czwartek, 20 lutego 2014

Rozdział XIV "Skrywane uczucia wreszcie ujrzały światło dzienne"

W tym samym czasie, wioska Ukryta w Liściach.

- Shizune! Mam nadzieję, że przez moją nieobecność nie działo się zbyt wiele. - odrzekła piąta, spoglądając przez okno na przechadzające się po ulicach tłumy ludzi.
- No, nie, Tsunade - sama. Jest tylko jeden problem...
- Zaraz, Shizune. - przerwała jej Hokage - Daj mi się nacieszyć widokiem mojej przepięknej wioski!
- Tsunade-sama. To poważny problem.
Piąta od razu spoważniała i spojrzała wyczekująco na swoją przyjaciółkę.
- Chodzi o Naomi. Uciekła z wioski razem z Uchihą.
Źrenice Tsunade gwałtownie się rozszerzyły, a oddech widocznie przyśpieszył. Teraz żałowała tego, że musiała opuścić wioskę i zostawić Naomi samą, ale przecież rozmawiały ze sobą w szpitalu i wszystko było w najlepszym porządku!
- O czym ty mówisz, Shizune?!
- Kakashi tutaj był. Twierdził, że wszystko między nim a Naomi było w porządku, a nawet lepiej niż zazwyczaj. Któregoś wieczoru po prostu wpadła do domu, zabrała swoje rzeczy i wyszła. Kakashi był pewny, że jest u Sasuke, ale gdy poszedł do niego, zastał tylko puste mieszkanie.
- To niewiarygodnie! Co ona sobie znowu ubzdurała?!
- To nie wszystko, Tsunade-sama. Strażnicy znalezi w archiwum naruszoną teczkę Naofumiego Uchihy z czymś, co nas zdziwiło.
Shizune podała piątej dodatkową zawartość. Kiedy kobieta przeczytała ją, zrobiło jej się słabo i musiała złapać się najbliższego mebla.
- Oni musieli włamać się do archiwum i to znaleźć. Tylko, co to jest? Skąd to wzięło się w archiwum?! Przecież to zwykłe fałszerstwo! Nafoumi nie jest ojcem Naomi, tylko Kakashi!
- Podejrzewam, że do potwierdzenia swoich przypuszczeń nakłonił ją fakt posiadania sharingana. - stwierdziła trafnie Shizune.
- To przecież niedorzeczne, ale z drugiej strony możesz mieć racje. Rzeczywiście mogło tak być. Sharingan to kekkei genkai klanu Uchiha. Ani Kakashi, ani Inati nie pochodzą z tego klanu. Naomi musiała rozumować właśnie w ten sposób.
- Ale dobrała to wszystko całkiem sensownie.
- Jestem pewna, że Raito i Naofumi maczali w tym palce. Muszą wiedzieć o kekkei genkai klanu Matsmuara! Musimy jak najszybciej sprowadzić ją z powrotem do wioski, zanim będzie za późno i pozabija nas wszystkich bez mrugnięcia okiem.
- O czym ty mówisz, Tsunade-sama? - szepnęła przerażona Shizune.
- Naofumi lubi bawić się ludzkim umysłem. Na pewno zrobił jej jakieś pranie mózgu.. Inati musiała powiedzieć mu o swojej zdolności, a przecież tyle razy mówiłam jej, żeby tego nie robiła! Wiedziałam, że żaden z niego przyjaciel! Chciał ją po prostu wykorzystać tak jak teraz Naomi.
 Oczy Tsunade skierowały się na górę, gdzie widniały podobizny poprzednich Hokage. Jej spojrzenia zatrzymało się na Minato.
"Gdybyś tu był, nigdy byś na to nie pozwolił."
- Co robimy, Tsunade-sama?
- Wysłać anbu na poszukiwania. Mają ją przyprowadzić choćby nawet siłą.

~*~
Kryjówka Naofumiego, pokój Sasuke.

