRmd1jcO6c208zcdIKgWMNWgdsQ6crPEx8/s400/large.gif" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
- Koniec z nami, Sasuke. - <i>co?</i><br />
- Żartujesz?<br />
- Nie mogę być z kimś, kto okłamywał mnie przez tyle miesięcy. Przecież to wszystko było iluzją, chorą rozgrywką, w której ty odgrywałeś główną rolę. Dlatego do mnie wróciłeś? Żeby mieć mnie na oku? To, co się między nami wydarzyło, to wszystko było tylko grą?<br />
Milczałem, kompletnie przygnieciony jej zarzutami.<br />
- Nie wiem co właściwie sobie myślałam, że możemy być szczęśliwi, my, szczęśliwi? - śmiała się przez łzy - Cały czas utrzymywałeś między nami ten cholerny dystans. Zmanipulowałeś mnie. Nakazałeś mi założyć tę samą maskę, którą ty nieustannie nosisz, ale ja nie jestem tobą, Sasuke. Ja potrzebuję tych wszystkich rzeczy, potrzebuję jakiegokolwiek gestu i miłego słowa częściej niż raz w miesiącu, ale dopiero teraz zrozumiałam dlaczego tak nie było.<br />
Dlaczego, do cholery, nie potrafiłem niczego z siebie wydusić? Przecież nie była mi obojętna.<br />
- Dlatego wtedy, w Kirigakure, nie odpowiedziałeś. Bo ty mnie wcale nie kochasz - <i>brązowe oczy doskonale ukazały jej rujnujący się świat -</i> Nigdy mnie nie kochałeś.<br />
Staliśmy naprzeciwko siebie, jeszcze przed chwilą tak sobie bliscy i w jednym momencie podzieliły nas miliony kilometrów.<br />
Podeszła do mnie. Przez chwilę myślałem, że chce mnie uderzyć. Podniosła dłoń, ale ta zamarła w powietrzu. Zobaczyłem jej oczy, które po raz kolejny wyrażały ból. <i>I to znowu ja byłem jego inicjatorem.</i><br />
- Wiesz, zawsze wydawało mi się, że jesteś najlepszą rzeczą, na jaką w życiu trafiłam, ale dopiero teraz zrozumiałam, że jest odwrotnie - odsunęła się ode mnie - Ty doprowadzasz mnie jedynie do autodestrukcji. Twoja toksyczna miłość mnie zabija. Nie mogę dłużej tego ciągnąć - odwróciła się napięcie i ruszyła przed siebie. Chciałem za nią pobiec, ale nie potrafiłem. Wrosłem w ziemię, stałem się jednym z tych wszystkich drzew rosnących dookoła mnie. I bałem się. Pierwszy raz od bardzo dawna się bałem, że nie zdołam już tego odkręcić i wszystko stracę.<br />
Byłem wściekły. Na siebie, na wioskę, na Tsunade.. Na wszystkich, którzy mieli z tym jakiekolwiek powiązanie.<br />
Odwróciłem się napięcie i ruszyłem w kierunku lasu, niszcząc niemalże każde napotkane drzewo. Wyładowywałem swoje emocje na wytworach natury, ale żaden z ataków nie przynosił ukojenia.<br />
Uderzałem, na oślep, we wszystko co stanęło na mojej drodze. I pewnie gdyby nie szybkość i lata praktyk, Kakashi także znalazłby się w sytuacji jednej z niewinnych roślin. Stojąca niedaleko niego Tsunade nie zmieniła swojej postawy od kilku godzin - stała z boku niczym małe, przerażone dziecko.<br />
- Sasuke, co ty wyprawiasz?! - kompletnie zignorowałem jego wywody i powróciłem do przerwanej czynności. Rozkazywali mi przez ostatnie kilka miesięcy. Skończyło się wydawanie poleceń.<br />
- To wszystko dla jej dobra? - powiedziałem, kierując się w stronę piątej. Znała te słowa. Poiła mnie nimi przez ostatnie miesiące - Tak będzie lepiej?<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjo0h0Nhaga2okGkCB9xXEyUAbuPnSqg-QdHacX3yLDho_71W3xONP4Nn1KHQKzfbMASrIpUk0DCe5gkCCc1bWZIp797G0aKzbRXd3eLhcWfGd7_ZgfXAo7uVt8Ovfgv_t-Tbkdvws16HE/s1600/large+%25282%2529.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="205" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjo0h0Nhaga2okGkCB9xXEyUAbuPnSqg-QdHacX3yLDho_71W3xONP4Nn1KHQKzfbMASrIpUk0DCe5gkCCc1bWZIp797G0aKzbRXd3eLhcWfGd7_ZgfXAo7uVt8Ovfgv_t-Tbkdvws16HE/s400/large+%25282%2529.gif" width="400" /></a></div>
<br />
- Sasuke, to jest Hokage. - <i>Etyka? Teraz, Kakashi?</i><br />
Stanąłem przed Tsunade, która nawet nie raczyła na mnie spojrzeć. Hokage, psia mać.<br />
- Jeśli tego wszystkiego nie odkręcicie, Naofumi nie będzie waszym największym problemem.<br />
<br />
~~~~<br />
Rozdział miał być dłuższy, ale musiałam podzielić go na dwie części, także kolejny powinien pojawić się już w poniedziałkowy wieczór :)Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05253720993367642339noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4908121736156623848.post-17493617209976176892016-01-16T17:20:00.002+01:002016-01-16T17:45:19.895+01:00Rozdział XXXIIPierwszy raz od wielu lat wioska pokryła się śniegiem. Biały puch nieustannie spadał z zaciemnionego nieba, a szron malował dziwaczne wzorki na szybach w oknach, przykuwając uwagę najmłodszych mieszkańców Konohy. To wszystko było naprawdę piękne i wyjątkowe, tylko szkoda, że wydarzyło się w tak przykrych okolicznościach. <i>Sakura kochała płatki śniegu.</i><br />
Wciągnęłam na siebie uroczystą, czarną koszulę, którą każdy shinobi miał obowiązek założyć w czasie pogrzebu. Z drugiej strony, pewnie wiele osób jej nie włoży, bo przyjdą w grubych kożuchach, poowijani dodatkowo puchatymi szalikami, więc i tak nikt ich nie sprawdzi, ale ja chciałam mieć czyste sumienie i wywiązać się z zawodowych obowiązków. Czarne włosy pozostawiłam luźne, swobodnie opadające na ramiona. Nawet nie zauważyła, jak długie już urosły. W ogóle o nie nie dbałam, nie przywiązywałam do nich jakiejś ogromnej wagi. Nie używałam żadnych odżywek czy czegokolwiek, a były miękkie i lśniące. <i>Sakura zawsze mi ich zazdrościła.</i><br />
- Gotowa? - postać ojca odbiła się w łazienkowym lusterku - Musimy zaraz wychodzić.<br />
Kiwnęłam twierdząco głową, odwracając się w jego stronę. Zilustrował mnie czujnym spojrzeniem, od stóp do głów, zatrzymując się na hebanowych oczach.<br />
Chciał coś powiedzieć, ale się powstrzymał. Podkrążone oczy, blada skóra, mocno wystające obojczyki i lekko zapadnięte policzki na pewno go niepokoiły.<br />
Podszedł do mnie powoli, złapał za kark i delikatnie przyciągnął do siebie. Byłam tak bardzo zaskoczona jego gestem, że omal nie zachłysnęłam się powietrzem.<br />
- Jeśli musisz płakać, zrób to teraz. - powiedział po chwili - Rozumiem cię. Byłem już w takiej sytuacji.<br />
<br />
-<i> Minato nie zginął z Twojej winy, Inati. On uratował wszystkich, poświęcił się, żeby nasza wioską ciągle istniała.</i><br />
<i>- Powinnam tam być i im pomagać. Może wtedy zdołałby pokonać lisa i nie zginąłby razem z Kushiną? Boże, oni osierocili takie małe dziecko..</i><br />
<i>- Przecież wiesz, że nie mogłaś tam być. To niczego by nie zmieniło. Niedawno sama urodziłaś, jeszcze nie wróciłaś do treningów sprzed roku, jak chciałaś im pomóc? Sama ginąc?</i><br />
<i>- Rodzice zawsze mi powtarzali, że to kekkei genkai to ogromny dar, że może ono uratować wielu ludzi, a ja zawsze w to wierzyłam. Teraz ich zawiodłam. Co z tego, że mam taką wspaniałą zdolność, skoro stała się bezużyteczna? </i><br />
<i>- Kochanie, nie jesteś bezużyteczna..</i><br />
<i>- Jestem - przerwała mi, ciągle wpatrując się w martwy punkt na ścianie - Jestem odpowiedzialna za śmierć tych wszystkich ludzi</i><i>.</i><br />
<i>- Skarbie, posłuchaj mnie w końcu. - powiedziałem delikatnie acz stanowczo, żeby w końcu na mnie spojrzała - Nie jesteś maszyną ani żadną bronią, która musi być zawsze w pełni gotowości. Inati Matsumara to normalna kobieta, która ma prawo do własnego życia. Sama mi powtarzałaś, że praca nie może stać na pierwszym miejscu. I miałaś stuprocentową rację. Dlaczego sama nie uwierzysz w swoje słowa?</i><br />
<i>Chciałam spuścić głowę, ale podtrzymałem jej podbródek, chcąc usłyszeć jej odpowiedź. </i><br />
<i>- Była moją najbliższą przyjaciółką. To, że jej nie pomogłam, a istniała szansy jej ocalenia mocno mnie przytłacza, Kakashi. </i><br />
<i>- I uważasz, że gdybyś tam zginęła, to by jej pomogło?</i><br />
<i>- Nie masz takiej pewności.</i><br />
<i>- A ty tego, czy byś przeżyła. - otworzyła delikatnie usta, jakby chciała coś powiedzieć, lecz w pomieszczeniu panowało głuche milczenie. - Przestań się obwiniać. To nie jest twoja wina.</i><br />
<i>Jej oczy zaszkliły się, ale zaczęła szybko mrugać powiekami, chcąc je usilnie zatrzymać. </i><br />
<i>- Jeżeli musisz płakać, zrób to teraz. - zabrałem dłoń, pozwalając jej na spuszczenie głowy - Na pogrzebie nie będzie miejsca na takie rzeczy. Wszyscy cierpią, a twoje łzy jedynie spotęgują to uczucie. Teraz trzeba zacząć wszystko od nowa. Nie możemy pozwolić, żeby nadzieja w ludziach umarła.</i><br />
<i>Przez chwilę wpatrywała się w podłogę, dokładnie analizując moje słowa. Przełknęła głośno ślinę a na podłogę spadły dwie, małe krople. Po chwili rzuciła się w moje ramiona, cicho łkając.</i><br />
<i><br /></i>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrBe-SUH1ufU6e1lKO7PyKK7U7ZCC2EwWWjpYW3eIuHmX_zK679nyoFiCHA8p5NLcDIjp9PB6hJbF2ftMHvwU1YroJl8XZyovhWIV4Vmn9AcpBDrMHoLRumhUVv-hatSPvjyXxpLasglw/s1600/large+%25282%2529.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="223" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrBe-SUH1ufU6e1lKO7PyKK7U7ZCC2EwWWjpYW3eIuHmX_zK679nyoFiCHA8p5NLcDIjp9PB6hJbF2ftMHvwU1YroJl8XZyovhWIV4Vmn9AcpBDrMHoLRumhUVv-hatSPvjyXxpLasglw/s400/large+%25282%2529.gif" width="400" /></a></div>
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<i>Przycisnąłem ją do siebie, otaczając wsparciem i zrozumieniem. Ciągle nie mogłem wybaczyć sobie tego, że wcześniej zbyt mało razy to robiłem, szczególnie w momentach, kiedy najbardziej tego potrzebowała. </i><br />
<i><br /></i>
<i><br /></i>
Odsunęłam się. Nie chciałam płakać. Chyba. Na pewno nie w tamtej chwili. Ale wspomnienie ojca, które nie dość, że bardzo mnie wzruszyło, to jeszcze uświadomiło mi, że, pomimo moim wewnętrznych sprzeciwów i tak to zrobię.<br />
- Co teraz będzie?<br />
- Tsunade na pewno wstrzyma na jakiś czas nasze misje a później...<br />
- Nie, co ze mną będzie. Co ona dalej zrobiła.<br />
Przez chwilę nie wiedział o czym mówię, ale nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, zrozumiał, o co mi chodzi.<br />
- Pogodziła się z tym. Zaakceptowała ciąg wydarzeń.<br />
- Jesteś hipokrytą. Przecież ty też nie zaakceptowałeś przeszłości, więc dlaczego wymagasz tego ode mnie?<br />
- Gdybym tego nie zrobił, nie rozmawiałbym z tobą. - <i>kłamie. Na pewno kłamie. </i>- Pogodziłem się z nią właśnie po śmierci Sakury, po tym jak przyglądałem się twojej rozpaczy. Przypomniała mi się tamta sytuacja z twoją matką i słowa, które jej mówiłem. Wtedy zrozumiałem, że byłem hipokrytą i że przeszłości nie mogę zmienić. A wiesz, co zrobiła twoja matka po tym wszystkim? - pokręciłam przecząco głową - Nie pozwoliła, żeby ktokolwiek o nich zapomniał.<br />
- O niej też nikt nigdy nie zapomni.<br />
- Jeżeli wspomnienia będą nieustannie pielęgnowane, to na pewno nie. Sakura wiedziała co robi. Nikt inny nie podjął za niej tej decyzji. Teraz, mimo sprzeciwu, powinniśmy zaakceptować jej wybór, niezależnie od tego, czy się z nią zgadzamy czy nie.<br />
- Co byś zrobił, gdybym wtedy zginęła?<br />
- Śmierć Sakury mocno mnie dotknęła, w końcu znam ją od wielu lat, ale gdy ginie twoje własnie dziecko, ból jest niewyobrażalnie większy. Nie każ mi o tym myśleć.<br />
Pocałował mnie w czubek głowy i wyszedł z pomieszczenia. Byłam już dorosła, a mimo to, jego obecność wydała się ciągle niezbędna. Nie mogłam uwierzyć, że jeszcze kilka lat temu tak bardzo go nienawidziłam.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Uroczystość była piękna, o ile takie wydarzenie można określić pozytywnym przymiotnikiem. Każdy z jej przyjaciół, włącznie ze mną, trzymał w dłoni białą lilie, które mocno kontrastowały z czarnym ubiorem. Tsunade wygłosiła krótką przemowę o Sakurze, jej dokonaniach dla wioski i szczególnych osiągnięciach. Nie wiem czy ktoś się na nich skupiał, na pewno nie ja. Moje spojrzenie nieustannie utkwione było w zdjęciu uśmiechniętej Sakury, przepasanym czarną wstążką. Widziałam rodziców Sakury, stojących w pierwszy rzędzie, pogrążonych w głębokiej rozpaczy. Ten widok sprawiał, że zaczynałam pękać. Usilnie starałam się powstrzymać emocje, które zaczynały opuszczać moją nieszczelną klatkę opanowania. Kiedy już miałam osiągnąć apogeum mojej porażki, poczułam, jak Sasuke łapie moją trzęsącą się dłoń. Jego nagłe posunięcie mocno wytrąciło mnie z równowagi i odciągnęło od targających jeszcze przed sekundą emocji. Odwróciłam delikatnie głowę, napotykając jego czujne spojrzenie. <i>Cały czas mnie obserwował.</i> To dlatego wiedział, w którym momencie zareagować. Próbowałam wyczytać cokolwiek z jego oczu, ale nie dostrzegłam nic, kompletnie nic, żadnych emocji, tylko neutralność, którą potrafił zachować. Zawsze mu tego zazdrościłam i mówiłam to przy każdej możliwej okazji. Przypomniała mi się dzisiejsza opowieść ojca. Tata musiał być wspaniałym facetem, dawał mamie wsparcie i otuchę w trudnych chwilach. A Sasuke? Jego stać było tylko na krytykowanie, a jakikolwiek przejaw współczucia zdarzał się rzadziej niż zaćmienie słońca. Wszyscy zawsze mnie pytali, jak mogłam być kimś takim, kto nigdy w życiu nie powiedział nikomu nic miłego, dodatkowo ciągle popadał w konflikty, naraził się wielu shinobi i swoim czasie zdradził rodzinną wioskę. Był trudny. Wiedziałam to już, kiedy jeszcze byliśmy tylko przyjaciółmi, ale nic nie poradzę na to, że go kocham. Miłość nigdy nie była łatwa. A czy nasza jest tą prawdziwą? Trudno mi jednoznacznie stwierdzić, ale chyba tak. Po tym wszystkim co przeszliśmy, ile wspólnie wycierpieliśmy, kiedy omal się nie pozabijaliśmy - wróciliśmy do siebie.<br />
Sasuke i jego triki zadziałały, bo do końca uroczystości nasze splecione dłonie dodawały mi otuchy. Wszyscy zaczynali się już zbierać. Wszyscy, z wyjątkiem rozpaczających rodziców Sakury i Tsunade, która próbowała dodać im otuchy.<br />
- chodź już. - odwróciłam głowę i zetknęłam się z kruczoczarnymi oczami Uchihy. Kiwnęłam twierdząco głową i oboje ruszyliśmy w bliżej nieokreślonym kierunku. Na dworze robiło się już ciemno.<br />
- Bardzo przejmująca uroczystość. I jeszcze rodzice Sakury...<br />
- Pogrzeby zawsze są takie same.<br />
- To był pogrzeb twojej przyjaciółki. Naprawdę ani trochę cię nie ruszył?<br />
- Tego nie powiedziałem.<br />
- Twoje słowa jednoznacznie na to wskazywały.<br />
- Przestań dopowiadać rzeczy, których nie miałem na myśli.<br />
- Skąd mam wiedzieć co masz na myśli, skoro nigdy tego nie mówisz? - zatrzymaliśmy się - Oczekujesz ode mnie, że będę z tobą szczera, mówiła ci o wszystkich rzeczach, a ciebie nie stać na to samo. Dlaczego otaczam się ludźmi, którzy tylko chcą mną dyrygować?!<br />
- Uspokój się.<br />
- Widzę, że bardzo polubiłeś to słowo.<br />
- Ostatnimi czasy mocno do ciebie pasuje.<br />
- No tak, przecież twojego opanowania starczy na nas dwoje.<br />
- A twojego dziecinnego zachowania na wszystkich w tej wiosce.<br />
Głuche klaśnięcie odbiło się echem, kiedy w przypływie emocji i nagłej odwagi uderzyłam Sasuke w lewy policzek. Tak, ja uderzyłam Sasuke Uchihę. Zasłużył na to, gromadził we mnie negatywne sytuacje i krytykę a moje wewnętrzne rozbicie dało upust czynom.<br />
Złapał się na policzek a na jego twarzy malowała się irytacja. Ale nie jakieś tam delikatne uniesienie. On był tak wkurzony, że przez sekundę przez myśl przeleciała mi myśl szybkiej ucieczki i zaczęłam żałować tego, że go uderzyłam.<br />
- Za to każdą jedną twoją krytyką skierowaną w moją stronę mogłabym obdarować cały świat.<br />
Odwróciłam się napięcie i ruszyłam w stronę domu. Byłam wściekła na niego i na samą siebie.<br />
Zdążyłam przejść zaledwie kilkanaście metrów, kiedy ktoś gwałtownie mnie obrócił i docisnął do zimnego muru. Zdążyłam wydać z siebie zdumiony okrzyk, zanim przed moimi oczami znalazła się twarz Sasuke. Przez chwilę obleciał mnie strach, ale zaraz się opanowałam. <i>Nie skrzywdziłby mnie.</i> Ku mojemu jakże ogromnemu zdziwieniu, nie był zły, wręcz przeciwnie, patrzył na mnie z tym swoim delikatnym uśmieszkiem pod nosem. Pochylił się nade mną, a mnie przeszły dreszcze. Jedną dłoń delikatnie wsunął pod włosy i położył na szyi. Zbliżył się, subtelnie przejeżdżając nosem po mojej skórze tuż pod moim uchem. Niemal czułam na szyi jego wargi. Czekałam na jakikolwiek ruch, ale jego czyny posuwały się jedynie do pobudzania moich zmysłów. Chciałam, żeby mnie pocałował, ale on tego nie robił, co zaczynało mnie cholernie irytować. Nagle przerwał i przeniósł swoje usta tuż nad moje ucho.<br />
- Nikt nie powiedział, że będzie łatwo. - szepnął i odszedł, zostawiając mnie kompletnie zdezorientowaną, opartą o ten cholerny mur. <i>To była kara.</i> Wiedział, jak na niego reaguję. Zrobił to wszystko specjalnie. Zdawał sobie sprawę z tego, że to zirytuje mnie stokroć bardziej niż jego obelgi skierowane w moim kierunku. Kiedy już zdążyłam uspokoić organizm, poczułam taką ogromną złość, jaką chyba jeszcze nigdy nie uraczyłam żadnego człowieka. W tamtym momencie podeszłabym do niego i po raz kolejny uderzyła w policzek.<br />
Ruszyłam w przeciwną bo bruneta stronę, szybko przemierzając zaśnieżone ulice. Chciałam jak najszybciej zjawić się w domu.<br />
- Naomi! - usłyszałam po swojej prawej głos Naruto. Zatrzymałam się, spoglądając na biegnącego w moim kierunku blondyna - Świetnie, że cię spotkałem. Wszyscy jesteśmy w barze i no, odreagowujemy dzisiejszy wydarzenia.. Nie chcesz do nas dołączyć?<br />
Na początku chciałam powiedzieć kategoryczne nie i wrócić do domu, ale coś mnie zatrzymało. Nie wiem czy zrobiły to słowa Naruto, czy ciągle byłam wkurzona na Uchihę, ale postanowiłam zgodzić się na propozycję blondaska. Dawno nigdzie nie wychodziłam. Może po spotkaniu z przyjaciółmi moje samopoczucie choć odrobinę się poprawi.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~*~ </div>
<div style="text-align: center;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxNSNX2tRfSBkeNKyCqySn0zNTCysQQS4oACtWwA6uNaStP6wAhAzsSOWLd2nQulH6BfDXq0tZpuyp9vwS0DpQ0T_cEwx7rnCl6JLG3YnLTfY7x66D776trDfg9FnudnA25VN8IIbjPLI/s1600/large+%25283%2529.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="223" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxNSNX2tRfSBkeNKyCqySn0zNTCysQQS4oACtWwA6uNaStP6wAhAzsSOWLd2nQulH6BfDXq0tZpuyp9vwS0DpQ0T_cEwx7rnCl6JLG3YnLTfY7x66D776trDfg9FnudnA25VN8IIbjPLI/s400/large+%25283%2529.gif" width="400" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Przemierzałem nieoświetlone ulice Konohy, pokryte grubą warstwą białego puchu. Nie zamierzałem szybko wracać do domu,nie czekało na mnie tam nic ciekawego.<br />
Spotkanie jakiegokolwiek człowieka o tej porze graniczyło z cudem. Wszyscy kończyli swój dzień i przygotowywali do jutra, kolejnego roboczego piątku. Przez myśl przeleciały mi wspomnienia, gdy jako mały chłopiec codziennie wieczorem musiałem wracać wcześniej do domu, kiedy mój starszy brat przesiadywał jeszcze z ojcem, rozmawiając na najróżniejsze tematy i ćwicząc nieznane mi jeszcze techniki. <i>Całe życie byłem gorszy od Itachiego, niezależnie od tego jak mocno starałem się to zmienić.</i> Ciągle tylko słyszałem, że czegoś mi brakuje, że jestem niewystarczająco silny, że Itachi w moim wieku robił kolosalnie większe postępy - zawsze coś było nie tak. Ale wcale nie zamierzałem się tym przejmować. Od tego czasu wiele się zmieniło. Jutro mam stawić się w gabinecie piątej, żeby ustalić z nią plan działania. Teraz trzeba było podjąć jak najszybsze działania. Reszta musi szybko się pozbierać.<br />
Mijałem właśnie jeden z konoszańskich barów, a moje spojrzenie utkwiłem z ludziach siedzących w środku. Przelatywałem po twarzach nieznanych mi osób, w pewnym momencie napotykając kogoś, kogo nie spodziewałem się tam spotkać. Podszedłem bliżej szyby, obserwując uważnie Naomi, która ledwo trzymała się na własnych nogach. <i>Świetnie jej idzie wracanie do normalności.</i><br />
Wszedłem do środka i powoli podszedłem do stolika. Chciałem, żeby mnie zauważyła, ale ona ciągle stała przodem do baru, zamawiając kolejnego drinka. Kiedy podszedłem, odsunąłem jej szklankę na bok. Po chwili uraczyła mnie zirytowanym, lekko zamglonym spojrzeniem, by po chwili przejść w mocną dezorientację i zaskoczenie.<br />
- Sasuke? Co ty tutaj robisz?<br />
- Lepszym pytaniem jest, ile już wypiłaś.<br />
- Trochę. Nie na dużo.<br />
- Faktycznie, widać. - reszta przyglądała się nam z ogromnym zainteresowaniem.<br />
- Chyba powinnaś iść już do domu.<br />
- Chcesz to idź. - <i>wytargam ją stąd zaraz siłą. </i><br />
- Czy choć raz nie możesz zrobić tego, co ci każę?<br />
- Właśnie, Sasuke - wybełkotała - Ciągle mam robić to, co mi każesz. Mógłbyś dla odmiany poprosić?<br />
- Jak tak dalej pójdzie to skończysz na podłodze.<br />
- Właśnie, ja skończę, nie ty.<br />
- Naomi - warknąłem zirytowany, a ona uraczyła mnie spokojnym spojrzeniem, co ostatnimi czasy było u niej wyjątkiem. Zerknąłem w lewo i dostrzegłem mocno zakłopotanego Shikamaru, przyglądającemu nie nam Naruto i podsłuchującą Ino. - Proszę cię, żebyś stąd wyszła i wróciła do domu.<br />
Na jej szyję wkradł się ogromny uśmiech, a po chwili rzuciła się w moje ramiona. Był to o tyle niespodziewany gest, że omal jej nie upuściłem.<br />
Zawiesiła mi ręce na szyi, zbliżając swoją twarz do mojej, aż niemal stykaliśmy się nosami. Wyczułem zapach martini, pomieszany z jej ulubionymi perfumami. Jutro będzie miała kaca jak stąd do Suny.<br />
- Nie spodziewałam się tego po tobie, kochaniee. - <i>pijana. Mocno pijana. - </i>Myślałam, że wyjdziesz i sobie pójdziesz. Tak jak po naszej dzisiejszej sprzeczce. Nie chciałam cię uderzyć - położyła rękę na moim policzku - To wszystko przez ... wiesz.<br />
- Chodźmy już. - Naprawdę nie byłem zwolennikiem publicznego okazywania uczuć. Wszyscy wiedzieli z kim się związałem. Nie musiałem paradować przez całą wioskę z zawieszoną Naomi na mojej szyi. Oczywiście, poza dzisiejszym dniem. W normalnych okolicznościach nie zachowywałaby się tak.<br />
Złapałam ją pod rękę i wyprowadziłem z pomieszczenia. Zdążyliśmy przejść zaledwie kilka metrów, kiedy niespodziewanie mnie puściła.<br />
- Nie dam rady dalej iść. - przewróciłem teatralnie oczami, na co zwróciła swoją uwagę. Podszedłem do niej i jak gdyby nic nie warzyła, uniosłem do góry i kontynuowałem drogę. Zarzuciła mi ręce na szyję, chowając głowę w zagłębieniu mojej szyi.<br />
- Przepraszam, Sasuke. - powiedziała ze skruchą - To naprawdę było mi potrzebne.<br />
- Alkohol nie rozwiązuje żadnych problemów.<br />
- Wiem, ale nie chciałam ich rozwiązywać, tylko zapomnieć.<br />
Kiedy znaleźliśmy się przed wejściem do mojej posesji, postawiłem ją na nogi, odczekałem chwilę, aby mieć pewność, że da radę stać sama, po czym otworzyłem drzwi i wpuściłem ją do środka. Nie chciałem zabierać jej do rodzinnego mieszkania i tym samym kompromitować w oczach Kakashiego. Ich kontakt uległ polepszeniu, nie chciałem ryzykować pogorszenia go przez taką głupotę.<br />
- Przecież wiesz gdzie co jest. - powiedziałem, kiedy przez dłuższą chwilę stała w jednym miejscu i nie odrywała ode mnie wzorku. Ilustrowała mnie czujnym spojrzeniem od góry do dołu, w końcu zatrzymując się na czarnych oczach.<br />
Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, podeszła do mnie i przywarła swoimi ustami do moich. Na początku byłem trochę zaskoczony, ale szybko zacząłem oddawać jej pocałunki. <i>Smakowała jak martini, które piła cały wieczór.</i><br />
Oderwała się od mnie, ciężko oddychając. Uśmiechnęła się, patrząc w moje oczy, w których dostrzegałem szczęście i miłość. Żadna osoba nigdy nie darzyła mnie takim uczuciem. Ona była nawet w stanie mnie zabić, kiedy uznała, że na dobre stoczyłem się na dno. Widziałem jej rozpacz, wtedy, kiedy szła w moim kierunku z kunaiem wycelowanym prosto w moje serce. Nie wszyscy to rozumieli, bo przecież, jak możesz kogoś zabić, skoro go kochasz? To właściwie niewykonalne. Ludzie boją się straty. Ona też się jej bała, ale wiedziała, że to dla mnie najlepsze. Zawsze mówiłem, że nie pozwolę ściągnąć się na dno, a kiedy ona zrozumiała, że to zrobiłem, że byłem w stanie zabić własnych przyjaciół a nawet <i>ją samą, </i>chciała mnie uwolnić. Nie mogła pozwolić, żebym zginął z ręki kogoś innego. Gdyby tylko wiedziała, że to wszystko, odejście z wioski i wstąpienie do Akatsuki to była gra. Gra, która miała ją ochronić.<br />
- <i>Jesteś najlepszą rzeczą, jaka kiedykolwiek była moja. </i></div>
<i><br /></i>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05253720993367642339noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4908121736156623848.post-56676007225281361472015-12-06T23:30:00.002+01:002015-12-06T23:55:47.626+01:00Rozdział XXXI "I will love you unconditionaly"<div style="text-align: right;">
<i>"Choose your last words, this is the last time</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>‘Cause you and I, we were born to die"</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><b>Lana Del Rey</b></i></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
- Ranmaru znajduje się teraz w wiosce na granicy kraju ognia i wody. - Kakashi wskazał palcem odpowiednie miejsce na mapie, po chwili zerkając w stronę mocno skupionej Sakury - Z uwagi na to, że Naomi nie jest jeszcze w pełni sił, jako pierwsza ruszysz ty z Sasuke. My będziemy szli kilometr za wami. Nie możemy wzbudzać podejrzeń zbyt liczną grupą.<br />
Sakura i Sasuke? Och, życzę powodzenia. Do tej sielanki brakowało tylko Karin, którą Sasuke wysłał z powrotem do stolicy mgły, nie informując nas nawet o calu, jaki w tym miał.<br />
Uchiha rzucił różowowłosej krótkie spojrzenie, po czym przeniósł się w swoją własną krainę myśli, zapewne już konstruując w głowie odpowiedni plan działania. Sakura, na pewno bardzo podekscytowana wspólną wyprawą z Sasuke, zabrała z rąk Kakashiego mapę i przypięła ją sobie do paska przy spodniach. Ku mojemu zaskoczeniu, nie wyglądała na zestresowaną, wręcz przeciwnie, mocno zaangażowaną i pełną gotowości.<br />
Naruto, również jeszcze poturbowany po ostatniej walce, przyglądał się wszystkiemu zamglonym i lekko zaspanym wzrokiem. Pomimo zapewnienia mu kilkunastu godzin odpoczynku, nie odzyskał w pełni sił i podobnie jak ja, wyglądał teraz jak duch, bezsilny i niezainteresowany, pełzający po ziemi bez konkretnego celu.<br />
- Naomi, na pewno wszystko w porządku?<br />
- Tak, wszystko dobrze. - Ojciec już chyba setny raz zadał mi to pytanie. Przecież byliśmy ninja, musieliśmy przywyknąć do nawet najcięższych warunków. Czas na regeneracje dostawaliśmy dopiero po ukończeniu misji,<br />
Kiedy Sasuke z Sakurą wyruszyli, odczekaliśmy pół godziny i zrobiliśmy to samo. Wyglądaliśmy niczym grupa kupców wracająca z nieudanego handlu, lecz zdradzały nas przypięte do pasków kunaie i srebrzyste przepaski z logiem Konohy.<br />
Nie tylko ja zauważyłam, że krajobraz zaczął się stopniowo zmieniać. Dziwne motyle, których liczba nieustannie rosła, coraz odważniej się do nas zbliżały. Naruto próbował złapać jednego z nich, ale umknął mu on w ostatnim momencie, a mój sharingan zaobserwował ledwo dostrzegalny pyłek, który utrącił się z jego skrzydła.<br />
Przystanęłam na chwilę, na co moi towarzysze zareagowali tak samo.<br />
Dotarło do mnie, że nieświadomie, mocno zboczyliśmy z kursu. Te motyle gdzieś nas wiodły i byłam niemalże pewna, że ten pyłek odgrywał w tym bardzo istotną rolę.<br />
Wyciszyłam swoją czakrę, próbując odszukać w okolicy niechcianych towarzyszy. Z przykrością doszłam do wniosku, że oprócz dziwnych owadów, w okolicy polany nie było nikogo innego.<br />
W pewnym momencie przed moimi oczami mignęła sylwetka Uchihy. Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, zniknął za gęstymi, zielonymi krzakami.<br />
Pośpiesznie ruszyłam w tamtejszym kierunku, zostawiając moich towarzyszy w tyle. Nic się przecież nie stanie, jeżeli zostawię ich na chwilę samych.<br />
Po dotarciu do miejsca, gdzie przed sekundą widziałam postać bruneta, z przykrością stwierdziłam, że rozpłynął się w powietrzu. Rozglądałam się na wszystkie strony, natrafiając na postać różowowłosej znikającej ze potężnymi drzewami.<br />
Podirytowana arogancją ze strony Sakury i Sasuke przyśpieszyłam kroku, nie chcąc utracić nabytego tropu. Po przedarciu się prze bardzo gęste zarośla, w końcu ujrzałam postać Sasuke. Stał, odwrócony do mnie tyłem, a jego włosy falowały pod wpływem delikatnego wiatru.<br />
- Natrafiliście na coś ciekawego?<br />
Jego milczenie zaczynało mnie niepokoić. Próbowałam zbliżyć się do niego, ale wtedy spod ziemi wyrosły ogromne, srebrne macki, które oplotły moje ciało, zamykając je w żelaznym uścisku. Instynktownie poruszałam wszystkimi kończynami, co skutkowało jedynie jeszcze większym zaciśnięciem wrogiej broni.<br />
Postać Sasuke zniknęła a w jej miejscu pojawiła się nieznana mi, owinięta w czerwone płaszcze z czarnymi chmurkami.<br />
Nie mogła uwierzyć w swoją głupotę. Jak mogłam tak łatwo dać się złapać?<br />
<i>Motyle</i>. To za ich przyczyną odłączyłam się od grupy, to przez nie moi towarzysze nie zareagowali na nasze rozdzielenie i nikt z nas nie zorientował się, że coś jest nie tak.<br />
- Widzę, że ciągle żyjesz.<br />
Całe moje ciało zdrętwiało, a oddech przyśpieszył. To była ostatnia osoba, której się spodziewałam i ostatnia, jaką chciałam spotkać.<br />
Naofumi podszedł bliżej mnie, patrząc z pogardą w moje oczy.<br />
- Wiedziałem, że kręci się wokół mnie zdrajca, ale nie mogłem zdefiniować, kim dokładnie był. To dlatego cię wtedy nie zabiłem, za twoim pośrednictwem mogłem go zlokalizować. Teraz, kiedy moja armia jest czysta, mogę w końcu realizować swój plan i przy okazji pozbyć się ciebie. Powinnaś mi podziękować. W końcu spotkasz się z mamusią.<br />
Zamknęłam oczy, nabierając maksymalną ilość powietrza do płuc. Wstrzymałam oddech, podświadomie naszykowana na potworny ból. Ale on ciągle nie nadchodził. Kiedy usłyszałam ciche jęknięcie, uchyliłam delikatnie powieki, a wtedy moje serce zamarło. Niespodziewanie pojawiła się przede mną Sakura, odbierając uderzenie wymierzone przez członka Akatsuki.<br />
Ostrze przebiło ją na wylot, a jej różowa sukienka powoli nabierała krwistoczerwonego odcienia.<br />
Nie potrafiłam poruszyć swoim własnym ciałem. Przez chwilę nie mogłam nawet złapać powietrza.<br />
Ona... odebrała cios wymierzony dla mnie. Dlaczego?<br />
Nim zdążyłam jakkolwiek zareagować, na placu pojawiła się reszta. Sasuke z Kakashim zajęli się oprawcą, a Naruto zjawił się obok ledwo przytomnej Sakury.<br />
- Co ty zrobiłaś... - wyszeptałam, kiedy Naruto położył ją delikatnie na zielonej trawie. Byliśmy bezsilni. Jedyny medyczny ninja właśnie umierał.<br />
- To moja wina.. Poza tym, ze swoją zdolnością możesz uratować świat, Naomi.<br />
- Moje życie wcale nie jest ważniejsze od twojego.<br />
Byłam tak roztrzęsiona, że nawet nie zauważyłam, kiedy Naofumi zniknął. Dopiero, kiedy szara czupryna uklękła przed ledwo przytomną kunoichi, zdołałam podnieść wzrok i napotkać twarde spojrzenie Uchihy. Odniosłam wrażenie, że chce mi powiedzieć "nie możesz się teraz złamać", ale moje oczy już były zaszklone od łez.<br />
- Sakura.. - zaczął Kakashi, ale różowowłosa mu przerwała.<br />
- Dziękuję za te lata nauki, Kakashi sensei. Czasami było bardzo ciężko, ale nauczyłam się wielu, wspaniałych rzeczy.<br />
- Sakurcia-chan, zabierzemy cię do cioci Tsunade, ona na pewno ci pomoże.<br />
Kunoichi uśmiechnęła się do Naruto i złapała go za dłoń. Blondyn chyba nie rozumiał, że to koniec. Nic nie zdołałoby jej uratować. Odległość od wioski była zbyt duża. Pomoc potrzebna była natychmiast. Zabiłoby ją nawet dziesięć minut drogi.<br />
- Byłeś moim najlepszym przyjacielem, Naruto. Wierzę, że spełnisz swoje marzenie i zostaniesz wspaniałym Hokage. - puściła blondyna, a dłoń delikatnie ułożyła na już krwistoczerwonej trawie. Jej zamglone spojrzenie zwróciło się w stronę Sasuke, który ukucnął obok niej. Różowowłosa z trudem przekręciła głowę w jego stronę, ostatni raz spoglądając w czarne tęczówki, które tak bardzo <i>kochała</i>. Uśmiechnęła się, pomimo wyraźnej trudności z oddychaniem.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhW1w3pmeVuRtoCCyyzJsi167GoxBDH0vhGlOE2kZA1U3y1YI-S-NJqB5hHz4GRU2kN3Zs2Enu4_8UhjYCdTX5MkHE13YeojgD4RMUtKm2zkQov3jLZqVBYw9-VaCkNvM9tYSAnOq7g3KA/s1600/large+%25287%2529.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhW1w3pmeVuRtoCCyyzJsi167GoxBDH0vhGlOE2kZA1U3y1YI-S-NJqB5hHz4GRU2kN3Zs2Enu4_8UhjYCdTX5MkHE13YeojgD4RMUtKm2zkQov3jLZqVBYw9-VaCkNvM9tYSAnOq7g3KA/s400/large+%25287%2529.gif" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
- Akceptacja jest kluczem do bycia prawdziwie wolnym, Sasuke. Będę cię kochać, zawsze i bezwarunkowo.<br />
Po tych słowach zamknęła oczy a jej klatka piersiowa przestała się poruszać. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy, a całe ciało niekontrolowanie się trzęsło. Zginęła z mojej winy. Ten śmiertelny cios wymierzony była dla mnie.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdxK1SJdzg5aaAcZRYnM_eqf_7earrwpWbTZuP7hR1zj-z2JaTsZ85GepP3OXFmZwAPYmlQP4hWHYs_8Q5ZNdqebQwy0PIrR6qGo4JIkqHULnBMJyvULz_OMWOysaTt3phGBXHuV9tZSY/s1600/large+%25283%2529.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdxK1SJdzg5aaAcZRYnM_eqf_7earrwpWbTZuP7hR1zj-z2JaTsZ85GepP3OXFmZwAPYmlQP4hWHYs_8Q5ZNdqebQwy0PIrR6qGo4JIkqHULnBMJyvULz_OMWOysaTt3phGBXHuV9tZSY/s400/large+%25283%2529.gif" width="400" /></a></div>
<br />
Upadłam na kolana przed ciałem kunoichi i nie potrafiłam uwierzyć, że odeszła. Wyruszyliśmy razem i razem powinniśmy wrócić. <br />
- Przepraszam Sakura... - wyszeptałam cicho - Przepraszam za wszystko, co kiedykolwiek o tobie powiedziałam. Byłaś wspaniałą osobą. Nie pozwolę, żeby ludzie kiedykolwiek cię zapomnieli.<br />
Poczułam, jak ktoś łapie mnie w pasie i odciąga od Sakury. Na początku chciałam się temu sprzeciwić, ale nie znalazłam w sobie siły na wykonanie jakiegokolwiek ruchu. Ktoś posadził mnie pod wysokim drzewem, ale jedyne, co widziałam, to świeża krew, którą ubrudziłam dłonie opierając je o trawę.<br />
- To nie jest twoja wina. - Sasuke w końcu ubrał myśli w słowa, ale nadlatywały one do mnie jak przez bardzo gęstą mgłę. Byłam kompletnie rozbita, nie mogłam się na niczym skupić.<br />
- To ja miałam zginąć. To ja powinnam otrzymać ten cios.<br />
- Ale nie otrzymałaś. Weź się w garść, nie pozwól, żeby poświęcenie Sakury poszło na marne.<br />
- Wcale tego nie chciałam! Nie chciałam, żeby za mnie zginęła!<br />
- Nikt nie chce mieć na sobie tej presji, ale musisz się z nią pogodzić.<br />
- Wracamy do wioski - usłyszałam z oddali głos Kakashiego - Misja skończona.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Bring me home in a blinding dream</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Through the secrets that I have seen</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Wash the sorrow from off my skin</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>And show me how to be whole again</i></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Powrót do wioski nie był ani trochę tak przyjemny, jak kilka dni temu przypuszczałam. Czułam się jak marionetka, kompletnie odizolowana od świata, w swoim osobistym morzu refleksji i przemyśleń. Nie mogłam uwierzyć w to, że różowowłosa odeszła. Jeszcze kilka dni temu, razem z Karin, okropnie irytowały mnie swoim zachowaniem w Kirigakure. To wszystko było tak bardzo nierealne. Czułam w środku potworną pustkę, której nic nie mogło zatkać.<br />
Nawet nie zauważyłam jak Sakura cholernie szybko dojrzała. Ciągle ją wyśmiewałam, szydziłam z niej, a ona okazała się być bardziej odważna niż ja. Kiedy Naofumi dręczył mnie swoimi torturami, wyśpiewałam mu całą prawdę o technice, a tymczasem Sakurę stać było na coś tak odważnego.<br />
Nie bała poświęcić się dla kogoś. Nie bała się oddać życia za swojego przyjaciela. Jak, po tym wszystkim co razem przeszłyśmy, mogła nazwać mnie <i>przyjacielem</i>? Widać tylko ona brała sobie do serca nauki mojego ojca, dla którego przyjaźń była jednym z najważniejszych uczuć. </div>
<div style="text-align: left;">
Przecież równie dobrze mogła stać i biernie się temu wszystkiemu przyglądać. Mogła z wymalowaną satysfakcją na twarzy patrzeć jak umieram. Przecież wtedy Sasuke mógłby być tylko jej. </div>
<div style="text-align: left;">
Nie mogłam uwierzyć, że myślałam o niej w tak dziecinny sposób. Wiele przeszliśmy, bardzo odbiło się to na naszym życiu, a ja ciągle widziałam w niej dzieciną, nieporadną Sakurę sprzed kilku lat. Żałowałam, że nie poznałam jej nowego oblicza. Do teraz mam przed oczami ten zapał i determinację w próbie znalezienia Rannmaru, w której ja dostrzegałam tylko chęć spędzenia czasu z Sasuke. Tak naprawdę ona przejęła się zadaniem, a nie będącym obok niej towarzyszem. Było mi tak cholernie wstyd, że źle ją oceniałam.</div>
<div style="text-align: left;">
Nawet nie zauważyłam, kiedy znalazłam się w domu Sasuke. Nawet nie zamierzałam pytać, czemu tak właściwie znajdowałam się w jego mieszkaniu. Usiadłam na zielonej kanapie, zamknęłam oczy i zaczęłam zastanawiać się nad tym , co będzie teraz. Pogrzeb Sakury, puste miejsce w drużynie, ktoś nowy, stare przyzwyczajenia i negatywne nastawienie... </div>
<div style="text-align: left;">
- Weź się w garść, Naomi. </div>
<div style="text-align: left;">
- Przestań mi ciągle powtarzać, że mam wziąć się w garść! Ja wiem, że muszę to zrobić, ale jeszcze nie teraz. Po prostu pozwól mi to wszystko przeżyć, muszę to przeżyć, bo w innym wypadku przestanę normalnie funkcjonować! </div>
<div style="text-align: left;">
Sasuke niewzruszony stał naprzeciwko mnie i wyglądał, jakby mój wywód nie zrobił na nim żadnego wrażenia. Nienawidziłam w nim tego cholernego dystansu i opanowania, jakie miał przed wszystkimi ludźmi. Pieprzony, nigdy nie wzruszony, Uchiha.</div>
<div style="text-align: left;">
- Mam zawołać tu Tsunade?</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie, to ty masz tutaj zostać. </div>
<div style="text-align: left;">
Pierwszy raz w życiu postawiłam mu jakiś warunek. Nigdy wcześniej tego nie robiłam, bardziej to on oczekiwał czegoś ode mnie.</div>
<div style="text-align: left;">
Jego twarde spojrzenie zawisło na mnie, a usta nie wydobyły z siebie żadnego dźwięku. Nie wszyscy potrafią schować rozpacz za tak grubą ścianą pozorów. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jeżeli ciągle mamy być razem, musisz pokazać mi, że mnie wspierasz. Ja nie mogę być wiecznie sama ze swoimi problemami. Nie wiem czy wiesz, ale na tym polega bycie z kimś w związku. </div>
<div style="text-align: left;">
