So it's gonna be forever
Or it's gonna go down in flames
You can tell me when it's over
If the high was worth the pain
Taylor Swift - Blank Space
~*~
- Odejdź ze mną. - przez chwilę myślałam,
że żartuje, lecz jego czarne oczy wydawały się być niezwykle poważne. Odeszłam
od niego na kilka kroków i potrząsnęłam energicznie głową. On chyba sobie
żartuje. Mam zostawić to wszystko i wyruszyć z nim w daleki świat? Bez żadnych
perspektyw i celów? Cóż. Na pewno nie moich celów.
- Nie mogę tego zrobić, Sasuke. -
odparłam poważnie, spoglądając w jego oczy. - Oni mnie potrzebują. Tsunade,
tata.. Nie mogę po raz kolejny im tego zrobić, ale - zawahałam się - ty
przecież możesz tutaj zostać..
Dostrzegłam jego delikatny, ironiczny
uśmieszek, po czym odwrócił się ode mnie i ruszył w kierunku okna.
- Nie wszystko jest takie łatwe.
- Co nie jest łatwe? Wmówiłeś sobie jakąś
głupotę, którą narzucił ci Itachi! Wcale nie jesteś niebezpieczny. Wiem, że
nigdy nie zrobiłbyś mi krzywdy!
- Skąd masz taką
pewność?
Zawahałam się.
Wcześniej wydawało się to dla mnie
oczywiste, ale teraz zaczęłam mieć wątpliwości.
Moje drugie ja zaczęło przytaczać
wcześniejsze myśli o wyborze Sasuke, które nie dawało mi spać przez niedalekie
tygodnie.
Gdybym miała umrzeć wraz z Itachim -
zgodziłby się na to? Własnoręcznie wbiłby mi nóż w serce i patrzył, jak
umieram?
W głębi siebie doskonale wiedziałam, że
to niemożliwe, ale jego słowa wprowadziły nieład. Może ja faktycznie go nie
znam? Co, jeżeli zawsze tylko grał i ukrywał prawdziwego siebie pod maską
pozorów?
- Skoro nie jesteś tego pewien, po prostu
odejdź.
Spojrzał na mnie zaskoczony, jakby nie
mógł uwierzyć, że te słowa faktycznie niosły moje usta. Czarne oczy świdrowały
mnie na wylot, ale moje spojrzenie ciągle było nieugięte. Spojrzał na mnie
ostatni raz, po czym odszedł. Po raz kolejny mnie skrzywdził, a ja nie
zamierzałam już za nim biec. Muszę wreszcie pomyśleć o sobie.
Nawet jeżeli jesteśmy dla siebie
stworzeni, nie zamierzam ciągle przez niego cierpieć.
~*~
Kilka dni później...
- Wasza drużyna uda się na wschodnie
granice Ziemi Ognia. Odnotowano tam wzmożone ataki ze strony Akatsuki, które
trzeba wyjaśnić i ograniczyć do minimum.
- Hai! - odrzekliśmy wszyscy i już
mieliśmy opuszczać pomieszczenie, lecz zatrzymała nas uniesiona ręka piątej.
- To nie wszystko. Przydzielę do waszej
drużyny nowego członka. - ktoś ma zastąpić Sasuke? Średnio to widzę. - Teroshi
pochodzi z wioski mgły, lecz ze względu na panujące tam problemy polityczne
musiał zamieszkać w Konohagakure. Naomi, przydzieliłam mu mieszkanie
naprzeciwko waszego. Zabierzecie go ze sobą?
- Oczywiście, Tsunade-sama. - pokłoniłam
się delikatnie, po czym wraz z nowym znajomym i moim ojcem opuściłam gabinet
Kage.
- Ja muszę jeszcze załatwić coś na
mieście. Dacie sobie sami radę. - rzucił szybko mój ojciec, zostawiając nas
samych. Taa. Przyjemnie się zrobiło.
Większość drogi minęliśmy w ciszy. Nie
mieliśmy najwidoczniej wspólnych tematów do rozmów. Poza tym, starałam się
zachować ku niemu delikatny dystans.
- Nie lubisz mnie, co? - usłyszałam po
raz pierwszy jego głos, na co moje ciało przebiegł dreszcz. - Zająłem miejsce
kogoś ważnego?