Moja wymiana zdań z Sasuke na temat opuszczenia tego miejsca przerodziła się w dynamiczną i pełną żarliwości kłótnie. Dlaczego on musi być aż tak uparty!? Jestem pewna, że mój ojciec nie zamierza nas skrzywdzić, a wręcz przeciwnie. Chce nam pomóc.
- Uważam, że powinniśmy dać szanse mojemu ojcu. - powiedziałam z zapewne widoczną zawziętością w oczach.
- Naomi, obudź się. Nie jesteśmy tu bezpieczni. Ty nie jesteś tu bezpieczna.
- Odkąd tak się o mnie martwisz? Jestem dużą dziewczynką, zapomniałeś?!
- Martwię się o ciebie, bo jesteś jedyną osobą, która trzyma mnie przy moim nędznym życiu. - szepnął tak cicho, że ledwo go usłyszałam. Jego słowa wywołały przyjemny dreszcz na moim ciele, a mój mózg nie potrafił zaakceptować wypowiedzianych przez niego słów. Sasuke naprawdę to powiedział. Czyżby wreszcie zaczął się zmieniać?
Miałam ochotę złapać go za koszulkę i przyciągnąć do siebie, ale coś mnie hamowało. Bałam się, że mnie odrzuci, że nasze relacje się popsują.
Naomi, kogo chcesz oszukać. Przecież ty kochasz tego bezczelnego i pewnego siebie gnojka. Tylko niekoniecznie on musi czuć to samo. I tego najbardziej się obawiałam.
Wyciągnęłam delikatnie rękę w jego kierunku, ale postanowiłam ją opuścić. Uznałam, że tak będzie lepiej. Taa, co ja gadam. Wcale nie chciałam jej opuszczać, ale mój mózg uważał to rozwiązanie za o wiele lepsze.
Moja ręka nie zdążyła jeszcze spać, kiedy Uchiha złapał mnie za nadgarstek. Popatrzyłam na niego i spostrzegłam, że jest intensywnie we mnie wpatrzony.
Uścisk na moim nadgarstku zelżał, ale nie puścił mnie. Jego palce przesunęły się na wewnętrzną część mojej dłoni. Dopiero teraz zauważyłam, jak one się od siebie różnią, tworząc kontrast niczym biel z czernią.
Wtedy nastąpiło coś, czego w życiu bym się po nim nie spodziewała, chociaż widziałam to już wielokrotnie w moich najskrytszych marzeniach. Nasze dłonie połączyły się. Znowu poczułam to dziwne coś w moim żołądku a dodatkowo przeszły mnie przyjemne dreszcze.
Przeniosłam wzrok na twarz Uchihy. Widać było, że coś w sobie dusił. O czymś intensywnie myślał.
Och, nie mogłam już dłużej tego znieść! Podeszłam bliżej niego i złączyłam nasze usta w nieśmiałym pocałunku. Sasuke nie był ani trochę zaskoczony. Czyli najwidoczniej myślał o tym samym co ja. Nasze dłonie opadł wzdłuż ciał, a Sasuke wolną ręką złapał mnie za kark i przyciągnął bliżej siebie.
Nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Bałam się, że zaraz pryśnie jak bańka mydlana a ja obudzę się z tego niesamowitego snu.
Nie wiem ile czasu spędziliśmy w tej pozycji, ale jako pierwszy oderwał się Sasuke. Uśmiechnął się delikatnie i dopiero wtedy zauważyłam jego intensywnie pogryzione wargi. Nie wierzę, że to ja byłam tego sprawcą. Co hormony robią z człowiekiem.
Sasuke był... szczęśliwy. Po raz pierwszy widziałam go tak uśmiechniętego. To było moje największe marzenie. Sprawić, bym była osobą, która wywoła uśmiech na jego twarzy, która będzie sprawiać, że będzie szczęśliwy w każdej sekundzie swojego życia.
Patrzeliśmy w swoje oczy, a nasze dłonie ciągle były ze sobą splecione. Oddychaliśmy ciężko, jakbyśmy przebiegli co najmniej kilkadziesiąt kilometrów.