Sasuke był tak samo zaskoczony moją odwagą jak ja. Przypadek Sakury pokazał mi, że życie było cholernie kruche, a ja nie mogłam go marnować dla kogoś, kto po tylu latach nie potrafił powiedzieć mi jakiegokolwiek komplementu, niezależnie od tego, jak bardzo go kochałam.<br />
Podszedł do mnie powoli, jakby niepewny tego, co zaraz zrobię. Położył dłonie po obu stronach mojego ciała, przygważdżając mnie do zimnej ściany.<br />
- Spokojnie. - dopiero wtedy zauważyłam, że oddychałam w zdecydowanie zbyt szybkim rytmie. - Musisz odpocząć.<br />
Złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę swojej sypialni. Ułożył na łóżku, a jego zapach zawładnął moimi zmysłami. Uchiha zniknął za drzwiami sypialni, po chwili wracając z kubkiem gorącego napoju. Upiłam kilka łyków, po czym położyłam głowę na miękkich poduszkach. Złapałam Sasuke za ramię, nie pozwalając mu opuścić pomieszczenia. Ułożył się obok mnie, a ja przycisnęłam swoje trzęsące się ciało do jego. Splotłam ze sobą nasze dłonie, chcąc być jak najbliżej niego.<br />
Był moją oazą spokoju, azylem, którego w tamtym momencie najbardziej potrzebowałam.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>"Byłam zagubiona, ale teraz się odnalazłam</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Teraz mogę to zobaczyć, ale kiedyś byłam ślepa</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Byłam tak zakłopotana jak małe dziecko</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Próbując przyjąć wszystko to, co byłam w stanie otrzymać</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Przerażona, że nie mogłam odnaleźć wszystkich odpowiedzi"</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>~*~</i><br />
<i><br /></i>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIz0mBZgOAqAEIeIQpzUcPXXUQWY1gf1XhIxzBc1wlKCS2138EcnqdhB_Y9qJYQxjGK3ee7nrm25JGhNhHRaxB2at3FA0HBe_QQiQE1xYGf55C7Yo1DkV78PIqIVyymFNYlfqrw3PFpoM/s1600/large.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIz0mBZgOAqAEIeIQpzUcPXXUQWY1gf1XhIxzBc1wlKCS2138EcnqdhB_Y9qJYQxjGK3ee7nrm25JGhNhHRaxB2at3FA0HBe_QQiQE1xYGf55C7Yo1DkV78PIqIVyymFNYlfqrw3PFpoM/s400/large.jpg" width="326" /></a></div>
<i><br /></i>
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: left;">
- Jak czuje się Naomi?<br />
- Dosypałem jej do herbaty proszków na uspokojenie. Będzie spała do jutra.<br />
Piąta nawet nie odwróciła się w moją stronę. Śmierć Sakury mocno ją przybiła. Nikt się tego nie spodziewał. Z jednej strony wiedzieliśmy, że w każdej chwili coś może pójść nie tak, ale byliśmy bardzo młodzi i wydawało się nam, że nic nie może nas pokonać. Przypadek Haruno na pewno sprowadził wszystkich na ziemię i pokazał, jak naprawdę wyglądało życie shinobi.<br />
- Mówiłem ci, że jest zbyt krucha. Powtarzałem, że nie udźwignie tego ciężaru. - przechyliła głowę delikatnie w moim kierunku, ciągle nie patrząc mi w oczy - Zniszczymy ją, o ile już tego nie zrobiliśmy.<br />
- Cena jest zbyt wysoka. Dobrze wiesz, że już nie ma odwrotu.</div>
<div style="text-align: left;">
<br />
~~~<br />
A kto to się tutaj pojawił po tak długiej przerwie? </div>
<div style="text-align: left;">
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05253720993367642339noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-4908121736156623848.post-21602907979295385172015-07-02T00:35:00.001+02:002015-07-03T16:42:59.375+02:00Rozdział XXX<i>W ogóle się nie wyspałam.</i><br />
Nie dość, że po nocnym przebudzeniu przez dłuższy czas nie mogłam zasnąć, to jeszcze Sasuke obudził mnie z samego rana ze świetną informacją, że wyruszamy na misję. Nie zdążyłam się spakować, wpaść do domu - nic. Dobrze, że przynajmniej mój ojciec o mnie myślał i zabrał mi to, co uważał za najpotrzebniejsze. Zapomniał o kilku rzeczach, ale jakoś mu to wybaczę. Ważne, że choć część niezbędnych przedmiotów trafiła w moje ręce.<br />
- Chyba masz zły humor, Naomi chan. - zagadał Naruto, najpewniej mając już dosyć niekomfortowej ciszy i najwyraźniej uznając mnie za najlepszą osobę do rozpoczęcia konwersacji. Ugh, nie dzisiaj, Naruto.<br />
- To nic takiego. Po prostu zastanawiałam się, czy Kirigakure choć trochę zmieniło się od naszej ostatniej wizyty. - wyrzuciłam z siebie pierwszą, lepszą myśl, jaka wpadła do mojej głowy.<br />
Blondynek ponownie się do mnie uśmiechnął, uradowany tym, że ktoś w końcu wszedł z nim w jakąkolwiek wymianę zdań, podczas gdy pozostali bierne wpatrywali się w zmieniający krajobraz.<br />
Teroshi wydawał się być bardzo zestresowany z powodu powrotu do ojczystego kraju. Nie chciał spotkać swojej rodziny? <i>Bardzo dziwne.</i><br />
Kolejną osobą, która przykuwała moją uwagę, była poznana poprzedniego dnia czerwonowłosa kunoichi w okularach. Co chwilę zerkała w stronę Sasuke, zaraz po tym szybko odwracając wzrok, co wyglądało bardzo zabawnie i miałam wrażenie, że jej głowa przekręci się o trzysta sześćdziesiąt stopni.<br />
Widzę, że jest w nim porządnie zadłużona. Tylko idiota nie zauważyłby jak ślini się na jego widok.<br />
Irytowało mnie to. Może dlatego, że po prostu byłam o niego cholernie zazdrosna. Pewnie to absurdalne, bo Sasuke nie był nią ani trochę zainteresowany, jednakże po naszym rozstaniu spędzali ze sobą sporo czasu. Co, jeśli w pewnym momencie faktycznie coś się wydarzyło i to dlatego czerwonowłosa była tak w niego zapatrzona? Nawet nie wiedziałam jak mam to sprawdzić!<br />
On nie pokazywał swoich uczuć publicznie, kiedyś nawet prywatnie miał z tym problem. Długo musiałam je z niego wyciągać. Oczywiście, wiedziałam, że mnie kocha ale jeszcze ani razu mi tego nie powiedział i czasami wątpiłam w jego uczucia. Po prostu ludziom trzeba pokazywać, co się do nich czuję, bo inaczej zaczynają się wahać.<br />
- Kiedy ostatnio byliśmy w Kirigakure, o mało co nie zginęliśmy z ręki Zabuzy.<br />
Na to imię, wypowiedziane przez Sasuke, przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz, a spojrzenie odruchowo zawisło nad szarowłosym. Po niespodziewanym spotkaniu z matką dowiedziałam się, że zginęła właśnie z ręki demona ukrytej mgły. Zobaczyłam jak dłoń ojca zaciska się mocniej i delikatnie drży lecz po chwili wróciła do swojego poprzedniego stanu.<br />
Tata nigdy nie zaakceptował jej śmierci. On jedynie nauczył się z nią żyć.<br />
Codziennie spędzał czas przy grobie mamy. Przed wyprawą na dłuższą misję, robił to częściej, żeby móc nadgonić dni, w których nie będzie go w wiosce. Próbowałam z nim o tym rozmawiać, doradzałam pomoc lekarzy, ale zawsze mi odmawiał. Ciągle mi powtarzał, że to, co się stało, było największa niesprawiedliwością, z jaką kiedykolwiek się spotkał, więc nie widział tym samym nawet najmniejszej szansy zrozumienia, a co więcej, zaakceptowania tego.<br />
Moja matka była młoda, zdrowa, inteligentna, dobrze wyszkolona i w dodatku niezwykle cierpliwa przy pracy z dziećmi. Po powrocie z tej misji miała podjąć się opieki nad grupą geninów i wyszkolić ich na wspaniałych shinobi. Trzeci zaplanował jej przyszłość niemal w każdym szczególe, a ona nawet nie miała okazji o niej usłyszeć.<br />
Z drugiej strony, obwiniałam ojca, chociaż sama postępowałam dokładnie tak samo. Wybrałam najgorszą z możliwych opcji okiełznania uczuć po śmierci kogoś bliskiego - wyparłam się ich.<br />
Dla mnie ona ciągle żyła, była gdzieś daleko, na jakiejś misji, z której szybko nie wróci. Nie chodziłam na jej grób, nie kupowałam kwiatów - nic. Czasami jedynie pod przymusem ojca szłam z nim na cmentarz, ale był to dla mnie tylko kawałek oszlifowanego kamienia z abstrakcyjnymi napisami, który kompletnie nic dla mnie nie znaczył.<br />
Oczywiście, przychodziły też ciężkie dni, kiedy moja izolacyjna barka ucieczki od uczuć zaczynała przeciekać. To były jedne z najgorszy dni, w których uświadamiałam sobie, że naprawdę jej nie ma i już nigdy nie będzie. To straszne uczucie, trudne do okiełznania przez rozsądek. Jedyną deską ratunku pozostaje rozmowa - w moim przypadku z Sasuke czy Tsunade, w której wylewałam hektolitry łez, dostarczając swojej duszy ukojenia. Blondynka wielokrotnie mówiła mi, że powinnam iść w takich chwilach do Kakashiego i razem z nim to przeżywać, ale nie mogłam. Wiedziałam, że sam ma dużo problemów i nie chciałam obarczać go jeszcze swoimi w obawie, że w końcu nie wytrzyma i zrobi sobie coś głupiego. Pomimo tych wszystkich lat kłótni i darcia kotów, kochałam go. Był jedną z najważniejszych osób w moim życiu.<br />
Nostalgiczne uczucia wprowadziły mnie w pochmurny nastrój, więc wtedy już idealnie wkomponowałam się w zachowanie moich towarzyszy.<br />
Całe szczęście, że wioska ukryta we mgle oddalona była w niedużej odległości od naszej i znalezienie się przy niej zajmowało mniej, niż jedną dobę. W innym przypadku uczucia zgniotłyby mnie niczym kilkunastotonowy głaz.<br />
Wioska położona była wśród wysokich, młodych skał. Gęsta mgła uniemożliwiała dalekowzroczne widzenie, a elementy stawały się ostrzejsze dopiero w odległości kilkunastu metrów.<br />
Kiedy znaleźliśmy się na jednej ze skał, ujrzeliśmy w dole budynki, już nie tak bardzo okryte mgłą jak reszta otoczenia.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkDafGaAtil4QbkHtUWQrdp4sGpIv9FOpP5M7_bBn-_AVPKtBuwiSgNMtx6ojBdzrFNc9fQr8Ke1xajKuLXtwGp6NZ6CNENC7eiXYLIaC594Bx4rhhfipLxud_bGiBbqjNBhFqthUJWLw/s1600/Kirigakure.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="226" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkDafGaAtil4QbkHtUWQrdp4sGpIv9FOpP5M7_bBn-_AVPKtBuwiSgNMtx6ojBdzrFNc9fQr8Ke1xajKuLXtwGp6NZ6CNENC7eiXYLIaC594Bx4rhhfipLxud_bGiBbqjNBhFqthUJWLw/s400/Kirigakure.png" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Miasto było okropne. Smutne, tajemnicze i słabe pod względem estetycznym. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Starałam się jak najbardziej wyciszyć swoją czakrę, by dostrzec ewentualne zagrożenie, ale energia moich towarzyszy zagłuszała wszystkie inne. Sasuke chyba robił to samo, bo spojrzał na mnie przelotnie, a na jego usta wkradł się malutki uśmieszek. Chyba tą czynnością urosłam w jego pięknych, czarnych oczach.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zmierzaliśmy w stronę największe budynku, położonego w centralnej części wioski. Teroshi stał się naszym przewodnikiem, swobodnie przemierzającym ulice jednego z najniebezpieczniejszych miast w kraju. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Budynek kage był łudząco podobny do tego w Konoha. Ogromna ilość schodów i tłumy straży przypomniały mi o tym, dlaczego tak bardzo nie lubiłam takich miejsc. Nie czułam się tam swobodnie i musiałam pilnować na każdym kroku, a to mało przyjemne odczucia.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Teroshi podbiegł do jednego ze strażników stojących przed drzwiami biura, a po chwili wskazał na nas palcem. Shinobi zmierzył wzrokiem każdego z nas, a jego spojrzenie zawisło dłużej nad Sasuke.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>Jeżeli teraz powie, że nie wolno nam tam wejść, to chyba oszaleję.</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- W porządku. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Odetchnęłam z ulgą, kiedy te słowa opuściły jego usta, po czym wszyscy weszliśmy do biura Mizukage.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Przez dźwięk otwieranych drzwi, kobieta podniosła głowę znad sterty papierów, a kiedy jej wzrok zatrzymał się nad Teroshim, uśmiechnęła się delikatnie lecz jej ciało nie poruszyło się nawet o milimetr. Brunet zresztą zareagował podobnie, co wywołało u mnie niemałe zdziwienie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nawet się nie przywitają? Po tylu latach rozłąki?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigXqFt8Ted9E6yRl1Ea_z4HF1ExQtJaOpHVuNvxyIWsLzkcu_jAnnRrliI0eizRSSB8SXY_TcIjFv4sTFiZ3_uQdvwVlIOcF_CitaqBMLa442M7wIytrEM3pGpO8jrbs7gjkvGH-lBrR8/s1600/large+%25282%2529.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="223" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigXqFt8Ted9E6yRl1Ea_z4HF1ExQtJaOpHVuNvxyIWsLzkcu_jAnnRrliI0eizRSSB8SXY_TcIjFv4sTFiZ3_uQdvwVlIOcF_CitaqBMLa442M7wIytrEM3pGpO8jrbs7gjkvGH-lBrR8/s400/large+%25282%2529.gif" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Witam moich towarzyszy! - zaczęła z nutką podekscytowania w głosie - Tsunade szczegółowo opisała mi przyczynę waszej wizyty. Z uwagi na to, że dzisiejszy dzień powoli dobiega końca, radziłabym wam udać się do hotelu i swoje zadania wykonać jutro. Pewnie zdajecie sobie sprawę z tego, że jest tutaj niebezpiecznie i prowokacyjne szukanie problemów nie doprowadzi do niczego dobrego. Moi ludzie zaprowadzą was do odpowiedniego budynku, czujcie się jak w domu!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Była młodą, pełna życia kobietą. W jej zielonych oczach tańczyły iskierki radości i nawet nie dało się po niej poznać, że obecnie ma na głowie wiele problemów związanych z buntownikami. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Ukłoniliśmy się delikatnie, po czym opuściliśmy biuro wraz z nowym, zamaskowanym towarzyszem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Teroshi już nam nie towarzyszył. Najpewniej noc spędził w swoim rodzinnym domu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Przemierzaliśmy ulice miasta, a opaski ze znakiem konohy połyskiwały w promieniach zachodzącego słońca. Ludzie patrzyli na nas z niepokojem, wyglądając co jakiś czas zza firanek w oknach i chowając za każdym razem, gdy nasze spojrzenie zabłądziło w ich kierunku. Nie chciałam, żeby się bali, nie stanowiliśmy dla nich żadnego zagrożenia.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Ulice były puste i zaniedbane. Papierki i butelki po alkoholu turlały się po drogach, co mogło wskazywać na to, że nasz hotel nie znajdował się w korzystnym położeniu. Odniosłam wrażenie, że wysłali nas do jednego z najgorszych miejsc w tym mieście.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Oczywiście, nie spodziewałam się pięciogwiazdkowego hotelu, z trzynastoma piętrami i pokojami o powierzchni minimum stu metrach kwadratowych, ale to, co zobaczyłam, niemal wbiło mnie w ziemię. To miejsce było jeszcze gorsze, niż budynek w Sunie!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Wszyscy z jednakowym wyrazem twarzy weszliśmy do środka, gdzie powitała nas rudowłosa kobieta po trzydziestce, ubrana w czarną, ołówkową spódnicę i wpuszczoną w nią niebieską koszulę. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Strażnik podszedł do niej jako pierwszy, najpewniej chcąc opisać jej całą sytuację. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Po mniej więcej pięciu minutach przywołał nas gestem ręki a wszyscy niczym roboty ruszyliśmy w tej samej chwili w stronę recepcji.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Przykro mi, ale na obecną chwilę posiadamy tylko jeden pokój jednoosobowy i jeden pięcioosobowy. To i tak korzystna sytuacja, bo wszyscy zdołacie przespać tę noc.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>Jasne, ale spędzenie nocy w jednym pokoju z Karin i Sakurą nie bardzo przypadło mi do gustu.</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jako, że jestem najstarszy z tego grona, wezmę jednoosobowy - zaczął mój ojciec, po czym odebrał z rąk recepcjonistki klucz z numerem jedenaście - Jesteście duzi, poradzicie sobie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Odszedł do swojego pokoju, a my czekaliśmy jeszcze chwilę zanim rudowłosa odnalazła właściwy klucz. Miała z tym ogromny problem, pomijając już fakt, że ruch w tym hotelu był znikomy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Sasuke odebrał z jej dłoni klucz, po czym wszyscy ruszyliśmy w kierunku pokoju z numerem dziewiętnaście. Chyba żadne z nas nie było zadowolone z takiego obrotu wydarzeń. Wszyscy chcieliśmy odpocząć, a łączące nas relacje na to nie pozwalały.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Pierwsza do pomieszczenia wpadła Karin i szybko zajęła dwuosobowe łóżko. Spojrzałam na nią zszokowana, kiedy zaczęła tulić się do kołdry, szepcząc ciche "sasuke-kun" pod nosem. Usłyszałam zirytowane westchnięcie bruneta, który kompletnie ją zignorował i zajął pojedyncze łóżko pod oknem. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Przymknąwszy powieki, opadłam na najbliższy mebel, a chwilę później zaczęłam się krztusić od nadmiernej ilości kurzu znajdującej się na pościeli. Kiedy już zdołałam opanować płuca, pociągnęłam nosem, czując zapach wilgoci mocno gryzącej się z lawendowym zapachem powieszonym tuż nad moim łóżkiem. Chwilę później odebrałam mocne uderzenie z prawej strony, na co gwałtownie otworzyłam powieki i znalazłam się w pozycji półsiedzącej.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Łóżko Sasuke, które przed chwilą stało pod oknem odbiło się o moje, zmniejszając drastycznie swoją odległość. Spojrzałam na niego z lekkim uśmieszkiem, podnosząc jedną z brwi ku górze.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Przyzwyczaiłem się już. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zaśmiałam się cicho pod nosem. Chociaż on wcale nie odpowiedział mi tym samym, wiedziałam, że w środku jest rozbawiony swoją wypowiedzią. Naprawdę rzadko zdarzało mu się żartować, ale nigdy nie śmiał się ze swoich dowcipnych sformułowań.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Kiedy spojrzałam na czerwonowłosą, odniosłam wrażenie, że jej oczy płoną ze złości. Po chwili zaczęły kłócić się z Sakurą o łóżko, a biedny Naruto zainterweniował, chcąc załagodzić problem, ale jedyne co otrzymał, to potężny cios od Sakury, który omal nie przewrócił całego budynku.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zażenowana zachowaniem kobiet, zasłoniłam oczy dłonią i westchnęłam głośno, kompletnie ignorując ich zachowanie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nie miałam ochoty tutaj z nimi siedzieć. Postanowiłam wyjść i wrócić, kiedy już obie pogrążyłyby się we śnie. Podniosłam się z posłania, zarzuciłam na ramię swoją czarną torbę i skierowałam w stronę drzwi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dokąd idziesz, Naomi-chan? - usłyszałam za sobą głos Uzumakiego, który zdołał już podnieść się z podłogi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Niedługo wrócę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i>~*~</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiota4x-W3OPBm5-fPJ5b0qKSUCwEFQRUWAfkmxSgc6Ke94AMK2H_zr-DYIvTCN9XPWN2NsYEIIwKuCyNURJz0k73klthistOsWyH8U4p_-2sxTKWOJP8B0mU733vNqna6GZmfA3mkbxE/s1600/large+%25286%2529.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="226" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiota4x-W3OPBm5-fPJ5b0qKSUCwEFQRUWAfkmxSgc6Ke94AMK2H_zr-DYIvTCN9XPWN2NsYEIIwKuCyNURJz0k73klthistOsWyH8U4p_-2sxTKWOJP8B0mU733vNqna6GZmfA3mkbxE/s400/large+%25286%2529.gif" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
O ile w dzień miasto wyglądało okropne, jego nocna wersja była bardzo przyjemna dla oczu. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nie mogłam spokojnie spać, wiedząc, że zawiodłam na całej linii i to w dodatku po raz kolejny. Powinnam umrzeć, a nie wydać technikę. Co ze mnie na shinobi? Jaki ja reprezentuję sobą przykład?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Normalni ludzie o tej porze śpią.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek była normalne, Sasuke. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Stanąwszy obok, zawiesił spojrzenie gdzieś nad wioską lecz moją wypowiedź pozostawił w spokoju, bez żadnej docinki czy głupiego komentarza. Wiedział, że się obwiniałam, ale co on by zrobił na moim miejscu? No właśnie, coś kompletnie odwrotnego. Dałby się prędzej zabić, niż uprzednio cokolwiek zdradzić.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nagle złapał moją dłoń, co kompletnie mnie zaskoczyło. Chyba próbował tym samym przesłać mi jakiekolwiek wsparcie. Najwyraźniej nie znalazł żadnych słów otuchy i postanowił użyć czegoś stokroć bardziej skutecznego. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Kochasz mnie? - rzuciłam nagle, na co omal nie zachłysnął się powietrzem. Spojrzał na mnie zdezorientowany, jakby zadane przeze mnie pytania było w obcym, nieznanym mu języku.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Skąd to pytanie? - zapytał w końcu, kiedy dostrzegł, że powoli zaczynałam się łamać i oczy zaszkliły mi się od łez. Nie wiedziałam, co mam myśleć. Tak bardzo chciałam usłyszeć te dwa słowa, być pewną tego, co do mnie czuł.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Po prostu nigdy mi tego nie powiedziałeś.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jesteś ważna i doskonale o tym wiesz, jednak ja ... nie potrafię ci tego powiedzieć. Nie dlatego, że nic do ciebie nie czuję. Po prostu nie wiem czy dobrze rozumiem pojęcie miłości, nie jestem pewien czy potrafię kogoś kochać.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Westchnęłam cicho, będąc w kompletnej rozsypce. Nie wiedziałam, co robić. Postawić mu ultimatum, na które i tak nie odpowie i po tym wszystkim go zostawić? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Może i była to dziecinada, to przecież tylko dwa, głupie słowa, które w dzisiejszych czasach powoli zaczynały tracić na swojej wartości, ale byłam już przy nim tak cholernie długo. Pragnęłam to usłyszeć. Chciałam zobaczyć jak jego usta formują litery, jak lekko zachrypnięty głos opuszcza krtań i kontrastuje z szumem nieprzyjemnego wiatru, jak źrenice skupiają się tylko i wyłącznie na moich i smoliste oczy pochłaniają mnie całkowicie, zanurzając w ciemnym oceanie jego ukrytej duszy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Przecież nie mogłam z niego zrezygnować tak łatwo, skoro tyle lat czekałam na jego powrót. Nie potrafiłam bez niego funkcjonować. Uzależniłam się od jego obecności, a nawet zgryźliwych uwag. Skoro udało mi się wyciągnąć jego uczucia na wierzch, z tym też na pewno sobie poradzę. On po prostu potrzebował czasu. Był jak wino - im dłużej czekało się na jego otworzenie, tym lepiej później smakowało.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Podeszłam bliżej niego i delikatnie wplątałam w silne ramiona. Jego ciało nie poruszyło się nawet o milimetr, a kiedy uniosłam głowę, ujrzałam czujne, ciemne oczy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ja cię kocham. - szepnęłam, a jego źrenice gwałtownie się rozszerzyły - i wierzę, że kiedyś usłyszę to także od ciebie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i>"Let me show you how I am proud to be yours"</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
- Jestem twoim ojcem, Teroshi.<br />
<i>co proszę? </i><br />
Odniosłam wrażenie, że cały świat nagle się zatrzymał. Moje spojrzenie przeskakiwało po twarzach wszystkich zebranych, które w tym momencie wyrażały to samo co moja - niedowierzanie i ogromne zaskoczenie.<br />
Nie byli podobni, więc na początku przypuszczałam, że jonin z Kirigakure próbuje jedynie rozbić naszą czujność lecz zostawał śmiertelnie poważny.<br />
Widziałam wahania Teroshiego. Nie ufał mu, w zasadzie jak nikt tutaj obecny.<br />
- Urodziłeś się dwudziestego drugiego września, masz tę samą grupę krwi, włosy, oczy, a nawet naturę czakry.<br />
To było głupie. Nie mogliśmy mu wierzyć. To nie była prawda.<br />
Akebino natrafił na nas w trakcie podróży do sławnego medyka z Kirigakure, u którego przebywał Naofumi. Nie wiedzieliśmy, czy mistrz miecza zagrodził nam drogę z inicjatywy Uchihy, czy po prostu wpadł na nas przez przypadek. Nie mniej jednak jego wyznanie bardzo nas poruszyło, w szczególności jego głównego odbiorcę.<br />
Teroshi się wahał, nie wiedział czy ma wierzyć w to, co usłyszał.<br />
- Twoja matka to zwykła dziwka.<br />
Chciał go zaatakować. Jego dłoń już pędziła w stronę kuszy umiejscowionej na plecach.<br />
Rzuciwszy się na niego, powaliłam na ziemię, wykorzystując przy tym cały ciężar swojego ciała. Nie mógł tak zwyczajnie zaatakować. Zachowanie jonina było na tyle dziwne, że mogła to być zwyczajna prowokacja, dzięki której chciał dotkliwie uszkodzić Teroshiego.<br />
Nie zdążył do końca aktywować techniki, więc jedyne co zainicjował, to zasłona dymna, która zawsze towarzyszyła jego umiejętności, odcinając nas od reszty towarzyszy.<br />
Wiedziałam, że Teroshi przestaje kontaktować. Jego gniew całkowicie przysłaniał zdrowy rozsądek.<br />
Szarpał się ze mną, to oczywiste, ale ja za wszelką cenę starałam się go utrzymać. Krzyczałam na niego i potrząsałam opętanym ciałem, ale to na nic się nie zdawało.<br />
W pewnym momencie, czego w ogóle się po nim nie spodziewałam, uderzył mnie w twarz.<br />
Nie był to mocny cios, ale wystarczający do tego, aby zdołał mnie z siebie zrzucić.<br />
Przejechałam palcami po dolnej wardze, napotykając strużkę krwi wypływającą z rozciętej wargi, ale nie zamierzałam się wtedy nią przejmować.<br />
W opadającym dymie dostrzegłam sylwetkę Sasuke, który, sądząc po jego pustce w oczach i mocno zaciśniętej dłoni na katanie, doskonale widział całą sytuację.<br />
Ugh, wtedy miałam już dwa problemy.<br />
Z szybkością błyskawicy znalazłam się przy Sasuke, który już zamierzał szykować się do ataku.<br />
- Jesteśmy po tej samej stronie! Nie możemy bić się nawzajem!<br />
- <i>Uderzył cię. </i>- jego słowa były tak ostre, że wręcz przecinały powietrze na pół, a swoje spojrzenie utkwił w sylwetce walczącego Teroshiego.<br />
- Błagam cię, Sasuke, wyjaśnimy to później, nie możemy teraz dać ponieść się niepotrzebnym emocjom. - Nie słuchał mnie, bo nie patrzył mi w oczy. - Sasuke, do cholery, proszę cię!<br />
Dopiero wtedy jego czerwone oczy zastygły na mnie, a następnie na ręce, która dość mocno obejmowała jego nadgarstek. Przez chwilę odniosłam wrażenie, że robi to, by ocenić jak długo zajmie mu wyswobodzenie się z niego lecz nie wykonywał żadnych ruchów. Mamy tu niezły bałagan, a nasza dwójka bezczynnie stoi z boku. - Obiecuję, że wrócimy do tego później, ale jeśli zaraz nie pomożemy reszcie, to nikt stąd nie wróci.<br />
Ponownie spojrzał mi w oczy, po czym delikatnie kiwnął głową. Zniknąwszy w bardzo szybkim tempie, pochłonął się w rytm walki, a ja ruszyłam w kierunku Sakury, chcąc oferować jej swoją pomoc.<br />
Wodne zabawki były bardzo silne, co świadczyło o tym, że jego poziom umiejętności dorównywał samej Mizukage. Odpierałyśmy ataki, nie mając najmniejszej szansy na rewanż. Nawet mój sharingan ledwo dawał radę liczyć wszystkie uderzenia.<br />
Kątem oka zerknęłam na resztę, również wciągniętą w wir nieustającej walki.<br />
Kakashi, Naruto i Sasuke starali się dostać do twórcy wodnych klonów i musiałam przyznać, że szło im to bardzo sprawnie. Teroshi natomiast ciągle walczył z oryginałem, otrzymując potężną ilość niewyobrażalnie silnych ciosów.<br />
Podłoża mojej czakry zaczynały się kończyć. Naomi, do cholery, zrób coś! Nie możesz wiecznie liczyć na pomoc od innych!<br />
Wtedy poczułam potężny napływ wiatru, który rozrzucił wszystko na odległość kilkunastu metrów. Po jego zaprzestaniu, położyłam się na trawie, ciężko dysząc. Czułam, że nie mam takiej ilości czakry, by być w stanie wykonać jakiekolwiek jutsu.<br />
- Hej, podnieś się. - usłyszałam nad sobą głos Sasuke, ale wcale nie zamierzałam go słuchać Mógłby kiedyś powiedzieć proszę, tak dla odmiany. - Zakończyłaś walkę.<br />
Wtedy gwałtownie podniosłam się do pozycji siedzącej, po czym zaczęłam obserwować otoczenie, jednakże obraz był inny niż zazwyczaj.<br />
Nie był tak dokładny jak w sharinganie, ale również odmienny od rzeczywistości.<br />
<i>Rinnengan?</i><br />
Nie musiałam go o to pytać, bo satysfakcjonujący uśmieszek na jego twarzy mówił to za niego.<br />
Stanęłam na równe nogi i zaczęłam oglądać straty, jakie wyrządziłam. Na szczęście, nikogo nie zraniłam. Nikogo z naszych.<br />
Mistrz miecza nabił się na własne ostrze, które zrobiło z niego tarkę do sera. Przez chwilę nie byłam pewna, cze Teroshi nie będzie miał mi tego za złe. Walczył z nim, chciał go zabić, ale to ponoć jego ojciec. Jakieś coś raczej w duszy drga.<br />
- Teroshi, ja wiem, że jestem złym człowiekiem. - <i>dlaczego zawsze w takich momentach wszyscy źli rozumieją, że całe życie postępowali niewłaściwie?</i> - Nie wiem czy mi uwierzysz, czy też nie, ale chcę, żebyś wiedział, że naprawdę kochałem twoją matkę. Nawet kiedy wydała mnie w ręce władzy. - zesztywniałam, nie rozumiejąc całej sytuacji. Zaczynałam się powoli gubić - Rozkochała mnie w sobie, wykorzystała moje uczucia i wystawiła w ręce shinobi. Była ze mną tylko po to, żeby zyskać sobie szacunek, żeby być tym, kim jest teraz. Cudem udało mi się uciec. Poza tym, nie wiedziałem, że zaszła w ciążę. Dowiedziałem się dopiero kilka lat po twoich narodzinach, ale zdawałem sobie sprawę, że nie wolno mi się do ciebie zbliżyć. Pomimo tego, że popełniłem w życiu wiele błędów, bardziej powinieneś wstydzić się swojej matki, niż mnie.<br />
Mężczyzna upadł na ziemię. Nikt nawet nie ruszył, żeby sprawdzić, czy jeszcze żyje.<br />
Prawa dłoń Teroshiego zacisnęła się niebezpiecznie, a po chwili uderzyła w pień pobliskiego drzewa. Uwierzył mu. Był zły - na siebie, na nas, na Mizukage oraz wszystkich, którzy przez tyle lat karmili go nieprzyjemnymi kłamstwami.<br />
Odwrócił się napięcie i ruszył w kierunku wioski. Złapałam Sasuke za nadgarstek, kiedy próbował zrównać z nim kroku. Spojrzał na mnie, zirytowany tym, że postanowiłam przerwać jego czynność.<br />
- Nie teraz. - szepnęłam błagalnie, na co wyrwał swoją dłoń i odszedł na tyły, niechętnie spełniając moją prośbę.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dobra robota, dzieciaczki. Akebino był poszukiwany przez wiele miesięcy, ale jesteście pierwszymi, którym udało się wyjść całą ze wspólnej potyczki. Godne podziwu, zważywszy na wasz młody wiek.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- <i>Cieszy cię to? - </i>wiedziałam, że sytuacja w lesie nie pozostała obojętna dla Teroshiego. Nie byłam pewna, czy Akebino można było ufać, ale brunet najwyraźniej postanowił to zrobić - Sypiałaś z tym facetem, masz z nim dziecko i nic to dla ciebie nie znaczy?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Wręcz słyszałam w myślach westchnienie Uchihy, który nienawidził oglądać rodzinnych rozterek emocjonalnych. Zawsze był zdania, że należy oddzielać życie zawodowe od prywatnego. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Mizukage nie była ani trochę zaskoczona. Spodziewała się tego? Wiedziała, że Teroshi pozna prawdę?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Był złym człowiekiem. - podsumowała krótko, co spotkało się z jeszcze większym zirytowaniem jej syna. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Był zły, kiedy już z nim sypiałaś. Kochał cię, a ty wydałaś go władzy. To dlatego jesteś na tak wysokim stanowisku. Byłaś z nim, bo tego wymagała twoja misja, bo dzięki temu twoje poparcie starszyzny wzrastało. A co ze mną? Mnie też przez tyle lat oszukiwałaś? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Przestań wymyślać.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie będę cię już nigdy więcej słuchał.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Delikatność, która zawsze mu towarzyszyła, nagle gdzieś zniknęła.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWwgIJ-4zH8q_xCNF0ZSl3SIDLW3fPh4qxvfVNpNSYMKjBzmx1-zxS2w3v8ZnAy3V4VReml923ZuB5vNZV2sWcBDm4m_4IIz2V9jp_5KzhwJP1EaXz97IKiczFVX3Fpr0ZgqtCD-VH3fc/s1600/large+%25283%2529.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="217" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWwgIJ-4zH8q_xCNF0ZSl3SIDLW3fPh4qxvfVNpNSYMKjBzmx1-zxS2w3v8ZnAy3V4VReml923ZuB5vNZV2sWcBDm4m_4IIz2V9jp_5KzhwJP1EaXz97IKiczFVX3Fpr0ZgqtCD-VH3fc/s400/large+%25283%2529.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Wyszedł z pomieszczenia, a ja nie wiedziałam, co robić. Chciałam do niego iść i z nim porozmawiać, był niejako moim dobrym kompanem, jednakże z drugiej strony w tamtej chwili było to niepotrzebne. Mogłoby dojść tylko do nieprzyjemnej kłótni, próbowałby wyładować męcząco go emocje właśnie na mnie, niezależnie od targających mną intencji. W dodatku zaraz za mną przyszedł by Sasuke i w dobitny sposób powrócił do sytuacji na misji. Nie chciałam, żeby się sprzeczali, szczególnie teraz, gdy wszystko się poplątało. Wiedziałam, że Teroshi nigdy nie uderzyłby mnie celowo, ale Uchiha na pewno nie pozwoli mi tak łatwo tego zbagatelizować. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zdenerwowana Mizukage kazała nam kontynuować misję już bez swojego syna. Uznała, że jego pozostanie na pewien czas w wiosce będzie najskuteczniejszym rozwiązaniem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Chcieliśmy wyruszyć od razu, ale tak strasznie chciało mi się spać. Musiałam zregenerować organizm, chociażby półgodzinnym snem. Powieki same mi się zamykały. Chyba łapało mnie jakieś przeziębienie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
~*~</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Gorączka trawiła Naomi już od kilku godzin. Żadne z nas nie wiedziało, co właściwie jej dolega. Po powrocie z misji czuła się dobrze, a kiedy poszła się zdrzemnąć, zastałem ją z czerwonymi rumieńcami na twarzy i dreszczami, rzucającymi ledwo przytomnym ciałem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Sakura zrobiła jej wstępne badania, na ile pozwalały jej nabyte umiejętności i ze skruchą stwierdziła, że do głowy nie przychodziła jej ani jedna choroba, opisująca dany przypadek.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Może w trakcie misji oberwała czymś od naszego wroga?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Niosłem nieprzytomną brunetkę na rękach na zmianę z Kakashim, a do siedziby medyka mieliśmy jeszcze dziesięć minut drogi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nie wiedzieliśmy czego się spodziewać, ale mała, drewniana chatka nieopodal dużego jeziora trochę nas zdziwiła. Był rozpoznawalną postacią i mieszkał w takim miejscu ? Spodziewałem się jakichś jaskini, ochroniarzy, czegokolwiek - a nie zastałem nic.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Naprzeciw nam wyszedł siwy staruszek, z brodą sięgającą niemal do ziemi. Podszedł do nas z uśmiechem na twarzy, przyglądając się uważnie szarowłosemu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Kakashi, to ty! Od wielu lat nie mieliśmy okazji się spotkać. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- To pan? - odparł zaskoczony, a jego oczy omal nie wyszły z orbit - Pamiętam, że byłem tutaj kiedyś z żoną, ale nie powiedziała mi, kim jesteś.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Och, tak, pamiętam tą żywiołową istotkę z zaraźliwym uśmiechem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Niech pan ją zbada. - wtrąciłem się, bo najwyraźniej Kakashi zapomniał o stanie zdrowia swojego jedynego dziecka.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Białowłosy wskazał dłonią na swój dom, po czym wszyscy szybkim krokiem ruszyliśmy w stronę drewnianych drzwi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Ułożyłem brunetkę na łóżku, a Figaku, bo tak miał na imię, zaczął badać jej ciało za pomocą nieznanej mi, zielonkawej poświaty.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Och, to nic moi drodzy. Gorączka sama ustąpi po kilku godzinach. To normalne.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Utrzymująca się od pięciu godzin temperatura powyżej trzydziestu dziewięciu stopni Celsjusza raczej nie jest normalna. - jego podejście bardzo mnie irytowało. Nawet jej nie dotknął, jak więc mógł stwierdzić, że nic jej nie będzie? To zielone coś nie mogło dać jednoznacznej oceny.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Chłopcze, jestem na tym świecie trochę dłużej niż ty. Wiem co jej jest i jedyne, co można teraz zrobić, to kontrolować postępowania gorączki, aby nie przekroczyła ona czterdziestu jeden stopni.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Chcę wiedzieć, co jej dolega.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Mężczyzna ciągle na mnie patrzył, próbując przebić swoim spojrzeniem na wylot, a z jego twarzy nie schodził delikatny uśmiech.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jak mniemam, znasz to kekkei genkai. Ja też je znam. - <i>domyśliłem się po wypowiedzi Kakashiego</i> - Organizm każdego człowieka przyzwyczajony jest do posiadania jednej techniki ocznej lub nabycie innej, w bardziej zrozumiały dla niego sposób. Kiedy nowe kekkei genkai pojawia się nagle, komórki odbierają je jako atak i próbują zniszczyć, ponieważ posiadanie równorzędnie dwóch, niełączących się ze sobą technik, uznane jest przez nie jako anomalia. Jednakże nasz organizm jest tak zbudowany, że czakra po mniej więcej dobie, akceptuje te uchybienia i hamuje mnożenie komórek.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Spojrzałem na nią, kompletnie odciętą od świata, z kropelkami potu na czole. Jej klatka piersiowa unosiła się w zbyt szybkim rytmie, a usta co pewien czas wydawały z siebie cichy pomruk. <i>Cierpiała </i>- a ja nie mogłem nic z tym zrobić.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Pamiętaj, żeby nie bagatelizować niczego, co od niej później usłyszysz. - dodał po chwili, spoglądając przelotnie na brunetkę. - Kakashi wspomniał mi, że szukacie informacji o Naofumim. Tak, był tutaj. Chciał uzyskać ode mnie wiadomości o technice Ranmaru, sieroty z naszego kraju, posiadającej jedno z bardziej efektywnych kekkei genkai - będzie można nauczyć Naomi nowej techniki - Chłopiec posiada zdolność widzenia przez ściany, bezbłędnie odczytuje ataki przeciwnika i potrafi bez cielesnego kontaktu ocenić, czy jest martwy czy żywy. Naomi nie będzie mogła posiąść tej techniki, ponieważ to ją zabije - <i>co? jak to ? -</i> Wielu uważa technikę Matsumarów za boską, ale nawet ona ma swoje uchybienia. Nie można łączyć wszystkich kekkei genkai bo organizm nie zaakceptuje ich i zabije posiadacza techniki. Rinnengan łączy się z sharinganem, ale ze zdolnością Ranmaru już nie. Musicie dopilnować, aby Naofumi nie dotarł do chłopca i jednocześnie zadbać o to, by Naomi nie skopiowała techniki. Poza tym, nielegalne przejmowanie kekkei genkai innych klanów przez Matsumarów nie może obejść się bez kary. Po skopiowaniu drugiej techniki, bardzo cierpią. Doznają drastycznych odczuć nie tylko fizycznych, ale także psychicznych.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>Gdybym wiedział, że tak działa ta technika, za żadne skarby nie pozwoliłbym jej się w to bawić i nie naciskałbym na aktywowanie rinenngana. Mogła mi powiedzieć, cholerna męczennica.</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Chyba, że sama tego nie wiedziała, co było raczej mało prawdopodobne. Obwiniała się, ta sytuacja nie dawała jej spokoju i na pewno wiedziała, że jeśli powie mi o efektach ubocznych techniki, nie zgodzę się na aktywację rinnengana.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Musimy już iść, Sasuke. - krzyknął stojący przy drzwiach Kakashi, a Sakura z Karin już oddalone były od domu na co najmniej trzysta metrów. Kiwnięciem głowy podziękowałem medykowi, po czym odebrałem z rąk szarowłosego Naomi i ruszyłem za resztą towarzyszy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>Jeśli nie zabije ją żadna technika czy wróg, to kiedyś ja to zrobię za jej pieprzoną głupotę. </i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
