czwartek, 27 listopada 2014

Rozdział XXIII cz.2

"Zamykam oczy, czuję, jak w twoich dłoniach tonie moja twarz
Przysięgasz miłość aż po śmierć, słyszę wspólne bicie naszych serc
I chociaż walczysz z całych sił o coś więcej niż parę chwil
Po cichu ciągle wierzę, że nadejdzie taki dzień, gdy wrócisz, by stąd zabrać mnie
I powiesz mi: "Wciąż kocham cię
Wciąż kocham cię"

Anna Iwanek, Pati Sokół - Miasto feat. Piotr Cugowski

~*~


- To tylko ja.
Na ten dźwięk przez moje ciało przebiegł nieprzyjemny dreszcz a mięśnie napięły się, jakbym zaraz chciała rzucić się do ucieczki.
To zbyt niemożliwe, żeby mogło być prawdziwe.
Nie mogę powiedzieć, że cieszę się z jego niespodziewanej wizyty, ale z drugiej strony, chociaż moje serce czuje się trochę lepiej. Nie można się z kogoś wyleczyć od tak, w kilka dni. Czasami poświęcamy na to długie miesiące, czy nawet lata, żeby w końcu zrozumieć, że nie potrafimy żyć bez tej jednej, konkretnej osoby.
Taką osobą był dla mnie właśnie Sasuke.
Pomimo tego, jak bardzo mnie zranił, jak niewiarygodnie przez niego cierpiałam i zawalałam wiele nocy - cieszę się, że tu jest i nic mu się nie stało.
To jest chyba ten rodzaj miłości, która nigdy nie odpuszcza. Jest w niej ponoć ogromna wada, a mianowicie - idealizacja ukochanej osoby. Chociaż ... czy ja wiem?
To, że większość ludzi uważa Sasuke za przestępcę i bezdusznego potwora, wcale nie oznacza, że naprawdę nim jest. Nienawidzę, kiedy ludzi określa się pokoleniowo, wkłada wszystkich do jednego pudełka, nie dając nawet najmniejszej możliwości zrozumienia.
Sasuke miał trudne dzieciństwo, co ukształtowało jego późniejsze światopoglądy i zachowania w taki a nie inny sposób. Jestem jedną z nielicznych osób, które śmiało mogą powiedzieć, że go znają.
Faktycznie, nie jest on osobą, która wylewnie ukazuje swoje uczucia, ale to się kiedyś zmieni. Nie wiem kiedy. Może dzisiaj, może za rok, ale jestem pewna, że taki moment nastąpi. Uwolni swoje skrywane uczucia, bo w końcu pęknie i już nie da rady ich dużej ukrywać.
Kiedyś bardzo podziwiałam jego zdystansowanie i skrytość. Też chciałam móc tak panować nad swoimi emocjami i zachowaniem, ale w większości przypadków przegrywałam.
Później jednak uznałam to za swoją zaletę. Nie powinniśmy wstydzić się swoich łez, bo są one wspaniałym lekarstwem na chorą duszę i pomagają zaakceptować rzeczy, które usilnie się wypieramy.
Ten mężczyzna to największa zagadka mojego życia.
Ciekawe, kiedy ostatecznie uda mi się ją rozwiązać.