Wzięłam wolną dłoń i podniosłam w kierunku jego twarzy, przejeżdżając delikatnie po jego wargach.
- Przepraszam... - wyszeptałam, nie spuszczając oczu z jego smolistych tęczówek.
- Cóż.. - powiedział Sasuke, a na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek. - Nie widziałaś jeszcze swoich w lusterku.

~~~~
Ta dam <3 Bonus taki za długą nieobecność i krótki rozdział XIII. Chcę z całego serca podziękować Nari! <3 Nawet nie wiesz jak bardzo zmobilizował mnie twój komentarz :)
Noo i nasi bohaterowie w końcu zrobili krok w swoją stronę :D
Do następnego. <3 

wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział XIII "Komplikacje"

Hej! Taka prośba od autorki, jeżeli czytasz to zostaw pod tym postem komentarz! :) Chcę sprawdzić, ile osób czyta to opowiadanie .Z góry bardzo dziękuję. <3


- To wszystko jest podejrzane, Naomi. - stwierdził Sasuke, ciągle trzymając mnie w swoich ramionach. Byłam zażenowana zaistniałą kilkadziesiąt minut wcześniej sytuacją. Sasuke zawsze powtarzał, że shinobi musi odizolować swoje emocje, ukryć je przed światem. Zawsze starłam się słuchać jego rad. Nie ukrywam, że niezwykle intelignenty z niego człowiek, chociaż jego żądza zemsty na Itachim często przysłania mu wszystko inne. Czasami zastanawiam się, co by zrobił, gdyby na dwóch szalach wagi stały nasze życia. Moje i Itachiego. Wierzę bezgranicznie, że wybrałby mnie, jednakże istnieje też malutka cząstka, która każe mi mysleć, że postąpiłby całkiem inaczej.Wiem, że jestem jego najlepszą przyjaciółką. Czasami zdarza mu się powiedzieć coś miłego. Zawsze wspiera mnie w potrzebie. No właśnie. Moje zadanie jest o wiele trudniejsze.Sasuke chowa wszystko wewnątrz siebie i kiedyś to go zniszczy. W końcu warstwa problemów skumuluje się i pękną jak mydlana bańka. Panicznie obawiam się tego momentu i staram się o nim nie myśleć, chociaż coś mi mówi, że niedługo on nastąpi.
- O czym mówisz?
- To byłoby zbyt łatwe, nie uważasz? Twoja mama była posiadaczką sharingana, wiele razy słyszałem, że była wybitną kunoichi i nie mogę uwierzyć w to, że dała się tak po prostu zabić, bez obrony.
- Być może nie spodziewała się takiej rekcji ze strony Kakashiego?
- Nie rozumiesz. To... co innego. Sharingan aktywuje się sam w razie zagrożenia. To jest taki odruch bezwarunkowy, a skoro twoja matka wiedziała kilka sekund wcześniej, że Kakashi ją zaatakuje, dlaczego się nie obroniła?
- Nie wiem Sasuke. Uważasz, że mój ojciec kłamie?
- Niczego takiego nie powiedziałem. - westchnął głośno, a moje włosy delikatnie uniosły się pod wpływem gwałtownego napływu powietrza - Po prostu uważam, że ta sytuacja jest dosyć... dziwna. Poza tym nie wiem, czy to miejsce jest bezpieczne..
- Sugerujesz, że mój ojciec nas skrzywdzi?
- Naomi, nie bądź tak łatwowierna. Znasz go zaledwie kilka godzin. Nie wiesz do czego jest zdolny. Musimy się stąd wydostać i wrócić do wioski.
- Chcesz się narażać na gniew Tsunade i wylądować w szpitalu z połamanymi żebrami? - na wspomnienie o sannince zrobiło mi się ciężej na sercu. Brakowało mi jej.Tak bardzo mi jej brakowało...
- Cóż... zawsze mogę zrzucić winę na ciebie.