~*~</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Widzę, że dochodzisz do siebie. - brunetka zamrugała kilkakrotnie powiekami i próbowała się podnieść, lecz szybko zablokowałem jej ruchy - Figaku nie kazał ci się teraz przemęczać. Masz odpocząć.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Te wizje by straszne. - wyszeptała bardzo cicho, mrużąc powieki.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Dotknąłem jej głowy, przez ułamek sekundy myśląc, że gorączka powróciła, ale wszystko wydawało się być w porządku. Jej spojrzenie było puste i odległe. Pomimo tego, że rozmawiała ze mną, nawet na mnie nie patrzyła.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Wtedy w mojej głowie zabrzmiały słowa medyka <i>"Nie bagatelizuj niczego, co usłyszysz"</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Położyłem się delikatnie obok niej i przechyliłem jej głowę tak, by patrzyła w moje oczy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Co to były za wizję?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wy wszyscy.. umieraliście, tak po prostu. A ja nie mogłam nic zrobić. Próbowałam, ale nie potrafiłam ruszyć się choćby o milimetr.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>To są te efekty uboczne techniki? </i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Spokojnie, wszyscy są cali, nic im nie grozi. - jej ciężki oddech zaczynał wracać do normy. Na początku chciałem jej powiedzieć jak bardzo głupio i lekkomyślnie postąpiła, ale po ocenieniu jej stanu, doszedłem do wniosku, że było to w tamtym momencie niepotrzebne. Musiała się zregenerować i dojść do siebie, bo czekało nas jeszcze wiele, nieznanych dni na ziemiach Kirigakure. Mieliśmy znaleźć sierotę, o której kompletnie nic nie wiedzieliśmy. Jedyne, co zdradził nam medyk, to była bardzo ogólnikowa informacja o jego miejscu zamieszkania, która właściwie nie mówiła niczego konkretnego. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Sasuke, nie zostawisz mnie, prawda? - usłyszałem jej cichy szept obok swojego lewego ucha.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ciebie nie można zostawić samej nawet na dziesięć minut. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Czy ty właśnie zaproponowałeś mi wspólne mieszkanie? - na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, a w policzkach ukazały charakterystyczne dołeczki. Zaśmiała się cicho, mocniej przylegając swoim ciałem do mojego.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nie zastanawiałem się nigdy nad tym, ale to był jeden z jej lepszych pomysłów. Oboje byliśmy dorośli i już wszyscy wiedzieli, że ze sobą jesteśmy. Dlaczego by nie spróbować razem zamieszkać? Już kiedyś to robiliśmy i przyznam, że o wiele lepiej wracało mi się do domu, kiedy wiedziałem, że ktoś na mnie czeka. Może po kilku miesiącach czy nawet latach, udałoby mi się powrócić do rezydencji klanu i zacząć od nowa? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Pomyślę nad tym, kiedy Naofumi zostanie unicestwiony a nad światem przestanie wisieć widmo zniszczenia. Nie mogłem układać planów, kiedy kolejnego dnia wszystko mogłoby runąć.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
~~</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Tak, rozdział miał być za dziesięć dni, ale przeanalizowałam swój harmonogram i doszłam do wniosku, że nie będę miała później czasu na jego opublikowanie. Macie go więc wcześniej, jako nagrodę na 18 000 wyświetleń :) Kocham was i dziękuję za te wszystkie komentarze i aż 10 obserwatorów! <3</div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05253720993367642339noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-4908121736156623848.post-34406916003096072432015-06-12T00:12:00.002+02:002015-06-22T13:09:43.958+02:00Rozdział XXIX<div>
<div style="text-align: right;">
<br />
<div style="text-align: left;">
- Gdyby to ode mnie zależało, najpewniej ciągle leżałabyś w szpitalu. - publiczne martwienie się o mnie? Sasuke, czy to na pewno ty? Ponownie zaczynałam wątpić w jego autentyczność. - Jestem prawie pewny, że stracisz przytomność przy drugiej próbie. - <i>tak,</i> <i>to jednak był Sasuke.</i> Zawsze wierzący we mnie i moje umiejętności.</div>
</div>
</div>
Rzuciłam mu zirytowane spojrzenie, ale nie zwrócił na nie większej uwagi.<br />
Dzisiaj, po raz pierwszy od wielu lat, na polu treningowym numer trzy, zebrała się cała drużyna siódma.<br />
To był piękny widok, ale nie mogłam się nim długo cieszyć. Skazałam wioskę na zniszczenia, więc teraz wszyscy musieliśmy zabrać się za doskonalenie swoich umiejętności, by jak najlepiej przygotować się na spotkanie z wrogiem.<br />
- Twoje kekkei genkai potrafi kopiować inne, uniwersalne zdolności klanowe, tylko trochę szkoda, że jedynie oczne. Nazwijmy je więc odrobinę lepszą wersją sharingana. - nie rozumiałam, dlaczego mój trening miał się odbywać z Sasuke, a nie z Kakashim? Przecież białowłosy był silniejszy i bardziej doświadczony. No, chyba że Sasuke już dawno prześcignął go z umiejętnościami. - Odnoszę wrażenie, że znasz jeszcze jedną technikę, poza sharinganem, ale kompletnie o niej zapomniałaś, pewnie dlatego, że zetknęłaś się z nią zupełnie przez przypadek i na bardzo krótki okres czasu.<br />
Jeszcze jedna technika? Wybacz mi, Sasuke, ale nie jestem aż tak roztrzepana, żeby nie zapamiętać techniki, która przewinęła się przez moje życie. To jedna z tych rzeczy, na którą zwracałam szczególną uwagę.<br />
- Nie wydaję mi się. - odparłam oschle, próbując przybrać ten sam ton głosu co mój dzisiejszy trener. Rozumiem, że nie będziemy się obściskiwać na polu treningowym, ale mógłby mieć trochę milsze nastawienie, od tak, żeby lepiej nam się pracowało.<br />
- Kiedy kilka miesięcy temu spotkałaś się z moim <i>ukochanym </i>braciszkiem, zostałaś oddana w ręce przywódcy Akatsuki i poddana wpływowi Rinnengana. Jestem prawie pewny, że twoje kekkei genkai zapamiętało go, lecz ty kompletnie to zignorowałaś.<br />
W tamtej chwili miałam ochotę zapaść się pod ziemię ze wstydu. Jak mogłam zapomnieć o spotkaniu z Peinem i jego Rinnenganem?! Kontrolował mnie nim, zniewolił Amaterasu i omal nie zabił Sasuke.<br />
Z drugiej strony jednak, ciągle byłam dogłębnie przekonana, że nie znam tej techniki. Jest różnica pomiędzy próbą skopiowania umiejętności, a wywieraniem przez nią wpływu na mnie. Wtedy moja technika nie działa, ponieważ nie ma pola manewru, jest zablokowana i na dodatek nie może się bronić.<br />
- Spróbować zawsze warto, w szczególności, że nie mamy nic do stracenia.<br />
- Nawet nie wiem jak go aktywować.<br />
- Miej pozytywne myśli. To zawsze jakiś plus.<br />
Serio, Sasuke? Coś ty się taki optymistyczny zrobił?<br />
Nagle, zupełnie niespodziewanie, brunet ruszył w moim kierunku i zaatakował mnie.<br />
Zdążyłam jedynie odskoczyć od tyłu, ale katana zahaczyła końcówką o mój policzek, tworząc na nim delikatną ranę.<br />
- Mogłeś mnie uprzedzić, że tak będziemy go aktywować! - krzyknęłam na bruneta, ale wydawał się być niewzruszony. No tak, zero sentymentów.<br />
- Dezaktywuj sharingana. To na pewno przez niego nie możesz wyzwolić Rinnengana. Nie potrafisz ich rozdzielić i wygrywa ten, który dłużej z tobą jest.<br />
Jak mam niby nie aktywować czegoś, co w zasadzie, działa samo?! Przecież kiedy adrenalina w moich żyłach gwałtownie rośnie, sharingan budzi się sam, bez mojej wiedzy i kontroli, chcąc wytropić nadchodzące zagrożenie.<br />
- Czy ty siebie słyszysz, idioto?! - byłam na niego tak wściekła, jak chyba nigdy dotąd. Czy oni próbowali ze mnie zrobić kretynkę? Jak mam zrobić coś, co w zasadzie jest niewykonalne?<br />
Po moich ostrych słowach, Sakura lekko się wzdrygnęła, najpewniej nie spodziewając się takich słów kierowanych w stronę Sasuke przez <i>kogokolwiek</i>. Szczerze? Też przez chwilę myślałam, że mi się porządnie oberwie, ale przecież tutaj było za dużo ludzi. Teraz się na mnie nie odegra, zrobi to później, najpewniej w najmniej odpowiedniej sytuacji.<br />
Poza tym, czemu oni wszyscy tutaj stali?! Nie mieli lepszych rzeczy do roboty?! Może wypadałoby iść poćwiczyć, a nie patrzeć, jak obrzucam się wyzwiskami z Sasuke.<br />
- Na razie tylko ty robisz z siebie idiotkę. - <i>zabiję go kiedyś i wyświadczę wszystkim przysługę</i>. - Skup się.<br />
- I to ma być wszystko? Mam się po prostu skupić i czekać, aż to coś samo się aktywuje, tak?!<br />
Z natury byłam człowiekiem spokojnym, ale jeżeli ktoś porządnie mnie irytował, sytuacja diametralnie się zmieniała.<br />
- Och, wiem, że to nie jest twoja mocna strona, jak nic w zasadzie, ale chociaż próbuj.<br />
- Jeszcze jedno, głupie słowo Uchiha, a przysięgam, że strącę ci łeb.<br />
- Z takimi umiejętnościami? Życzę powodzenia.<br />
Jego gra słów tak bardzo wytrąciła mnie z równowagi, że zaczynałam zatapiać się w gniewie. Był cholernie irytujący, kąśliwy i ironiczny, jak jeszcze nigdy, od czasu kiedy się poznaliśmy! Nigdy nie obraził mnie tyle razy podczas jednej rozmowy!<br />
Czułam, że zaczynam tracić kontrolę nad ciałem.<br />
Ujrzałam czerwoną poświatę otaczającą moje ciało i już wiedziałam, co jest nie w porządku.<br />
Tak bardzo się wściekłam, że bariera, która trzymała Amaterasu zelżała i jego czakra zaczęła wypływać wprost do mojej, dużymi i niekontrolowanymi ruchami.<br />
Taka sytuacja nie przydarzyła mi się od wielu lat! Przez to wszystko byłam nie tylko wściekła na Uchihę, ale także na samą siebie.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJZOUhWF9XtV0x8Q254PHU4GpeO0PRqTf5M6b3aOUOO8wzJxYVXd4NNwZWsIHmBWHQXBBXHM_gksbAWHnNpLw8P0rHaSdrnPd_OgW0BlGX3gE5ulEXWNlS53JCOFzjx_Ha3izi31Nvj8w/s1600/large.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="160" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJZOUhWF9XtV0x8Q254PHU4GpeO0PRqTf5M6b3aOUOO8wzJxYVXd4NNwZWsIHmBWHQXBBXHM_gksbAWHnNpLw8P0rHaSdrnPd_OgW0BlGX3gE5ulEXWNlS53JCOFzjx_Ha3izi31Nvj8w/s400/large.gif" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Ugh, chyba trochę przesadziłem. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Powinna pamiętać o tym, że jest jinchuurkiki i panować nad swoimi emocjami, ale, z drugiej strony, braliśmy taką sytuację pod uwagę, dlatego był z nami Kakashi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Białowłosy znalazł się przy niej, tworząc za pomocą dłoni nieznane mi pieczęci, a po chwili czerwona czakra zaczynała zanikać. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nie wiedziałem, czy powinienem do niej podejść i sprawdzić jak się czuje, czy pozostać na swojej pozycji. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Postanowiłem jednak dalej przyglądać się sytuacji z bezpiecznej odległości. Jeszcze się nagle poderwie z ziemi i, korzystając z mojej nieuwagi oraz bliskiego dystansu, naprawdę złamie mi nos.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Przepraszam. - wymamrotała, podtrzymując się ręki Kakashiego - trochę mnie poniosło.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Chociaż w mojej głowie uformowała się świetna cięta riposta, doszedłem do wniosku, że lepiej będzie, jeśli zachowam ją dla siebie. Nie będę jej dalej psychicznie forsował, już na pewno ma dosyć.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Złość jest jednym z czynników, który może przyczynić się do aktywowania techniki. Ja w taki sposób obudziłem w sobie sharingana. Oczywiście, doskonale zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że jesteś jinchuuriki, więc na wszelki wypadek Tsunade kazała tutaj przyjść Kakashiemu. Sakura natomiast miała leczyć nasze ewentualne rany, gdyby proces twojego wyzwolenia spod czakry Amaterasu był nieco dłuższy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- A Naruto? - spojrzałem na blondyna, który chyba sam chciał usłyszeć odpowiedź na to pytanie bardziej niż Naomi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- On w sumie do niczego nie był przydatny, ale przyszedł, bo chciał.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jak możesz Sasuke-kun?! Jestem tutaj bardzo przydatny! </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiTxHkr0IjwrJCEoosFK1O0pp96LxLrbVOQSl6XUkGXls9Ih6sKQruF7rVexKgHQ2GjalLVGm2So2hGyqyA_vsf6bLSfZaW0tUaATa2ew5BrMWJA6oLyv1xFN5maWciYQJnkGx1EqBKy0/s1600/large+%25282%2529.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="223" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiTxHkr0IjwrJCEoosFK1O0pp96LxLrbVOQSl6XUkGXls9Ih6sKQruF7rVexKgHQ2GjalLVGm2So2hGyqyA_vsf6bLSfZaW0tUaATa2ew5BrMWJA6oLyv1xFN5maWciYQJnkGx1EqBKy0/s400/large+%25282%2529.gif" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Przestałem go słuchać po drugim zdaniu. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Jego uniesienie było tak zbyteczne, że nawet nie zamierzałem zaprzątać sobie nim głowy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Brunetka zaśmiała się cicho, kiedy Uzumaki rzucał swoimi kończynami na wszystkie strony, chcąc ukazać wewnętrzną wściekłość i niedocenienie, ale naprawdę, Naruto. Twoja obecność tutaj była niepotrzebna.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Sądzę, że na dzisiaj już koniec. Zbliża się wieczór, a ja mam jeszcze kilka rzeczy do załatwienia.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Naomi spojrzała na mnie zaciekawiona, unosząc ku górze jedną brew. Ach, no tak. Zapomniałem jej wspomnieć o moim dzisiejszym spotkaniu z dawnymi, a może nawet teraźniejszymi, kompanami. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Suigetsu, Jugo i Karin mieli dzisiaj dotrzeć do Konohy. Musiałem zebrać od nich informacje dotyczące Naofumiego, których kazałem im poszukać po świecie. - Jutro spotkamy się tutaj o tej samej porze.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Odwróciłem się od zebranych i powoli zacząłem podążać w kierunku wioski, nawet się nie żegnając, jak to miałem w zwyczaju.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Coś mi podpowiadało, że z Naomi jeszcze dzisiaj się spotkam. Przecież jej ciekawość nie pozwoli na zbagatelizowanie sprawy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Kiedy szedłem ulicą konohy, czułem na sobie spojrzenia wielu ludzi. Nie tolerowali mojej obecności, co akurat mnie nie dziwiło, a jednocześnie mało obchodziło. Mieliśmy budzić respekt by pozbywać się nieprzyjemnych gości. Nie potrzebowałem setek przyjaciół. Miałem gdzieś ludzi, którzy z jednej strony klepali mnie serdecznie po plecach, a z drugiej czekali, aż coś mi w życiu nie wyjdzie, aby móc to oglądać z satysfakcją wymalowaną na twarzy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
W sumie, czy ja miałem przyjaciół? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Naomi? Nie. Z nią łączyło mnie coś głębszego. Ona była kobietą, z którą planowałem przyszłość. Myślałem bardziej o kimś, z kim łączyły mnie tylko i wyłącznie relacje przyjacielskie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Naruto? Może. Sam w sumie nie byłem tego pewien. On uważał się za mojego przyjaciela, ale czy ja mogłem go nim nazwać?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zakończyłem swoje przemyślenia, kiedy dotarłem do swojej posiadłości i dostrzegłem siedzącą na schodach Karin.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Byłem naprawdę bardzo ciekaw, z jakim pretekstem Naomi pojawi się dzisiaj pod moimi drzwiami.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
~*~</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Myśl, Naomi! Myśl!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Jak pójdziesz do niego do domu, nie wzbudzając podejrzeń? Przecież nie jest głupi! Zorientuje się, że coś jest nie tak, jeśli solidnie nie przemyślisz swojego planu!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Kręciłam się po pokoju w nadziei, że nie znajdę jakiegoś przedmiotu, który akurat pozostawiłam u Sasuke. Niestety, przeczesałam już łazienkę, swój pokój oraz salon i, jak się okazało, bardzo dokładnie zabierałam swoje rzeczy z mieszkania bruneta po jego niespodziewanym odejściu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Wtedy olśniło mnie, że jedyną rzeczą, o której zapomniałam, był mój sweter, ale wyprawa po niego wydawała się tak absurdalna, że na początku od razu zrezygnowałam z tego pomysłu. Dopiero po jakichś dziesięciu minutach, kiedy nie mogłam znaleźć niczego innego, postawiłam na tą jedyną opcję.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Kiedy zakładałam ciepłą kurtkę, mój ojciec był pochłonięty oglądaniem telewizji. Naprawdę rzadko to robił, zazwyczaj tylko wtedy, kiedy miał dłuższy odstęp od misji, a książki Jiraji zaczynały go nudzić.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wychodzisz jeszcze dzisiaj?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tak, muszę iść do Sasuke, odebrać kilka swoich rzeczy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Musisz iść po swoje rzeczy, czy zobaczyć, co ważnego będzie robił?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
No tak, wiedziałam, że się domyśli, ale byłam też pewna, że będzie siedział cicho. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zaśmiał się tylko serdecznie, kiedy pośpiesznie zakładałam komin i opuszczałam mieszkanie, chcąc jak najszybciej znaleźć się w rezydencji Uchihy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Na dworze było bardzo zimno, aż za bardzo, jak na jesienną pogodę. Wiatr targał moimi włosami na wszystkie strony, co chwilę zasłaniając mi drogę. Całe szczęście, że do domu Sasuke miałam blisko. W innym przypadku na pewno bym się rozmyśliła.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Kiedy już stanęłam przed jego drzwiami, ponownie ogarnęło mnie zwątpienie. Przecież mój argument był idiotyczny! Znowu tylko skompromituję się w jego oczach.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Gdy już doszłam do wniosku, że za późno, aby się odwrócić, zapukałam delikatnie w drzwi, mając przez chwilę nadzieję, że jednak nie ma go w domu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Otworzył, ale wcale nie był zaskoczony moją obecnością. Wiedział, że przyjdę!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zapomniałam.. swetra, tego, no wiesz, czarnego. - jąkałam się, bo już wiedziałam, że wszystkiego sam się domyślił. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Swetra? - rzucił, a na jego usta wkradł się delikatny uśmieszek. - Skoro jest ci tak bardzo potrzebny.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Czułam się tak bardzo zażenowana, że nie potrafiłam utrzymać z nim kontaktu wzrokowego. Ruszyłam za brunetem w głąb mieszkania, a w salonie ujrzałam trzy, nieznane mi postacie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- To moi towarzysze - zwrócił się do mnie Sasuke, jednocześnie wskazując dłonią na zebranych - Karin, Suigetsu i Jugo. - kiwnęłam delikatnie głową w geście przywitania, na co mężczyźni serdecznie się uśmiechnęli. Czerwonowłosa wydawała się być niezadowolona z mojej wizyty - Nie obrazisz się, jeżeli twoją sprawą zajmiemy się trochę później? Wiem, że to palący problem - <i>zabiję go</i> - ale pozwól, że zbiorę resztę informacji na temat Naofumiego. Wierzę, że też chętnie posłuchasz.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zajęłam miejsce obok dziewczyny w okularach, a Sasuke w swoim ulubionym, skórzanym fotelu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Naofumi mieszkał w dzielnicy naszego klanu, chociaż, w rzeczywistości, nie ustalono jego korzeni. Kiedy wykształcił sharingana uznano, że musi mieć z nami jakieś powiązania, więc pozwolono mu zostać. W późniejszych latach niespodziewanie zniknął, jak udało nam się ustalić, w Kumogakure, gdzie najpewniej natrafił na jakiś trop dotyczący kekkei genkai klanu Matsumara i obserwował twoją rodzinę przez dłuższy czas. Kiedy Inati wyszła za Kakashiego i na stałe przeprowadziła się do Konohy, odwiedził twoich dziadków, próbując wyłudzić od nich informacje o technikach. Niestety, nie wszystko szło po jego myśli, więc postanowił ich zabił a następnie powrócił do naszej wioski. - jej, skąd oni się tyle dowiedzieli? i jak w zasadzie poznali Sasuke? - Później zaprzyjaźnił się z twoją mamą, która, najprawdopodobniej, zdradziła mu rąbek tajemnicy związany z techniką i od tej pory rozpoczęła się fala przykrych wydarzeń w twojej rodzinie. Teraz, kiedy posiadł już cała wiedzę, musimy odnaleźć jego słabe punkty.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- I zdobyliście jakiekolwiek? - moje spojrzenie nie schodziło z Sasuke, czasami jedynie przeskakiwało przez mężczyzn siedzących naprzeciwko mnie. Szczerze powiedziawszy, trochę obawiałam się spojrzeć w kierunku czerwonowłosej..</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Niestety, nie. Jedyne, co nas zaintrygowało, to pobyt Naofumiego w Wiosce Ukrytej we Mgle u jednego z najwybitniejszych medyków. Nie wiemy jednak, czy chodziło o jego zdrowie, czy po prostu potrzebował jakichś informacji, jednakże udanie się tam będzie konieczne. Jutro postaram się porozmawiać na ten temat z Tsunade. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Kiwnęłam twierdząco głową, całkowicie zgadzając się z jego planem, a wtedy ten wstał i zniknął za drzwiami swojego pokoju.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nie bardzo wiedziałam, o czym rozmawiać z tymi ludźmi. Na moje szczęście, Sasuke szybko wrócił z powrotem. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ee, dziękuję. - powiedziałam, kiedy brunet wręczył mi mój <i>palący problem</i> - Będę się już zbierać.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- O tej porze? Jest już trochę późno, a twoje wędrówki po nocy zazwyczaj źle się kończą.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Brunet tak hipnotyzował mnie spojrzeniem, że musiałam naprawdę bardzo skupić się na tym, aby nie zapomnieć o gościach zajmujących kanapy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Masz dzisiaj dużo gości, nie zmieszczę się.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Moje łóżko cię pomieści. Zresztą, już to robiło. - wzdrygnęłam się na jego słowa, kompletnie się ich nie spodziewając. Zerknąwszy w stronę kanapy, dostrzegłam uśmieszki na twarzach Jugo i Suigetsu oraz wyraźne niezadowolenie Karin. Może Sasuke po prostu chciał nakreślić im relację, jaka między nami panuje. Chociaż zrobił to trochę zbyt dobitnie jak na niego. - a wy możecie czuć się jak u siebie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Po tych słowach złapał mnie za nadgarstek i zaczął prowadzić w kierunku swojej sypialni.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Hehe, Karin, chyba to koniec twoich marzeń o Sasuke. Szef najwyraźniej już kogoś ma.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhP-vQJXqC5TChgu8c3w-G-ICFxV5ghX5GHG-demS79Kt3cW4B7NYF0VxQOjciQR0Vto5q0ha7X1-mVbyLYi9-WWU4axZ7pfwQ5fnP33_UdtTcrNlpYFYlpvvOJbMi-ZUAXTb8rJVHy19M/s1600/0604aaf8d7ca81c7b444f9281ade83ad.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhP-vQJXqC5TChgu8c3w-G-ICFxV5ghX5GHG-demS79Kt3cW4B7NYF0VxQOjciQR0Vto5q0ha7X1-mVbyLYi9-WWU4axZ7pfwQ5fnP33_UdtTcrNlpYFYlpvvOJbMi-ZUAXTb8rJVHy19M/s320/0604aaf8d7ca81c7b444f9281ade83ad.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie bądź tego taki pewny, Jugo! - powiedziała trochę zbyt głośno, tak, że bez problemu ją usłyszeliśmy, ale Sasuke najwyraźniej mało to interesowało.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Twoje znajoma chyba mnie nie lubi. - szepnęłam, odebrawszy z jego rąk czarny dres i szary t-shirt już w jego ciemnym pokoju. Tak, to bez wątpienia moja ulubiona piżama i miejsce do spania.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie dbaj o to.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Kiedy już ukończyłam wieczorną toaletę, wzięłam z kuchni szklankę wody, ponownie spotykając się z rozwścieczonym wzrokiem Karin, wróciłam z powrotem do pokoju Uchihy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Byłam szczęśliwa, że mnie nie ukrywał i od razu powiedział, kim dla niego jestem. Myślałam, że będzie zachowywał się tak, jak gdyby widywał mnie tylko pod przymusem misji, co pewnie, jeszcze kilka lat temu by zrobił.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Już zapomniałam, jakie jego łóżko było cholernie wygodne i obszerne i do tego jeszcze ten zapach opanowujący moje zmysły - czułam się jak w raju. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Sasuke, które poszedł jeszcze zamienić kilka słów ze swoją "drużyną", wrócił dopiero po bitej godzinie, kiedy już byłam na granicy snu i rzeczywistości. Poczułam tylko, jak materac ugina się pod jego ciężarem, a następnie ręka oplata wokół mojej tali. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
To było to, czego brakowało mi przez ostatnie lata. Jego obecność, kiedy przebudzałam się w środku nocy, czy ciemne tęczówki obserwujące mnie z samego rana.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Byłam zbyt zmęczona by ostatni raz przejechać dłonią po jego idealnych, kruczoczarnych włosach, jak to miałam w zwyczaju.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Jutro zapowiadała się kontynuacja rozpoczętej ciężkiej pracy, choć ta chwila mojego małego szczęścia mogłaby trwać chociaż odrobinę dłużej.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wolę mieć cię blisko, żeby mieć pewność, że jesteś bezpieczna. Nie ufam tym ludziom, już raz zawiedli.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Każdy popełnia błędy, Sasuke - wyszeptałam półprzytomnie, przysunąwszy się nieco bliżej niego - Na pewno to już nigdy więcej się nie powtórzy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Może coś jeszcze mówił, ale nic nie zapamiętałam. Byłam tak wykończona treningiem, że zasnęłam niemal od razu, kiedy tylko znalazłam się w jego bezpiecznych ramionach. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Muszę częściej zostawiać u niego swetry.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span lang="EN-US"><i>"Mówili: "Nie ma żadnych szans"<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span lang="EN-US"><i>Mówili: "Co umarło raz<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span lang="EN-US"><i>Już nigdy nie odrodzi się"<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span lang="EN-US"><i>Nadzieja nie umiera...</i>"</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span lang="EN-US"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
~*~</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Sasuke, doceniam twój wkład i zaangażowanie włożone w całe to przedsięwzięcie, ale zrozum, że sprawa wcale nie jest prosta. Mizukage nie zgodzi się na waszą wizytę, nawet pomimo tego, że mieszka u nas jej syn. Sytuacja w tym kraju jest poważna, ludzie szykują się do rewolucji, nie może ich jeszcze bardziej prowokować. Wysłałam wiadomości do przywódców, ale odpowiedź nadeszła tylko z Suny. Mamy związane ręce. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nie wierzę, że ta banda baranów została wybrana na przywódców. Sytuacja jest dramatyczna. Nie wiemy, co teraz planuje Naofumi. Co, jeśli sam odnalazł imponującą technikę, którą teraz postanowi zdobyć?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Jedyny plus, jaki teoretycznie posiadamy, to Rinnengan Naomi. Na świecie nie krąży już nikt z tym kekkei genkai, a brunetka zdradziła mi, że jej technika jest na tyle bezpieczna, że Naofumi nie będzie mógł skopiować od niej żadnej umiejętności. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Muszę znaleźć sposób, aby wyciągnąć z niej Rinnengana. A co, gdyby połączyć go z sharinganem? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
To wydawało się być trochę surrealistyczne, ale zacznę się nad tym zastanawiać, kiedy uaktywnię technikę Peina.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Naomi, masz potencjał do tego, by stać się jedną z najsilniejszych kunoichi w wiosce, prześcignąć Naruto czy nawet mnie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nie byłem tylko do końca przekonany, czy twoja delikatna dusza zdoła utrzymać ten ciężar i wszystkie obowiązki, jakie będą na ciebie spływać.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wrócę rano, Hokage-sama. Może jednak jakakolwiek odpowiedź nadejdzie. - <i>szczerze w to wątpiłem.</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Mój klon zniknął, przekazując oryginałowi wszystkie wspomnienia. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Postanowiłem pójść spać i wreszcie oferować organizmowi odrobinę upragnionego odpoczynku. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Jutro jest niepewne. Trzeba chwytać chwilę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
~</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Tak myślę, że jest okej. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nie wiem czy zauważyliście : powiązanie do kraju mgły = rozbudowanie postaci Teroshiego, tak wam zdradzę! :></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Ale jest zabawnie, prawda?! :D</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Dłuższe coś te rozdziały mi ostatnio wychodzą :></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Pozdrawiam cieplutko :)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<br />
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05253720993367642339noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-4908121736156623848.post-40089055709905914682015-05-28T00:33:00.002+02:002015-06-23T18:13:22.044+02:00Rozdział XXVIII<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><i>I'm out of
touch, I'm out of love<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-hansi-font-family: Calibri;"><i>I'll pick
you up when you're getting down<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-hansi-font-family: Calibri;"><i>And out of
all these things I've done <o:p></o:p></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><i>I think I
love you better now</i><b><o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><i><b>Ed Sheeran - Lego house</b></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><i><br /></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><i><br /></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="line-height: 18.3999996185303px;"><i>~*~</i></span></div>
<br />
Wstałam bardzo wcześnie, jeszcze zanim słońce zdążyło wkraść się do mojego pokoju przez nieszczelnie zasłonięte, błękitne zasłony.<br />
Wczorajszy dzień był jednym z najgorszych w tym miesiącu, a noc najwyraźniej postanowiła nie zostać gorszą i nie pozwoliła mi na umiarkowany wypoczynek, nawet przed ważnymi wydarzeniami w pracy.<br />
W ten nieprzyjemny, czwartkowy poranek miałam rozliczyć się z obowiązków nadanych mi przez Tsunade, przejrzeć archiwum, sprawdzić raporty, spakować swoje rzeczy - byłam pewna, że w domu pojawię się dopiero późno w nocy.<br />
Wczorajsze spotkania z Teroshim i Sasuke ciągle nie mogły opuścić mojej głowy. Powiedziałam Uchiha wiele przykrych słów, które były prawdziwe, ale moje przekonanie co do potrzeby wygłaszania ich na głos, ogromnie zmalało.<br />
Chyba zaczynałam się łamać, a nie mogłam tego zrobić. Dla siebie, jak również dla niego. Jeżeli naprawdę byłam ważną osobą w jego życiu, zauważy, jakie błędy nałogowo popełnia i chociaż postara się nad nimi popracować.<br />
Kiedy musiałam już wychodzić do pracy, mój organizm na nowo zapragnął powrócić do przytulnego łóżka i kontynuować swoje podróże w krainie snów. Westchnęłam głośno, jeszcze raz zerkając w stronę mebla, po czym wyszłam z mieszkania, uprzednio zamknąwszy drzwi na klucz.<br />
Na dworze było jeszcze ciemno, pomimo wybicia godziny 6.30, ale to normalne zjawisko w trakcie jesieni. Robiło się coraz ciemniej i zimniej. Nienawidzę tych dwóch pór roku.<br />
- Cześć Naomi.<br />
Zaskoczona i jednocześnie zaintrygowana, odwróciłam się w kierunku swojego rozmówcy i ujrzałam postać Sasuke.<br />
Wyglądał normalnie, mówił normalnie, ale odniosłam dziwne wrażenie, że coś jest<i> nie tak.</i><br />
- Co tutaj robisz?<br />
- Pomyślałem, że spotkamy się jeszcze przed pracą. Przemyślałem to, co mi wczoraj powiedziałaś.<br />
<i>O nie.</i><br />
Zostawi mnie? Skrytykuję?<br />
- Postanowiłem więc trochę nad sobą popracować. - uśmiechnął się szeroko, wyciągając zza pleców bukiet przepięknych, czerwonych róż i coś, zawinięte w brązową torebeczkę - pomyślałem, że możesz też zgłodnieć w pracy i przygotowałem ci małą przekąskę.<br />
Zdębiałam, nie będąc kompletnie przygotowaną na coś takiego. To przecież niemożliwe!<br />
<i>No właśnie. Niemożliwe.</i><br />
Sasuke nigdy nie uśmiechał się wprost. To jedna z rzeczy zarezerwowanych tylko dla nielicznych, którą w dodatku bardzo rzadko można było otrzymać.<br />
W dodatku to śniadanie i kwiaty.. właśnie, bukiet!<br />
- Przecież wiesz, że nienawidzę róż. Są przereklamowane. - starałam się być czujna i opanowana - Nie jesteś prawdziwym Sasuke.<br />
Nieznajomy opuścił wcześniej wyciągnięty ku mnie bukiet, a na jego twarz wstąpił kpiący uśmieszek.<br />
- Oczywiście, że to nie Sasuke. Przecież on wcale się tobą nie interesuje, prawda? - <i>zabolało </i>- Nie doceniłem cię. Myślałem, że jesteś tak samo głupia, jak podczas naszego ostatniego spotkania, córeczko.<br />
<i>Naofumi.</i><br />
Jak mogłam myśleć, że jestem bezpieczna? Przypuszczenia, że odpuścił, były tak absurdalne, że uwierzyłam w jego uprzednio wypowiedziane słowa. Moja naiwność kiedyś mnie zabije. Albo już za chwilę.<br />
Kiedy przyjął swoje prawdziwe oblicze, przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Wyglądał tak samo jak ostatnio, tylko że teraz nasze relację <i>troszeczkę </i>się zmieniły.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOF2jOXqN4NDQy8iJwqysMdwbNg2oyRBlIAZpjsPQ7o9Gx7LfdFbDstxcVqZjwI8BCRZDeRJ2dfuYwYO0erDt58MczgjxB6fuUr1l4x_1B-5Dx0cvyBrBTOC1ea9RPWtEpDvclMhf_XI4/s1600/large+%25282%2529.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="321" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOF2jOXqN4NDQy8iJwqysMdwbNg2oyRBlIAZpjsPQ7o9Gx7LfdFbDstxcVqZjwI8BCRZDeRJ2dfuYwYO0erDt58MczgjxB6fuUr1l4x_1B-5Dx0cvyBrBTOC1ea9RPWtEpDvclMhf_XI4/s400/large+%25282%2529.gif" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Posłuchaj, mam gdzieś ciebie, twoją matkę, czy resztę tej waszej kochanej grupki. Chcę tylko tego kekkei genkai. Jeżeli dasz mi je właśnie teraz, obiecuję, że dam ci spokój i nie zrobię najmniejszej krzywdy. Jeśli jednak postanowisz grać solidarną z klanem, skończysz tak jak cała, żałosna reszta. - zaczęłam szybciej oddychać. Skrzywdził moich bliskich?! - Zabiłem twoich dziadków, twoją ciotkę, kuzynkę i to ja wysłałem Zazbuzę na drogę Inati.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Poczułam, jak robi mi się cholernie słabo.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Dlaczego ofiarami stały się także osoby,które nie posiadały kekkei genkai, a nosiły jedynie naznaczone nazwisko?! Jak można być tak okrutnym człowiekiem?!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nic ci nie powiem. - starałam się zachować obojętność i nie rozpłakać się. To ten psychopata był źródłem problemów mojej rodziny. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Od zawsze cholernie nienawidziłam naszej klanowej zdolności, właśnie ze względu na potencjalne zagrożenie. To dlatego była tak ściśle chroniona, żeby uniknąć takich sytuacji.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nic ci nie powiem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tak też myślałem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Później pamiętałam jedynie to, że bardzo szybko zniknął z pola mojego widzenia, a ja po chwili widziałam już jedynie przerażającą ciemność i nie byłam do końca pewna, czy kiedykolwiek chciałabym się z niej obudzić.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: left;">
- Jesteście bandą zwykłych kretynów - warknąłem, ale ona i tak nie zwróciła mi uwagi. W tej sytuacji, miałem rację - Jak mogliście nie zauważyć, że ten mężczyzna nie jest mną? </div>
<div style="text-align: left;">
- Wyglądał tak samo, mówił jak ty, co mieliśmy zrobić? Wytłumaczył się, wszystko wydawało się być rozsądne, więc daliśmy mu, a raczej tobie, spokój. Nie sprawdzamy każdego z mieszkańców. Nikt nie spodziewał się takiej sytuacji.</div>
<div style="text-align: left;">
- Mam informatora, dowiem się, gdzie ona jest, ale musisz coś zrobić. - jej spojrzenie pierwszy raz zawisło na mnie, wyrażając mocne skupienie i smutek. Czuła się źle w związku z tym porwaniem. Czuła, że zaniedbała swoją pracę, zawiodła Kakashiego i siebie samą. - Podejrzewam, że udało mu się zdobyć to, czego chciał. Zrób te swoje sztuczki, zwołaj ludzi, czy co tam robisz w takiej sytuacji. Kiedy wrócę, trzeba będzie zacząć działać i to jak najszybciej.</div>
<div style="text-align: left;">
Kiwnęła twierdząco głową i ponownie wybiegła spojrzeniem na panoramę jesiennego miasta. Zrobiłem to samo, przez chwilę przyglądając się górze pięciu kage. Powróciły wspomnienia sprzed kilku lat, kiedy czułem się bardziej beztroski i spokojny, niż teraz. Robiło się coraz niebezpieczniej i żadne miejsce nie było dobre do rutynowego życia.</div>
<div style="text-align: left;">
- Przyprowadź ją. - szepnęła Tsunade, nie odwracając spojrzenia od okna - Wiele wycierpiała, chciałabym, żeby wreszcie zaznała odrobiny szczęścia.</div>
<div style="text-align: left;">