~*~

Kiedy tylko dowiedziałem się o ataku, musiałem tutaj przybyć.
Doszły do mnie informacje, że wielu ninja zostało ciężko rannych, a ja chciałem być pewien, że z nią jest wszystko w porządku, że jest cała i zdrowa.
Obiecałem, że nigdy, nikt jej nie skrzywdzi i wiedziałem, że po raz kolejny zawiodłem, kiedy tylko ujrzałem jej delikatne ciało za szybą szpitalnej sali.
Była nieprzytomna, więc spokojnie mogłem wejść do pomieszczenia, nie będąc przez nikogo zauważonym.
Chciałem tylko ją zobaczyć i upewnić się, że wszystko z nią dobrze.
Jej twarz miała nieliczne, drobne zadrapania, ciemna grzywka przykrywała zamknięte powieki, a klatka piersiowa unosiła się w spokojnym rytmie.
Nawet w takim stanie ciągle była piękna.
Kiedy podszedłem bliżej, mogłem dostrzec jej zadbane dłonie, ułożone na śnieżnobiałej pościeli, z kontrastującymi zadrapaniami.
Uśmiechnąłem się pod nosem, kiedy uświadomiłem sobie, że te małe rączki zabiły wielu niebezpiecznych ninja, a z drugiej strony, kruche i delikatne, wielokrotnie towarzyszyły moim w niewidocznych dla oczu innych spotkaniach.
Jej długie, czarne rzęsy, których nie musiała nawet upiększać, aby i tak rzucały się w oczy wszystkim mężczyznom, wyglądały zjawiskowo w idealnej kombinacji z ciemnymi oczami, którymi spoglądała na mnie każdego dnia pobytu w tej wiosce.
Brakowało teraz tylko uśmiechu, którym potrafiła zarażać wszystkich dookoła siebie i dodawać mi siły do dalszego życia.
Zmieniła mnie.
Ta niepozorna istotka narobiła potężnego zamieszania, wpakowała się w moje życie bez żadnego pozwolenia i stała się w nim najważniejszą osobą.
Właśnie dlatego musiałem od niej odejść.
Zranię ją.
Prędzej czy później zrobię coś, czego będę żałował do końca życia, co sprawi, że nigdy więcej nie będę mógł spojrzeć sobie w twarz. Ona zasługuje na kogoś, kto należycie pokaże jej, że mu na niej zależy, stworzy z nią normalną rodzinę - bez psychicznego brata i oszczerstw ze strony całej wioski.
Poza tym, ja nie potrafię kochać.
Umiem tylko nienawidzić.
Kiedy jej dłoń poruszyła się, a rzęsy delikatnie zatrzęsły, wiedziałem, że zaczyna się budzić.
Skupiłem czakrę w stopach i ukryłem się nad oknem, a słońce odbijające się w szybie trochę przeszkadzało mi w obserwacji kunoichi.
Kiedy obejrzałem się do tyłu, dostrzegłem Kakashiego, Naruto i Sakurę.
Zauważą mnie.
Dlaczego właśnie teraz i w tym miejscu? Standardowy przykład ironii losu.
Wszedłem cicho do środka i przytwierdziłem stopy do sufitu.
Bałem się, że mnie zauważy albo wyczuje moją czakrę, ale jej koncentracja była bardzo rozproszona.
Podniosła się z łóżka i chciała wyjść z pomieszczenia.
Kiedy to zrobi, nie uda mi się już stąd wyjść.
Złapałem ją za ramię, zakryłem usta dłonią i przyciągnąłem bliżej siebie.
Poczułem znajomy zapach wanilii a nieułożone włosy zaczęły wbijać mi się w skórę.
- To tylko ja. - nie chciałem, żeby zaczęła krzyczeć. Wtedy na pewno wylądowałbym w konoszańskim więzieniu i musiałbym bardzo długo myśleć nad sposobem ucieczki.
Jej ciało napięło się i poczułem, jak roznosi się po nim nieprzyjemny dreszcz.
Puściłem ją, a ona odeszła na kilka metrów i obdarzyła mnie swoim zdziwionym, zamglonym spojrzeniem.
Chciała coś powiedzieć, ale zamknęła usta i tylko wpatrywała się we mnie, jakby zobaczyła ducha.