-Nie. Po prostu cię nie znam. Nie oczekuj,
że od razu opowiem ci połowę swojego życia i rzucę się na szyję.
Chłopak myślał chwilę, przygryzając przy
tym swoją dolną wargę. W końcu odetchnął głośno i podrapał się po głowie z
uśmieszkiem wymalowanym na twarzy - to może opowiesz mi coś o sobie?
Nazywam się Naomi Hatake. Mój ojciec to przywódca siódmej grupy. Mama nie żyje od kilkunastu lat.Piąta jest moją najlepszą przyjaciółką. - odparłam szybko i lakonicznie.
- Przynajmniej znasz oboje swoich
rodziców. - mruknął cicho pod nosem, nie chcąc zapewne zwracać na siebie uwagi
- Jestem Teroshi, syn piątej Mizukage. Matka nigdy nie opowiadała mi o ojcu.
Mówiła, że jedyne, co mnie z nim łączy, to ten sam dzień i miesiąc narodzin.
Często też powtarzała mi, że był złym człowiekiem. Mam jeszcze młodszą siostrę,
Arię, która też wychowuje się bez ojca. Muszę przyznać, że moja matka nie ma
szczęścia w miłości.
- To smutne. Spotkałam ją w wiosce
podczas któregoś egzaminu na chunina. Bardzo miła i sympatyczna kobieta, która
zaraża wszystkich swoją radością.
- Często mówi, że to dzięki nam taka
jest, ale wiem, że chciałaby w końcu znaleźć kogoś na stałe, kto się nią
zaopiekuje i przy okazji będzie dla Arii ojcem. Ja już jestem prawie dorosły i
nie potrzebuje nikogo takiego. Przywykłem do tego.
- Nie mów tak. - przerwałam mu szybko. -
Doskonale wiem, jak to jest wychowywać się w niepełnej rodzinie. To .. boli i
odbija się na późniejszym życiu. Wiele razy wyobrażałam sobie co by było, gdyby
moja mama żyła i była teraz z nami. Może wtedy moje stosunki z Kakashim byłyby
lepsze? cieplejsze? Cóż, ale mogę teraz jedynie gdybać. Ojciec często mówi mi,
że to przeszłość i powinnam zostawić ją za sobą, ale wiem, że też ciągle o niej
myśli.
Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się w
pobliżu naszej kamienicy. Pożegnaliśmy się uściśnięciem ręki i delikatnym
uśmiechem, by zobaczyć się dopiero jutrzejszego poranka.
Myślałam, że będzie kimś nieznośnym a
okazał się bardzo interesujący.
To jednak prawda by nie oceniać książki
po okładce.
~*~
Wstałam wraz ze wschodem słońca. Mój
ojciec jeszcze spał, ale nie zamierzałam go budzić. Przed nim jeszcze
kilkanaście minut spokojnego snu.
Zrobiłam sobie kubek ciemnej kawy, a
ciężką głowę oparłam na dłoniach. Niepotrzebnie wczoraj tyle myślałam do
późnych godzin.
- Ciężka noc?
- Trochę. - mruknęłam cicho pod nosem, a
czułam się jak na pożądnym kacu. - Długo zamierzamy iść?
- Maksymalnie trzy dni. O ile jeszcze uda
nam się ich złapać.
- Akatsuki znani są z tego, że nigdy nie
odpuszczają.
Kakashi wstał od stołu, po czym spojrzał
w okno.
- Miałem ci nie mówić. Tsunade mnie o to
prosiła, ale sądzę, że chciałabyś to wiedzieć. - Odstawiłam naczynie i
spojrzałam na niego wyczekująco. Co znowu się stało? - Itachi Uchiha nie żyje.
Przez moje ciało przebiegł dziwny dreszcz
a szczęka opadła do samej podłogi. To .. niemożliwe. Jak to Itachi nie żyje?
Kto? Gdzie?
- Sasuke zabił go dzień przed atakiem na
wioskę. Z tego co wiem, teraz dołączył do Akatsuki. Boję się, że to jego możemy
tam spotkać.
~~
Szczęśliwego Nowego Roku :*