- Przyprowadzę. - zapewniłem piątą i opuściłem gabinet, bo ujrzałem na dachu jednego z budynków czarnego sokoła - oznakę przybycia mojego informatora.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
- Spóźniłeś się, Sasuke. Naofumi już ją ma. Jedyne co ci pozostało, to wierzyć, że ciągle żyje.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg79Dmtu5Zn8BMIl0t64crwJg_pUJOFAvrCTPf0n6VzExsSP9WFfp9Kt814KMCUHoCeJiCqSw6lqhFp7KUzgx4aTRbLkYprrcHWHT0u46L1kcYf85LoxreEWEjYrxi2pnPD9upxYdG7XUM/s1600/large+%25282%2529.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="223" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg79Dmtu5Zn8BMIl0t64crwJg_pUJOFAvrCTPf0n6VzExsSP9WFfp9Kt814KMCUHoCeJiCqSw6lqhFp7KUzgx4aTRbLkYprrcHWHT0u46L1kcYf85LoxreEWEjYrxi2pnPD9upxYdG7XUM/s400/large+%25282%2529.gif" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Mogłem się spodziewać, że Raito pozostanie bierny na zachowanie tego psychopaty i nie zrobi nic, by pomóc Naomi. Jednakże nie mogłem go teraz zabić. To dzięki niemu dowiedziałem się o miejscu przetrzymywania brunetki. Miałem swój honor i zamierzałem się go trzymać. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Bez słowa odwróciłem się napięcie i ruszyłem w kierunku wyjścia, chcąc jak najszybciej znaleźć się w kraju wiecznej zimy, oddalonej ode mnie o kilka godzin drogi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nigdy nie pomyślałbym o tym, że Uchiha potrafią kochać. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Bo nasza miłość długo kiełkuje, ale później staje się niezniszczalna. - odpowiedziałem mu w myślach i wyszedłem z budynku wprost na przyjemnie chłodny deszcz, który kojąco zmywał ze mnie wydarzenia dzisiejszego dnia.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Może to i dobrze, że budzimy tak ogromny respekt. Jest to jedna z gwarancji, że w przyszłości nikt nie odważy się dotknąć mojej rodziny.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
~*~</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpUvzS9bWxHLpJlTAbfhHlC7dWnnLnHgwcnYG2-zCnhD-GrzW3dDs0EbnKndHCMEtZ-XzD5Y1OLc3bxPNiLIYCYljG7QHnNJBq-PIgMSKIIyXA7QNeOgolBo6epTF-IpsmbbMX-pSs1gk/s1600/large+%25281%2529.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpUvzS9bWxHLpJlTAbfhHlC7dWnnLnHgwcnYG2-zCnhD-GrzW3dDs0EbnKndHCMEtZ-XzD5Y1OLc3bxPNiLIYCYljG7QHnNJBq-PIgMSKIIyXA7QNeOgolBo6epTF-IpsmbbMX-pSs1gk/s400/large+%25281%2529.gif" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<i>Była w opłakanym stanie.</i><br />
Jej ciało odniosło liczne obrażenie, a na skórze dostrzegłem strużki już zeschniętej, sczerniałej krwi.<br />
Cała niekontrolowanie się trzęsła. Miała na sobie jedynie <i>moją </i>ciemną bluzę i czarne legginsy, które na pewno nie chroniły jej odpowiednio przed temperaturą panującą w jaskini. Ewentualnie mogła dostać krwotoku wewnętrznego i jej organizm powoli zamierał, ale w duchu miałem ogromną nadzieję, że to jednak wina zimowej pogody.<br />
Podszedłem do niej, zdjąwszy swój płaszcz i chciałem ją delikatnie okryć, ale wtedy już dostrzegła, że jestem w pomieszczeniu.<br />
Energicznie szarpnęła całym ciałem, na co cicho syknęła, próbując jak najgłębiej wbić się w zagłębie skały. Spojrzała na mnie, ale w jej oczach była pustka, jakiej jeszcze nigdy nie widziałem, jak gdyby stała się już neutralna na wszystko, co się wokół niej działo.<br />
- Nie. - szepnęła cicho, kręcąc głowo - Już wiesz wszystko. Daj mi wreszcie spokój.<br />
- Naomi, to ja.<br />
- Nie jesteś Sasuke! Jego tutaj nie ma, nigdy go nie było. Nie dam drugi raz nabrać się na te twoje szaringanowskie sztuczki. Powiedziałeś, że dasz mi umrzeć w spokoju, kiedy ci o wszystkim powiem. Proszę, daj mi to zrobić!<br />
- Naomi, do cholery, uspokój się. Nikt dzisiaj nie umrze, a już na pewno nie ty.<br />
Spojrzała na mnie, jakby trochę ocucona z poprzedniego stanu, ale ciągle czujna i nieufna, co wcale mnie nie dziwiło. Koleś podszywał się pode mnie, a w tej wiosce pełnej idiotów nie znalazł się nikt, kto by go zdemaskował.<br />
- Udowodnij mi. - szepnęła po chwili, a szkarłatne oczy czujnie mnie obserwowały. Jej czarka była na bardzo niskim poziomie. Nawet gdyby została zaatakowana, sharingan nie zdołałaby jej ochronić.<br />
- Masz niesamowity talent do pakowania się w kłopoty, nie słuchania poleceń, wtrącania się w nie swoje sprawy..<br />
- Sasuke - przerwała, a na jej twarzy zagościł delikatny uśmiech - Nikt inny nie obsypał by mnie taką ilością komplementów.<br />
Spojrzałem na nią zirytowany, po czym wstępnie obejrzałem jej obrażenia i stwierdziłem, iż są na tyle stabilne, że zdążę przetransportować ją do wioski.<br />
Tak mi się w zasadzie wydawało. Nie byłem medykiem, ani przynajmniej tak dobry jak Sakura.<br />
Okryłem ją delikatnie szczelnym materiałem i zamierzałem podnieść, ale ona, oczywiście, nie kazała mi nic zrobić. Mogłem się przecież tego po niej spodziewać.<br />
- Dam radę sama.<br />
- Chyba się czołgać, ale mnie mało interesuje dotarcie do wioski w dwa miesiące.<br />
Rzuciła mi groźne spojrzenie i zacisnęła mocno szczękę. Chciała coś z siebie wyrzucić, ale się zatrzymała. Na początku myślałem, że po prostu zrozumiała, że robi źle, ale dopiero po chwili zauważyłem, co było przyczyną jej braku jakiejkolwiek reakcji na moją zaczepkę.<br />
Była tak bardzo przemarznięta, że jej szczęka nie mogła zachować swobodnej pozycji, więc przez to musiała ją mocniej zacisnąć. Nie twierdzę tym samym, że jej nie zirytowałem, bo na pewno to zrobiłem.<br />
Zmieniłem nieco taktykę, bo skoro ona nie posiadała żadnego ciepła, to jak płaszcz miał ją dla niej wytworzyć?<br />
- Złap mnie za szyję. - kiedy już to zrobiła i poczułem jak cholernie jest zimna i roztrzęsiona, moja złość jeszcze bardziej się spotęgowała. Zabiję tego gnoja. Otuliłem ją płaszczem tak, aby nie zaznawała zimna, pochodzącego z nadmuchu silnych wiatrów i jednocześnie była blisko mojego ciała, które mogło ofiarować jej choć trochę fizycznego i jak przypuszczałem, psychicznego ciepła.<br />
- Powiedziałam mu wszystko, Sasuke. Jestem taka słaba.. Jak mogłam skazać cały świat na tak ogromne zniszczenia.<br />
- Co takiego mu powiedziałaś?<br />
- Zdradziłam mu miejsce przechowywania technik klanu Matsumara. Naprawdę nie chciałam mu niczego powiedzieć, pragnęłam umrzeć, ale on mi na to nie pozwalał. Nie mogłam już więcej znieść.<br />
- Nie myśl o tym teraz, odpocznij.<br />
To, że mamy ogromny problem, stało się oczywiste. Ta technika to jedna z najlepszych, o jakiej kiedykolwiek słyszałem. Moc kopiowania innych kekkei genkai to prawdziwy skarb, jak również przerażająca broń, ale nie powinna się teraz tym zadręczać. Nie mogła umrzeć, bo była potrzebna do dalszej walki.<br />
<i>Nie mogła umrzeć, bo była potrzebna dla mnie.</i><br />
<i><br /></i>
<br />
<div style="text-align: center;">
~*~<br />
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy już znaleźliśmy się w wiosce, odtransportowałem nieprzytomną Naomi do szpitala i opowiedziałem o wszystkim piątej, która powołała nadzwyczajną radę anbu, z Kakashim na czele. Miał już wcześniej kontakt z tym kekkei kenkai. Musimy wiedzieć cokolwiek, przynajmniej do czasu, aż Naomi nie wróci do formy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie będę ukrywał, że wiem bardzo mało na temat tej techniki. Inati nie rozmawiała ze mną na ten temat, bo mogła to robić jedynie z osobami, które ją posiadały. Naomi przeszła z nią wiele lekcji. Sądzę, że lepiej będzie czekać, aż się obudzi.</div>
<div style="text-align: left;">
Był w związku z kobietą przez tyle lat i nie wiedział nic na temat jej techniki? Czemu to się wydaje być takie surrealistyczne? Naprawdę tak dobrze potrafiła dochowywać tajemnic, czy po prostu nie ufała mu na tyle, by się tym z nim dzielić?</div>
<div style="text-align: left;">
- Ja wiem, że to potężna broń, a tyle starczy, by móc podejmować jakiekolwiek kroki. Musimy jak najszybciej wysłać ostrzeżenia do innych wiosek. Naofumi, odkąd pamiętam, chciał dostać się do tej techniki i w końcu mu się udało.</div>
<div style="text-align: left;">
Piąta skończyła naradę i wszyscy musieliśmy opuścić jej biuro.</div>
<div style="text-align: left;">
Postanowiłem wrócić do szpitala, bo Shizune zapewniała mnie, że Naomi obudzi się już w przeciągu godziny od czasu, kiedy powierzyłem im ją pod opiekę.</div>
<div style="text-align: left;">
Wejście głównymi drzwiami wydawało się być absurdalne, zważywszy na późną godzinę, jaka wtedy panowała, ale przedostanie się do środka przez okno również nie było dobre. Mogłem natrafić na kogoś z anbu, jako potencjalne zagrożenie i zostać zaatakowany jeszcze przed tym, nim wypowiedziałbym swoje imię.</div>
<div style="text-align: left;">
Zaryzykowałem i postanowiłem iść dołem, w duchu modląc się, by nie natrafić na nikogo z personelu, bo lekarzy nie musiałem się obawiać. O tej porze na pewno drzemali w pokojach lekarskich.</div>
<div style="text-align: left;">
Wszedłem cicho do jej sali, ale okazało się, że wcale nie spała.</div>
<div style="text-align: left;">
Wyglądała już lepiej niż kilkanaście godzin temu, ale ciągle nie była tą samą osobą, którą zastałem w tym samym pokoju trzy lata temu.</div>
<div style="text-align: left;">
Jej oczy były mocno podkrążone, skóra w niektórych miejscach zaczerwieniona, a zmyta krew uwidoczniła wcześniej zadane rany. Ale co z tego? <i>I tak była piękna.</i></div>
<div style="text-align: left;">
- Dziękuję. - szepnęła, a ja właściwie nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Kiedy delikatnie poklepała materac na brzegu łóżka, przystanąłem na jej propozycję i, delikatnie, nie chcąc zrobić jej krzywdy, usiadłem obok.</div>
<div style="text-align: left;">
- No, panie Uchiha, nie widziałam pana przez 3 lata. - spoważniała, a w jej głosie słychać było gniew i flustracje - Trzy, cholernie, długie lata.</div>
<div style="text-align: left;">
- Myślałem, że tak będzie lepiej.</div>
<div style="text-align: left;">
- Myślałeś? To nie jest twoja mocna strona. - zacisnąłem mocniej szczękę, obdarzając ją przy okazji zirytowanym spojrzeniem - Dla kogo lepiej? Dla mnie? Naprawdę uważałeś, że to wszystko ma sens? Przecież doskonale wiedziałeś, co czuję ty podły...</div>
<div style="text-align: left;">
Nie zdążyła dokończyć, kiedy przyciągnąłem ją do siebie, łącząc nasze wargi w pocałunku.<br />
Na początku była zaskoczona, ale po chwili zaczęła odpowiadać na moje ruchy, tocząc nieustanną walkę o dominację.</div>
<div style="text-align: left;">
Przez trzy lata nikogo nie całowałem, a usta same wiedziały, jak się poruszać.<br />
Była jedną kobietą, którą chciałem mieć blisko. Przeszła przez to samo piekło co ja, doskonale mnie rozumiała i potrafiła przewidzieć moje zachowania w najróżniejszych sytuacjach. Jednym zdaniem, znała mnie lepiej niż ja sam.<br />
Miałem ochotę przeistoczyć ten pocałunek w coś głębszego, ale wiedziałem, że teraz mi nie wolno, chociaż moje ciało, po tych latach, jeszcze dobitniej tego zapragnęło. Lecz nie tutaj i nie w jej stanie.<br />
Kiedy już oderwaliśmy się od swoich ust, oparliśmy o siebie nasze czoła, dysząc głęboko.<br />
- Masz szczęście, że nie mam siły - szepnęła pomiędzy łapaniem oddechów - bo w tej chwili najchętniej, w ramach kary, złamałabym ci nos.<br />
Na moje usta wkradł się nikły uśmieszek, a ja za wszelką cenę starałem się nie wybuchnąć śmiechem. Ta mała, niepozorna istotka coraz bardziej mnie zaskakuje.<br />
Tylko czy teraz będzie jak dawniej?<br />
Czy te rozbite kawałki można jeszcze posklejać?<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_DpQM1smwXowFA25JyISx7mPrwT0R0b3mOnAhJFcTUMbDvMkSZIo2ZdUeSmsmzcvnce3E6L9s8ZdjvcmmHD_SEfmqcLfoDu5dm5JKYk0iWQvbdnIzaRZ6L7BxN5yMLegWfp-OsTOqkF4/s1600/large+%25281%2529.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="281" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_DpQM1smwXowFA25JyISx7mPrwT0R0b3mOnAhJFcTUMbDvMkSZIo2ZdUeSmsmzcvnce3E6L9s8ZdjvcmmHD_SEfmqcLfoDu5dm5JKYk0iWQvbdnIzaRZ6L7BxN5yMLegWfp-OsTOqkF4/s400/large+%25281%2529.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
~*~</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Szczerze mówiąc, trochę obawiałem się naszego spotkania.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Uważasz, że w moim przypadku było inaczej? - spędziliśmy już ze sobą co najmniej godzinę, przywołując stare czasy i odległe wspomnienia. Sasuke był dzisiaj nad wyraz otwarty i uśmiechał się stanowczo częściej niż zwykle. Odniosłam wrażenie, że to swego rodzaju prezent za tak długą i bolesną rozłąkę. W innym przypadku już dawno by poszedł i najpewniej obserwowałby mój pokój z któregoś pobliskiego dachu przez resztę nocy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Naprawdę myślałem, że postanowiłaś mnie posłuchać i zaczęłaś na nowo, z kimś innym, <i>ale przecież ty nie słuchasz moich poleceń.</i></div>
Wypowiedź ewidentnie miała być zgryźliwa lecz zdradzał go głos, wyrażający ulgę i szczęście.<br />
Nie wytrzymałby widząc mnie z innym mężczyzną i ja doskonale o tym wiedziałam, ale dlaczego nie miałabym obejrzeć ciekawego przedstawienia, choć raz stawiając go w kłopotliwej sytuacji?<br />
- Skąd jesteś pewny, że kogoś nie miałam?<br />
Jego oczy stały się ciemniejsze, a ręka trzymająca moją, zdrętwiała. Kupił to! Czyli nie jestem aż tak kiepska w kłamaniu, jak mi się wcześniej wydawało, wręcz przeciwnie, nawet dobrze mi to wychodziło.<br />
- <i>kto? -</i> szepnął tak cicho i mrocznie, że krew omal nie zastygła w moich żyłach. Nie byłam do końca pewna, czy był zły. Po części na pewno, ale to nie to uczucie wtedy dominowało. - i jak daleko wasz związek zabrnął? Bo z tego, co mi się wydaję, zdążył się już zakończyć.<br />
- No wiesz, chodziliśmy na randki, jak zwyczajne pary...<br />
- Chodziło mi raczej o cielesną wędrówkę.<br />
Ach, o to chodziło!<br />
Był zirytowany tym, że ktoś, poza nim, odważył się mnie dotknąć w <i>ten </i>sposób i to w dodatku wyłącznie z jego winy.<br />
Nie wiedziałam, czy powinnam dalej w to wszystko brnąć, bo na końcu naprawdę porządnie się na mnie wścieknie i nie będzie odzywał przez kilka dni. Są tematy, z których, jego zdaniem, nie można żartować i to na pewno było to.<br />
Ja zresztą sama tak uważałam i na pewno w tej sytuacji zachowywałabym się dokładnie tak jak on! Chciałam tylko dowiedzieć się o tym <i>czymś</i>, co nas łączy, wszystkiego i w końcu to zanalizować. Wiem, że miłość jest chora, ale nie byłam pewna, czy aż tak jak nasza.<br />
- Całował cię? - przejechał kciukiem po mojej wardze, zjeżdżając na wypukłe obojczyki, po czym jego spojrzenie ponownie skrzyżowało się z moim. Był zazdrosny, tak <i>cholernie zazdrosny. </i><br />
- Nikt mnie nie dotknął. - nie chciałam ciągnąć tego dalej, bo adrenalina w moich żyłach zbyt szybko wzrastała. To było inne, ale na swój sposób cholernie pobudzające. - Żartowałam po prostu.<br />
- <i>Żartowałaś</i>? - powtórzył złośliwie, unosząc delikatnie jedną brew ku górze, a jego dłoń zniknęła z mojego ciała - Czy ty, czasami, używasz tej przestrzeni pomiędzy uszami?<br />
Spochmurniałam, kiedy po raz kolejny mnie obraził, do czego w zasadzie już się przyzwyczaiłam. Stało się to czymś naturalnym i rutynowym.<br />
Nagle, niespodziewanie przycisnął mnie do łóżka, po czym zawisnął nade mną, a jego długie włosy łaskotały moją twarz. Nie widziałam dokładnie jego rysów, bo swoim ciałem zasłonił mi okno, a tym samym dostęp do jedynego źródła światła pochodzącego z latarni ulicznych znajdujących się na zewnątrz.<br />
- Ja już obmyślałem plan zabicia tego kogoś, a ty mi teraz mówisz, że żartowałaś?<br />
Nim zdążyłam chociażby pomyśleć nad jakąkolwiek odpowiedzią, przywarł do moich warg i zaczął całować z taką pasją, jak chyba jeszcze nigdy dotąd.<br />
Nie chciał mnie ukarać. Wtedy musiałby wyjść, obrazić się i pozostawić samą.<br />
Pokazywał mi, że to on jest jedyną osobą, która mogła mnie dotykać. Wszystko, co oferowało moje ciało i dusza było zarezerwowane tylko dla niego.<br />
Tylko, że ja już to wiedziałam od bardzo dawna. Jeszcze długo przed tym, nim zaczęliśmy się spotykać.<br />
<br />
<br />
~~<br />
Uwielbiam robić Wam takie bonusy :)<br />
Zaległości na blogach nadrobię w sobotę, bo w ten tydzień nagromadziło stanowczo zbyt dużo rzeczy. Naprawdę przepraszam, też tęsknię za waszymi przygodami! :c<br />
Pozdrawiam cieplutko :*</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05253720993367642339noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4908121736156623848.post-74519080123395157622015-05-19T00:13:00.000+02:002015-05-26T18:44:14.902+02:00Rozdział XXVII<i>3 lata później...</i><br />
<br />
Ludzie wreszcie mogą powiedzieć, że na świecie zapanował ład. Od wielu miesięcy wioski nie spotkało nic złego, jej mieszkańcy wiedli spokojne życie a interesy i handel przebiegały bez większych niepowodzeń.<br />
Oczywiście, jeżeli ktoś, podobnie jak ja, był prawą ręką piątej, wiedział, że sytuacja wcale nie wyglądała tak kolorowo. Wioski stawały się coraz bardziej wrogie i odizolowane. Konoha ze swoich sojuszy pozostała już jedynie z Sunogakure, a inne doszukiwały się spisków i manipulacji, odrzucając wyciągniętą ku nim przyjazną rękę piątej Hokage.<br />
Na początku wcale nie chciałam przyjąć tego stanowiska. Nie czułam się dobrze wśród stert papierów, w małym gabinecie, odcięta od misji i wielkiego świata. Chciałam czuć się wolna, zwiedzać świat i poznawać nowych ludzi, ale potem... czekała mnie szczera rozmowa z ojcem.<br />
Powiedział mi po prostu, że się boi. W tamtym czasie nagromadziło się zbyt wiele sytuacji, w których mógł sądzić, że mnie straci. Wiedziałam, że jestem ostatnią ważną osobą, która mu pozostała i nigdy nie otrząsnął by się z takiej straty. Analizowałam jego słowa przez wiele dni, a termin odpowiedzi dla hokage nieubłaganie się zbliżał. W końcu postanowiłam się zgodzić. To i tak były tylko trzy lata, w których Shizune musiała pozałatwiać swoje stare, niedokończone sprawy, a ja już za dwa dni będę mogła wrócić do mojej ukochanej pracy.<br />
<i>Co z Sasuke?</i> W zasadzie, to nic. Nie spotkaliśmy się ani razu przez ostatnie trzy lata, a mimo to moje uczucie do niego ani trochę się nie zmniejszyło.<br />
Naprawdę długo czekałam. Ciągle starałam się usprawiedliwiać jego zachowanie i łudziłam się, że w końcu weźmie się za siebie i wróci - <i>dla mnie.</i><br />
Myślałam, że straciłam już nadzieję, ale człowiek jest <i>głupi</i>. Wmawia sobie, że już wszystko jest w porządku, wraca do starej rutyny, całkowicie "zapominając" o problemie, ale kiedy przychodzą pamiętne dni, czeka, bo łudzi się, że ten ktoś się pojawi. Ja też tak robiłam, wszyscy tak robią. Urodziny, święta, rocznice, lecz za każdym razem czekało no mnie to samo - cholerne rozczarowanie.<br />
- Pewnie cieszysz się z powrotu do starej pracy - piąta przerwała moje przemyślenia, na szczęście odwodząc mnie od niewygodnego tematu - Shizune powinna tu być lada dzień.<br />
- To było ciekawe doświadczenie, Tsunade sama.<br />
- Naomi, jest coś, o czym muszę ci powiedzieć.. - jej spojrzenie błądziło po całym pomieszczeniu, ale najwyraźniej nie zamierzało skupić się na mnie - Sasuke wrócił do wioski.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBikcGOYQ9P6ZopHFsDadW_1AN1rxlmgrxqRKU-SOvSf7QN06JXCSzMOzQyDEeLv8UMrKCAZUC8ClTPQXU9ZoGJeqv2xP7um3w6An89_UDbWhYEOhFEFlbZ7LwwPW1Y7wJYueDQ1CFqQ8/s1600/large+(2).gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="223" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBikcGOYQ9P6ZopHFsDadW_1AN1rxlmgrxqRKU-SOvSf7QN06JXCSzMOzQyDEeLv8UMrKCAZUC8ClTPQXU9ZoGJeqv2xP7um3w6An89_UDbWhYEOhFEFlbZ7LwwPW1Y7wJYueDQ1CFqQ8/s400/large+(2).gif" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>Niedowierzanie? Strach? Szczęście? Gniew?</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zaśmiałam się, mając nadzieję, że Tsunade po prostu żartuje, ale kiedy jej mina ciągle pozostała poważna, zrozumiałam, że to prawda.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Wtedy zrobiło mi się strasznie słabo. Nogi odmówiły posłuszeństwa i musiałam oprzeć się o najbliższy mebel, by nie osunąć się na podłogę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Naomi - zaczęła, podbiegłszy do mnie - Wszystko dobrze? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tak, ja tylko, nie spodziewałam się. - wyszeptałam, kiedy już spokojnie usiadłam na krześle i starałam się opanować swój przyśpieszony oddech - Kiedy wrócił? Dlaczego? Jak?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wczoraj w nocy pojawił się u bram wioski. Od razu został zatrzymany przez strażników, ale nie stawiał żadnych oporów, więc spokojnie został odprowadzony do aresztu. Później odbyło się posiedzenie z ANBU i został wypuszczony, ale nie mogę powiedzieć ci, dlaczego.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nie zamierzałam naciskać. Doskonale wiedziałam, że blondynka i tak mi tego nie powie. Sprawy anbu były tajne, nikt, kto nie należał do ich organizacji, nie mógł znać nawet najmniejszego szczegółu na temat ich członków czy misji. Oczywiście znałam wiele osób, które tam przebywały. Zdradzał ich tatuaż, który ciężko ujrzeć, bo zazwyczaj ukrywało się go w miejscach zakamuflowanych przez odzież. Dopiero, kiedy na misjach, w wyniku walki, tracili kawałki ubrań można było dowiedzieć się, kto do nich należy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Wtedy do gabinetu wpadł ożywiony Naruto. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Na czole blondynki niebezpiecznie pulsowała niebieska żyłka, a rękę uformowała się w potężną pięść, uwypuklając przy tym wszystkie mięśnie piątej nabyte po latach ciężkiego treningu. Och, Naruto, nie chciałabym otrzymać uderzenia od tej kobiety.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Czy ty się w tym życiu nauczysz pukać, Naruto! </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Przepraszam, Tsunade-sama - zakłopotany podrapał się po głowie - chciałem tylko zabrać Naomi - chan! Wszyscy już są, a jej ciągle brakuje!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Dopiero wtedy przypomniałam sobie o naszym spotkaniu. Byłam tak bardzo zaangażowana w pracę u piątej, że zapominałam o wielu innych, równie ważnych sprawach. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Szybko zabrałam swoje rzeczy i ruszyłem z blondynem do baru, uprzednio żegnając się z Tsunade, która, jak stwierdziła, dzisiejszy dzień również poświęca na zabawę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Męczyła mnie tylko jedna rzecz.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>Gdzie teraz jest Sasuke?</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i><br /></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
~*~</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
Spotkanie z przyjaciółmi było <i>miłe</i>.<br />
Apodyktyczna Sakura, zabawny Naruto, nieśmiała Hinata i natarczywy Teroshi - ciągła rutyna.<br />
Wcale nie czułam się źle, kiedy musiałam oznajmić moim towarzyszom, że opuszczam ich, ze względu na jutrzejszą, bardzo ważną pracę.<br />
Po wyjściu z lokalu, miałam ciągłe wrażenie, że jestem obserwowana. Nie byłam pewna, czy to moja paranoja czy rzeczywiście ktoś ciągle dotrzymywał mi kroku. Rozglądałam się dyskretnie na wszystkie strony, chcąc zlokalizować swojego potencjalnego prześladowcę, ale jedyne, na co natrafiłam, to dwóch pijaczków, opartych o jeden z niezbyt przyjemnych w wiosce lokali.<br />
- Och, Naomi! Wiedziałam, że się dzisiaj spotkamy!<br />
- Witaj, Tsunade - sama.<br />
Hokage była... <i>dziwna?</i><br />
Tak, to słowo wtedy idealnie pasowało. Jej ciało delikatnie przechylało się do przodu i przez moment nie byłam pewna, czy powinnam wyciągnąć ręce by uchronić ją przed ewentualnym upadkiem.<br />
Poczułam dziwny chłód na plecach, po czym odwróciłam się napięcie, ale znowu nikogo nie zauważyłam. Zaczynałam się bać.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhw0mgOy9O7eEYuNe8hcES3Gwoo1mDwhOIEJrNvoFEZBHA8-78UUdnqWYjBV51ZpldKIZuZhNboM6RTbhGkAJ3UURjDC4Wf0wGXzer-1OY8syJ76JV2l-6sPcw3D96RbjGQ1Ldc2n5HaDg/s1600/large+(1).gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="223" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhw0mgOy9O7eEYuNe8hcES3Gwoo1mDwhOIEJrNvoFEZBHA8-78UUdnqWYjBV51ZpldKIZuZhNboM6RTbhGkAJ3UURjDC4Wf0wGXzer-1OY8syJ76JV2l-6sPcw3D96RbjGQ1Ldc2n5HaDg/s400/large+(1).gif" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Mówisz mi, że nienawidzisz Sasuke, ale ciągle szukasz go w tłumie. Czy ty mi o czymś nie mówisz, Naomi?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Odstaw już sake, Tsunde-sama. - Odrzekłam zażenowana, zakrywając oczy ręką. Jakim tłumie? Na ulicy nie było nawet jednej żywej duszy - Do jutra. Muszę już iść.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nie chciałam dalej tego ciągnąć, nie, kiedy była w takim stanie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Przyśpieszyłam kroku, chcąc jak najszybciej znaleźć się w domu. Taty nie było, bo od dwóch dni przebywał na jakiejś misji, o której nawet wcześniej nie miał okazji mi wspomnieć. Czasami zaczyna mnie to wszystko męczyć...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Po raz ostatni odwróciłam się za siebie, chcąc sprawdzić, czy jestem bezpieczna, lecz gdy moje spojrzenie wróciło, on już przede mną stał.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nie wyczułam jego czakry, nie wiedziałam, skąd się tam wziął.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWtXo3X6EHfDddoZg8_uLxWoPh-4px4k3AUv7Mrbo3V3976tYsBJB7g7Sk2Y891mmL-XndAF6uoDBe90H-pjo7D86W6-R2U00i6RGbMTVG7nwGoEki93RH4oiNKvssw6xxPUX4UcE6nRY/s1600/large+(1).gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="220" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWtXo3X6EHfDddoZg8_uLxWoPh-4px4k3AUv7Mrbo3V3976tYsBJB7g7Sk2Y891mmL-XndAF6uoDBe90H-pjo7D86W6-R2U00i6RGbMTVG7nwGoEki93RH4oiNKvssw6xxPUX4UcE6nRY/s400/large+(1).gif" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Otworzył oczy a ja zatonęłam w jego tęczówkach i nie potrafiłam poruszyć się nawet o centymetr. Mój oddech przyśpieszył, a w stopach poczułam delikatne mrowienie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
W pierwszym odruchu chciałam go złapać i przyciągnąć do siebie, ale wiedziałam, że mi nie wolno.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nawet nie byłam pewna, co zamierza. Podczas naszego ostatniego spotkania omal się nie pozabijałyśmy. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Musimy porozmawiać. O tym wszystkim co między nami jest.</div>
- Nie zbliżaj się do mnie. - zagroziłam, odchodząc od niego - Niczego już między nami nie ma i im szybciej to zrozumiesz, tym lepiej.<br />
- Naprawdę tak sądzisz? To dlaczego mówisz to, nie patrząc mi w oczy? Dlaczego nie pozwalasz mi się do siebie zbliżyć?<br />
- Zostaw mnie w spokoju, Sasuke.. - wyszeptałam, bo nie umiałam zachować maski obojętności. Dobrze wiedział ile dla mnie znaczy i perfidnie to wykorzystywał - Moje uczucia nie mają już najmniejszego znaczenia. Zależy mi na tobie, co nie zmienia faktu, że nie możemy już być razem. Zbyt wiele razy mnie skrzywdziłeś i pokazałeś, że nic dla ciebie nie znaczę. Nie potrafię cię dalej usprawiedliwiać. Odpuść sobie.<br />
- Nie mogę. - odparł twardo, postawiwszy jeden krok w moją stronę - Jesteś wszystkim co <i>posiadam</i>.<br />
Wtedy wybuchnęła we mnie ogromna złość.<br />
Mógł powiedzieć, że jestem dla niego ważna, że potrzebuje mnie, żeby żyć, że mnie kocha, ale nie. Musiał powiedzieć, że mnie <i>posiada</i>, że jestem tylko jego <i>własnością</i>.<br />
- Widzisz? I tu jest twój problem, Sasuke. - odsunęłam się i po raz pierwszy w trakcie tej rozmowy spojrzałam mu w oczy. - Nie doceniasz ludzi wokół siebie. Traktujesz ich jak coś, co ci się należy, a niestety, tym, co robisz, nie powinieneś mieć nic. I dojdziesz do tego, jeżeli w końcu nie zaczniesz widzieć własnych błędów. Mnie już straciłeś. Ratuj to, co ci zostało.<br />
Odeszłam, chociaż moje serce chciało tam wrócić, usta pragnęły ponownie stoczyć pojedynek z jego wargami, a ciało ponownie znaleźć się w bezpiecznym świecie znajdującym się pomiędzy jego ramionami.<br />
<i>Ale nie mogę</i>.<br />
Albo ten facet w końcu zrozumie, co robi źle, albo będziemy musieli pożegnać się już na zawsze.<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div align="center" class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><i>"You are the
best thing that's ever been mine"<o:p></o:p></i></span></div>
</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
~*~<br />
<br /></div>
Najwidoczniej tamtejszy dzień nie zamierzał skończyć się szybko.<br />
Zanim dotarłam do domu, zostałam zatrzymana przez Terohiego, który również poprosił mnie o pilne spotkanie.<br />
Na początku chciałam mu odmówić, ale był nieustępliwy, więc w końcu postanowiłam poświęcić mu te kilkanaście minut.<br />
Zaprowadził mnie na górę Kage, gdzie mogliśmy podziwiać przepiękne, bezchmurne jesienne niebo. Romantycznie. <i>Zbyt </i>romantycznie.<br />
- Naomi, wiesz, co do ciebie czuję, już od bardzo dawno. - złapał moją dłoń i uścisnął delikatnie, a jego usta powoli zaczęły wędrować w kierunku moich. - stałaś się najważniejszą osobą w moim życiu...<br />
<br />
<div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhn3YSyXylspjGRjVvAACsASAR8pnStoZRr8bFRbqHJWNHiCpSoxHHHgJvofhVM4Ol1zsEd0lHxKcIb2b3zBl4PtNaSJO0fadKJs30yDCoOhvSockhTSUb_Q7xV5PQAwhLodtlYHE_aTu8/s1600/large.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="227" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhn3YSyXylspjGRjVvAACsASAR8pnStoZRr8bFRbqHJWNHiCpSoxHHHgJvofhVM4Ol1zsEd0lHxKcIb2b3zBl4PtNaSJO0fadKJs30yDCoOhvSockhTSUb_Q7xV5PQAwhLodtlYHE_aTu8/s400/large.gif" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie mogę. - szepnęłam, odsuwając się od niego. - Przepraszam.. ja, po prostu..</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ledwo wrócił i już zapomniałaś o reszcie świata?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Spojrzała na niego, zaskoczona nagłą zmianą głosu i postawy. Puścił moją rękę i odwrócił się w bok, w stronę horyzontu, gdzie jeszcze niedawno połyskiwały ostatnie promienie słońca.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Co? O czym ty mówisz?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zapomniałaś o wszystkim, kompletnie o wszystkim. Dopiero co się pojawił, a ty już masz gdzieś moje uczucia do ciebie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Teroshi, zawsze mówiłam ci, że z tego nic nie będzie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Kiedy przez ostatnie miesiące przynosiłem ci kwiaty, prezenty, przytulałem i zabierałem na kolację nie protestowałaś, wręcz przeciwne, bardzo ci się podobało. Tak bardzo lubisz bawić się ludzkimi uczuciami? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Teroshi, to przecież nie tak..</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Uniósł rękę w geście sprzeciwu, nie pozwalając mi tym samym na kontynuowanie wypowiedzi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Odpuść sobie. Jesteś po prostu taka jak cała reszta. Zwykła <i>materialistka</i>.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Po tych słowach zostawił mnie, a do moich oczu napłynęły łzy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nie chciałam żeby tak wyszło. Zawsze powtarzałam mu, że z nim nie będę. Za każdym razem, kiedy zabierał mnie za te swoje "randki" mówiłam mu, że to zwykłe, koleżeńskie spotkanie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Co miałam robić? Odizolować go? Przecież byliśmy w jednej drużynie! Nie chciałam z nim żyć we wrogich stosunkach.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Przykro mi, że tak nisko mnie ocenia. Wcale nie chodziło mi o jego pieniądze, nigdy nie patrzę na pojemność portfela moich przyjaciół.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Ten dzień jest katastrofalny. Muszę w końcu położyć się spać, żeby nie natrafić na jakąś kolejną, mało przyjemną sytuację.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
~~</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Starałam się, żeby był obszerny, tylko po prostu pisałam go bardzo długo i nie mogłam później posklejać zdań, ech..</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Jak dla mnie ta Sarada wcale nie jest córką Sakury i Sasuke, jak już to Karin i Sasuke, ale co ja mogę tam wiedzieć, nie znam się :P (tak jeśli ktoś jeszcze patrzy na mangę Naruto :>)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nadrobię wasze blogi, ale dopiero w weekend, dobrze? Mam strasznie dużo nauki..</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Pozdrawiam. </div>
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05253720993367642339noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4908121736156623848.post-13719762705816559782015-03-14T01:01:00.000+01:002015-06-20T00:17:26.122+02:00Rozdział XXVI<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span lang="EN-US"><i>Don’t make me sad, don’t make me cry<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span lang="EN-US"><i>Sometimes love is not enough <o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span lang="EN-US"><i>And the road gets tough, I don’t know why</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span lang="EN-US"><i><br /></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span lang="EN-US"><i><b>Lana Del Rey - Born to die</b></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span lang="EN-US"><i><b><br /></b></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span lang="EN-US"><i><b>~*~</b></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Trucizna działa bardzo szybko. Mamy
mało czasu. - Tsunade gorączkowo przerzucała kartki z wynikami badań brunetki -
jeżeli mgła szybko nie prześle nam dokładnej analizy tego specyfiku, będziemy
mogli pożegnać się z Naomi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz a
ręce trzęsły się jeszcze bardziej. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie chciałem jej skrzywdzić. Naprawdę
tego nie planowałem. Pragnąłem jedynie ukarać tego sukinsyna za to, co jej
zrobił.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie jestem ślepy. Widzę, jak się
zachowuje, kiedy o nim mówi i doskonale dostrzegłem, jak pocałował ją przy
skale. Dlaczego ta fascynująca, piękna i inteligentna dziewczyna spotyka się z
kimś takim? Przecież ten dupek nawet nie jest wart jej uczuć! Gdyby ktoś taki
jak ona był mną zainteresowany, byłbym najszczęśliwszym facetem na świecie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
A teraz nawaliłem i muszę modlić się o
to, że wiadomość z mojej rodzinnej wioski nadejdzie jak najszybciej..<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wyszedłem z budynku na zimne, nocne
powietrze i wciągnąłem życiodajny gaz do płuc. Ta dziewczyna ciągle siedzi w
mojej głowie i nie wiem już co robić..<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Wszystko w porządku, Teroshi? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Jasne, Naruto. Musiałem po prostu
trochę odetchnąć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie martw się. - powiedziawszy to, położył
mi dłoń na ramieniu. - Na pewno wszystko będzie dobrze.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Standardowa śpiewka. Czy ludzie nie
rozumieją, że te słowa nic nie dają, a jedynie jeszcze bardziej dołują
człowieka?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Wybacz, mój przyjacielu, ale dopóki nie
zobaczę ponownie jej uśmiechniętej twarzy, to nic nie będzie dobrze.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Naruto zabrał rękę i spojrzał w gwiazdy.
Przez dłuższy moment się im przyglądał, aż w końcu ponownie zabrał głos, nie
odrywając oczu od nieba.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Podoba ci się, prawda? - dopiero wtedy
błękitne oczy spojrzały prosto w moje - Nie musisz nic mówić, bo doskonale
widzę jak na nią reagujesz i jak twoja czakra szaleje, kiedy jest w pobliżu.
Przyznam ci rację. Jest wspaniałą osobą, w której można się porządnie zadłużyć.
Wiem to, bo nie jesteś pierwszym, który to zrobił, ale uprzedzam cię, że
skończysz tak jak pozostali. Naomi szalenie kocha Sasuke. Pomimo tego jak
bardzo ją rani, ona go nie zostawi. Jest jedyną, która potrafi ujrzeć jego
prawdziwe oblicze. Natomiast Sasuke... nie pozwoli nikomu jej sobie odebrać.
Pomimo tego, że teraz jest daleko i jest "tym złym", nie da jej
odejść. Za bardzo są sobą zafascynowali i za dużo rzeczy ich łączy. Są
przeciwieństwami, fakt, ale przecież to właśnie one się przyciągają.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Po tych słowach wszedł do środka,
zostawiają mnie samego, z burzą negatywnych emocji do Sasuke i szaleńczym
uczuciem do Naomi.<o:p></o:p><br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: center;">
~*~<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<br />
Kiedy tylko usłyszałem, że się obudziła,
pędem ruszyłem w kierunku jej sali. Przed drzwiami zastałem już ożywioną
Tsunade i uśmiechniętego Kakashiego. Chciałem wejść do pomieszczenia lecz
wyciągnięta dłoń kobiety zablokowała moje chęci.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Poczekajcie jeszcze chwilę. Muszę
zrobić jej podstawowe badania.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Po tych słowach zostałem sam z Kakashim,
który usiadł na krzesełku obok i odetchnął z wyraźną ulgą.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Po raz kolejny byłem tak blisko, żeby
ją stracić. - spojrzał na sufit i ledwo dostrzegalnie uśmiechnął się pod maską
- Nie masz pojęcia jak często ta dziewczyna wpada w tarapaty przyprawiając mnie
tym samym o ból głowy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- To by wyjaśniało kolor twoich włosów.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zaśmiała się głośno, zwracając uwagę
kilku osób na korytarzu, po czym nagle spoważniał i spojrzał na mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Pomimo swojego wieku, dużo przeszła.
Nie chciałbym, żebyś dołożył jej kłopotów.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Spojrzałem na niego zdezorientowany i już
miałem słać pytanie, kiedy drzwi otworzyły się i stanęła w nich rozpromieniona Hokage.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Już możecie odwiedzić naszą pacjentkę.