- Dobrze mieć w tobie oparcie Sasuke. - powiedziałam z zażenowaną miną, spoglądając na niego. Po raz kolejny straciłam kontakt z rzeczywistością za sprawą jego czarnych tęczówek. Otrząsnęłam się chwilę później i wyswobodziłam z uścisku chłopaka.
- Co robimy? Wracamy?
- Uważam, że to najkorzystniejsze rozwiązanie. - odpowiedział z poważną miną.
- Wiesz, z jednej strony nie widzę sensu dla jakiego mój ojciec miałby mnie okłamywać.
- A widzisz jakiś sens, przez który miałby ci pomóc?
- Jestem jego córką, to chyba oczywiste. - powiedziałam z wyraźną pewnością siebie w głosie.
- To niekoniecznie musi być prawdą.
- Co? O czym ty mówisz, Sasukee. Jest tylko faktów, które się na to składają. Akta w archiwum, wypowiedź Tsunade, Sharingan...
- Po prostu czuję, że coś tu jest nie tak.
Już sama nie wiedziałam co mam robić. Wszystko wskazywało na to, że Naofumi jest moim ojcem. O, proszę bardzo, jeszcze imiona mamy podobne. To ma być przypadek?Miałam zaufać intuicji Sasuke, która może okazać się błędna?Nie wiem co robić.

~*~
I jak z dziewczyną? - zapytała tajemnicza postać, która właśnie weszła do ciemnego gabinetu.
- Nie musisz się o nic martwić, Raito. Wszystko jest na dobrej drodze. - powiedział Naofumi, szukając czegoś w szufladzie.
- Nie mów, że kupiła tą bajeczkę o śmierci Inati.
- Oczywiście, że tak. Jest naiwna. Teraz wystarczy, że zdobędę jej zaufanie i będę mógł ją wykorzystać jako broń w walce z Konohą.
Raito zaśmiał się perliście, opierając się rękoma o blat biurka.
- Muszę ci podziękować, Raito. Bez twojej pomocy nie udałoby mi się jej podejść. Bardzo dobrze, że podrzuciłeś te fałszywe akta do archiwum.
- Do usług. Lecz nie zapominaj o tym, że wręcz idealnie podszyłeś się pod piąta Hokage. Nie zauważyła nawet najmniejszej różnicy. Należą się brawa. - powiedział mężczyzna, lekko się kłaniając. - Czego ty właściwie szukasz w tej szafce?
W tym momencie Naofumi wyciągnął z biurka teczkę, otworzył na pierwszej stronie i rzucił towarzyszowi. Były to akta kunoichi, a dokładniej Inati Hatake.
- Po co ci akta Inati?- Jak pamiętasz, przez wiele lat próbowałem zdobyć jej zaufanie i przeciągnąć ją na naszą stronę, ale ona nie była wcale taka głupia, jak mi się na początku wydawało. Jednakże przez ten czas udało mi się dowiedzieć o niej bardzo interesującej rzeczy.
- A mianowicie? - zapytał już lekko poddenerwowany Raito.
- Jej klan posiada wyjątkowe kekkei genkai, które może kopiować kekkei genkai innych klanów. Nikt nie wie o tej imponującej zdolności. Trzyma się to w ścisłej tajemnicy. Naomi rozwinęła tylko zdolnść sharingana, bo z nim miała styczność od najmłodszych lat. Wyobrażasz sobie, że ona może skopiować każde kekkei genkai? Może staćsię wręcz niezniszczalna. Zadbamy o to, żeby tak się stało, a wtedy w końcu zemszczę się na tej przeklętej wiosce.

~*~

Heeej.W sumie nie wiem co tutaj napisać.Ferie miałam w styczniu, to już dawno o nich zapomniałam, ale zazdroszczę tym, co teraz je mają. Pogoda powalająca <3 U mnie był mróz, lód i temperatura -21 odczuwalna ;)Nie wiem czy dalej ciągnąć to opowiadanie. Mało osób je czyta. ;/To do następnego... może.