Wszystko jest na dobrej drodze. Za kilka dni opuści szpital. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wszedłem do pomieszczenia, by upewnić
się, że już wszystko z nią w porządku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy ujrzałem jej piękne oczy i
zniewalający uśmiech, serce zabiło mi kilka razy mocniej. Shizune zamieniła z
nią kilka zdań, a ja nawet nie słyszałem, o czym rozmawiały. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Witaj, Teroshi! Nie przejmuj się, nie
winię cię za całą sytuację. Wiem, że nie chciałeś tego zrobić.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Oczywiście, że nie chciałem, ale ten
chłopak, on chciał cię zabić. Musiałem jakoś zainterweniować, to zwykłym
psychopata.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
W międzyczasie Shizune zdążyła opuścić
pomieszczenie, a wtedy Naomi obdarzyła mnie czujnym spojrzeniem swoich
błękitnych oczu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="pl">- Sasuke nigdy nie zrobiłby mi krzywdy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="pl">- Dziewczyno, ocknij się - krzyknąłem, poirytowany jej tłumaczeniem
bruneta - To zwykły kryminalista! Zabiłby cię bez mrugnięcia powieką!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="pl">- Nie masz prawa go oceniać. Nawet go nie znasz! On się po prostu w tym
wszystkim pogubił.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<i><span lang="pl">- Przepiękna pogoda - wyszeptałam w trakcie
jednego z nielicznych przyjemnych odpoczynków pod starym, wysokim dębem przy
polu treningowym numer osiem. Nie miałam najmniejszej ochoty na katowanie
swojego ciała morderczymi ćwiczeniami czy też zbytecznym nadużywaniem
sharingana. Mogłam za to podziwiać wyrzeźbioną sylwetkę mojego ulubionego
towarzysza, który nigdy nie przepuści nawet najmniejszej okazji, żeby złapać w
rękę katanę i zniszczyć kilku sztucznych przeciwników.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span lang="pl">- Nie wszyscy mają zamiar tak go zmarnować. -
rzucił w moim kierunku lekko zdyszany, pozbawiwszy głowy kolejnego drewnianego
manekina.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span lang="pl">- Och, Sasuke, jesteś taki monotematyczny.
Zrobiłbyś czasami coś oryginalnego. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span lang="pl">- Co w twoim przekonaniu znaczy
"oryginalne"? <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span lang="pl">- No nie wiem, moglibyśmy pójść gdzieś razem
czy coś.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span lang="pl">Przystanął na chwilę, wbił katanę w ziemię i
spojrzał na mnie z ironicznym uśmieszkiem wymalowanym na twarzy.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span lang="pl">- Mam ci kupić bukiet róż, który i tak zwiędnie
po dwóch dniach, kupić pudełko czekoladek, po których powiesz, że przytyjesz i
zabrać na kolację, na której i tak nic nie zjesz?<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span lang="pl">- Och, Sasuke! Gest się liczy, nikt ci nigdy
tego nie powiedział?<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span lang="pl">- Nie. - odparł poważnie, po raz kolejny
wprawiając mnie w osłupienie. Jak ten człowiek jest cholernie trudny, ugh!
Czasami doprowadza mnie do szału. - Nie jestem takim romantykiem. Nigdy nie
zabiorę cię na romantyczną kolację i nie kupię kwiatów oraz czekoladek.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span lang="pl">- Och, wiem o tym, Sasuke. Czasami po prostu..
nachodzą mnie myśli, że chciałabym, abyś był taki jak większość zakochanych
facetów, ale nie chcę, żebyś nie zmieniał i nie wymagam tego od ciebie.
Doskonale rozumiem twoją sytuację i akceptuję to. Przecież da się wytrzymać bez
kwiatków i słodyczy. Wystarczy mi tylko to, że jesteś blisko.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span lang="pl">Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się bardzo
blisko siebie. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span lang="pl">- Przepraszam. - wyszeptał tuż przy moich
ustach. Nie, Sasuke. Nie musisz mnie przepraszać.. Zaczęłam żałować
wypowiedzianych wcześniej słów, które rozpoczęły tę całą konwersację. Starał
się zachować obojętność lecz z jego oczu biło poczucie winy i żal do samego
siebie. W odwecie przyciągnęłam go do siebie, oplatając swoimi ramionami.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span lang="pl">- Nie musisz mnie przepraszać, słyszysz?
Wszystko w porządku. Nic się nie stało.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span lang="pl"><br /></span></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhM7Mg2JWkgZ4mdHOF_uEqJe0wnSybM9DltlNyBUnnbJ7NQuP87KvysVbXd8DIRb1FpX7lXOl3BFtpqWRLu-cnLSHjhkPB5G_YM-hkhvaPOFQ8kUfKC7PcBLfWQitwrqAU6PQBGB77ilc/s1600/large+(1).gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="223" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhM7Mg2JWkgZ4mdHOF_uEqJe0wnSybM9DltlNyBUnnbJ7NQuP87KvysVbXd8DIRb1FpX7lXOl3BFtpqWRLu-cnLSHjhkPB5G_YM-hkhvaPOFQ8kUfKC7PcBLfWQitwrqAU6PQBGB77ilc/s1600/large+(1).gif" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span lang="pl"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span lang="pl"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="pl">- To zwykły kryminalista! Nie jest wart twoich uczuć!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="pl">- A kto jest wart? Ty? - syknęłam poirytowana jego dziecinnym
zachowaniem. - To moje życie, moje uczucia i moja miłość. I możesz być pewien,
że nigdy nie będzie w nim miejsca dla ciebie. - dostrzegłam zakłopotanie w jego
oczach. Chciał wyjść, ale zawahał się. W ostatnim momencie zrezygnował. Dzięki
mojemu sharinganowi, który uruchomił się poprzez niekontrolowane wybuchy
czakry, dostrzegłam jak zaciska zęby lecz jego spojrzenie nie opuściło mojego.
- Chcesz to usłyszeć? Tak. Kocham Sasuke Uchihę i nie zamienię go na nikogo
innego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="pl">Dopiero wtedy wyszedł, trzasnąwszy uprzednio drzwiami, aż w
pomieszczeniu zatrzęsły się szyby i jeden z obrazów spadł na śnieżnobiałe
płytki. Wybacz Teroshi, ale nie chcę, żebyś robił sobie niepotrzebną nadzieję. <o:p></o:p></span><br />
<span lang="pl"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: center;">
<span lang="pl">~*~<o:p></o:p></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span lang="pl"><br /></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: center;">
<span lang="pl">"kocham Sasuke Uchihę" <o:p></o:p></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span lang="pl"><br /></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="pl">te słowa dudniły w moich uszach jeszcze długo po opuszczeniu szpitala.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="pl">Postanowiłem wyładować swój gniew na jednym z pól treningowych,
położonych daleko za granicami wioski.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="pl">Nie potrafię zrozumieć jej decyzji i nie mogę sobie odpuścić. Ta kobieta
działa na mnie jak magnes. Kiedy jest w pobliżu, zaczynam wariować. Nigdy nie
myślałem, że jakaś kobieta tak mnie zaintryguje. Wiele z nich próbowało wkupić
się w moje łaski i chyba po raz pierwszy to ja znalazłem się w podobnej do nich
sytuacji. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="pl">Muszę dać jej czas. To chyba najbardziej racjonalna w tej chwili opcja.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="pl">Rozumiem, że nie potrafi o nim zapomnieć, to normalne. Z wypowiedzi
Naruto jak również jej zaangażowania może wynikać, że byli ze sobą
wystarczająca długo aby przyzwyczaić się do wzajemnej obecności. Bo z całym
szacunkiem, ale jakoś nie mogę uwierzyć w to, że oni naprawdę się kochają. Tak
wygląda miłość? Dwoje kochanków walczy pomiędzy sobą na śmierć i życie? za co?
W imię czego? Skoro rzekomo się kochają i nie potrafią bez siebie żyć, chcą
zabić się nawzajem? Chora relacja tak samo, jak chory jest ten cały Sasuke. <o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<span lang="pl">Może to i lepiej, że nie spotkałem ich wcześniej. Mógłbym jedynie żywić
urazę do Sasuke i pewnie podpaść przez to Naomi. Jestem pewny, że z nią będę.
To jedynie kwestia czasu. <i> <o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="pl"><i><br /></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="pl"><i>~~</i></span></div>
<div class="MsoNormal">
Słabo, krótko, ech. Muszę dać sobie trochę czasu z tym opowiadaniem i nadrobić zaległości w anime, bo wena mi słabnie i ciężko skleić najprostsze zdanie. Dacie mi czas, prawda, kochani? :> Zresztą, mam pomysł na nagły zwrot akcji. Tylko trochę się podszkolę i wracam. </div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05253720993367642339noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4908121736156623848.post-64142994988658869762015-01-12T14:33:00.000+01:002015-01-12T20:27:12.300+01:00Rozdział XXV "Love me like you do"<div style="text-align: right;">
<br /></div>
Sasuke w Akatsuki? To są chyba jakieś żarty!<br />
Skoro rzekomo zabił Itachiego przed atakiem na wioskę, dlaczego mi tego nie powiedział? Przecież dopełnił swojego celu. Teraz mógł wrócić i normalnie - jeżeli zabicie własnego brata jest dla kogoś poza nim zjawiskiem całkowicie normalnym - żyć. Itachi i tak był poszukiwanym ninja rangi s. Za jego głowę wyznaczane były ogromne sumy pieniężne. Dlaczego w takim razie nie wrócił, a mało tego, przystąpił do organizacji, która nie dość, że chciała zniszczyć naszą wioskę, to jeszcze przyczynia się do zachwiania pokoju na świecie?<br />
To był mój główny temat rozważań w trakcie naszej misji. Wyruszyliśmy na nią w ciepły, sobotni poranek, wraz z Sakurą, Naruto i Teroshim. Blondyn, jak zwykle, zarażał swoim wesołym charakterem i żywą energią, lecz nie wszyscy chcieli ją od niego czerpać. Kiedyś uważałam go za totalnego głupka i idiotę, który potrafi jedynie wydurniać się na forum wioski, lecz z biegiem czasu, kiedy naprawdę go poznałam, było mi wstyd przed samą sobą. Jak mogłam w taki sposób ocenić tak wspaniałego, młodego człowieka? Gdyby każdy był taki jak on, świat wyglądałby o wiele lepiej niż teraz. Wierzę, że rodzice byliby z niego dumni. Pomimo braku ich opieki i zaangażowania w wychowanie, wyrósł na godną pochwały osobę, w krótkim czasie stając się autorytetem dla wielu młodocianych, ale nie tylko, mieszkańców wioski ukrytej w liściach.<br />
- Naomi-chan! - krzyknął w moim kierunku, uśmiechając się promiennie - Nie martw się! Sasuke na pewno w końcu zrozumie, że źle robi i wróci do wioski. - uznaliśmy z ojcem, że najlepiej będzie, jeżeli reszta grupy dowie się o najnowszych, niezbyt przyjemnych informacjach, skoro i tak mogą go zastać u celu misji. - Będzie dobrze!<br />
Po tych słowach wyciągnął w moim kierunku uniesiony ku górze kciuk, na co delikatnie się uśmiechnęłam.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQ0sOdNiP_01IU3yVXUelHRa3MuM6lCmn-LiGhdIEuZ5gFfYagYPMiUFXS57n31hEpSiyiEgzleDBVnHM6GuFH3MMs-0BaUOtpXyVE0sMH6s1Z4GF7aCEGSu3Y9hlAMDAyFeIRWiJPC9A/s1600/large+(1).gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQ0sOdNiP_01IU3yVXUelHRa3MuM6lCmn-LiGhdIEuZ5gFfYagYPMiUFXS57n31hEpSiyiEgzleDBVnHM6GuFH3MMs-0BaUOtpXyVE0sMH6s1Z4GF7aCEGSu3Y9hlAMDAyFeIRWiJPC9A/s1600/large+(1).gif" height="226" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
Bałam się spotkania z Sasuke. Ostatnim razem nie zrobił mi nic złego, ale mimo wszystko mnie ostrzegł. Uświadomił mi, że może faktycznie wcale go nie znam.<br />
Może podczas ostatecznej bitwy z bratem stało się coś, co wpłynęło na jego zachowanie? Co, jeżeli ktoś jeszcze tam był? Coś widział lub wiedział, a było to skrywane i niedostępne dla zwykłego człowieka?<br />
- Mam nadzieję, Naruto. - mruknęłam cicho, spuszczając głowę w dół, całą uwagę skupiając się na płynnych ruchach szczupłych nóg. Po chwili pojawiły się obok jeszcze jedne, bardziej umięśnione, zakryte do połowy pod ciemnym materiałem dresów.<br />
- Kim jest Sasuke? - pytanie biegło z ust Teroshiego, który nie miał zielonego pojęcia kogo zastąpił. Jego wspomnienie o młodym Uchiha wywołało we mnie zirytowanie, ale nie mogłam go przecież za nic winić. Nie znał całej sytuacji.<br />
- Sasuke to członek klanu Uchiha, jednego z najstarszych i najbardziej szanowanych klanów w wiosce. Cała rodzina, poza nim, została wymordowana przez jego brata. Posiada jedno z najpotężniejszych kekkei genkai na świecie, Sharingan, którym potrafi się już obsługiwać w całkiem imponujący sposób. Jakiś czas temu odszedł z wioski i dołączył to Akatsuki, stając się tym samym międzynarodowym przestępcą.<br />
- Co z jego bratem?<br />
- Nie żyje. Sasuke zabił go kilka dni temu.<br />
Moje słowa wywołały zaskoczenie na twarzy bruneta i wprowadziło mieszane uczucia u reszty towarzyszy. Naruto szedł pierwszy z dłoni wepchniętymi głęboko w kieszenie pomarańczowego kombinezonu, Sakura przez dłuższy czas spoglądała w martwy punkt utkwiony gdzieś daleko przed sobą, a mój ojciec westchnął głośno i szedł przez chwilę z przymkniętymi powiekami.<br />
Zachowanie Sasuke było dla nas wszystkich bardzo niespodziewane. Nikt, nigdy nawet nie brał takiej sytuacji pod uwagę!<br />
Kiedy słońce zaczęło chylić się ku horyzontowi, mój ojciec kazał nam rozbić obóz. Podzielił nas na dwie grupy - mnie z Teroshim oraz Sakurę z Naruto - które miały pilnować reszty podczas nocy.<br />
Powimo tego, że kolacja była obfita, żadne z nas nie miało ochoty na jedzenie. Chyba wszyscy psychicznie nastawiali się na jutrzejszą walkę, która miała zmienić tak wiele. Dla mnie wiązało się to z kolejnym bólem i ciągłym wmawianiem sobie, że muszę w końcu zacząć dbać o siebie. Wiem, że mój ojciec też bardzo to przeżywał. Traktował Uchihę jak syna, był dumny z jego postępów w nauce i opiekował się nim na tyle, na ile tamten mu na to pozwalał. Teraz tata czuł się zawiedziony i wie, że jego nauka przyczyni się do śmierci wielu niewinnych ludzi.<br />
Po zjedzonej kolacji jako pierwsi objęliśmy wartę. Przez chwilę wpatrywałam się w trzaskające płomienie ogniska, lecz przerwał mi szelest dobiegający z pobliskich krzaków. Aktywowałam sharingana, lecz jedyne co ujrzałam, to mała wiewiórka, uciekająca z orzechami.<br />
- Co to za kekkei genkai? - zapytał mój współtowarzysz, kiedy spojrzałam na niego krwistoczerwonymi oczami z charakterystycznymi, czarnymi łezkami.<br />
- To jest właśnie Sharingan. Pozwala dostrzec swojego przeciwnika wśród klonów i tłumów, jak i skopiować jutsu wroga. Nie pozwala jednak kopiować technik Kekkei genkai.<br />
- To znaczy, że jesteś spokrewniona z tym Sasuke? Z tego, co udało mi się dowiedzieć, twój ojciec także go posiada.<br />
- Nie. Mam bardzo .. uniwersalne zdolności. Mogę kopiować kekkei genkai innych klanów. Tylko jeszcze nie wiem jak i chyba nigdy się tego nie dowiem. Jak ci już wcześniej wspominałam, moja matka zginęła, a moi dziadkowie zmarli dawno temu. Jedyną, żyjącą osobą jest moja ciotka, lecz ona nie wie nic na temat tej zdolności, bo sama z niej nie korzysta. Porzuciła życie shinobi na rzecz córki. Natomiast mój ojciec pozyskał go w inny sposób, lecz to bardzo długa historia.<br />
- Sasuke był dla ciebie kimś ważnym, prawda? - na te słowa moje serce gwałtowne przyśpieszyło, a przed oczami stanęły mi wszystkie wspólnie spędzone chwile. Tak bardzo tęskniłam za jego dotykiem.<br />
- Masz racje. Był kimś bardzo ważnym.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzrtdozyiRZ5EJ_Wv98W_BU1WEKeiKA49_GpDFUIkPKplxYt2q79GBDxvnzPKtAoimZ1ALB-0-mlIzREPGW4x1zOBSXzhO17E3BRChGxDshxSngr5bhEPi1LadbzPa8Dlzd53YTMGtKm4/s1600/large.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzrtdozyiRZ5EJ_Wv98W_BU1WEKeiKA49_GpDFUIkPKplxYt2q79GBDxvnzPKtAoimZ1ALB-0-mlIzREPGW4x1zOBSXzhO17E3BRChGxDshxSngr5bhEPi1LadbzPa8Dlzd53YTMGtKm4/s1600/large.gif" height="195" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
Przez moją głowę zaczęły przemykać znajome obrazy, a w piersi powstała gęboka otchłań, która zapierała dech w piersiach. Nigdy nie myślałam, że można tak tęsknić ze czyjąś obecnością, jej głosem, sylwetką, która każdego rana krzątała się gdzieś po znajomych miejscach oraz słowami, kierowanymi tylko i wyłącznie do ciebie, bez dodatkowych par oczu i niepotrzebnych komentarzy.<br />
Kiedy masz kogoś takiego na wyciągnięcie ręki, nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy. Dopiero, gdy on zniknie, analizujesz wszystko jeszcze raz i widzisz, ile popełniłeś błędów i jak mało uwagi poświęcałeś konkretnej osobie. Zaczynasz żałować, ale jest już za późno.<br />
Czy tak właśnie czuł się tata, kiedy mama zginęła?<br />
Teroshi chyba wyczuł napiętą atmosferę, bo nie zamierzał już dalej kontynuować tego tematu. Tylko raz spojrzał na moją twarz, która jasno mówiła, że nie chcę dalej kontynuować.<br />
- Czas na zmianę. - usłyszałam zaspany głos Naruto, po czym szybko wstałam i poszłam do swojego namiotu.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<br />
Dzień był wyjątkowo ciepły lecz bardzo przyjemny. Delikatny, chłodny wiatr idealnie wpisał się w dodatnią temperaturę. Byliśmy coraz bliżej niechcianego celu.<br />
Kiedy znaleźliśmy się na polanie pośrodku dębowego lasu, mój ojcec uniósł do góry rękę, zatrzymując tym samym całą drużynę. Wyciszyłam czakrę, chcąc wyczuć moim wrogów i aktykowałam sharingana, aby ich zobaczyć, lecz wszystko to okazało się być próżne.<br />
- Naomi?<br />
Spojrzałam zdezorientowana na ojca, lecz już po chwili wiedziałam co ma na myśli.<br />
To było właśnie to, czego obawiałam się najbardziej.<br />
Chwilę później ukazała nam się dwójka zamaskowanych ninja. Jednego z nich znałam jak własną kieszeń. Jedynie drugi mógł wzbudzić u mnie ponowne zaskoczenie.<br />
Oboje zdjęli swoje nakrycia.<br />
Wiatr bawił się włosami Sasuke, a ja za wszelką cenę starałam się unikać jego spojrzenia.<br />
- No cóż za niespodzianka! - odezwał się mężczyzna o niecodziennym kolorze karnacji. - Spodziewałem się tutaj spotkać każdego, ale na pewno nie ciebie.<br />
Do kogo on mówił?<br />
Moje spojrzenie przeleciało przez wszystkich sojuszników, lecz byli tak samo zaskoczeni jak i ja. Niebiesko skóry zaśmiał się głośno, po czym wyciągnął długi, lśniący miecz.<br />
- Tak myślałem, że matka nic ci nie powie, Teroshi.<br />
Kimkolwiek był ten facet, znał naszego nowego towarzysza. Jednak ich jakiekolwiek pokrewieństwo było wręcz niemożliwe. W ogóle nie byli do siebie podobni. Kontrastowali ze sobą niemal w każdej rzeczy.<br />
- Skończ już z tym, Kisame - mruknął Sasuke, wyciągając swoją katanę, co świadczyło o tym, że walka zaraz się zacznie.<br />
Było nas więcej, mieliśmy liczebną przewagę, jednakże ich umiejętności stały pod znakime zapytania.<br />
Walka zaczęła się szybko i niespodziewanie. Sakura, Naruto i Kakashi zajęli się niebieskoskórym, natomiast Sasuke przypadł mnie i Teroshiemu.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLOKhyphenhyphen9eOaVKe1lkYuI9KdE61ILIa-wpn6Ox_JUDn6uCniwt-RSJV6IPz-WSrACVlo1EW3o2mSKPD64RzrR552ZXyDeDf4pqFAIef8hgBpUzn8-ddIf6O_pcFvrjjMqPpat7q3uyV0gEI/s1600/tumblr_m19jqm9UUU1qjdyzdo1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLOKhyphenhyphen9eOaVKe1lkYuI9KdE61ILIa-wpn6Ox_JUDn6uCniwt-RSJV6IPz-WSrACVlo1EW3o2mSKPD64RzrR552ZXyDeDf4pqFAIef8hgBpUzn8-ddIf6O_pcFvrjjMqPpat7q3uyV0gEI/s1600/tumblr_m19jqm9UUU1qjdyzdo1_500.gif" height="226" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
Rozdzieliliśmy się na dość dalekie odległości, co mogło zaważyć na naszej przegranej.<br />
Teroshi próbował zaatakować Sasuke od tyłu z pomocą swojego łuku i strzały, jednakże ten okazał się szybszy i znokautował bruneta jednym ruchem.<br />
Strzała przebiła moją rękę na wylot, przygwożdżając mnie do skały.<br />
To Sasuke będzie tym, który pozbawi moje ciało życia?<br />
Jego katana lśniła w blasku słońca, a kiedy był w odległości wyciągniętych ramion, zamknęłam oczy, jednak cios nie nadchodził. Zdezorientowana podniosłam powieki, a wtedy jego usta znalazły się na moich. Po raz kolejny poczułam to dziwne uczucie w żołądku i chociaż pocałunek trwał zaledwie chwilę, odniosłam wrażenie, że moja dusza jest wreszcie kompletna.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgI2SWCSiCA-PusjjQpn-5iZMYvio_X5ZJJkWn8gvOK9m17g72rUiFCyQmHxmcIxdG2382piuUR6yyo9zhmxyBdgymg0m16GAigBdOlw1LdKG470t76NPlcL3BsvCb3blsT6E9FUXlfips/s1600/tumblr_n992g44Ii11s4yh14o1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgI2SWCSiCA-PusjjQpn-5iZMYvio_X5ZJJkWn8gvOK9m17g72rUiFCyQmHxmcIxdG2382piuUR6yyo9zhmxyBdgymg0m16GAigBdOlw1LdKG470t76NPlcL3BsvCb3blsT6E9FUXlfips/s1600/tumblr_n992g44Ii11s4yh14o1_500.gif" height="223" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
- Nie mogę cię więcej chronić. - powiedziawszy to, wyciągnął strzałę z mojej ręki, przez co głośno jęknęłam. - Zacznij więcej ćwiczyć z Sharingnem.<br />
Po tych słowach zaczął odchodzić, a ja osunęłam się po twardej skale. Brak czakry i obrażenia potęgowały moje zmęczenie. Powieki robiły się coraz cięższe, a ja leżałam sama, pośrodku nieznanego i niebezpiecznego lasu.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
- Gdzie jest Naomi? - podniosłem ciężką głowę i od razu pomyślałem o niebieskookiej. Niedaleko mnie dostrzegłem Naruto, który biegł z moim kierunku.<br />
- Teroshi! Dobrze, że jesteś cały. Muszę jeszcze tylko znaleźć Naomi.<br />
Szybko wstałem z twardej ziemi i pomogłem blondynowi w poszukiwaniach. Przeszukaliśmy okolicę w odległości kilometra, a jej nigdzie nie było.<br />
Wszyscy zaczęli już panikować. Czyżby zabrali ją ze sobą?<br />
- Sakura-chan! Tu!<br />
Naomi leżała na polanie pośrodku lasu, z przebitą na wylot ręką. Próbowaliśmy ją ocucić, ale nie działała na żadne bodźce.<br />
- Ma gorączkę. - stwierdziła Sakura po wstępnym badaniu. - to trucizna, która działa bardzo szybko.<br />
- Teroshi, co to jest?<br />
- Ja .. nie wiem. Nie używałem jej nigdy...<br />
- Mamy mało czasu<br />
<br />
~~<br />
Jest dłuższy! :D Specjalnie dla was <3<br />
Mam nadzieję, że wam się podobał :3<br />
Czytasz = skomentuj ♥Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05253720993367642339noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4908121736156623848.post-89411269766282020262014-12-31T15:27:00.001+01:002015-01-01T16:57:28.693+01:00Rozdział XXIV<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<i>So it's gonna be forever<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<i>Or it's gonna go down in flames<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<i>You can tell me when it's over<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<i>If the high was worth the pain</i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<i><b>Taylor Swift - Blank Space</b></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i>~*~</i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Odejdź ze mną. - przez chwilę myślałam,
że żartuje, lecz jego czarne oczy wydawały się być niezwykle poważne. Odeszłam
od niego na kilka kroków i potrząsnęłam energicznie głową. On chyba sobie
żartuje. Mam zostawić to wszystko i wyruszyć z nim w daleki świat? Bez żadnych
perspektyw i celów? <i>Cóż. Na pewno nie moich celów.</i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie mogę tego zrobić, Sasuke. -
odparłam poważnie, spoglądając w jego oczy. - Oni mnie potrzebują. Tsunade,
tata.. Nie mogę po raz kolejny im tego zrobić, ale - zawahałam się - ty
przecież możesz tutaj zostać..<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Dostrzegłam jego delikatny, ironiczny
uśmieszek, po czym odwrócił się ode mnie i ruszył w kierunku okna.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie wszystko jest takie łatwe. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Co nie jest łatwe? Wmówiłeś sobie jakąś
głupotę, którą narzucił ci Itachi! Wcale nie jesteś niebezpieczny. Wiem, że
nigdy nie zrobiłbyś mi krzywdy!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Skąd masz taką
pewność? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zawahałam się. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wcześniej wydawało się to dla mnie
oczywiste, ale teraz zaczęłam mieć wątpliwości.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Moje drugie ja zaczęło przytaczać
wcześniejsze myśli o wyborze Sasuke, które nie dawało mi spać przez niedalekie
tygodnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Gdybym miała umrzeć wraz z Itachim -
zgodziłby się na to? Własnoręcznie wbiłby mi nóż w serce i patrzył, jak
umieram? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
W głębi siebie doskonale wiedziałam, że
to niemożliwe, ale jego słowa wprowadziły nieład. Może ja faktycznie go nie
znam? Co, jeżeli zawsze tylko grał i ukrywał prawdziwego siebie pod maską
pozorów?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Skoro nie jesteś tego pewien, po prostu
odejdź.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Spojrzał na mnie zaskoczony, jakby nie
mógł uwierzyć, że te słowa faktycznie niosły moje usta. Czarne oczy świdrowały
mnie na wylot, ale moje spojrzenie ciągle było nieugięte. Spojrzał na mnie
ostatni raz, po czym odszedł. Po raz kolejny mnie skrzywdził, a ja nie
zamierzałam już za nim biec. Muszę wreszcie pomyśleć o sobie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nawet jeżeli jesteśmy dla siebie
stworzeni, nie zamierzam ciągle przez niego cierpieć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
~*~<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Kilka dni później...</i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Wasza drużyna uda się na wschodnie
granice Ziemi Ognia. Odnotowano tam wzmożone ataki ze strony Akatsuki, które
trzeba wyjaśnić i ograniczyć do minimum.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg37tcL3lunafWPMpMMm6TKwsftJPTbeB61S84i5XwcJW08iTeCzAgJ5-WTknTuu3ZRQy9_-2N5sH1g6NNwg1HdjUwv0qg3EIIBS07wY-VbzMtFyof3BJWB1w3GU1zC10YW5s97WJUsp4E/s1600/large+(3).jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg37tcL3lunafWPMpMMm6TKwsftJPTbeB61S84i5XwcJW08iTeCzAgJ5-WTknTuu3ZRQy9_-2N5sH1g6NNwg1HdjUwv0qg3EIIBS07wY-VbzMtFyof3BJWB1w3GU1zC10YW5s97WJUsp4E/s1600/large+(3).jpg" height="223" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Hai! - odrzekliśmy wszyscy i już
mieliśmy opuszczać pomieszczenie, lecz zatrzymała nas uniesiona ręka piątej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- To nie wszystko. Przydzielę do waszej
drużyny nowego członka. - ktoś ma zastąpić Sasuke? Średnio to widzę. - Teroshi
pochodzi z wioski mgły, lecz ze względu na panujące tam problemy polityczne
musiał zamieszkać w Konohagakure. Naomi, przydzieliłam mu mieszkanie
naprzeciwko waszego. Zabierzecie go ze sobą?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Oczywiście, Tsunade-sama. - pokłoniłam
się delikatnie, po czym wraz z nowym znajomym i moim ojcem opuściłam gabinet
Kage. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Ja muszę jeszcze załatwić coś na
mieście. Dacie sobie sami radę. - rzucił szybko mój ojciec, zostawiając nas
samych. Taa. Przyjemnie się zrobiło.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Większość drogi minęliśmy w ciszy. Nie
mieliśmy najwidoczniej wspólnych tematów do rozmów. Poza tym, starałam się
zachować ku niemu delikatny dystans. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie lubisz mnie, co? - usłyszałam po
raz pierwszy jego głos, na co moje ciało przebiegł dreszcz. - Zająłem miejsce
kogoś ważnego?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie. Po prostu cię nie znam. Nie oczekuj,
że od razu opowiem ci połowę swojego życia i rzucę się na szyję.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak myślał chwilę, przygryzając przy
tym swoją dolną wargę. W końcu odetchnął głośno i podrapał się po głowie z
uśmieszkiem wymalowanym na twarzy - to może opowiesz mi coś o sobie?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nazywam się Naomi Hatake. Mój ojciec to przywódca siódmej grupy. Mama nie żyje od kilkunastu lat.Piąta jest moją najlepszą przyjaciółką. - odparłam szybko i lakonicznie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Przynajmniej znasz oboje swoich
rodziców. - mruknął cicho pod nosem, nie chcąc zapewne zwracać na siebie uwagi
- Jestem Teroshi, syn piątej Mizukage. Matka nigdy nie opowiadała mi o ojcu.
Mówiła, że jedyne, co mnie z nim łączy, to ten sam dzień i miesiąc narodzin.
Często też powtarzała mi, że był złym człowiekiem. Mam jeszcze młodszą siostrę,
Arię, która też wychowuje się bez ojca. Muszę przyznać, że moja matka nie ma
szczęścia w miłości. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- To smutne. Spotkałam ją w wiosce
podczas któregoś egzaminu na chunina. Bardzo miła i sympatyczna kobieta, która
zaraża wszystkich swoją radością.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Często mówi, że to dzięki nam taka
jest, ale wiem, że chciałaby w końcu znaleźć kogoś na stałe, kto się nią
zaopiekuje i przy okazji będzie dla Arii ojcem. Ja już jestem prawie dorosły i
nie potrzebuje nikogo takiego. Przywykłem do tego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie mów tak. - przerwałam mu szybko. -
Doskonale wiem, jak to jest wychowywać się w niepełnej rodzinie. To .. boli i
odbija się na późniejszym życiu. Wiele razy wyobrażałam sobie co by było, gdyby
moja mama żyła i była teraz z nami. Może wtedy moje stosunki z Kakashim byłyby
lepsze? cieplejsze? Cóż, ale mogę teraz jedynie gdybać. Ojciec często mówi mi,
że to przeszłość i powinnam zostawić ją za sobą, ale wiem, że też ciągle o niej
myśli.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się w
pobliżu naszej kamienicy. Pożegnaliśmy się uściśnięciem ręki i delikatnym
uśmiechem, by zobaczyć się dopiero jutrzejszego poranka. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Myślałam, że będzie kimś nieznośnym a
okazał się bardzo interesujący.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
To jednak prawda by nie oceniać książki
po okładce. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
~*~<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Wstałam wraz ze wschodem słońca. Mój
ojciec jeszcze spał, ale nie zamierzałam go budzić. Przed nim jeszcze
kilkanaście minut spokojnego snu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zrobiłam sobie kubek ciemnej kawy, a
ciężką głowę oparłam na dłoniach. Niepotrzebnie wczoraj tyle myślałam do
późnych godzin.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Ciężka noc? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Trochę. - mruknęłam cicho pod nosem, a
czułam się jak na pożądnym kacu. - Długo zamierzamy iść?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Maksymalnie trzy dni. O ile jeszcze uda
nam się ich złapać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Akatsuki znani są z tego, że nigdy nie
odpuszczają. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Kakashi wstał od stołu, po czym spojrzał
w okno. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Miałem ci nie mówić. Tsunade mnie o to
prosiła, ale sądzę, że chciałabyś to wiedzieć. - Odstawiłam naczynie i
spojrzałam na niego wyczekująco. Co znowu się stało? - Itachi Uchiha nie żyje.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przez moje ciało przebiegł dziwny dreszcz
a szczęka opadła do samej podłogi. To .. niemożliwe. Jak to Itachi nie żyje?
Kto? Gdzie?<o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
- Sasuke zabił go dzień przed atakiem na
wioskę. Z tego co wiem, teraz dołączył do Akatsuki. Boję się, że to jego możemy
tam spotkać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
~~</div>
<div class="MsoNormal">
Szczęśliwego Nowego Roku :*</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05253720993367642339noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4908121736156623848.post-40634151718865152592014-11-27T23:52:00.000+01:002014-11-29T01:06:30.221+01:00Rozdział XXIII cz.2<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<i>"Zamykam oczy, czuję, jak w twoich dłoniach tonie moja twarz</i><br />
<i>Przysięgasz miłość aż po śmierć, słyszę wspólne bicie naszych serc</i><br />
<i>I chociaż walczysz z całych sił o coś więcej niż parę chwil</i><br />
<i>Po cichu ciągle wierzę, że nadejdzie taki dzień, gdy wrócisz, by stąd zabrać mnie</i><br />
<i>I powiesz mi: "Wciąż kocham cię</i><br />
<i>Wciąż kocham cię"</i><br />
<div>
<br /></div>
<div>
<i><b>Anna Iwanek, Pati Sokół - Miasto feat. Piotr Cugowski</b></i></div>
<div>
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><b>~*~</b></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i>- To tylko ja.</i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Na ten dźwięk przez moje ciało przebiegł
nieprzyjemny dreszcz a mięśnie napięły się, jakbym zaraz chciała rzucić się do
ucieczki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
To zbyt niemożliwe, żeby mogło być
prawdziwe. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie mogę powiedzieć, że cieszę się z jego
niespodziewanej wizyty, ale z drugiej strony, chociaż moje serce czuje się
trochę lepiej. Nie można się z kogoś wyleczyć od tak, w kilka dni. Czasami
poświęcamy na to długie miesiące, czy nawet lata, żeby w końcu zrozumieć, że
nie potrafimy żyć bez tej jednej, konkretnej osoby.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Taką osobą był dla mnie właśnie <i>Sasuke</i>.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Pomimo tego, jak bardzo mnie zranił, jak
niewiarygodnie przez niego cierpiałam i zawalałam wiele nocy - cieszę się, że
tu jest i nic mu się nie stało.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
To jest chyba ten rodzaj miłości, która
nigdy nie odpuszcza. Jest w niej ponoć ogromna wada, a mianowicie - idealizacja
ukochanej osoby. <i>Chociaż </i>... czy ja wiem?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
To, że większość ludzi uważa Sasuke za
przestępcę i bezdusznego potwora, wcale nie oznacza, że naprawdę nim jest.
Nienawidzę, kiedy ludzi określa się pokoleniowo, wkłada wszystkich do jednego
pudełka, nie dając nawet najmniejszej możliwości zrozumienia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Sasuke miał trudne dzieciństwo, co
ukształtowało jego późniejsze światopoglądy i zachowania w taki a nie inny
sposób. Jestem jedną z nielicznych osób, które śmiało mogą powiedzieć, że go
<i>znają</i>.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Faktycznie, nie jest on osobą, która
wylewnie ukazuje swoje uczucia, ale to się kiedyś zmieni. Nie wiem kiedy. Może
dzisiaj, może za rok, ale jestem pewna, że taki moment nastąpi. Uwolni swoje
skrywane uczucia, bo w końcu pęknie i już nie da rady ich dużej ukrywać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Kiedyś bardzo podziwiałam jego
zdystansowanie i skrytość. Też chciałam móc tak panować nad swoimi emocjami i
zachowaniem, ale w większości przypadków przegrywałam. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Później jednak uznałam to za swoją
zaletę. Nie powinniśmy wstydzić się swoich łez, bo są one wspaniałym lekarstwem
na chorą duszę i pomagają zaakceptować rzeczy, które usilnie się wypieramy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Ten mężczyzna to największa zagadka
mojego życia. </i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ciekawe, kiedy ostatecznie uda mi się ją
rozwiązać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
~*~<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy tylko dowiedziałem się o ataku,
musiałem tutaj przybyć. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Doszły do mnie informacje, że wielu ninja
zostało ciężko rannych, a ja chciałem być pewien, że z nią jest wszystko w
porządku, że jest cała i zdrowa.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Obiecałem, że nigdy, nikt jej nie
skrzywdzi i wiedziałem, że po raz kolejny zawiodłem, kiedy tylko ujrzałem jej
delikatne ciało za szybą szpitalnej sali.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Była nieprzytomna, więc spokojnie mogłem
wejść do pomieszczenia, nie będąc przez nikogo zauważonym.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Chciałem tylko ją zobaczyć i upewnić się,
że wszystko z nią dobrze.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jej twarz miała nieliczne, drobne
zadrapania, ciemna grzywka przykrywała zamknięte powieki, a klatka piersiowa
unosiła się w spokojnym rytmie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nawet w takim stanie ciągle była piękna.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy podszedłem bliżej, mogłem dostrzec
jej zadbane dłonie, ułożone na śnieżnobiałej pościeli, z kontrastującymi
zadrapaniami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Uśmiechnąłem się pod nosem, kiedy
uświadomiłem sobie, że te małe rączki zabiły wielu niebezpiecznych ninja, a z
drugiej strony, kruche i delikatne, wielokrotnie towarzyszyły moim w
niewidocznych dla oczu innych spotkaniach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jej długie, czarne rzęsy, których nie
musiała nawet upiększać, aby i tak rzucały się w oczy wszystkim mężczyznom,
wyglądały zjawiskowo w idealnej kombinacji z ciemnymi oczami, którymi spoglądała
na mnie każdego dnia pobytu w tej wiosce.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Brakowało teraz tylko uśmiechu, którym
potrafiła zarażać wszystkich dookoła siebie i dodawać mi siły do dalszego
życia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Zmieniła mnie.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
Ta niepozorna istotka narobiła potężnego
zamieszania, wpakowała się w moje życie bez żadnego pozwolenia i stała się w
nim najważniejszą osobą.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Właśnie dlatego musiałem od niej odejść.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Zranię ją. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
Prędzej czy później zrobię coś, czego
będę żałował do końca życia, co sprawi, że nigdy więcej nie będę mógł spojrzeć
sobie w twarz. Ona zasługuje na kogoś, kto należycie pokaże jej, że mu na niej
zależy, stworzy z nią normalną rodzinę - bez psychicznego brata i oszczerstw ze
strony całej wioski.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Poza tym, ja nie potrafię kochać.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Umiem tylko nienawidzić.</i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy jej dłoń poruszyła się, a rzęsy
delikatnie zatrzęsły, wiedziałem, że zaczyna się budzić.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Skupiłem czakrę w stopach i ukryłem się
nad oknem, a słońce odbijające się w szybie trochę przeszkadzało mi w
obserwacji kunoichi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy obejrzałem się do tyłu, dostrzegłem
Kakashiego, Naruto i Sakurę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Zauważą mnie.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
Dlaczego właśnie teraz i w tym miejscu?
Standardowy przykład ironii losu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wszedłem cicho do środka i
przytwierdziłem stopy do sufitu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Bałem się, że mnie zauważy albo wyczuje
moją czakrę, ale jej koncentracja była bardzo rozproszona.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Podniosła się z łóżka i chciała wyjść z
pomieszczenia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy to zrobi, nie uda mi się już stąd
wyjść.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Złapałem ją za ramię, zakryłem usta
dłonią i przyciągnąłem bliżej siebie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Poczułem znajomy zapach wanilii a
nieułożone włosy zaczęły wbijać mi się w skórę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- To tylko ja. - nie chciałem, żeby
zaczęła krzyczeć. Wtedy na pewno wylądowałbym w konoszańskim więzieniu i
musiałbym bardzo długo myśleć nad sposobem ucieczki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jej ciało napięło się i poczułem, jak
roznosi się po nim nieprzyjemny dreszcz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Puściłem ją, a ona odeszła na kilka
metrów i obdarzyła mnie swoim zdziwionym, zamglonym spojrzeniem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Chciała coś powiedzieć, ale zamknęła usta
i tylko wpatrywała się we mnie, jakby zobaczyła ducha.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
~*~<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Miałam ochotę go złapać, przyciągnąć do
siebie i zatopić w jego ramionach, ale dobrze wiem, że mi na to nie pozwoli.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ten egoistyczny idiota coś sobie wmówił i
teraz za żadne skarby nie pozwoli mi wpłynąć na jego zdanie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Skoro chciał, żebym była sama, dlaczego
tutaj przyszedł? To przecież świadczy o tym, że mu na mnie zależy, a kilka
tygodni temu wyraził się dosyć dosadnie na temat naszej skomplikowanej relacji.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Będziemy tak stać i się na siebie
patrzeć? - nie mogłam znieść tej krępującej ciszy. Mój mózg zaczynał mieć głupie
pomysły, a musiałam trzymać do niego dystans.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jego obojętne spojrzenie chciało dostać
się do mojej duszy i indywidualnie wywnioskować wszelkie uczucia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Zawsze tak robił.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
Byłam przy nim niczym otwarta księga - za
każdym razem wiedział, co zrobię i co czuję. Był w tym cholernie dobry i
czasami zaczynało mnie to irytować. Ja wielokrotnie musiałam główkować nad jego
dziwnymi zachowaniami, gdy ten od razu trafiał w sedno. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Także nie dziś panie Uchiha. Dzisiaj
sobie nie poradzisz!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Chciałem sprawdzić, czy wszystko z tobą
dobrze.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Pomimo tego, że znałam odpowiedź, zrobiło
mi się cieplej na sercu, kiedy usłyszałam te słowa. Może nie do końca w nie
wierzyłam? W sumie rozmawiam z najbardziej zmiennym człowiekiem na tym świecie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Z tego co pamiętam, zakończyliśmy nasz
związek.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Byłam twarda, nie dam się złamać, nie ujawnię
się, nie pokażę mu, jak bardzo mam ochotę go dotknąć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- To nie oznacza, że mi na tobie nie
zależy.<o:p></o:p><br />
<i>Co ... ?</i><br />
Nie.</div>
<div class="MsoNormal">
<i>Znowu to zrobił</i>. Po raz kolejny
kompletnie mnie zdezorientował i sprawił, że sama zaczynałam się w tym
wszystkim gubić. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i>"zależy mu na tobie"</i> słyszałam
głos wewnątrz siebie i próbowałam za wszelką cenę nie rozpłakać się ze
szczęścia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przez moment myślałam, że przestało mu na
mnie zależeć i to dlatego odszedł, ale teraz - po raz kolejny znokautował moją
duszę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Podbiegłam do niego, zawiesiłam ręce na
szyi i przyciągnęłam do siebie, aż między nami nie było nawet milimetra wolnej
przestrzeni. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Poczułam charakterystyczny zapach i
dreszcze, które przebiegły przez jego ciało. Zawsze się pojawiały, kiedy
robiłam coś spontanicznego, na co wcześniej nie był przygotowany.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przez chwilę bałam się, że mnie
odepchnie, ale nie zrobił tego, by po chwili pogłębić pocałunek. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Okłamał mnie. </i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wcale nie chce mnie zostawiać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy jej usta zetknęły się z moimi,
zaznałem dziwnego uczucia wypełnienia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Na samym początku chciałem ją odepchnąć,
jednocześnie dając do zrozumienia, że już nic do niej nie czuję, ale zachowałem
się jak zwykle egoistycznie - chciałem chociaż na chwilę poczuć się lepiej, do
tego jej niewinnym kosztem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przyciskała swoje drobne ciało do mojego,
jakby bała się, że zaraz zniknę albo rozpłynę się pomiędzy jej palcami. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie chciałem dawać jej nadziei, bo
wiedziałem, że już jutro mnie tutaj nie będzie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Po chwili delikatnie wyswobodziłem się z
jej uścisku i odsunąłem na odległość wyciągniętych ramion. Od razu chciałem
przejść do sedna, ale kiedy moje oczy zetknęły się z jej, nie mogłem wydusić z
siebie ani jednego słowa. Jej lekko zaszklone spojrzenie wyrażało ogromne cierpienie i bezsilność. Wiedziała, do czego zmierzam, a za wszelką cenę
chciała tego uniknąć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przez chwilę zacząłem się wahać. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Z jednej strony chciałem zostać, z tą
intrygującą, piękną brunetką, ale z drugiej coś mówiło mi, że muszę odejść. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Toczyłem ze sobą wewnętrzną walkę
pomiędzy dwoma odmiennymi wojskami, które za wszelką cenę chciały odnieść
zwycięstwo. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Pierwszy raz w życiu naprawdę nie wiem co
zrobić. Wybrać szczęście swoje, czy ukochanej osoby?<o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<o:p>~~~</o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<o:p><br /></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<o:p>Rozdział z dwudniowym wyprzedzeniem, no w sumie jednodniowym, ponieważ w weekend postaram się przeczytać Wasze opowiadania, do których już dawno nie zaglądałam, za co bardzo przepraszam. :c</o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Obiecuję, że to nadrobię. :)</div>
<div class="MsoNormal">
Rozdział prezentuje głównie skomplikowaną relację pomiędzy Sasuke a Naomi, mniej więcej udało mi się wytłumaczyć pochopną decyzję Uchihy po walce z Itachim. Rozdział ma ponad 1000 słów, czy w miarę długi. (Taa, niektórzy mają ponad 5000, wiem, ale musicie jakoś mi wybaczyć:*)</div>
<div class="MsoNormal">
Do następnego!</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05253720993367642339noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4908121736156623848.post-26644085911494991872014-11-09T04:00:00.000+01:002015-06-20T00:12:55.989+02:00Rozdział XXIII cz. 1<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: right;">
<div class="MsoNormal">
Give a little time to me or burn this out<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
We'll play hide and seek to turn this
around<o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
And all I want is the taste that your
lips allow...<o:p></o:p></div>
</div>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i><span style="color: #666666; font-size: 12px; line-height: 15px;">
</span></i></span>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<b><i>Ed Sheeran - Give me love</i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>~*~</i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Już tyle dni minęło, a ona ciągle śpi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Sakura twierdzi, że to normalne, ponieważ jej
organizm był całkowicie wyczerpany, a teraz odpoczywa i na nowo zbiera siły.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Tsunade także jest w śpiączce, więc sama
nie może należycie skontrolować stanu zdrowia mojej córki. Nie to, że nie ufam
Sakurze, tylko po prostu czułbym się lepiej, gdyby trafiła w ręce piątej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Spędzam przy jej łóżku kolejny dzień...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Te czarne włosy, rysy twarzy ... wygląda
teraz zupełnie jak Inati.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przez jej niewielkie zadrapania na
twarzy, przypomina mi się moja pierwsza walka z tą niezwykłą kunoichi z
Kumogakure. Pierwsza poważna bitwa, która mogła nas od siebie na zawsze oddzielić, a
wtedy pewnie nie dożyłbym dzisiejszego dnia, nie miałbym tak wybitnej córki i
nigdy nie ożeniłbym się z Inati.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Po śmierci ojca zamknąłem się w sobie i
nie utrzymywałem z nikim kontaktu. Było mi tak po prostu lepiej i łatwiej. Nie
potrzebowałem klepania po plechach i padających w tamtych chwilach słów
"będzie dobrze", bo doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że wcale nie będzie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Inati poznałem w dość ... niecodzienny sposób.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Podróżowała z ojcem do Konohy na każde
wielkie targi, jakie się tu odbywały. Pan Matsumara był kupcem i handlował
bronią. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy on ostał przy straganach, Inati
spędzała czas z Tsunade, z którą znała się od wielu lat. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zakochała się we mnie już podczas pierwszego spotkania. Powiedziała mi dopiero po latach, kiedy byliśmy już małżeństwem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i>- Jesteś zamkniętym w sobie gburem, wiesz?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Co? Przez chwilę miałem wrażenie, że się przesłyszałem. Co ona sobie
myśli? Pojawia się nie wiadomo skąd i na siłę próbuje dostać się do mojego
ściśle ukrytego świata! Nie chcę tutaj nikogo.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>- Chyba nie tobie dane jest to oceniać, zważywszy na to, jak krótki
czas się znamy.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Ta jedynie zaśmiała się i posłała mi promienny, szczery uśmiech. Nie
zrozumiała?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><br /></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaNLLWh3Q33l22IFkxpmQHBZgfCA9PI-5E3ds1thbQ3Bp0aNfZn5ecgoalEYk-QsSM-j5eSkTjFNbFuF1IrXfyl_0mrFNnKF385HQStA3GSLfWosCBBIvdNLe_Uz0CnGHP8kVm_4c8iO0/s1600/cm__kakashi__shirahime_and_pakkun_by_tejama-d5q5ewx.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaNLLWh3Q33l22IFkxpmQHBZgfCA9PI-5E3ds1thbQ3Bp0aNfZn5ecgoalEYk-QsSM-j5eSkTjFNbFuF1IrXfyl_0mrFNnKF385HQStA3GSLfWosCBBIvdNLe_Uz0CnGHP8kVm_4c8iO0/s1600/cm__kakashi__shirahime_and_pakkun_by_tejama-d5q5ewx.png" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>- Nie muszę cię znać, Kakashi, żeby dowiedzieć się o tobie wielu
rzeczy. Jesteś zamknięty w sobie i odpychasz wszystkich, którzy
starają się do ciebie zbliżyć. Nie zamierzam teraz ingerować w twoje prywatne
życie, bo z doświadczenia wiem, że musiałeś przejść przez coś bardzo trudnego,
co niekorzystnie wpłynęło na twoje zdrowie, ale ... czasami warto mieć kogoś, z
kim można o wszystkim porozmawiać. - po tych słowach puściła mi oczko, zaśmiała się
i odeszła.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Przez chwilę siedziałem tak, analizując jej każde słowo.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Może miała trochę racji?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
To naprawdę wspaniała kobieta.
Potrafiła być silna i twarda, ale i bardzo wrażliwa i krucha, a czułem się
jeszcze lepiej, kiedy wiedziałem, że ta druga, jej nieznana innym strona,
przeznaczona była tylko i wyłącznie dla mnie. Tylko ja widziałem, kiedy wzruszała się w różnych sytuacjach i tylko ja byłem przy niej, kiedy jej wojownicza maska obojętności na ból zaczynała pękać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Spędziłem z nią, niestety, tylko kilka lat mojego życia, a zmieniła ona w nim tak wiele. Była promykiem na mojej ciemnej drodze. Dała mi wszystko, o czym marzyłem.</div>
<div class="MsoNormal">
<i>- Cały czas obarczasz siebie winą za wszystko. Przestań być
męczennikiem, Kakashi. Rusz w końcu do przodu.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>- Nie wiem czy to dobre miejsce na taką rozmowę.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>- Nie wiem czy będziemy mieli jakiś inny termin.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Unik i uderzenie. Raikiri i shuriken.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>- Obiecaj mi, że po tym wszystkim wreszcie będziemy szczęśliwi.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Byłem spanikowany. Nie wiedziałem, czy dożyjemy jutra, a tak bardzo
chciałbym z nią spędzić resztę życia. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Odskoczyliśmy do tyły i ukryliśmy się za najbliższym drzewem.</i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Nie pozwolę by stała jej się krzywda. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>- Obiecuję. - powiedziawszy to, pocałowałem ją delikatnie w czoło - obiecuję..<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><br /></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHRZ-PZkdtMnNQoVIIdlSqJXRc1SMCMJWBfDbbsxTajW_IGa_IhACg9TmubqTDdjSqvJbGQZ4UWf-faVflE4KHXCO-RGZqm47-tTdQBmYJrosPR-w0881St_SB29m7DalsIJBTZktPP7A/s1600/unspoken_words__kakashira__by_hatakehime-d75ikwg.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHRZ-PZkdtMnNQoVIIdlSqJXRc1SMCMJWBfDbbsxTajW_IGa_IhACg9TmubqTDdjSqvJbGQZ4UWf-faVflE4KHXCO-RGZqm47-tTdQBmYJrosPR-w0881St_SB29m7DalsIJBTZktPP7A/s1600/unspoken_words__kakashira__by_hatakehime-d75ikwg.jpg" width="284" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal">
Pamiętam każdy spędzony wspólnie dzień, każde najwspanialsze momenty, ale również i kłótnie.<br />
Nie zdarzały się one zbyt często, ale kiedy się już pojawiały, to zazwyczaj cały dom był demolowany.<br />
Doskonale pamiętam, kiedy kłóciliśmy się o jej "przyjaciela", Naofumiego.<br />
Ja krzyczałem, a ona rzucała we mnie wszystkim, co tylko miała pod ręką.<br />
Nic do niej nie docierało. Nie mogłem powiedzieć złego słowa na tego łajdaka, chociaż dobrze wiedziałem, że chce ją wykorzystać.<br />
Zawsze tylko słyszałem, że "to mój przyjaciel! On mnie zawsze rozumie!".<br />
Zazwyczaj kończyliśmy na momencie, w którym ona wypominała mi moją pracę - "przecież ciebie nigdy nie ma w domu, bo ciągle jesteś na misjach"<br />
Wtedy musiałem wyjść, bo wiedziałem, że jestem już na granicy cierpliwości.<br />
To była moja praca.<br />
Czasami zdarzały się długie, niebezpieczne misje, ale zawsze siły dodawało mi to, że ona na mnie czeka.<br />
Wiem, że było jej ciężko. Czasami nie wracałem przez miesiąc, a wtedy zazwyczaj nocowała u Kushiny i Tsunade, ale nie mogłem nic zrobić.<br />
Chciałem być przy niej, ale chciałem też być shinobi.<br />
Dopiero, kiedy zaszła w ciąże, doszedłem do wniosku, że muszę to zmienić.<br />
Każda misja wiązała się z niebezpieczeństwem, a nie chciałem, żeby moje dziecko wychowywało się bez ojca. Nasze relacje z Inati się ociepliły i wreszcie staliśmy się normalną, kochającą rodziną.<br />
Do czasu, kiedy zginęła na misji i zostawiła mnie z pięcioletnim dzieckiem.<br />
Tak, to był najgorszy czas w moim życiu.<br />
Nie chodziło mi o to, że miałem jakieś trudności z zajęciem się dzieckiem. Ja po prostu nie mogłem przebywać we własnym mieszkaniu i w jej towarzystwie.<br />
Wszędzie widziałem Inati. Jej cień podążał za mną i nie dawał mi spokoju. Słyszałem jej głos, kiedy koszmary budziły mnie w środku nocy i widziałem jej twarz za każdym razem, kiedy kładłem się spać.<br />
Codziennie siedziałem przy jej grobie i prosiłem o pomoc w próbie zaakceptowania tego.<br />
Wiedziałem, że muszę wrócić i zająć się córką. Musiałem wytłumaczyć jej, że już nigdy więcej nie zobaczy swojej matki, a ja nie mogę nic z tym zrobić.<br />
To było tak cholernie trudne.<br />
Nie jest łatwo pogodzić się z czyimś odejściem, w dodatku tak młodej, pięknej i pełnej życia osoby.<br />
Nikt nigdy nie wmówi mi, że "tak musiało być", bo nigdy w to nie uwierzę.<br />
To była kobieta, która zasługiwała na życie.<br />
<div style="text-align: center;">
<br />
And there's no remedy for memory<br />
Your face is like a melody<br />
It won't leave my head<br />
Your soul is haunting me and telling me<br />
That everything is fine<br />
But I wish I was dead (dead like you)<br />
<div>
<br /></div>
</div>
<div>
<br /></div>
</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none; text-align: center; text-autospace: none;">
~*~<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none; text-align: center; text-autospace: none;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Otwieram ciężkie powieki, a blask
promieni słonecznych oślepia mój zamglony obraz. W ustach mam suchość, jakbym
nie piła od paru dni, a tłuste włosy, po których przejeżdżam ręką, jedynie mnie
w tym upewniają.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie czuję bólu, który towarzyszył mi przy
moim ostatnim zaniku świadomości. Moje ciało jest zrelaksowane i widnieją na
nim jedynie małe zadrapania.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Podnoszę się do pozycji półsiedzącej i
rozprostowuję ręce, przy czym słyszę charakterystyczny dźwięk. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zrzucam nogi z łóżka, przez co zwisają
przez chwilę nad śnieżnobiałymi płytkami, a kiedy opuszczam stopy na zimną
posadzkę, moje ciało przebiega nieprzyjemny dreszcz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Podchodzę do okna, by upewnić się, że z
wioską jest wszystko w porządku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Oddycham z ulgą, kiedy widzę domy i
budynek Hokage w centrum, ale to utwierdza mnie w przekonaniu, że trochę czasu
straciłam na spaniu...<o:p></o:p><br />
Gdzie są wszyscy i dlaczego nikogo ze mną nie ma?<br />
Nie coś, że musi ktoś przy mnie być, ale ... na pewno czułabym się lepiej z myślą, że ktoś się o mnie martwi.<br />
Pewnie po prostu coś im wypadło. Tsunade na pewno załatwia sprawy związane z ciągłą odbudową wioski a tata ... cóż. On akurat może robić wszystko.<br />
Na chwilę przed moimi oczami ukazała się postać Sasuke, na co poczułam dziwny uścisk w okolicach mostka.<br />
Zostawił mnie..<br />
Było już tak dobrze, a wtedy musiał pojawić się Itachi..<br />
Tęsknię za nim, ale nie będę biegać po całym kraju, żeby go znaleźć. Znam go doskonałe. Będzie na mnie tylko zły i nie dałby sobie niczego powiedzieć.. </div>
<div class="MsoNormal">
Wychodzę z pomieszczenia i kieruję się w
stronę łazienki, by napić się odrobinę wody.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy otwieram drzwi od sali, ktoś ponownie je zamyka, łapie mnie za
ramię i zakrywa usta ręką, przyciskając do własnego ciała.<o:p></o:p></div>
- Spokojnie. <i>To tylko ja.</i><br />
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
~~~</div>
<div class="MsoNormal">
Ta daaaaaaam. Proszę, jest wcześniej.</div>
<div class="MsoNormal">
Zamiast pisać rozprawkę na polski, kończę dla Was rozdział.</div>
<div class="MsoNormal">
Wiem, że nie napisałam nic na 1 rok naszego bloga i bardzo was za to przepraszam, jest mi mega wstyd :c Zamierzam nadrobić to dopiero teraz.<br />
<br />
AHA! No i rozdział, jak widzicie, jest przekrojony na pół! Bo chciałam, żebyście główkowali, kogo spotkała Naomi! Ale przynajmniej następna notka szybciej się pojawi... :p</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
No to tak - w ciągu ostatniego roku na blogu pojawiło się : </div>
<div class="MsoNormal">
- 6 obserwatorów (kocham Was, nawiasem mówiąc. <3)</div>
<div class="MsoNormal">
- 9800 wyświetleń</div>
<div class="MsoNormal">
-114 komentarzy </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Dziękuję za każde wejście oraz każdy komentarz. Naprawdę wiele dla mnie znaczą. Są kopniakiem w tyłek, kiedy brakuje mi mi weny i motywacją do tego, aby tutaj ciągle zaglądać i pisać, bo robię to właśnie dla WAS <3</div>
<div class="MsoNormal">
Wiem, że czasami nawalam z rozdziałami, bo są one bardzo krótkie, ale musicie mi wybaczyć.</div>
<div class="MsoNormal">
Jeszcze raz bardzo dziękuję za ten piękny rok, Kocham Was wszystkich bardzo mocno ♥</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05253720993367642339noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4908121736156623848.post-36970080626487784232014-09-04T23:05:00.001+02:002015-06-19T23:55:29.237+02:00Rozdział XXII- Mamo? - Pomimo tego, że nie widziałam jej od prawie trzynastu lat, nic się nie zmieniła. Wyglądała dokładnie tak samo, jak podczas naszego ostatniego spotkania.<br />
Miała piękne, długie włosy sięgające jej do bioder i czarną, luźną sukienkę w białe kwiaty.<br />
Kiedy się odwróciła, napotkałam jej czujne, ciemne oczy, a po chwili ujrzałam promienny uśmiech i rząd śnieżnobiałych zębów.<br />
Wyciągnęła ręce w moim kierunku, a ja już po chwili tkwiłam w szczelnym uścisku rodzicielki.<br />
- Boże, Naomi, jak tyś urosła... - delikatnie głaskała mnie po włosach. - Nie wierzę, że umarłaś w tak młodym wieku... Miałam nadzieję, że dożyjesz później starości.<br />
- Ja nie żyję? - nagle cała zesztywniałam, a przed moimi oczami ujrzałam Sasuke. Już nigdy go nie zobaczę?<br />
- Tak mi przykro, kochanie. - wyszeptała, uwolniwszy mnie z uścisku.<br />
- Mamo, jest coś, o czym muszę wiedzieć. - Kobieta uniosła ze zdziwieniem brwi, zapewne zaskoczona moją nagłą zmianą tematu. - Czy tata cię zabił?<br />
Jej oczy wyrażały kompletną dezorientację i szok, jeszcze większy niż przed chwilą. Bała się, że znam prawdę, czy była zaskoczona tym dziwnym i irracjonalnym pytaniem?<br />
- Twój ojciec nigdy nie podniósłby na mnie ręki, kochanie. Był wspaniałym mężem i ojcem.<br />
- Och, jak bardzo się mylisz... - wyszeptałam cicho, ale usłyszała mnie. Westchnęłam głośno na myśl o niewygodnych wspomnieniach. - Kiedy umarłaś, dał mnie pod opiekę Tsunade. Zostawił mnie...<br />
- Skarbie, rozumiem, że jesteś na niego zła, ale musisz postawić się w jego sytuacji. Wiem, że nic go nie usprawiedliwia. Był dorosłym mężczyzną i powinien poradzić sobie z zaistniałą sytuacją, ale z drugiej strony... Może bał się, że nawali? Został sam ze wszystkim, z niewygodną dla rodzica pracą, domem, rachunkami, małym dzieckiem i ogromnym bólem po stracie żony.<br />
- Chciałam, żeby ze mną był! - krzyknęłam, a z moich oczu poleciały łzy. - Potrzebowałam go, kiedy ciebie zabrakło! Właśnie jego!<br />
- Na pewno tego żałuje. Ludzie popełniają błędy, ale trzeba umieć je wybaczać.<br />
- Mamo, nikt nigdy nawet mi nie powiedział, w jaki sposób zginęłaś... Proszę, powiedz mi. Chcę to wiedzieć.<br />
Moja rodzicielka zesztywniała na moment i przeniosła swoje spojrzenie gdzieś ponad mną. Wahała się. <br />
- Przenieśmy się kilkanaście lat wstecz. - odezwała się po kilku minutach.<br />
<i><br /></i>
<i><b>Konohagakure, 13 lat wcześniej.</b></i><br />
<i><br /></i>
<i>- Naprawdę musisz tam iść? Trzeci może przekazać to zadanie komuś innemu.</i><br />
<i>- Kakashi, nie dramatyzuj. To moja ostatnia misja przed przejściem na wcześniejszą emeryturę.</i><br />
<i><br /></i>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglFWtdjyEw9gH3WErliI2oCNXRxlOLdcKLqJdhcoyr6rMUEOol8l3N8mYT3nbRiOD8_BEYrSI_PNhaoWr-NFZ1DZHQD0CK6vOO8jveC9Z4mFqseGKT_KUi-HfOV3z-rkFJd0DETHPSLqc/s1600/large.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="175" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglFWtdjyEw9gH3WErliI2oCNXRxlOLdcKLqJdhcoyr6rMUEOol8l3N8mYT3nbRiOD8_BEYrSI_PNhaoWr-NFZ1DZHQD0CK6vOO8jveC9Z4mFqseGKT_KUi-HfOV3z-rkFJd0DETHPSLqc/s1600/large.gif" width="400" /></a></div>
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<i>Kakashi już piąty raz tego dnia próbował namówić mnie do zmiany zdania. Czy on nie rozumie, że naprawdę bardzo mi na tym zależy? Hokage zapewniał, że to misja rangi A. Mam przeprowadzić podróżnych do kraju mgły. Idealna i bezpieczna misja na zakończenie. Nie mogę przecież szarżować. W domu czeka na mnie dziecko i mąż.</i><br />
<i>Mężczyzna głośno westchnął i oparł się o kuchenny blat.</i><br />
<i>- Kiedy wyruszasz?</i><br />
<i>- Dziś w nocy. - odpowiedziawszy na pytanie, dokończyłam zmywanie naczyń i wytarłam ręce w ręcznik. - Nie martw się. Geninów wysyłają na takie misje, a ja nie dam sobie rady?</i><br />
<i>Spojrzałam w jego szare tęczówki, które wyrażały zmartwienie i bezradność. Nie lubiłam, kiedy się martwił. Zawsze chciałam zabrać od niego wszelkie troski i zmartwienia. Był naprawdę wspaniałym facetem.</i><br />
<i>Wcześniej co prawda przestało nam się układać. Nie było już tak jak dawniej. Postawił na pierwszym miejscu pracę i tylko jej się poświęcał. Wielokrotnie wypominałam mu, że to ze mną się ożenił, a nie z nią, ale spotykało się to jedynie z kolejną kłótnią, albo rezygnacją i zniknięciem z domu. Czasami nie było go miesiącami, a ja wtedy spędzałam czas z Tsunade. Po wielu spędzonych nocach na rozmowach, stała się dla mnie niczym starsza siostra.</i><br />
<i>Później pojawił się mój "przyjaciel" Naofumi... Nie. Nie chcę wracać do tego tematu. To zamknięty rozdział. Jedna z moich największych porażek. Jak można tak się pomylić? Uznawałam go za przyjaciela, ale on chciał to jedynie podle wykorzystać dla swoich celów.</i><br />
<i>Kakashi złapał mnie w tali i przyciągnął mnie do siebie.</i><br />
<i>- Uważaj na siebie.</i><br />
<i>- Tak jest, kapitanie. - zaśmiałam się, po czym przyciągnęłam do siebie jego twarz i zatopiłam wargi w malinowych ustach. - Nie martw się już.</i><br />
<i>Reszta dnia zleciała mi na domowych obowiązkach i spędzaniu czasu z Naomi i Kakashim.</i><br />
<i>Tak... Naomi.</i><br />
<i>Kakashi przez pierwsze tygodnie nie chciał zgodzić się na jej imię, by później wypominać mi to przez trzy lata, ale nie mogłam odpuścić. Chcę, żeby zawsze o nim pamiętała. O niebezpieczeństwie, które nad nią czyha. Nie chcę, żeby skończyła tak jak ja, omamiona, z pozostawioną rodziną. Do dziś dziękuję Bogu za to, że jego plan nie dotarł do końca.</i><br />
<i>~*~</i><br />
<i>- Co się dzieję z konoszańskimi shinobi? Schodzicie na psy!</i><br />
<i>Moje powieki były coraz cięższe.</i><br />
<i>Już praktycznie nie czułam bólu zadanego mojemu ciału przez Zabuzę. Wiedziałam, że zbliża się mój koniec. Szkoda tylko, że nie pożegnam się z Kakashim...</i><br />
<i>- Inati!</i><br />
<i>Śnię, już umarłam, czy bóg postanowił spełnić moją prośbę?</i><br />
<i>Czułam jak powierzchnia ziemi drży od szybkich kroków niejednej pary nóg.</i><br />
<i>Zabuzy najwyraźniej nie było. Tylko jak zniknął w tak krótkim czasie?</i><br />
<i>Dałam się podejść jak dziecko. Nie dość, że zabił mojego klienta, to jeszcze ja zaraz odejdę. Słaby ze mnie shinobi.</i><br />
<i>Strasznie żałuję, że nie posłuchałam Kakashiego. Byłabym teraz w domu, razem z nim i Naomi...</i><br />
<i>Boże, jak on sobie poradzi? On nie da sobie rady! Co będzie z Naomi?</i><br />
<i>- Inati... - ujrzałam nad sobą sylwetkę Kakashiego, jednakże widziałam go jakby przez mgłę. Próbowałam podnieść dłoń i po raz ostatni dotknąć jego twarzy, ale moje ciało odmówiło posłuszeństwo.</i><br />
<i>- Kakashi... Zaopiekuj się nią, dobrze? Ona cię potrzebuje.</i><br />
<i>- Nie żegnaj się ze mną, Inati. Błagam cię, nie rób tego. Odtransportujemy cię do Konohy i Tsunade się tobą zajmie.</i><br />
<i><br /></i>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJNJBw6XPYgOrCyUL7UGL3LcKfcSFYIJ1GoF11sF1rcAwYz-6NBXzfpI0UXU7QZX-0gLISOfl7X08rdxREdsN_X5wrvish-BnlBP3-KxgI9TVcTYePXgZD_44f7sMdwc02j4GjcR6AspI/s1600/tumblr_inline_n47dz7h85D1s7bot4.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJNJBw6XPYgOrCyUL7UGL3LcKfcSFYIJ1GoF11sF1rcAwYz-6NBXzfpI0UXU7QZX-0gLISOfl7X08rdxREdsN_X5wrvish-BnlBP3-KxgI9TVcTYePXgZD_44f7sMdwc02j4GjcR6AspI/s1600/tumblr_inline_n47dz7h85D1s7bot4.gif" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<i>Tsunade... Moja najlepsza przyjaciółka. Za nią też będę tęsknić. Wiele razy ofiarowywała mi dach nad głową i wsparcie w trudnych chwilach. Wiem, że na pewno pomoże Naomi. Jest wspaniałą kobietą.</i><br />
<i>- Kocham cię, wiesz? - wyszeptałam, patrząc w jego oczy. - Nigdy, nikt nie był dla mnie tak ważny. Tak się cieszę, że byłeś moim mężem, i że mamy razem dziecko. Lata spędzone z tobą były najlepszymi w moim życiu i ... tak bardzo nie chcę was zostawiać, ale wiem, że to już koniec. Proszę, zajmij się naszą córką.</i><br />
<i>Chyba coś jeszcze mówił, ale już nie zrozumiałam.</i><br />
<i>Ciemność zaczynała mnie otaczać. Nie mogłam otworzyć ciężkich powiek.</i><br />
<i>Dokładnie słyszałam bicie swojego serca oraz moment, w którym ustało.</i><br />
~*~<br />
- Przepraszam słońce. Powinnam posłuchać wtedy twojego ojca.<br />
- Nie mogłaś przewidzieć, że zostaniesz zaatakowana.<br />
Nagle przeleciał przeze mnie dziwny, zielony promień, który rozszedł się po moim ciele, przyprawiając o dziwne dreszcze.<br />
Co się dzieje?!<br />
- Chyba jeszcze nie nadszedł twój czas, - usłyszałam głos mojej matki i dostrzegłam jej promienny uśmiech. - Powiedz ojcu, że za nim tęsknie.<br />
~*~<br />
Ciemność.<br />
Odniosłam wrażenie, że dryfuję po niej, jak po rozległym oceanie i nie mogę znaleźć żadnego portu.<br />
Co jakiś czas oślepiało mnie światło, jakby latarnia morska, próbująca uchronić mnie przed dalszą tułaczką, lecz kiedy tylko zbliżałam się do niej, światło gasło a ja znowu zatracałam się w nicości.<br />
Nie pamiętam niczego, nie wiem skąd pochodzę a nawet kim jestem.<br />
Zadawałam sobie to pytanie już od dłuższego czasu, ale w mojej głowie była kompletna pustka.<br />
Co jakiś czas pojawiały się w niej znajome twarze, budynki i miejsca, ale ja nie potrafiłam niczego rozpoznać ani nazwać.<br />
Jestem z innego świata i teraz muszę do niego wrócić.<br />
Tylko jak?<br />
- Naomi?<br />
Głos. Nie wiem dokładnie skąd pochodzi i do kogo właściwie należy. Jedyne, co udało mi się wywnioskować, to to, że jest męski. - Naomi-chan! Obudź się!<br />
Naomi? Kim jest Naomi?<br />
I dlaczego niczego nie pamiętam?<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8dl0etWMU0evZoNeJU4d3IBKSxvb2Ob_1cJMpwXoxZouAK5YNfqQRozSjR4bsG-YqzB00sfIFBZrHwiqIsDvw7O2ZPJSzCIfVCTqCEj3djp1ivpNymp78mF-FnufFumaLgJ6TwaV31I4/s1600/0e007ae8221a083c908557d0ed0d1fbd,61,19,0.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8dl0etWMU0evZoNeJU4d3IBKSxvb2Ob_1cJMpwXoxZouAK5YNfqQRozSjR4bsG-YqzB00sfIFBZrHwiqIsDvw7O2ZPJSzCIfVCTqCEj3djp1ivpNymp78mF-FnufFumaLgJ6TwaV31I4/s1600/0e007ae8221a083c908557d0ed0d1fbd,61,19,0.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<div>
<br /></div>
<div>
~~~~~~~~~~~~~</div>
<div>
Przepraszam, że tak długo, ale w ogóle nie mam czasu!</div>
<div>
Przeczytałam wszystkie komentarze! Dziękuję Alice za tak długą i wyczerpującą wypowiedź oraz obiecuję, że w najbliższym czasie (czytaj : jutro, bo weekend :P) nadrobię zaległości na Twoim blogu, bo dalsza akcja mojej ulubionej bohaterki strasznie mnie ciekawi. :) </div>
<div>
Dziękuję, że jesteście i jeszcze raz przepraszam. Liceum pochłania mnie całkowicie. </div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05253720993367642339noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-4908121736156623848.post-63890455764966662762014-07-07T23:57:00.000+02:002014-07-10T21:16:14.048+02:00Rozdział XXI<div class="MsoNormal">
- Nie rób tego, proszę cię... - zaczęłam
go błagać i spróbowałam przytulić, jednakże odtrącił moją dłoń.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Słowa Itachiego aż tak na niego
zadziałały? Jedno głupie wydarzenie miało zadecydować o tym wszystkim?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Robię to dla ciebie, rozumiesz? Nie
możesz być z kimś takim jak ja. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Kiedy ja nie chcę nikogo innego,
rozumiesz?!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Faktycznie, może wykrzyczałam to zbyt
głośno, ale do tego pacana nie docierało nic innego! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Spojrzał na mnie swoimi ciemnymi jak noc
oczami, próbując wywiercić mnie na wylot.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Dlaczego jego spojrzenie stało się tak
chłodne i beznamiętne? Dlaczego sam sobie sprawia krzywdę?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Dziękuję Naomi. Za wszystko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Po tych słowach wstał i zaczął odchodzić,
a ja nawet nie mogłam się poruszyć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Zostawił mnie. Tak po prostu mnie
zostawił...</i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Dlaczego? - szepnęłam tak cicho, że nie
byłam pewna, czy mnie usłyszałam, ale kiedy obrócił delikatnie głowę w bok, wszystko
było wyjaśnione. - Dlaczego tak cholernie mnie ranisz?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Obiecuję, że to ostatni raz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nim zdążyłam cokolwiek zrobić, mężczyzna
ruszył dalej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Stałam, owładnięta zimnym powietrzem,
kompletnie zdezorientowana. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wyciągnęłam rękę w jego kierunku, chcąc
krzyknąć z całej siły, aby wrócił, ale z mojego gardła wyszedł jedynie cichutki
jęk.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Łzy toczyły się po moich policzkach,
mocząc letnią, zwiewną bluzkę.</div>
<div class="MsoNormal">
<i>Nic dla niego nie znaczyłaś Naomi</i>. -
słowa te przelatywały ciągle przez moją głowę, za każdym razem rozdzierając
serce na coraz drobniejsze kawałeczki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Moja dłoń bezwładnie opadła na dół, kiedy
brunet zniknął w ciemności. Usiadłam na ziemi, chowając twarz w dłoniach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4LvLlpkWdfUXEyjhPv4zzvnIDSiMbnqgj27ETKrM2aHL1erQZN3OeXjXokaiBgBiPIMhdBL3WBN8VNDaCAxvvByUc-WyRLCeBM5MNrTO1hwNLCEB8785xKCLHmJWaExTVDA3K3fF9uDY/s1600/large+(1).gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4LvLlpkWdfUXEyjhPv4zzvnIDSiMbnqgj27ETKrM2aHL1erQZN3OeXjXokaiBgBiPIMhdBL3WBN8VNDaCAxvvByUc-WyRLCeBM5MNrTO1hwNLCEB8785xKCLHmJWaExTVDA3K3fF9uDY/s1600/large+(1).gif" height="223" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Jak mogłam się tak pomylić? Jak mogłam go
pokochać?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
Uspokoiłam się dopiero po kilkunastu
minutach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Robiło się coraz zimniej, a ja miałam na
sobie jedynie letnią bluzkę na ramiączkach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Drżącymi rękami podniosłam się z ziemi i
wróciłam do domu, gdzie nie zmrużyła oka do samego rana, a gdy tylko zamknęłam powieki, przed moimi oczami pojawiała się postać Uchihy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
~*~<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="text-align: start;">Minęło kilka dni, odkąd Sasuke opuścił wioskę.</span></div>
<div class="MsoNormal">
Chciałam za nim pobiec, odszukać i
przyprowadzić z powrotem, ale nie mogłam. <i>Nie pozwolił mi na to.</i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Dni były nudne. Wszyscy pracowali lub
zajmowali się domem, a ja musiałam siedzieć w wiosce i czerpać korzyści z
przymusowego urlopu. Jak mam się teraz odprężać, skoro miłość mojego życia
odeszła i nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek powróci?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Drużyna kompletnie nam się rozpadła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Sakura ciągle siedzi w szpitalu,
doskonaląc swoje medyczne umiejętności, Sasuke, no, to już wiemy wszyscy, a
Naruto gdzieś zniknął. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie widziałam go od kilku dni. Może
Tsunade wysłała go w jakąś tajną misję? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Szłam zatłoczonymi uliczkami wioski,
chcąc dostać się do biura piątej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zapukałam delikatnie w drzwi, a kiedy
usłyszałam głośne "wejść", pchnęłam je do przodu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
W pomieszczeniu była tylko brunetka, z
butelką sake na biurku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Masz wolne? - zapytawszy, usiadłam na
sofie obok biurka. - Nigdy nie piłaś w pracy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Dzisiaj jest niedziela, Naomi! Poza
tym, jeszcze nie otworzyłam butelki. Nie mam na nią jakoś ochoty. - Tsunade nie
miała chęci na sake?! Koniec świata. - Mam dziwne przeczucie, że coś się
wydarzy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zmrużyłam oczy, spoglądając za okno. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wszystko było w jak najlepszym porządku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nagle, jak na zawołanie, zaczęły
nadchodzić czarne chmury. Zupełnie tak jak w moim śnie...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Tsunade zerwała się z krzesła, wywracając
przy okazji biurko. Butelka z sake pękła w spotkaniu z twardą podłogą i wszystko rozlało
się po całej podłodze, tworząc mokrą ścieżkę po same drzwi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Podbiegłam do okna, obok którego stanęła
blondynka i obie zaczęłyśmy przyglądać się rozwojowi wydarzeń.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Pioruny zaczęły uderzać w domy
przerażonych mieszkańców, ale nie dostrzegłyśmy żadnych zamaskowanych ninja.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
W pewnym momencie zdążyłam ujrzeć jedynie
rosnącą kulę światła, a wtedy inicjatywę przejął sharingan, starając się
zidentyfikować nieznany obiekt.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Okazało się, że to wielka kula energii,
zmierzająca prosto w naszą wioskę. To nie były zwykłe wyładowania atmosferyczne!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wtedy drzwi do gabinetu otworzyły się z
hukiem i do środka wpadła zdyszana Shizune.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Hokage-sama! Ktoś zaatakował wioskę!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Usłyszałam szmer, a kiedy się odwróciłam,
ogromna masa energii już leciała w naszym kierunku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Siła uderzenia była tak silna, że
przeturlałam się przez całe biuro, lądując pod jego drzwiami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ku mojemu zdziwieniu, Tsunade ciągle
stała w tym samym miejscu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Shizune! Ogłoś alarm i powołaj shinobi
do obrony! Naomi! Znajdź przyjaciół.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgA34_nyb9glRBusPDr9JLl_o2vHnJt13s02uX6isCrVOeHTotu8hH8iPcysYqVXyazeKPmL37z34GlKLWtvHd1Q3WSLyHLc1a8n2qw5BR_PbZjN-UBY4xQkerdvuE1HP84E7eC4eegqwU/s1600/large.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgA34_nyb9glRBusPDr9JLl_o2vHnJt13s02uX6isCrVOeHTotu8hH8iPcysYqVXyazeKPmL37z34GlKLWtvHd1Q3WSLyHLc1a8n2qw5BR_PbZjN-UBY4xQkerdvuE1HP84E7eC4eegqwU/s1600/large.gif" height="223" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Kiwnęłam twierdząco głową i szybko
opuściłam gabinet piątej. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy znalazłam się na dachu, już
ujrzałam kilka znajomych postaci, przygotowanych do obrony ich ukochanej wioski.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie wiedziałam, czego mam się spodziewać.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
W oddali dostrzegłam jakąś smukłą
sylwetkę w płaszczu, ale nawet sharingan nie mógł jej dokładnie zobaczyć. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zaczęłam skakać po dachach, chcąc podejść
jak najbliżej. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zatrzymałam się, a raczej zostałam do
tego zmuszona przez Shikamaru, który nie kazał mi iść dalej, bo uznał to za
zbyt niebezpieczne.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Na całe szczęście w tej odległości
sharingan nie miał większych problemów.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgx4kMet8uP-9xfn-H2A2VTqn87tGXKqySIt8lxB0KwW4jzxJRvadCADvRdPyZqhooAF_xnZ51hOVr4LuXYZ3d7Af40T4lQ7nG0L52vMG_c73eHsnBJtdB8Mcm2ZLvZiqBCrmJqZfEhYPk/s1600/uchiha+sasuke+naruto+shippuden+sharingan+1600x1200+wallpaper_www.wallpaperhi.com_53.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgx4kMet8uP-9xfn-H2A2VTqn87tGXKqySIt8lxB0KwW4jzxJRvadCADvRdPyZqhooAF_xnZ51hOVr4LuXYZ3d7Af40T4lQ7nG0L52vMG_c73eHsnBJtdB8Mcm2ZLvZiqBCrmJqZfEhYPk/s1600/uchiha+sasuke+naruto+shippuden+sharingan+1600x1200+wallpaper_www.wallpaperhi.com_53.jpg" height="300" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Mężczyzna z oddali miał rude włosy i
powbijane metalowe kołki w części ciała. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jego oczy... były inne. Pierwszy raz
spotkałam się z takim Kekei Genkai.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zaraz, zaraz. Ja go skądś kojarzę...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Już wiem! Ten psychiczny koleś mnie
kiedyś uprowadził i chciał mi odebrać Amaterasu!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Właśnie... Amaterasu...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Żyjemy w wojnie domowej od kiedy zaczęłam
spotykać się z Uchihą. Nie wiem dlaczego, wilk go nie trawił. Po prostu nie
mógł na niego patrzeć. Szkoda tylko, że nigdy nie uzasadnił swojego
twierdzenia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Naomi! Idź w stronę oddziału głównego
do budynku administracyjnego! Tam spotkasz Kakashiego i resztę!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Dzięki, Shikamaru. Tak się składa, że ja
stamtąd wracam!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Z aktywowanym sharinganem ruszyła w drogę
powrotną, unikając przy tym dwóch zawalających się budynków, które chciały
posłać mnie z zaświaty.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy dotarłam na miejsce, nigdzie nie
mogłam dostrzec Tsunade. Strasznie się o nią martwiłam... W końcu to ona jest
odpowiedzialna za całą wioskę, więc według tego, będzie musiała nawet za nią
zginąć, a to najgorszy z możliwych koszmarów.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Naomi! - usłyszałam swojego ojca, a
chwilę później poczułam mocne szarpnięcie z lewej strony. - Dzielimy się na
dwie grupy. Ja z Gaiem pójdziemy w głąb, a ty zostaniesz tutaj z Sakurą i
Hinatą. Zaraz powinni dotrzeć tutaj inni.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Kiwnęłam twierdząco głową i skierowałam
się w stronę dziewczyn. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Obie walczyły z jedną, rudą kobietą w
płaszczu Akatsuki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Włączyłam się do walki, chcąc jak
najszybciej pozbyć się wroga.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie spodziewałam się, że będzie on jednak
tak bardzo silny. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wymieniałyśmy zamiennie ataki, ale wróg w
ogóle się nie męczył.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jej czakra ciągle była na tym samym poziomie,
niezależnie od tego, jaką techniką posługiwała się każda z nas.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Amaterasu! - tego jutsu nauczył mnie
Sasuke, kilka miesięcy temu. Był to mój debiut w jej używaniu, a sharingan
bardzo negatywnie wyraził swoją opinię na jej temat. Strużka krwi spłynęła z
mojego lewego oka, a obraz lekko się zamazał. Nie użyję tej techniki zbyt
szybko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvVmrtQb_ZbCc2IrZ72d63GSYHAjy1xDpxrbzBSTnl3jpUyDy40c6fLySIf1dYxurEcOhwIFzjmuGU-nWWcGQWkRk8QmyW-5RcrMd79qC501v9hy9RXsCMlnO-U7UtMi8-A6lpy6DGV1k/s1600/Sharingan-KaitoBlood.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvVmrtQb_ZbCc2IrZ72d63GSYHAjy1xDpxrbzBSTnl3jpUyDy40c6fLySIf1dYxurEcOhwIFzjmuGU-nWWcGQWkRk8QmyW-5RcrMd79qC501v9hy9RXsCMlnO-U7UtMi8-A6lpy6DGV1k/s1600/Sharingan-KaitoBlood.jpg" height="222" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Nasz wróg zaczął kręcić się pod wpływem
czarnych płomieni, a ja opadłam na ziemię, chcąc unormować swoją czakrę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wiem, że ta technika jej nie zabije.
Nigdy nikogo nie zabiła. Nie jest taka świetna jak wszyscy myślą.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Naomi? Wszystko w porządku?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Kiwnęłam twierdząco głową i wstałam na
równe nogi. Teraz możemy iść pomóc innym. Te płomienie nigdy się nie wypalą.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i>I gdzie, do jasne cholery, jest Naruto?!</i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Otarłam dłonią pot z czoła i skierowałam
się w stronę centrum, gdzie znajdowała się cała reszta.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wioska przypomniała jedną, wielką dziurą,
jak po wybuchu bomby atomowej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Na szczycie Kagę ujrzałam ledwie żywą
Tsunade, na co moje serce zaczęło niekontrolowanie przyśpieszać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy opadła z sił, bo innej myśli do
siebie nie dopuszczałam, na placu pojawił się Naruto. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Odetchnęłam z ulgą na widok blondyna, bo
moje siły zaczęły się wyczerpywać. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Akcja toczyła się tak szybko, że już
przestawałam za nią nadążać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Pain - Naruto - Hinata - Pain - Naruto. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
W pewnym momencie Naruto przestał panować
nad ogoniastą bestią.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zmienił się w czerwoną formę dziewięcioogoniastego
z trzema ogonami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Amaterasu... - wyszeptałam błagalnie,
przyglądając się całej akcji.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i>"Jest źle. Jeżeli tak dalej pójdzie,
Kurama się uwolni"</i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Podbiegłam do Naruto, po czym kopnęłam go
z zaskoczenia, a ten odleciał na kilka metrów. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Dosłownie sekundę później odniosłam
wrażenie, że wszelkie siły mnie opuściły, a obraz zaczął się rozmazywać...
Pieprzony sharingan! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zdążyłam tylko zobaczyć biegnącego w moim
kierunku Naruto, a chwilę później dostałam mocnego kopniaka w brzuch, przez co
odleciałam na kilkanaście metrów.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Odpuści sobie? Coś mi mówi, że nie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Bez pomocy Amaterasu nie miałam z nim
najmniejszych szans. Albo umrze on razem ze mną, albo się uwolni.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zebrałam w sobie wszelkie siły i
odskoczyłam w momencie, kiedy blondyn chciał oddać kolejny cios. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Znalazłam się na dachu jakiegoś budynku i
naprawdę już nic nie miało dla mnie znaczenia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i>"Naomi, nie możesz teraz
odpuścić!"</i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zaczęłam półprzytomnie rozglądać się po
otoczeniu, próbując odnaleźć znajome postacie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy zobaczyłam mojego ojca, zakopanego
wśród gruzu, myślałam, że stracę przytomność na miejscu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1_2EGmUWemgrI_k0EaHrsLVz5rxCGJDh0B14STrCCjfIDWEcasgWpwd_C_TD3pB49n0hakEP2pMjrhbkHwEWlayB8ft9hfPCcVtLPyc68T5zm_kBMui4cAepHxqfz4jWyLUEuULoWm_I/s1600/Kakashi_Defeated_by_Pain.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1_2EGmUWemgrI_k0EaHrsLVz5rxCGJDh0B14STrCCjfIDWEcasgWpwd_C_TD3pB49n0hakEP2pMjrhbkHwEWlayB8ft9hfPCcVtLPyc68T5zm_kBMui4cAepHxqfz4jWyLUEuULoWm_I/s1600/Kakashi_Defeated_by_Pain.png" height="223" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Ostatkiem sił zaczęłam czołgać się w jego
kierunku, ale kiedy byłam kilka metrów od niego, padłam z wyczerpania,
uderzając głową w bruk.<o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
Ciemność zaczęła mnie otaczać, aż w końcu
pochłonęła mnie całkowicie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
~~</div>
<div class="MsoNormal">
Już pomijam to, że miał być urlop. -.- </div>
<div class="MsoNormal">
Po prostu mam zbyt wiele pomysłów.</div>
<div class="MsoNormal">
Chcę to opowiadanie skończyć do końca wakacji, bo w LO nie będę miała na nie czasu.</div>
<div class="MsoNormal">
Także, mam nadzieję, że się podobało. ;)</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05253720993367642339noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-4908121736156623848.post-25664442351502443012014-07-04T23:01:00.002+02:002014-07-07T12:37:25.162+02:00Rozdział XX<div class="MsoNormal">
<i>Cisza. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Spokój.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Harmonia.</i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Tymi trzema słowami mogłam opisać
otaczający mnie krajobraz. Było pięknie. Ogromna, zielona łąka z burzą kwiatów,
kilka zająców i mały strumyczek.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Pośrodku ja, owładnięta ciepłym
powietrzem, grająca w harmonii z całą resztą.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nagle nadchodzą ogromne chmury. Nie mogę
nic zrobić. Ciemność mnie otacza. Wsiąka w moją duszę, w każdy jej milimetr.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Widzę Sasuke. </i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Stoi sam, pośrodku polany, otoczony przez
kilku zamaskowanych ninja. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Próbuję coś zrobić, ale jestem wbita w
ziemię. Nie potrafię poruszyć nawet jednym palcem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Widzę Naoufmiego. Stoi zaraz obok bruneta,
z ręką na jego ramieniu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Nieładnie Naomi. - docierają do mnie jego
słowa. - Bardzo nieładnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Po tym wyciąga z kieszeni srebrny kunai i
przykłada Sasuke do gardła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Z moich ust wydobywa się głośne
jęknięcie, kiedy ostre narzędzie przejeżdża po jego szyi, zostawiając za sobą
szkarłatną linię.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak upada i przestaje się ruszać, a
Naofumi uśmiecha się do mnie szyderczo.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- To się stanie, jeżeli mi nie pomożesz.
- wysyczał z jadem z głosie, po czym zniknął, a wręcz rozpłynął niczym mydlana
bańka.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Podbiegam do chłopaka i próbuję mu pomóc.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNa-1J8gKfUbEEXNwDvcpVlHJ2Xb9CW8P_xsfaXzdIM66s7TWnG46T5H57ZjJnvdtH6GRF50Gss-g3TWth-k5S_wOf748XLbgLfflX6vyr-3ItsHSHb2MdlD17wdzkfCwgRekaYJYJg9w/s1600/large.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNa-1J8gKfUbEEXNwDvcpVlHJ2Xb9CW8P_xsfaXzdIM66s7TWnG46T5H57ZjJnvdtH6GRF50Gss-g3TWth-k5S_wOf748XLbgLfflX6vyr-3ItsHSHb2MdlD17wdzkfCwgRekaYJYJg9w/s1600/large.gif" height="297" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Potrząsam nim, krzycząc, aby wrócił.
Wyzywam go od egoisty i tchórza.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Ale kto w tym wypadku był egoistyczny? </i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Ja czy on?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
Nie myślę racjonalnie i doskonale o tym
wiem. Mój jęk przepełnia całą polanę, płosząc wszystkie zwierzęta.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Potrząsam brunetem, starając się tym
samym zmusić go do jakiegokolwiek ruchu czy przebudzenia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
W końcu łapię jego delikatną dłoń i
splatam ze swoją. Łzy toczą się po moich policzkach i skapują na jego
poharataną klatkę piersiową. Nie mogę nic zrobić. Straciłam go... <i>Straciłam...</i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Budzę się, zalana zimnym potem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jestem w domu, w moim własnym pokoju.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Księżyc widnieje nad widnokręgiem i jest
jedynym źródłem światła w pomieszczeniu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ocieram ręką pot z czoła, po czym wstaję
z łóżka.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wychodzę na balkon, próbując tym samym
unormować oddech.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Boję się, że coś mu się stanie.</i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wracam do pokoju i zakładam standardowy
strój shinobi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Cicho opuszczam mieszkanie, nie chcąc tym
samym wpaść na mojego ojca. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przemierzam zaciemnione
uliczki wioski, chcąc jak najszybciej dostać się do mieszkania Sasuke.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zatrzymuję się przed jego domem,
patrolując otoczenie za pomocą sharingana.</div>
<div class="MsoNormal">
Wszystko wydaje się być w jak najlepszym
porządku. Noc jest ciepła i bardzo przyjemna. Na niebie nie ma ani jednej
chmurki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wchodzę po rynnie na dach i próbuję
dostać się do okna jego sypialni. Wiem doskonale, po której stronie się
znajduje, bo spędzałam w jego domu noce już wiele razy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przyklejam się do zimnej szyby,
pozostawiając na niej zaparowane ślady po nierównomiernym oddechu i maksymalnie
wytężam swój wzrok. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-S-hmJlyZuhMFfxo3rKLyst_i6s8689_gH5qKi031wjojKgli99dy8JlytsyWNs9D-po2sghReYPU0swVExBvm7eiK5ZMz4O53SkmemqAnc1m8GAnuxCemc5-QV6QJvjCM9VhAU1ZNVw/s1600/large+%25284%2529.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-S-hmJlyZuhMFfxo3rKLyst_i6s8689_gH5qKi031wjojKgli99dy8JlytsyWNs9D-po2sghReYPU0swVExBvm7eiK5ZMz4O53SkmemqAnc1m8GAnuxCemc5-QV6QJvjCM9VhAU1ZNVw/s1600/large+%25284%2529.gif" height="233" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Sharingan dostrzegł jedynie puste łóżko,
a wtedy moje serce podskoczyło do gardła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy się obróciłam, zostałam brutalnie
przyciśnięta do szyby, przez co oboje z nieznajomym wpadliśmy do środka.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Wyczułem cię, zanim weszłaś na dach. -
usłyszałam głos Sasuke, na co odetchnęłam z ulgą.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Przestraszyłeś mnie. - powiedziałam
spokojnym głosem i podniosłam się na kolana.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Co tutaj robisz o tej porze?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Stęskniłam się, uwierzysz?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
~*~<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<i>Kręci. </i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Czuję to. Nie przyszła tutaj
jedynie dlatego, że zatęskniła za moją osobą. To coś bardziej złożonego, ale
nie zdradzi mi tego. Taka już jest. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Sam będę musiał to rozgryźć.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Nigdy nie tęskniłaś za mną tak bardzo,
żeby odwiedzać mnie w środku nocy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- No wiesz! - zaczęła oburzonym tonem,
zakładając ręce na biodra. - Zawsze za tobą tęsknię.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zaśmiałem się cicho pod nosem i
dostrzegłem jej nikły ruch sharingana, który pozwolił jej to zaobserwować.</div>
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Żyjemy w tak poplątanej relacji, że
czasami mnie to śmieszy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Kochamy się, powiem to otwarcie. Jest
pierwszą kobietą, po mojej matce, którą wpuściłem do swojej duszy. Zna mnie
niemalże na wylot. Wie, jak zareaguję w określonej sytuacji i stara się
przewidzieć każdy mój ruch.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Cóż, to samo tyczy się jej. Jest dla mnie
niczym otwarta księga. Bez problemu potrafię wyczytać każde z jej uczuć, a
obecnie góruje tu ulga. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Bała się czego. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
Bała się o mnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Tylko dlaczego?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie powiesz mi, co? - rzuciła mi
pytające spojrzenie - Nie powiesz, dlaczego naprawdę tutaj przyszłaś? Tu nie
chodziło o twoją tęsknotę. Wiem to.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Miała nieodgadniony wyraz twarzy.
Spuściła wzrok, patrząc w podłogę i zacisnęła dłonie w pięści.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Miałam zły sen.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie rozumiałem, o czym mówi. To tylko
sen. Czasami zdarzają się również te gorsze, które spędzają nam sen z powiek,
ale to nie powód, żeby biec do czyjegoś mieszkania w środku nocy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Podniosłem jej brodę delikatnie do góry i
patrzyłem na nią wyczekująco, oczekując dalszych wyjaśnień.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Zabili cię. - wyszeptała, a ja
poczułem, jak bo jej ciele roznosi się dziwny dreszcz. - On cię zabił, a ja nie
mogłam nic zrobić.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Teraz dopiero wszystko do mnie dotarło.
Przyszła sprawdzić, czy wszystko ze mną w porządku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jej sen musiał być na tyle przerażający i
realistyczny, że aż zmusił ją do pojawienia się w moim domu, w środku nocy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Pewnie gdybym nie spał i po prostu nie
wyczuł jej szalejącej czakry, ta jedynie ujrzała by moja sylwetkę przez szybę
okna i wróciła do domu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Z drugiej strony mogłaby zostać i
patrolować mój dom do rana, aby upewnić się, że nic mi nie jest. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zastanawia mnie czy to zły sen, czy
jakieś manipulacje Naofumiego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Sharingan to potężna broń. Większość
ludzi nawet nie zdaje sobie z tego sprawy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie wiem na jakim poziomie jest Naofumi i
czy przyczynił się do koszmaru Naomi, ale muszę bardziej uważać na siebie i na
nią.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nagle usłyszałem szmer i przez okno
wpadły dwa shurikeny.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Złapałem brunetkę i przetoczyliśmy się
razem przez pół pokoju, odbijając się od drewnianej, białej ściany.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Podniosłem oczy i zdębiałem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Shurikeny umiejscowione były na mojej
poduszce, niszcząc ją niemal całkowicie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Poczułam jak dłonie brunetki zaciskają
się mocniej wokół mnie, ale odepchnąłem ją.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Czułem coś, czego nienawidziłem
najbardziej we wszechświecie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Czułem czakrę swojego starszego
braciszka.</i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zerwałem się z podłogi i wyszedłem na
dach, kierując się w stronę wejścia frontowego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Brunetka była tuż za mną, a ja zastanawiałem
się, w jaki sposób mam ją unieruchomić.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy ujrzałem mojego brata w płaszczu
Akatsuki, opętała mnie czysta złość i nienawiść.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Miałem ochotę go zabić. Tak prosto, z
marszu, bez mrugnięcia okiem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Ciągle jesteś tak wyrywny? Kiedy ty
dorośniesz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie zamierzałem się z nim wdawać w
jakiekolwiek dyskusję. Chciałem z nim walczyć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwe8A3gt3Qy6038h_lMBQALR_tK31TEpRoGmIsE1fBBQKz2XrhHWvDom3yqJ5WPghv37gdKwqYIgCDPIZuikO5jxY3M43LPHQweOIhmPw4dro5n7msD4EfOayzyqzrzPKTatDBBg5DTqY/s1600/large+(2).gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwe8A3gt3Qy6038h_lMBQALR_tK31TEpRoGmIsE1fBBQKz2XrhHWvDom3yqJ5WPghv37gdKwqYIgCDPIZuikO5jxY3M43LPHQweOIhmPw4dro5n7msD4EfOayzyqzrzPKTatDBBg5DTqY/s1600/large+(2).gif" height="223" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Wymienialiśmy ciosy i chyba wpadłem w
jakiś trans. Przez chwilę nawet myślałem, że to genjutsu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Byłem tak bardzo skupiony na sylwetce
Itachiego, że nawet nie zauważyłem jego klona, który kopnął mnie od tyłu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przeturlałem się kilka metrów po ziemi,
zdzierając sobie do krwi łokcie i kolana, ale wtedy to nie miało żadnego
znaczenia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Szybko się podniosłem, ignorując ból i
szczypanie i stanąłem w pozycji bojowej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie dojrzałeś, Sasuke. - kiedy to
usłyszałem, zacisnąłem mocniej szczękę. - Ty się nigdy nie zmienisz...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- To nie ja zabiłem całą naszą rodzinę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Ty jesteś mną, Sasuke.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Ty jesteś mną, Sasuke...</i> Te słowa
odbijały się w mojej głowie, przyprawiając mnie o jej ból. Nie. Nie jestem taki
i nigdy nie będę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Zniszczyłbyś wszystkich, żeby tylko
dostać się do mnie. Zabiłbyś każdego, dosłownie. Nawet swoją kobietę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nigdy nie skrzywdziłbym... Naomi? Gdzie
ty jesteś?!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zacząłem gorączkowo rozglądać się po
dziedzińcu, szukając spojrzeniem brunetki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Była tam.</i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjM1Fgk7yQIO-s5IEzYegU1t7_T2cTA0FDZw7Kue1VZ9QH7O1cgeyZm5EQ2F0p-eOH5U6WOPCylID_BEHol2ztkdkjziyIiBr5JFXqlsY8De0UZacB3em4RrGfNjgwlTDj_K4dQVc_PxMg/s1600/large+(3).gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjM1Fgk7yQIO-s5IEzYegU1t7_T2cTA0FDZw7Kue1VZ9QH7O1cgeyZm5EQ2F0p-eOH5U6WOPCylID_BEHol2ztkdkjziyIiBr5JFXqlsY8De0UZacB3em4RrGfNjgwlTDj_K4dQVc_PxMg/s1600/large+(3).gif" height="223" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Leżała, pod wielkim dębem i próbowała się
podnieść.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie zauważyłem, żeby została zaatakowana
przez Itachiego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- W ogóle nie zwróciłeś uwagi na zasięg
twojego jutsu. Oberwała nim, mój kochany braciszku. Skrzywdziłeś ją i uważasz,
że nie jesteśmy podobni?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Po tych słowach zniknął, a ja podbiegłem
do Naomi i pomogłem jej się podnieść.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Miała poparzone ręce i początkowy odcinek
nóg. Skrzywdziłem ją, a obiecałem sobie, że nigdy jej tego nie zrobię.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- To nic, Sasuke... - powiedziała, kiedy już usiadła. - Nie zdążyłam się odsunąć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Jestem potworem...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie, Sasuke, nie jesteś nim...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Słyszałaś go! Jestem taki jak on, czystym
złem! Odejdź, proszę cię. Zostaw mnie! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie jesteś nim, Sasuke! Jesteś silny i
potrafisz kochać jak nikt inny, rozumiesz? Nigdy nie pozwoliłbyś mnie
skrzywdzić, a już na pewno nie świadomie! Zawsze będę twoja i nigdy cię nie
opuszczę, rozumiesz?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie mogę tutaj dłużej zostać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgt8sKDw4UO6G-sTMQpz-KaOZwlDZAsX_EcCeDtrcQGgeFp8dZMkt67WV-J5R-cbGnkJcJIzaghRfPTFPRcNMZ_SvehArHeGwRSRfC2XGTiv57PVqvIAmMrjPdoRaqDGKWnK_lu3FGa1Cc/s1600/large+(1).gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgt8sKDw4UO6G-sTMQpz-KaOZwlDZAsX_EcCeDtrcQGgeFp8dZMkt67WV-J5R-cbGnkJcJIzaghRfPTFPRcNMZ_SvehArHeGwRSRfC2XGTiv57PVqvIAmMrjPdoRaqDGKWnK_lu3FGa1Cc/s1600/large+(1).gif" height="320" width="286" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- O czym ty mówisz, do cholery?!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Muszę odejść. - rzuciłem twardo, podnosząc
się z ziemi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Brunetka patrzyła na mnie wielkimi
oczami, jakby w ogóle nie rozumiała moich słów.<o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
- Odchodzę z wioski i nie próbuj mnie
szukać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
~~</div>
<div class="MsoNormal">
Trzy rozdziały w bardzo krótkim czasie...</div>
<div class="MsoNormal">
Idę na urlop z Ewą Chodakowską i turbo wyzwaniem... ;)<br />
Zapraszam do obserwatorów :)</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05253720993367642339noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-4908121736156623848.post-24044010293388484842014-07-03T00:51:00.000+02:002014-07-03T00:51:03.247+02:00Rozdział XIX<div class="MsoNormal">
- Nienawidzę cię. - wysyczałam głosem
przepełnionym jadem. Ledwo nad sobą panowałam. Nieźle wyprowadził mnie z
równowagi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Z tego co wiem, miałaś być cicho.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zamknęłam usta, patrząc na niego
wyczekująco. Po chwili mój oddech wrócił do normy i zaczęłam się uspokajać.<i>
Widzisz, Naomi? Można? Można!</i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Konoha nigdy nie chciała zrobić ci krzywdy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Jasne, wykorzystanie mnie, to twoim
zdaniem jest nic? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Czy kiedykolwiek zauważyłaś coś
podejrzanego? Czy Tsunade z tobą trenowała? Pokazywała różne techniki?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie. - odrzekłam zgodnie z prawdą, po
czym zaczęłam głębiej zastanawiać się na jego słowami. Tsunade była dobrą
ciocią. Otaczała mnie opieką, wyprawiała przyjęcia urodzinowe, ale nigdy ze mną
nie ćwiczyła. Cóż, Kakashi to inna bajka... Zostawił mnie. Tak cholernie mnie
to boli. Mój własny ojciec zrobił ze mnie sierotę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- To dlaczego tak wierzysz temu
mężczyźnie? Nie wiem czy mówi prawdę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zgubiłam się. To wszystko było tak bardzo
poplątane, że już nie wiedziałam, po której stronie czeka na mnie prawda.
Westchnęłam głośno, ze zrezygnowaniem opuszczając ramiona. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Bo dał mi to, czego potrzebowałam... -
wyszeptałam, spoglądając z żalem w jego oczy. - Potrzebowałam ojcowskiej
miłości, której Tsunade nigdy nie mogła mi dać. Nie była nawet moją matką.
Choćby nie wiadomo, jak bardzo się starała, nigdy by mu nie dorównała.
Naofumi... dał mi to wszystko.<i> Miłość, opiekę i troskę.</i> Dlatego mu uwierzyłam.
Chciałam mieć ojca. Prawdziwego i kochającego. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zaczęłam się niekontrolowanie trząść i
poczułam łzy zbierające się pod moimi powiekami. Zbyt długo tłumiłam w sobie
emocje, które teraz zaczęły pękać niczym mydlana bańka. Wiele razy mówiłam, że
nienawidzę Kakashiego, a w głębi duszy wiem, że jest dla mnie najważniejszą
osobą.<i> Kocham go bezwarunkowo</i>, pomimo tych wielu chwil, kiedy mnie zranił. Nie
wyobrażam sobie jego śmierci. Nie przeżyłabym tego. Nigdy nie podniosłabym na
niego ręki. Kocham go. Dziecinną, nieodwzajemnioną miłością.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- On nawet ciebie kochał bardziej niż
mnie. - jęknęłam, szybko przecierając dłonią niechciane łzy. - Ofiarował ci
miłość, której ja tak bardzo pragnęłam, wiesz? Jesteś szczęściarzem, Sasuke.
Tak bardzo ci zazdroszczę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKtIJGSHJgdiPrO1qP_llyNUWgARorEslnVxMa4DdJ36dMjBVOgf0fWSpK4RPJTz90-zVPjckFlQ7NcFJCte37eodmZlnt8c-30-R9BTf1uhnvjggrZz0V1F3FGeY5MgOPxK_xNba3Ido/s1600/large.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKtIJGSHJgdiPrO1qP_llyNUWgARorEslnVxMa4DdJ36dMjBVOgf0fWSpK4RPJTz90-zVPjckFlQ7NcFJCte37eodmZlnt8c-30-R9BTf1uhnvjggrZz0V1F3FGeY5MgOPxK_xNba3Ido/s1600/large.gif" height="375" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Brunet stał nieruchomo i był widocznie
zdziwiony moimi słowami. Nie spodziewał się ich. Zapewne zawsze myślał, że
nienawidzę Kakashiego, a teraz dowiedział się, że jest wręcz przeciwnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nawet nie wiem kiedy brunet znalazł się
przy mnie i mocno przytulił. Czy tego wtedy potrzebowałam? Cóż, jak
najbardziej, ale ten gest ofiarowany przez Kakashiego byłby o niebo lepszy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- <i>Przepraszam</i>. - wyszeptał mi do ucha,
mocniej mnie do siebie przyciskając. - Nie wiedziałem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Odsunęłam się od niego po chwili, a on
opuszkiem palca zebrał spływającą po moim policzku łzę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Delikatnie przybliżyłam się do niego,
dotykając jego malinowych warg, które należały tylko i wyłącznie do mnie. Wiem,
że byłam jego pierwszą i mam nadzieję, że będę również tą ostatnią.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Kocham go i nie mogę temu zaprzeczyć. Chcę
z nim być już na zawsze i mam nadzieję, że los nam na to pozwoli.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Wróćmy do wioski. - wyszeptał, kiedy
już się od siebie oderwaliśmy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Kiwnęłam twierdząco głową, po czym
złapałam go za rękę, splatając nasze palce.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Na początku zesztywniał, ale chwilę później
przywyknął do tej nowej sytuacji.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Pomógł mi zebrać moje rzeczy i ruszyliśmy
w kierunku wioski ukrytej w liściach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
~*~<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Tsunade... - wyszeptałam, lodując w
ramionach blondynki. - Przepraszam. Tak bardzo was przepraszam...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Cśś - powiedziała Hokage, przyciskając
mnie do siebie. - Najważniejsze jest to, że wróciłaś.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie wiem, ile czasu tak stałyśmy, ale
oderwałyśmy się od siebie dopiero wtedy, kiedy pojawił się mój ojciec.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Był wściekły. Było to widać nawet bez
sharingana, który mógł zaobserwować jego buzującą czakrę. Mam nadzieję, że
jednak mnie za to nie zabije.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Dlaczego uciekłaś?! - krzyczał na mnie
Kakashi, odkąd pojawiłam się w wiosce. - Dlaczego za każdym razem nikogo nie
słuchasz?!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Przepraszam. - powiedziałam już po raz
setny tego dnia. Czy nikt naprawdę mnie nie słucha?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Naomi, kiedy się nauczysz, że głupie
przepraszam wszystkiego nie załatwi?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- A Ty kiedy nauczysz się być moim ojcem?
- rzuciłam tym samym tonem, spoglądając z determinacją w jego oczy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Czy musimy po raz kolejny do tego
wracać? Wydaję mi się, że już wszystko ci wytłumaczyłem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Guzik mi wytłumaczyłeś! Potrzebowałam
cię, rozumiesz? Potrzebowałam! - wykrzyczałam w jego oczy i poczułam łzy
zbierające się pod powiekami. - Tak bardzo cię kochałam! Za każdym razem, kiedy
zostawiałeś mnie u Tsunade i odchodziłeś moje serce łamało się na pół! Byłam dzieckiem,
potrzebowałam ojca, który się mną zajmie, który mnie przytuli, który poczyta mi
bajki na dobranoc! Nigdy tego nie zauważyłeś? Nie spostrzegłeś jak bardzo domagam się twojej uwagi? Twoje ciepła? Twojej miłości..<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie zdążyłam powiedzieć nic więcej, po
mężczyzna przyciągnął mnie do siebie, a ja schowałam się w jego bezpiecznych
ramionach. Od bardzo dawna nie okazywaliśmy sobie uczuć, ale teraz naprawdę
tego potrzebowałam i byłam mu ogromnie za to wdzięczna.<o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
Przycisnęłam się do niego najmocniej jak
tylko mogłam, bo bałam się, że zaraz odejdzie, tak jak co sobotę w domu Tsunade.</div>
<div class="MsoNormal">
- Przepraszam, kochanie. - wyszeptał w moje włosy, gładząc mnie po nich wolną ręką. - <i>Przepraszam</i>... Wróć i zacznijmy od nowa.</div>
<div class="MsoNormal">
Kiwnęłam twierdząco głową, szczerząc się od ucha do ucha. To bez wątpienia najwspanialsza chwila w moim życiu.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7pudGmMHM2kQvuzE54bpTwknk19icNgzMKBhyVULNpYI_i3RjfpnXm3iKUrPx_i6NU8Ob3q8AoJUgyYfSgghHvizdvZ_0M25CJyw_5PdNzxPnUpp97Y0VMurq9cOR1zQdlY4UnhFxK4k/s1600/4019780_640px+(1).jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7pudGmMHM2kQvuzE54bpTwknk19icNgzMKBhyVULNpYI_i3RjfpnXm3iKUrPx_i6NU8Ob3q8AoJUgyYfSgghHvizdvZ_0M25CJyw_5PdNzxPnUpp97Y0VMurq9cOR1zQdlY4UnhFxK4k/s1600/4019780_640px+(1).jpg" height="298" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Naomi. - zaczęła Tsunade, która do nas podeszła. - Musimy poważnie porozmawiać.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
~~~</div>
<div class="MsoNormal">
Wasze komentarze tak mnie zmotywowały, że napisałam rozdział 10 razy szybciej. <3</div>
<div class="MsoNormal">
DZIĘKUJĘ. ♥</div>
<div class="MsoNormal">
Wiem, że krótki, ale chodziło w nim o wyjaśnienie paru ważnych spraw.</div>
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05253720993367642339noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4908121736156623848.post-58413962199030865732014-06-23T00:52:00.001+02:002014-06-23T01:07:19.952+02:00Rozdział XVIII "Moja dusza jest zbyt mroczna, żeby móc się do niej dostać."<div class="MsoNormal">
Biegłem, nie oglądając się za siebie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ciągle byłem wściekły na brunetkę, jej
podstęp i lekkomyślne zachowanie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nikt nigdy mnie tak nie upokorzył, a
nawet ona nie miała prawa tego robić. <i>Nikt nie ma takiego prawa.</i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Naomi szuka spisku tam, gdzie go nie ma.
Po co Konoha miałaby ją krzywdzić, skoro od najmłodszych lat się nią opiekowała?
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ta historia na temat śmierci jej matki
też nie była do końca racjonalna. Wydaję mi się, że ten cały Naofumi coś kręci,
ale jeszcze nie jestem tego w stu procentach pewien.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Czuję ją. </i>Jest bardzo blisko. Pewnie nie
spodziewała się, że dam radę ją dogonić.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie doceniła mnie, a to poważny błąd. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zaczaiłem się w pobliskich krzakach,
obserwując całą sytuację za pomocą sharingana. Brunetka siedziała przy ognisku,
ocieplając swoje delikatne dłonie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Sasuke, ogarnij się. Zostaw swoje uczucia
z boku, bo znowu zostaniesz znokautowany przez tą niepozorną kunoichi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
W tej samej chwili wpadłem na wspaniały pomysł.</div>
<div class="MsoNormal">
Muszę coś sprawdzić.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Bezgłośnie wyciągnąłem z torby kunaia i
rzuciłem go w jej kierunku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Tak jak myślałem, dosłownie centymetr
przed jej ciałem metalowe narzędzie zostało odbite, a sharingan dał nikłe
światło na tle zachodzącego słońca. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Kobieta zerwała się z ziemi, po czym
przyjęła pozycję bojową. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Sasuke? - usłyszałem, nim wyszedłem ze
swojej kryjówki. Jestem pod wrażeniem nabytych przez nią umiejętności. Jej
poziom znacząca wzrósł od czasów wypraw drużyny siódmej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie zamierzałem zabierać głosu. Jestem
ciekaw, jak zareaguje na moją obecność.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ta jedynie stanęła wyprostowana,
przyjmując poważną i zamyśloną mimikę twarzy, przez co wyglądała zupełnie jak
Kakashi. Nikt mi nie wmówi, że ona nie jest jego córką.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Nigdy nie zostałem tak upokorzony. Nie
masz prawa tego robić.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie zgrywaj ważniaka, Sasek. Należało
ci się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przyrzekam, że miałem ochotę w tamtej
chwili po prostu ją udusić, ale nie mogłem stracić nad sobą kontroli. Nie zrobię
jej krzywdy. Jest kobietą. W dodatku bardzo dla mnie ważną. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Jeszcze </i>- dodał głos w mojej głowie, ale
kompletnie go zignorowałem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Będziesz mnie teraz obrzucać
wyzwiskami? Tylko na tyle cię stać, Naomi?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Mój sharingan pochłonął zdecydowanie
większą ilość czakry, aby w nikłej ciemności zaobserwować jej mocne zaciśnięcie
szczęki. Jest taka naiwna i wybuchowa. Prędzej to ona rzuci się na mnie z
łapami, niż ja na nią.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Jak mogłam zakochać się w kimś takim
jak ty?! Jesteś czystym złem! Nie potrafisz kochać! Zabiłbyś własnego brata,
gdybyś tylko miał taką okazję...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie zdążyła dokończyć, gdy z prędkością
światła znalazłem się przy niej, przyciskając do pnia starego drzewa. <o:p></o:p><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcXAlzhjGSMN2-mx-w6zmO-rSTxlpw78l62Vlds5uG8er5e3C07IkhoJWGPvrEwZR8v-833kbKYrgwFdqsOQnTEegwKcSCDd8FSHxK6eJZHdP6JZjTC9ussP8wV4qVYzFgsAFa8fExrxE/s1600/large.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcXAlzhjGSMN2-mx-w6zmO-rSTxlpw78l62Vlds5uG8er5e3C07IkhoJWGPvrEwZR8v-833kbKYrgwFdqsOQnTEegwKcSCDd8FSHxK6eJZHdP6JZjTC9ussP8wV4qVYzFgsAFa8fExrxE/s1600/large.gif" height="183" width="400" /></a></div>
<br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Obrażanie mnie to jedno, ale wchodzenie z
tematem na mojego brata to drugie. Ona nie wie, jak to jest, kiedy osoba, która
była dla ciebie autorytetem, zabija całą twoją rodzinę. Fakt, straciła matkę,
ale zawsze była otoczona opieką. Tsunade stawała na głowie, żeby zapewnić jej
normalny dom, kiedy ja sam musiałem o siebie zadbać.<o:p></o:p><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFj6zTb9hqKZ2_XQGrv1i8kBuxvRuZKpzJjtpj486dQoP0ieqeHhe6D-7sVcG3EQ1oXmVNqFxQYB18RgqH4v0tXnwtCbZdGmxkbOBj03C_DLD7qkSbCcypfbLUCbDH4Uww_JGd4RU60CE/s1600/large+(1).gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFj6zTb9hqKZ2_XQGrv1i8kBuxvRuZKpzJjtpj486dQoP0ieqeHhe6D-7sVcG3EQ1oXmVNqFxQYB18RgqH4v0tXnwtCbZdGmxkbOBj03C_DLD7qkSbCcypfbLUCbDH4Uww_JGd4RU60CE/s1600/large+(1).gif" height="207" width="400" /></a></div>
<br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Ty nie wiesz nic na temat mojego brata
i jesteś ostatnią osobą, która może prawic mi kazania. Spójrz na siebie, Naomi.
Pomyśl o Tsunade. Chroniła twój tyłek za każdym razem, kiedy zrobiłaś coś
złego. Mało tego, przygarniała cię jak bezpańskiego psa, gdy po raz kolejny
pokłóciłaś się z Kakashim, a ty co? Szykujesz na nią rewolucję. Chcesz ją zabić?
Kobietę, która tak wiele dla ciebie zrobiła?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Nigdy nie podniosłabym ręki na ciocię
Tsunadę. - warknęła przez zaciśnięte zęby, po czym spróbowała mi się wyrwać,
ale była na to zbyt słaba, co poskutkowało tym, że jedynie mocniej docisnąłem
ją do drzewa.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Doprawdy? Pałałaś do Konohy taką
nienawiścią, zapominając, że Tsunade jest jej pierwszorzędnym przedstawicielem?
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
W odpowiedzi dziewczyna posłała mi swoje
mordercze spojrzenie, próbując przewiercić mnie i moją duszę swoim sharinganem
na wylot. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Niestety, Naomi. Moja dusza jest zbyt
mroczna, żeby móc się do niej dostać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Odnalazł się, święty Sasuke. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ta kobieta doprowadzała mnie do szału. Przy
niej czakra chciała rozsadzić wszelkie tętnice i żyły znajdujące się wewnątrz
mojego ciała. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Mam cię dosyć, mam cię tak cholernie
dosyć! Jesteś niezrównoważona i naiwna! Doszukujesz się błędów tam, gdzie ich
nie ma, obwiniasz mnie o całe zło znajdujące się na tym świecie i oczekujesz, że coś z tym zrobię! Kim ja do cholery
jestem? Dobrą wróżką spełniającą marzenia? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Oczekiwałam od ciebie jedynie
szczerości, a ty nawet tego nie potrafiłeś mi ofiarować! Oszukałeś mnie w tak
perfidny sposób! Brałeś udział w tej całej zabawie! Myślałam, że się zmieniłeś!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Ty pierwsza powinnaś wiedzieć, że tak się stało! Zrobiłem to! Dla ciebie się zmieniłem! Odstawiłem na bok swoje myśli o zemście, poświęcając się całkowicie tobie! Starałem się, robiłem wszystko, żebyś wiedziała, jak wiele dla mnie znaczysz! Wiem, że nie jestem przeciętnym facetem, który kupi ci kwiaty i zabierze na romantyczną kolację. Nigdy tego nie zrobię, ale ty doskonale o tym wiesz i pokochałaś mnie takiego, jakim jestem i nie wmówisz mi, że nic do mnie nie czujesz, bo doskonale wiem, że jest inacz...</div>
<div class="MsoNormal">
- Być może coś do ciebie czułam, ale to zgasło z chwilą, kiedy mnie zdradziłeś! - przerwała mi. Po raz kolejny mi przerwała!</div>
<div class="MsoNormal">
- Mogłabyś się w końcu zamknąć i dać mi
dojść do słowa?<o:p></o:p></div>
Ku mojemu zaskoczeniu jej różowe usta
zaciskają się w wąską linię, po czym zakłada ręce na biodra, oczekując ode mnie
jakiejkolwiek reakcji. <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzrkISlSXfG2A6UBG7cnNfsui0f_Zj8BOFcoLFzuLJ_WNHyZZacDP7AIJIuikymAxpCHN2HvG7pfddiK2c2LzSY8A4kYt9Dmt-pSuTaRMRt02fW73DDYY6mdufCPpzSpNCKoncHIKK_8Q/s1600/large+(3).gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzrkISlSXfG2A6UBG7cnNfsui0f_Zj8BOFcoLFzuLJ_WNHyZZacDP7AIJIuikymAxpCHN2HvG7pfddiK2c2LzSY8A4kYt9Dmt-pSuTaRMRt02fW73DDYY6mdufCPpzSpNCKoncHIKK_8Q/s1600/large+(3).gif" height="293" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
~~~</div>
<div class="MsoNormal">
Witam po tak długiej przerwie ;) </div>
<div class="MsoNormal">
Rozdział krótki, refleksyjny. </div>
<div class="MsoNormal">
Mam nadzieję, że się spodoba. </div>
<div class="MsoNormal">
Lorena :*</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05253720993367642339noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-4908121736156623848.post-41351158722089408082014-04-27T02:27:00.000+02:002014-04-27T02:27:08.461+02:00Rozdzia XVII <div class="MsoNormal">
Zamknęli mnie w celi jak nic niewartego
śmiecia. Nie wierzę, że tak się pomyliłam! Jak mogłam tym ludziom zaufać? Jak
mogłam ich pokochać?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Chcieli mnie jedynie wykorzystać. Mnie i
moje umiejętności.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Moje serce rozdziera się na miliony
kawałeczków, kiedy tylko pomyślę o Sasuke.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zaufałam mu... pokochałam, a on tak podle
mnie podszedł.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Widocznie nie zasługuję na coś takiego
jak miłość, a już na pewno nie <i>jego </i>miłość.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Naprawdę uwierzyłam w to, że się zmienił,
że w końcu zrozumiał, że wiele dla mnie znaczy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Naomi, nie oszukuj się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Ośmieszyłaś się.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
Pokazałaś swoją słabość do niego i on ją
po prostu wykorzystał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Z moich rozmyślań wyrwał mnie odgłos
zbliżających się kroków. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Aktywowałam sharingana i czekałam na
niespodziewanego gościa. Byłam bardzo zaskoczona, kiedy moim oczom ukazał się
Sasuke.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie myślałem, że trafisz do więzienia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie wiedziałam, że potrafisz myśleć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Z całą pewnością chłopak się zirytował, o
czym świadczyło gwałtowne zaciśnięcie szczęki. Nie lubił, kiedy ktoś go obrażał, ale w
obecnej sytuacji nie było mnie stać na nic innego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Po coś tu przyszedł?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Miałem cię tak zostawić?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak wyjął z kieszeni klucze od celi i
zakręcił nimi na palcu. Podszedł do drzwi, po czym otworzył je, rozglądając się
na wszystkie strony. Gdyby ktoś nas teraz przyłapał, nie udało by mi się nigdy
stąd wyjść.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Miałam zamiar dać susa zaraz po tym jak
Uchiha otworzy kraty, ale nie udało mi się to. Chłopak złapał mnie za ramię,
tym samym uniemożliwiając mi wszelkie ruchy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zacisnęłam szczękę i ruszyłam za nim. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Udało nam się niepostrzeżenie opuścić
więzienie, a Sasuke zaprowadził mnie do swojego mieszkania.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Weszliśmy do jego obszernego salonu, a
wtedy dopiero Uchiha mnie puścił.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zaczęłam rozmasowywać obolałe miejsce i
dobrze wiedziałam, że niedługo pojawi się tam dużych rozmiarów siniak.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak odsunął się na metr i uraczył
mnie jedynie swoim spojrzeniem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Co się tak gapisz? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak nie odezwał się. Ciągle tylko
stał jak słup soli i przeszywał mnie swoim nieodgadnionym spojrzeniem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Oszukałeś mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Nigdy bym tego nie zrobił.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie mogłam mu uwierzyć. Nie po tym
wszystkim.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Wykorzystałeś moje uczucia! Zachowałeś
się jak nic nie warty dupek!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Uspokój się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Może faktycznie byłam trochę roztargniona,
ale to tylko i wyłącznie jego wina!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Uspokój się? Tylko tyle masz mi do
powiedzenia?!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nieświadomie aktywował mi się sharingan.
Czakra zaczęła uchodzić ze mnie dzikimi, niekontrolowanymi falami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Sasuke skorzystał z mojej nieuwagi i z
całej siły przyszpilił mnie to ściany. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Byłam w potrzasku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Puść mnie podły kłamco!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Nigdy bym cię nie okłamał! Kocham cię
kretynko!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
W tym momencie cały świat przestał
istnieć. Wpatrywałam się w niego wielkimi oczami, a moje usta rozchyliły się w
geście niedowierzania. On naprawdę to powiedział.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
To... takie kochane.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wreszcie powiedział mi, co do mnie czuje!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zaraz, zaraz, Naomi. Rusz głową. Co,
jeżeli to kolejna podpucha? Może po prostu chce cię przeciągnąć na swoją
stronę?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Rozejrzałam się po pomieszczeniu i
wpadłam na wspaniały pomysł.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przybliżyłam się do niego i wpiłam w jego
wargi. Na początku był trochę zaskoczony, ale szybko odzyskał zdolność
trzeźwego umysł.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Sasuke miał wiele ukrytych talentów, a
całowanie się było jednym z nich. Potrafił przenieść mnie do zupełnie odległej krainy,
gdzie nie liczył sie nikt inny, oprócz niego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ale nie dzisiaj. Muszę trzymać trzeźwy
umysł.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak przejechał językiem po mojej
dolnej wardze, a ja rozchyliłam usta, zapraszając go do środka.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ręce Sasuke zaczęły błądzić po moim
ciele. Pociągnęłam go delikatnie za włosy, przez co wydał z siebie cichy
pomruk.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak zszedł z pocałunkami na szyję, a
ja przejechałam dłonią po jego torsie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Podniosłam się i zaczęłam go ciągnąć w
stronę naszej sypialni. Chłopak nie protestował, a wręcz z zadowoleniem zaczął
za mną podążać, nie odrywając ode mnie swoich ust.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy byliśmy już niedaleko wejścia,
złapałam za wazon z kwiatami i uderzyłam Sasuke w tył głowy, przez co chłopak
stracił przytomność.</div>
<div class="MsoNormal">
Przyniosłam z kuchni krzesło, po czym
związałam na nim chłopaka. Będzie miał niezłą zabawę, kiedy się obudzi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wzięłam z jego szafki trochę shurikenów,
po czym wyszłam z mieszkania, rzucając jeszcze jedno spojrzenie w stronę
bruneta.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Tak właśnie odpłacam się za zawód,
Sasuke.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
~*~<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Obudziłem się z potwornym bólem głowy i
przez chwilę nie mogłem sobie przypomnieć co się dzieję. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Uniosłem powieki i ze zdziwieniem
stwierdziłem, że jestem przywiązany do krzesła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nagle wszystkie wydarzenia zaczęły we
mnie uderzać z prędkością światła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Naomi, więzienie, sypialnia, wazon..<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Podeszła mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Tak łatwo dałem się złapać w tą z pozoru
głupią pułapkę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Od zawsze wiedziałem, że miłość do
najgorsze ze wszystkich uczuć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wyznałem jej swoją miłość, a ona to
zignorowała.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zmieniłem się specjalnie dla niej, żeby
udowodnić jej, że mi zależy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Po piętnastu minutach udało mi się
uwolnić ze wszystkich sznurów.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przeszukałem mieszkanie i zauważyłem, że
brakuje kilkunastu shurikenów.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Byłem wściekły.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Na nią, na konohę, na Naofumiego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie chciałbym być w twojej skórze, kiedy
cię dorwę, Naomi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Aktywowałem sharingana, po czym opuściłem
mieszkanie.<o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
Nie mogła uciec zbyt daleko, a nawet
jeżeli, to dobrze wiem, gdzie jej szukać.<o:p></o:p></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05253720993367642339noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4908121736156623848.post-78490064612266652182014-03-18T23:02:00.001+01:002014-03-18T23:02:28.819+01:00Rozdział XVI "Sprzeczne informacje" <span style="font-family: Georgia, 'Times New Roman', serif;">- Jaki mamy piękny dzień, Sasuke! - krzyknęłam uradowana, wdychając świeże, letnie powietrze. Dzisiejszy dzień był idealny! Słońce wysoko świeciło nad widnokręgiem a na niebie nie było ani jednej chmurki.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Idealny dzień na trening.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">No tak. On zawsze potrafił mnie sprowadzić z powrotem na ziemię i wyrwać z niebiańskiego humoru. Cały mój kochany, niepowtarzalny, pochmurny Sasuke!</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Trening, trening, ciągle tylko trening! Zero rozrywki! Nie dziwię się, że nie miał żadnej dziewczyny.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- No tak. Oczywiście Sasuś. Poćwiczymy.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Chyba rozmawialiśmy na temat zdrobnień mojego imienia? - warknął w moim kierunku, powodując jedynie napad śmiechu.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- No chyba był tam jakiś mały epizodzik. </span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Hmm, dobra, Naośka, zmieńmy temat. - powiedział z chytrym uśmieszkiem.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- To zdrobnienie w twoich ustach wcale mi nie przeszkadza. - powiedziałam, co wyraźnie lekko go rozkojarzyło.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Sasuke nie jest nauczony, że ktoś okazuje mu uczucia. Będę musiała go z tym oswoić.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i>jesteś odpowiedzialny za to co oswoiłeś..</i></span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><b><i>Na zawsze.</i></b></span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Podeszłam do niego, na co wyraźnie się spiął. Przecież nie chcę mu nic zrobić! Na pewno nie złego.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Złapałam jego rękę i splotłam nasze palce. Chciałam pokazać mu, że nie jestem jego wrogiem. Miłość nie jest czymś złym. Wiem, że będę musiała długo go to tego przekonywać.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Ćwiczymy? - zapytałam, podchodząc trochę bliżej niego.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">On tylko w odpowiedzi uśmiechnął się i przyciągnął mnie do siebie. No, no. Nie spodziewałam się tego po nim. Myślałam, że jakoś się wykręci z tej całej sytuacji.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Wiesz, że jesteś moja?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Ohoo, panie Uchiha! Nie za wysoko się pan ceni ? Ja nie należę do nikogo!</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Sasuke w odpowiedzi tylko delikatnie się uśmiechnął i w końcu złączył ze sobą nasze wargi. </span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Nie ukrywam, że była rozczarowana tym, że pocałunek trwał zaledwie kilka sekund! Uchiha, doskonale wiem, że stać cię na coś o wiele lepszego! </span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Wiesz, ciągle sądzę, że powinniśmy wrócić do wioski i porozumieć się z Hokage.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Och Sasuke! Musisz być taki uparty? Naprawdę? Niszczysz taką piękną chwilę!</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Sasuke nagle zmienił swoją postawę. Mruknął coś tylko pod nosem i powiedział, że zaraz wróci. </span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Co z nim jest nie tak?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1TEXZC2bTgWukfkXC9LXra8zPJP4rbrD3sjgPC3Q3NZlRq2GjZuJEpMiq5MOAcMtlEc7hUCVCYNwmlOuFSd2uRsV0-zVbU5kawGQgxzxgdfK34gr9yc0N-bLaZVvs7CpefUIreCqVJNM/s1600/n4f7645487b20d.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1TEXZC2bTgWukfkXC9LXra8zPJP4rbrD3sjgPC3Q3NZlRq2GjZuJEpMiq5MOAcMtlEc7hUCVCYNwmlOuFSd2uRsV0-zVbU5kawGQgxzxgdfK34gr9yc0N-bLaZVvs7CpefUIreCqVJNM/s1600/n4f7645487b20d.png" /></a></div>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">~*~</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Co konoszańskie anbu tutaj robi? - zapytałem, zeskoczywszy z drzewa. Od razu przyłożyłem mojemu przeciwnikowi zimne ostrze katany do gardła, na co wyraźnie się spiął. Dodatkowo aktywowałam sharingana, nie chcąc zostać wplątany w żadną pułapkę. Bądź co bądź, anbu jednak czegoś się uczą na tych swoich wykładach. Sharingan z pewnością mi się teraz przyda.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Mamy nakaz schwytania Naomi Hatake. - koleś z maską kota odklepał swoją rolę, ale ta odpowiedź mnie nie usatysfakcjonowała. Szukali Naomi, bo uciekła, ale dlaczego od razu aresztować? To zabrzmiało jakby popełniła jakąś poważną zbrodnię. </span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Może coś więcej na ten temat? - zapytałem oschle, spoglądając w stronę brunetki. Nie chciałem, żeby niespodziewanie się tutaj zjawiła.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Mamy tym sposobem ochronić ją przed negatywnym wpływem i wykorzystaniem przez zdrajcę wioski, Naofumim Uchihą. Nic więcej nie mogę powiedzieć.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Hm. Zdrajca? Ciekawe, ciekawe. </span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Wiesz, akurat jestem jedyną osobą, którą może sprowadzić ją z powrotem do wioski, więc albo mi wszystko opowiesz i mnie przekonasz, albo cię zabiję. Możesz wybrać.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Ninja przez chwilę się wahał, ale ostatecznie zgodził się na moje żądania. </span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Naofumi Uchiha podający się za ojca Naomi Hatake w rzeczywistości jest oszustem, który próbuję przejać jej zdolności i wykorzystać je przeciwko wiosce, tak jak chciał zrobić to przez 19 laty z jej matką. </span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Mogłem mu nie uwierzyć i po prostu sprzątnąć, ale sam miałem wiele wątpliwości co do tego typka. Od początku wydawał mi się dziwny, a nie pozwolę, żeby cokolwiek stało się Naomi.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Jutro będziemy w wiosce. - odparłem beznamiętnie i wróciłem do brunetki.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">~*~</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- No nareszcie, Sasuke! Gdzie byłeś tak długo? </span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Rozmawiałem.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Rozmawiałeś? Z kim? - zapytałam, spoglądając w jego przepiękne tęczówki. Tylko... coś było nie tak. </span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Świat nagle się... zmienił. Wszystko było czarno białe, a niebo przybrało barwę krwistego rubinu. No nie, to nie może być prawda!</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Złapał mnie w genjutsu!</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Co ty wyrabiasz?!</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Chronię cię. - odpowiedział z tą swoją irytującą beznamiętnością w głosie.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Co? O czym ty mówisz?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Po tych słowach nie pamiętałam niczego więcej. Czarne plamy zaczęły tańczyć mi przed oczami, aż w końcu pochłonęły mnie całkowicie.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">~*~</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Złapałem ją, zanim jeszcze zdążyła upaść i szybko oddaliłem się od kryjówki. Naomi powinna obudzić się za kilka godzin. Muszę ją jakoś unieruchomić, bo inaczej mi ucieknie. </span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Jestem pewny, że mnie znienawidzi, ale wolę, żeby była zła, niż ranna.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Jeżeli anbu mówił prawdę, grozi nam niebezpieczeństwo. Nie jetem głupi. Naomi musi mieć w sobie <i>coś </i>interesującego. Być może chodzi tutaj o Amaterasu. Ninja wspominał, że jej "ojciec" chciał wcześniej oszukać jej matkę. Ona wtedy była jinnchuriki.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Naomi nigdy nie mówiła w jaki sposób stała się naczyniem dziewięcioogoniastego. W przypadku Naruto zginęło wiele osób. Czy u niej też tak było ? Czy ten człowiek miał wpływ na śmierć jej matki?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">W mojej głowie kumulowało się coraz więcej pytań, na które nie znałem odpowiedzi.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Przystanąłem, kiedy brunetka zaczęła się budzić. Dziękowałem swojemu instynktowi za to, że zabrałem ze sobą kilkumetrowy sznur. Przywiązałem brunetkę do pnia drzewa, a następnie wzmocniłem swoje dzieło czakrą. Ze zwykłą liną od razu by sobie poradziła.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Saa...sasuke? - zapytała półprzytomnie. Chyba jeszcze nie wie, co wydarzyło się przed kilkoma godzinami. Zaraz zacznie krzyczeć. Tak. A później się szarpać. No i jeszcze mnie wyzwie.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Sasuke coś ty odwalił!?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Nie krzycz tak, bo zwierzęta straszysz. </span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Co ty wyrabiasz?! Odwiąż mnie natychmiast!</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Twoje krzyki mnie nie przekonują. - zebrałem trochę gałęzi i za pomocą jutsu rozpaliłem ognisko. Wyjąłem jedzenie z plecaka i podsmażyłem przy ogniu.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Jesteś głodna? - Wiedziałem, że nie odpowie, ale zapytać wypadało.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Westchnąłem głośno a chwilę później położyłem się i zamierzałem się trochę przespać. Przez Naomi nie przespałem połowy nocy (bez żadnych domysłów! nic nie było! ;p dop. autorki) We wiosce powinniśmy być jutro po południu. Tylko jak tu Naomi zaprowadzić? Nie będę jej robił krzywdy. Może coś uda mi się wymyślić.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">~*~</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Nigdzie ich nie ma! Czy oni zapadli się pod ziemię?! - Hokage od kilku dni chodziła poddenerwowana. Brak jakichkolwiek informacji na temat Naomi wpływał negatywnie na jej samopoczucie.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Kiedy blondynka usłyszała pukanie do drzwi, wcale się nim nie przejęła. Była wręcz zła, że ktoś śmie jej przeszkadzać w takiej sytuacji. Warknęła głośne "wejść" i ponownie zanurzyła się w stertę kartek.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Widzę, że jesteś bardzo przejęta naszym zniknięciem. - po pomieszczeniu rozniósł się ironiczny głos Sasuke.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Blondynka gwałtownie zerwała się z krzesła, wywracając przy okazji biurko. Białe kartki papieru zaczęło wirować po całym pomieszczeniu, a kiedy w końcu opadły, Tsunade zdołała wydusić z siebie kilka słów. Chociaż i tak nikt jej nie zrozumiał.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Spotkałem jednego z anbu. Postanowiliśmy zawrócić.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- TY postanowiłeś. - warknęła Naomi, która stała tuż obok mnie. Nie chciała namówić się do dobrowolnego powrotu. Trzeba było zastosować siłę. Związałem ją jak w lesie i teraz nie mogła mi nigdzie uciec.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Shizune! Idz po Kakashiego!</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">~*~</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Dlaczego to zrobiłaś? - zapytał Kakashi łamiącym się głosem, który nie zrobił na mnie żadnego wrażenia.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Jesteś ostatnią osobą, która może mi zadać to pytanie.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- O czym ty mówisz? Myślałem, że wreszcie wyjdziemy na prostą! Tak dobrze nam szło!</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Na prostą?! Zabiłeś ją! Zabiłeś mamę a teraz myślisz, że ci wybaczę i że się wszyscy pojednamy?! Zapomnij! Tata o wszystkim mi powiedział!</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- To ja jestem twoim ojcem, Naomi! - krzyknął zdesperowany Kakashi, potrząsając ramionami brunetki.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Nie dotykaj mnie! </span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Naomi, uspokój się. - powiedział oschle Sasuke.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> - Nie waż się do mnie mówić, zdrajco! Ufałam ci! - pod wpływem złości zaczęła ze mnie wypływać dzika, szaleńcza czakra. Z całą pewnością aktywował mi się sharingan, bo obraz stał się ostrzejszy. Tylko... tak jakby... stał się on jeszcze lepszy niż zazwyczaj.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Od kiedy go masz? - szok na twarzy Kakashiego był niezapomniany.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Od kiedy mam co? </span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Mangekyō Sharingan'a...</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">~~</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Boonus taki XD</span><br />
<div>
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05253720993367642339noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4908121736156623848.post-21440466089755160132014-03-16T23:54:00.001+01:002014-03-18T14:16:38.370+01:00Rozdział XV "Powrót do przeszłości"<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i>Konohagakure, 18 lat wcześniej</i></span><br />
<br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Termin rozwiązania nastąpi 20 lipca.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">W tym momencie stałam się najszczęśliwszą osobą na świecie. Właśnie dowiedziałam się, że razem z Kakashim będziemy rodzicami! Tak długo czekałam na ten moment!</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Dziękuję bardzo! - krzyknęłam uradowana i szybko opuściłam gabinet lekarski. Biegłam prosto do domu. Chciałam jak najszybciej powiedzieć Kakashiemu o tej wspaniałej wiadomości!</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Kakashi? - szepnęłam cicho, wchodząc do domu. Zapachy dochodzące z kuchni świadczyły o tym, że jonnin właśnie przygotowywał obiad. </span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Byłam tak bardzo podekscytowana! Nie mogłam dłużej czekać!</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Gotuje pan obiad? - zapytałam, śmiejąc się pod nosem.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Jak widać.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Odpowiedział jak zwykle. Krótko, zwięźle i oschle. Robi to, odkąd dowiedział się o Naofumim. </span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Ile razy mam mu powtarzać, że jesteśmy tylko przyjaciółmi? Naprawdę nic nas nie łączy! Kakashi jest jedynym facetem w moim życiu i nie zastąpię go nikim innym.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Jestem w ciąży. - palnęłam prosto z mostu, bez żadnych dodatkowych zagrywek.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Mężczyzna upuścił miskę z sosem, którą akurat miał w ręce i spojrzał na mnie z niedowierzaniem.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Przygryzłam dolną wargę, bo targnęły mną mieszane uczucia. Zaczęłam się obawiać, że nie jest wcale zadowolony.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Nawet nie potrafię opisać, co czułam, kiedy podbiegł do mnie i zaczął kręcić mną wokół własnej osi.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Był szczęśliwy. Naprawdę był szczęśliwy!</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Zaczęłam śmiać się razem z nim, a kiedy postawił mnie na ziemi, przytuliłam go z całej siły.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Chciałam pokazać mu, że jest tym jedynym i najważniejszym, że moim życiu nigdy nie będzie nikogo innego.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Może nareszcie wyjdziemy na prostą. Bez żadnych kłótni i nieporozumień.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Nawet nie wiesz jak bardzo jestem teraz szczęśliwy. - szepnął, kiedy już wypuścił mnie ze swoich objęć.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Na pewno wyrośnie z niej wyjątkowa kunoichi.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Skąd wiesz, że to będzie dziewczynka? - zapytał, unosząc ku górze jedną brew w geście niedowierzania.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Jestem jej matką. - odparłam, dotykając ręką swojego brzucha. - Wiem takie rzeczy.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYEQ1UDJKp6p4q_yEiRhqfw_ekwoH40qC3K_twJlv-ZMC9QDErr636BJXzz37I6YEoyh8BFzmOkT6yDbZ7jk2TYT6F9ll1ejCFucRIMd8OjzUs-zKvYh3wdMhLlo6mSybHN4xrpRVF9KQ/s1600/large.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYEQ1UDJKp6p4q_yEiRhqfw_ekwoH40qC3K_twJlv-ZMC9QDErr636BJXzz37I6YEoyh8BFzmOkT6yDbZ7jk2TYT6F9ll1ejCFucRIMd8OjzUs-zKvYh3wdMhLlo6mSybHN4xrpRVF9KQ/s1600/large.jpg" height="287" width="400" /></a></div>
<br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">~*~</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Wiesz, że to niebezpieczne Inati. </span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Oczywiście, Hokage-sama.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Jesteś jinnchuriki, tak ja moja żona. Chcę, żebyś rodziła poza wioską. Podczas porodu pieczęć jest bardzo słaba. Bestia w każdej chwili może się uwolnić.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Trochę przeraziły mnie słowa Minato. Nie martwiłam się o siebie. Panicznie bałam się o Naomi.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. - powiedziałam cicho, spoglądając na Kakashiego.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Oczywiście, że wszytko będzie dobrze kochanie! </span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Słowa Kakashiego ani trochę mnie nie uspokoiły. Co jeżeli Naofumi będzie chciał zrobić jej krzywdę?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Wyruszę razem z wami. Zabierzemy też ANBU. Boję się, że Naofumi będzie chciał nam przeszkodzić. - Minato zdawał się czytać w moich myślach. - Tunade na pewno też się zgodzi. Spotkamy się 19 lipca. </span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Wszyscy zebrali się do wyjścia, ale Minato jeszcze przystanął w progu.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Inati, proszę, nie mów nic Kushinie. Nie chcę żeby się denerwowała.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Oczywiście, Hokage-sama.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">~*~</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Pieczęć jest naprawdę bardzo słaba. Nie wiem czy uda mi się ją ponownie zamknąć.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Co z Naomi? - zapytałam półprzytomnie, spoglądając w stronę Shizune.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Wszystko z nią w porządku kochana! To zdrowa i silna dziewczynka! No a teraz najważniejsze jest twoje zdrowie. - powiedziała Tsunade z udawaną radością, ale wyraźnie zaniepokojona spojrzała w kierunku Minato.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Pieczęć słabła z każdą chwilą. Czułam to. Amaterasu niedługo się uwolni.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Wiem, że nigdy nie zrobiłby mi krzywdy, ale na pewno skorzysta z szansy odzyskania wolności. Każdy by skorzystał.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Poczułam ból, kiedy pieczęć zaczęła się łamać. Zostało naprawdę niewiele czasu.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Czarne, tajemnicze znaki zaczęły zwiększać swoją ilość, rozprzestrzeniając się po całym moim ciele. </span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Oddychałam ciężko i z wyraźnym trudem, co nie uległo uwadze blondynki.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Minato! Zrób coś! - krzyknął zdesperowany Kakashi.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Nie mogę. Pieczęć się nie utrzyma. Jest tylko jedno rozwiązanie.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Nie. - szepnęłam tak cicho, że nawet nie byłam pewna, czy mnie usłyszeli. - Nie pozwolę, żeby moja córka była naczyniem dla tego potwora.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Jeżeli pieczęć się złamie, będziemy musieli w kimś zapieczętować Amaterau kosztem niewinnego życia, Inati. To jest jedyne rozwiązanie a czasu mamy coraz mniej! - krzyknął Minato.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Nie chcę, żeby moje dziecko przez to wszystko przechodziło. - po moim policzku stoczyła się samotna łza. - Dobrze wiem, jak to jest być jinnchurikim.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Nie będzie sama. Przejdziemy przez to razem. We troje. - Kakashi złapał mnie za rękę dodając mi tym wiele otuchy.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Zróbcie to. - chociaż w głębi duszy tak bardzo tego nie chciałam...</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">~*~</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- To była słuszna decyzja, Inati. - powiedział Minato w moim kierunku.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Nie odezwałam się. Ciągle uważałam, że postąpiłam źle. Skrzywdziłam własne dziecko. To niewinne stworzenie od samego początku będzie nosiło ogromne brzemię.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Ludzie ją znienawidzą. Tak ja mnie. </span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Odkąd pojawiłam</span><span style="font-family: Georgia, 'Times New Roman', serif;"> się w wiosce, ludzie się mnie bali, a przecież nigdy nie zrobiłabym im krzywdy! Dlaczego tak ciężko jest im zrozumieć, że teoretycznie, to my ich chronimy. Gdyby nie my, bestie te żyłyby na wolności, przynosząc spustoszenie wszędzie tam, gdzie by się pojawiły.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Moja najlepsza przyjaciółka też jest jinnchuriki. Między innymi dlatego tak dobrze się dogadujemy.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Rozumiemy się wzajemnie i wiemy jak to jest być odtrąconym. </span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Ona ma Minato a ja mam Kakashiego. Panowie perfekcyjnie sprawdzają się w swoich rolach.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Musicie teraz bardzo uważać. W szczególności na Naofumiego.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">To zdumiewające, że mój najlepszy przyjaciel okazał się być moim wrogiem. Namawiał mnie ucieczki! Okazało się, ze chodziło mu tylko o moje kekkei genkai! Wykorzystywał naszą przyjaźń przez ten cały czas.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Będziemy, Minato. - odpowiedział za mnie Kakashi. Widocznie wiedział, że nie mam ochoty na żadne rozmowy. - Naofumi wie o kekei genkai klanu Matsumara. Nie spuścimy Naomi z oka.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Tak. To konieczne. Dodatkowo nakażę anbu ochronę nad nią. Będą ją obserwować.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i>Konohagakure, teraźniejszość</i></span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i><br /></i></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Kakashi, mamy poważny problem! - wrzasnęła Tsunadę, rozwalając drzwi do mojego mieszkania.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Spojrzałem na nią z zaskoczeniem i przerażeniem wymalowanym na twarzy.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- To Naofumi! Naofumi zrobił pranie mózgu Naomi!</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Kiedy usłyszałem słowa blondynki, zrobiło mi się słabo.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Wiedziałem, że w końcu ją znajdzie i przeciągnie ją na swoją stronę. </span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Mam tylko nadzieję, że jeszcze nie jest za późno. Naomi jest mądra! Na pewno wyczuje podstęp!</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Z drugiej strony, nawet Inati zajęło to sporo czasu, chociaż ja bez trudu go przejrzałem. Tylko, że ja patrze na to z zupełnie innej perspektywy niż ona. </span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Zapewne Naomi jest teraz zaślepiona jego kłamstwami. </span><span style="font-family: Georgia, 'Times New Roman', serif;">Najgorsze jest to, że nieświadomie wplątał się w to Sasuke!</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Ale może to nawet lepiej?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Sasuke go przejrzy. Wykryje podstęp. </span><span style="font-family: Georgia, 'Times New Roman', serif;">Nie jest tak łatwowierny jak Naomi. Jego zdystansowanie do ludzi właśnie teraz może okazać się wielką zaletą.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Co robimy Hokage-sama?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Wysłałam za nią anbu. Mają ją przyprowadzić choćby nawet siłą.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Powinienem być bardziej ostrożny. Inati nigdy by do tego nie dopuściła..</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Nie możesz tak mówić, Kakashi. Dobrze wiesz, co Naofumi potrafi zrobić z ludzkim umysłem. </span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Tsunade, boję się, że jej już nie odzyskam...</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Musisz mieć nadzieję, Kakashi. Teraz wszyscy musimy ją mieć.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">~~~</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Rozdział kompletnie mi się nie podoba XD Wybaczcie, chora jestem, to dlatego.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Do następnego <3</span><br />
<br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05253720993367642339noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4908121736156623848.post-8689393640282650792014-02-20T15:16:00.001+01:002014-02-20T15:16:18.230+01:00Rozdział XIV "Skrywane uczucia wreszcie ujrzały światło dzienne"<i>W tym samym czasie, wioska Ukryta w Liściach.</i><br />
<i><br /></i>
- Shizune! Mam nadzieję, że przez moją nieobecność nie działo się zbyt wiele. - odrzekła piąta, spoglądając przez okno na przechadzające się po ulicach tłumy ludzi.<br />
- No, nie, Tsunade - sama. Jest tylko jeden problem...<br />
- Zaraz, Shizune. - przerwała jej Hokage - Daj mi się nacieszyć widokiem mojej przepięknej wioski!<br />
- Tsunade-sama. To poważny problem.<br />
Piąta od razu spoważniała i spojrzała wyczekująco na swoją przyjaciółkę.<br />
- Chodzi o Naomi. Uciekła z wioski razem z Uchihą.<br />
Źrenice Tsunade gwałtownie się rozszerzyły, a oddech widocznie przyśpieszył. Teraz żałowała tego, że musiała opuścić wioskę i zostawić Naomi samą, ale przecież rozmawiały ze sobą w szpitalu i wszystko było w najlepszym porządku!<br />
- O czym ty mówisz, Shizune?!<br />
- Kakashi tutaj był. Twierdził, że wszystko między nim a Naomi było w porządku, a nawet lepiej niż zazwyczaj. Któregoś wieczoru po prostu wpadła do domu, zabrała swoje rzeczy i wyszła. Kakashi był pewny, że jest u Sasuke, ale gdy poszedł do niego, zastał tylko puste mieszkanie.<br />
- To niewiarygodnie! Co ona sobie znowu ubzdurała?!<br />
- To nie wszystko, Tsunade-sama. Strażnicy znalezi w archiwum naruszoną teczkę Naofumiego Uchihy z czymś, co nas zdziwiło.<br />
Shizune podała piątej dodatkową zawartość. Kiedy kobieta przeczytała ją, zrobiło jej się słabo i musiała złapać się najbliższego mebla.<br />
- Oni musieli włamać się do archiwum i to znaleźć. Tylko, co to jest? Skąd to wzięło się w archiwum?! Przecież to zwykłe fałszerstwo! Nafoumi nie jest ojcem Naomi, tylko Kakashi!<br />
- Podejrzewam, że do potwierdzenia swoich przypuszczeń nakłonił ją fakt posiadania sharingana. - stwierdziła trafnie Shizune.<br />
- To przecież niedorzeczne, ale z drugiej strony możesz mieć racje. Rzeczywiście mogło tak być. Sharingan to kekkei genkai klanu Uchiha. Ani Kakashi, ani Inati nie pochodzą z tego klanu. Naomi musiała rozumować właśnie w ten sposób.<br />
- Ale dobrała to wszystko całkiem sensownie.<br />
- Jestem pewna, że Raito i Naofumi maczali w tym palce. Muszą wiedzieć o kekkei genkai klanu Matsmuara! Musimy jak najszybciej sprowadzić ją z powrotem do wioski, zanim będzie za późno i pozabija nas wszystkich bez mrugnięcia okiem.<br />
- O czym ty mówisz, Tsunade-sama? - szepnęła przerażona Shizune.<br />
- Naofumi lubi bawić się ludzkim umysłem. Na pewno zrobił jej jakieś pranie mózgu.. Inati musiała powiedzieć mu o swojej zdolności, a przecież tyle razy mówiłam jej, żeby tego nie robiła! Wiedziałam, że żaden z niego przyjaciel! Chciał ją po prostu wykorzystać tak jak teraz Naomi.<br />
Oczy Tsunade skierowały się na górę, gdzie widniały podobizny poprzednich Hokage. Jej spojrzenia zatrzymało się na Minato.<br />
"Gdybyś tu był, nigdy byś na to nie pozwolił."<br />
- Co robimy, Tsunade-sama?<br />
- Wysłać anbu na poszukiwania. Mają ją przyprowadzić choćby nawet siłą.<br />
<br />
~*~<br />
<i>Kryjówka Naofumiego, pokój Sasuke.</i><br />
<br />
Moja wymiana zdań z Sasuke na temat opuszczenia tego miejsca przerodziła się w dynamiczną i pełną żarliwości kłótnie. Dlaczego on musi być aż tak uparty!? Jestem pewna, że mój ojciec nie zamierza nas skrzywdzić, a wręcz przeciwnie. Chce nam pomóc.<br />
- Uważam, że powinniśmy dać szanse mojemu ojcu. - powiedziałam z zapewne widoczną zawziętością w oczach.<br />
- Naomi, obudź się. Nie jesteśmy tu bezpieczni. Ty nie jesteś tu bezpieczna.<br />
- Odkąd tak się o mnie martwisz? Jestem dużą dziewczynką, zapomniałeś?!<br />
- Martwię się o ciebie, bo jesteś jedyną osobą, która trzyma mnie przy moim nędznym życiu. - szepnął tak cicho, że ledwo go usłyszałam. Jego słowa wywołały przyjemny dreszcz na moim ciele, a mój mózg nie potrafił zaakceptować wypowiedzianych przez niego słów. Sasuke naprawdę to powiedział. Czyżby wreszcie zaczął się zmieniać?<br />
Miałam ochotę złapać go za koszulkę i przyciągnąć do siebie, ale coś mnie hamowało. Bałam się, że mnie odrzuci, że nasze relacje się popsują.<br />
Naomi, kogo chcesz oszukać. Przecież ty kochasz tego bezczelnego i pewnego siebie gnojka. Tylko niekoniecznie on musi czuć to samo. I tego najbardziej się obawiałam.<br />
Wyciągnęłam delikatnie rękę w jego kierunku, ale postanowiłam ją opuścić. Uznałam, że tak będzie lepiej. Taa, co ja gadam. Wcale nie chciałam jej opuszczać, ale mój mózg uważał to rozwiązanie za o wiele lepsze.<br />
Moja ręka nie zdążyła jeszcze spać, kiedy Uchiha złapał mnie za nadgarstek. Popatrzyłam na niego i spostrzegłam, że jest intensywnie we mnie wpatrzony.<br />
Uścisk na moim nadgarstku zelżał, ale nie puścił mnie. Jego palce przesunęły się na wewnętrzną część mojej dłoni. Dopiero teraz zauważyłam, jak one się od siebie różnią, tworząc kontrast niczym biel z czernią.<br />
Wtedy nastąpiło coś, czego w życiu bym się po nim nie spodziewała, chociaż widziałam to już wielokrotnie w moich najskrytszych marzeniach. Nasze dłonie połączyły się. Znowu poczułam to dziwne coś w moim żołądku a dodatkowo przeszły mnie przyjemne dreszcze.<br />
Przeniosłam wzrok na twarz Uchihy. Widać było, że coś w sobie dusił. O czymś intensywnie myślał.<br />
Och, nie mogłam już dłużej tego znieść! Podeszłam bliżej niego i złączyłam nasze usta w nieśmiałym pocałunku. Sasuke nie był ani trochę zaskoczony. Czyli najwidoczniej myślał o tym samym co ja. Nasze dłonie opadł wzdłuż ciał, a Sasuke wolną ręką złapał mnie za kark i przyciągnął bliżej siebie.<br />
Nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Bałam się, że zaraz pryśnie jak bańka mydlana a ja obudzę się z tego niesamowitego snu.<br />
Nie wiem ile czasu spędziliśmy w tej pozycji, ale jako pierwszy oderwał się Sasuke. Uśmiechnął się delikatnie i dopiero wtedy zauważyłam jego intensywnie pogryzione wargi. Nie wierzę, że to ja byłam tego sprawcą. Co hormony robią z człowiekiem.<br />
Sasuke był... szczęśliwy. Po raz pierwszy widziałam go tak uśmiechniętego. To było moje największe marzenie. Sprawić, bym była osobą, która wywoła uśmiech na jego twarzy, która będzie sprawiać, że będzie szczęśliwy w każdej sekundzie swojego życia.<br />
Patrzeliśmy w swoje oczy, a nasze dłonie ciągle były ze sobą splecione. Oddychaliśmy ciężko, jakbyśmy przebiegli co najmniej kilkadziesiąt kilometrów.<br />
Wzięłam wolną dłoń i podniosłam w kierunku jego twarzy, przejeżdżając delikatnie po jego wargach.<br />
- Przepraszam... - wyszeptałam, nie spuszczając oczu z jego smolistych tęczówek.<br />
- Cóż.. - powiedział Sasuke, a na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek. - Nie widziałaś jeszcze swoich w lusterku. <br />
<div>
<br />
~~~~<br />
Ta dam <3 Bonus taki za długą nieobecność i krótki rozdział XIII. Chcę z całego serca podziękować Nari! <3 Nawet nie wiesz jak bardzo zmobilizował mnie twój komentarz :)<br />
Noo i nasi bohaterowie w końcu zrobili krok w swoją stronę :D<br />
Do następnego. <3 </div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05253720993367642339noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4908121736156623848.post-35366867968415570022014-02-18T23:37:00.000+01:002014-02-19T00:01:20.922+01:00Rozdział XIII "Komplikacje"<span style="color: red; font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Hej! Taka prośba od autorki, jeżeli czytasz to zostaw pod tym postem komentarz! :) Chcę sprawdzić, ile osób czyta to opowiadanie .Z góry bardzo dziękuję. <3</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- To wszystko jest podejrzane, Naomi. - stwierdził Sasuke, ciągle trzymając mnie w swoich ramionach. Byłam zażenowana zaistniałą kilkadziesiąt minut wcześniej sytuacją. Sasuke zawsze powtarzał, że shinobi musi odizolować swoje emocje, ukryć je przed światem. Zawsze starłam się słuchać jego rad. Nie ukrywam, że niezwykle intelignenty z niego człowiek, chociaż jego żądza zemsty na Itachim często przysłania mu wszystko inne. Czasami zastanawiam się, co by zrobił, gdyby na dwóch szalach wagi stały nasze życia. Moje i Itachiego. Wierzę bezgranicznie, że wybrałby mnie, jednakże istnieje też malutka cząstka, która każe mi mysleć, że postąpiłby całkiem inaczej.</span><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Wiem, że jestem jego najlepszą przyjaciółką. Czasami zdarza mu się powiedzieć coś miłego. Zawsze wspiera mnie w potrzebie. No właśnie. Moje zadanie jest o wiele trudniejsze.</span><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Sasuke chowa wszystko wewnątrz siebie i kiedyś to go zniszczy. W końcu warstwa problemów skumuluje się i pękną jak mydlana bańka. Panicznie obawiam się tego momentu i staram się o nim nie myśleć, chociaż coś mi mówi, że niedługo on nastąpi.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- O czym mówisz?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- To byłoby zbyt łatwe, nie uważasz? Twoja mama była posiadaczką sharingana, wiele razy słyszałem, że była wybitną kunoichi i nie mogę uwierzyć w to, że dała się tak po prostu zabić, bez obrony.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Być może nie spodziewała się takiej rekcji ze strony Kakashiego?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Nie rozumiesz. To... co innego. Sharingan aktywuje się sam w razie zagrożenia. To jest taki odruch bezwarunkowy, a skoro twoja matka wiedziała kilka sekund wcześniej, że Kakashi ją zaatakuje, dlaczego się nie obroniła?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Nie wiem Sasuke. Uważasz, że mój ojciec kłamie?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Niczego takiego nie powiedziałem. - westchnął głośno, a moje włosy delikatnie uniosły się pod wpływem gwałtownego napływu powietrza - Po prostu uważam, że ta sytuacja jest dosyć... dziwna. Poza tym nie wiem, czy to miejsce jest bezpieczne..</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Sugerujesz, że mój ojciec nas skrzywdzi?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Naomi, nie bądź tak łatwowierna. Znasz go zaledwie kilka godzin. Nie wiesz do czego jest zdolny. Musimy się stąd wydostać i wrócić do wioski.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Chcesz się narażać na gniew Tsunade i wylądować w szpitalu z połamanymi żebrami? - na wspomnienie o sannince zrobiło mi się ciężej na sercu. Brakowało mi jej.Tak bardzo mi jej brakowało...</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Cóż... zawsze mogę zrzucić winę na ciebie.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Dobrze mieć w tobie oparcie Sasuke. - powiedziałam z zażenowaną miną, spoglądając na niego. Po raz kolejny straciłam kontakt z rzeczywistością za sprawą jego czarnych tęczówek. Otrząsnęłam się chwilę później i wyswobodziłam z uścisku chłopaka.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Co robimy? Wracamy?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Uważam, że to najkorzystniejsze rozwiązanie. - odpowiedział z poważną miną.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Wiesz, z jednej strony nie widzę sensu dla jakiego mój ojciec miałby mnie okłamywać.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- A widzisz jakiś sens, przez który miałby ci pomóc?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Jestem jego córką, to chyba oczywiste. - powiedziałam z wyraźną pewnością siebie w głosie.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- To niekoniecznie musi być prawdą.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Co? O czym ty mówisz, Sasukee. Jest tylko faktów, które się na to składają. Akta w archiwum, wypowiedź Tsunade, Sharingan...</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Po prostu czuję, że coś tu jest nie tak.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Już sama nie wiedziałam co mam robić. Wszystko wskazywało na to, że Naofumi jest moim ojcem. O, proszę bardzo, jeszcze imiona mamy podobne. To ma być przypadek?</span><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Miałam zaufać intuicji Sasuke, która może okazać się błędna?</span><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Nie wiem co robić.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">~*~</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- </span><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">I jak z dziewczyną? - zapytała tajemnicza postać, która właśnie weszła do ciemnego gabinetu.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Nie musisz się o nic martwić, Raito. Wszystko jest na dobrej drodze. - powiedział Naofumi, szukając czegoś w szufladzie.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Nie mów, że kupiła tą bajeczkę o śmierci Inati.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Oczywiście, że tak. Jest naiwna. Teraz wystarczy, że zdobędę jej zaufanie i będę mógł ją wykorzystać jako broń w walce z Konohą.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Raito zaśmiał się perliście, opierając się rękoma o blat biurka.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Muszę ci podziękować, Raito. Bez twojej pomocy nie udałoby mi się jej podejść. Bardzo dobrze, że podrzuciłeś te fałszywe akta do archiwum.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Do usług. Lecz nie zapominaj o tym, że wręcz idealnie podszyłeś się pod piąta Hokage. Nie zauważyła nawet najmniejszej różnicy. Należą się brawa. - powiedział mężczyzna, lekko się kłaniając. - Czego ty właściwie szukasz w tej szafce?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">W tym momencie Naofumi wyciągnął z biurka teczkę, otworzył na pierwszej stronie i rzucił towarzyszowi. Były to akta kunoichi, a dokładniej Inati Hatake.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Po co ci akta Inati?</span><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Jak pamiętasz, przez wiele lat próbowałem zdobyć jej zaufanie i przeciągnąć ją na naszą stronę, ale ona nie była wcale taka głupia, jak mi się na początku wydawało. Jednakże przez ten czas udało mi się dowiedzieć o niej bardzo interesującej rzeczy.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- A mianowicie? - zapytał już lekko poddenerwowany Raito.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Jej klan posiada wyjątkowe kekkei genkai, które może kopiować kekkei genkai innych klanów. Nikt nie wie o tej imponującej zdolności. Trzyma się to w ścisłej tajemnicy. Naomi rozwinęła tylko zdolnść sharingana, bo z nim miała styczność od najmłodszych lat. Wyobrażasz sobie, że ona może skopiować każde kekkei genkai? Może staćsię wręcz niezniszczalna. Zadbamy o to, żeby tak się stało, a wtedy w końcu zemszczę się na tej przeklętej wiosce.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">~*~</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Heeej.</span><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">W sumie nie wiem co tutaj napisać.</span><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Ferie miałam w styczniu, to już dawno o nich zapomniałam, ale zazdroszczę tym, co teraz je mają. Pogoda powalająca <3 U mnie był mróz, lód i temperatura -21 odczuwalna ;)</span><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Nie wiem czy dalej ciągnąć to opowiadanie. Mało osób je czyta. ;/</span><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">To do następnego... może.</span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05253720993367642339noreply@blogger.com1