~*~

Miałam ochotę go złapać, przyciągnąć do siebie i zatopić w jego ramionach, ale dobrze wiem, że mi na to nie pozwoli.
Ten egoistyczny idiota coś sobie wmówił i teraz za żadne skarby nie pozwoli mi wpłynąć na jego zdanie.
Skoro chciał, żebym była sama, dlaczego tutaj przyszedł? To przecież świadczy o tym, że mu na mnie zależy, a kilka tygodni temu wyraził się dosyć dosadnie na temat naszej skomplikowanej relacji.
- Będziemy tak stać i się na siebie patrzeć? - nie mogłam znieść tej krępującej ciszy. Mój mózg zaczynał mieć głupie pomysły, a musiałam trzymać do niego dystans.
Jego obojętne spojrzenie chciało dostać się do mojej duszy i indywidualnie wywnioskować wszelkie uczucia.
Zawsze tak robił.
Byłam przy nim niczym otwarta księga - za każdym razem wiedział, co zrobię i co czuję. Był w tym cholernie dobry i czasami zaczynało mnie to irytować. Ja wielokrotnie musiałam główkować nad jego dziwnymi zachowaniami, gdy ten od razu trafiał w sedno.
Także nie dziś panie Uchiha. Dzisiaj sobie nie poradzisz!
- Chciałem sprawdzić, czy wszystko z tobą dobrze.
Pomimo tego, że znałam odpowiedź, zrobiło mi się cieplej na sercu, kiedy usłyszałam te słowa. Może nie do końca w nie wierzyłam? W sumie rozmawiam z najbardziej zmiennym człowiekiem na tym świecie.
- Z tego co pamiętam, zakończyliśmy nasz związek.
Byłam twarda, nie dam się złamać, nie ujawnię się, nie pokażę mu, jak bardzo mam ochotę go dotknąć.
- To nie oznacza, że mi na tobie nie zależy.
Co ... ?
Nie.
Znowu to zrobił. Po raz kolejny kompletnie mnie zdezorientował i sprawił, że sama zaczynałam się w tym wszystkim gubić.
"zależy mu na tobie" słyszałam głos wewnątrz siebie i próbowałam za wszelką cenę nie rozpłakać się ze szczęścia.
Przez moment myślałam, że przestało mu na mnie zależeć i to dlatego odszedł, ale teraz - po raz kolejny znokautował moją duszę.
Podbiegłam do niego, zawiesiłam ręce na szyi i przyciągnęłam do siebie, aż między nami nie było nawet milimetra wolnej przestrzeni.
Poczułam charakterystyczny zapach i dreszcze, które przebiegły przez jego ciało. Zawsze się pojawiały, kiedy robiłam coś spontanicznego, na co wcześniej nie był przygotowany.
Przez chwilę bałam się, że mnie odepchnie, ale nie zrobił tego, by po chwili pogłębić pocałunek.
Okłamał mnie.
Wcale nie chce mnie zostawiać.

~*~

Kiedy jej usta zetknęły się z moimi, zaznałem dziwnego uczucia wypełnienia.
Na samym początku chciałem ją odepchnąć, jednocześnie dając do zrozumienia, że już nic do niej nie czuję, ale zachowałem się jak zwykle egoistycznie - chciałem chociaż na chwilę poczuć się lepiej, do tego jej niewinnym kosztem.
Przyciskała swoje drobne ciało do mojego, jakby bała się, że zaraz zniknę albo rozpłynę się pomiędzy jej palcami.
Nie chciałem dawać jej nadziei, bo wiedziałem, że już jutro mnie tutaj nie będzie.
Po chwili delikatnie wyswobodziłem się z jej uścisku i odsunąłem na odległość wyciągniętych ramion. Od razu chciałem przejść do sedna, ale kiedy moje oczy zetknęły się z jej, nie mogłem wydusić z siebie ani jednego słowa. Jej lekko zaszklone spojrzenie wyrażało ogromne cierpienie i bezsilność. Wiedziała, do czego zmierzam, a za wszelką cenę chciała tego uniknąć.
Przez chwilę zacząłem się wahać.
Z jednej strony chciałem zostać, z tą intrygującą, piękną brunetką, ale z drugiej coś mówiło mi, że muszę odejść.
Toczyłem ze sobą wewnętrzną walkę pomiędzy dwoma odmiennymi wojskami, które za wszelką cenę chciały odnieść zwycięstwo. 
Pierwszy raz w życiu naprawdę nie wiem co zrobić. Wybrać szczęście swoje, czy ukochanej osoby?


~~~

Rozdział z dwudniowym wyprzedzeniem, no w sumie jednodniowym, ponieważ w weekend postaram się przeczytać Wasze opowiadania, do których już dawno nie zaglądałam, za co bardzo przepraszam. :c
Obiecuję, że to nadrobię. :)
Rozdział prezentuje głównie skomplikowaną relację pomiędzy Sasuke a Naomi, mniej więcej udało mi się wytłumaczyć pochopną decyzję Uchihy po walce z Itachim. Rozdział ma ponad 1000 słów, czy w miarę długi. (Taa, niektórzy mają ponad 5000, wiem, ale musicie jakoś mi wybaczyć:*)
Do następnego!

niedziela, 9 listopada 2014

Rozdział XXIII cz. 1

Give a little time to me or burn this out
We'll play hide and seek to turn this around

And all I want is the taste that your lips allow...


Ed Sheeran - Give me love

~*~


Już tyle dni minęło, a ona ciągle śpi.
Sakura twierdzi, że to normalne, ponieważ jej organizm był całkowicie wyczerpany, a teraz odpoczywa i na nowo zbiera siły.
Tsunade także jest w śpiączce, więc sama nie może należycie skontrolować stanu zdrowia mojej córki. Nie to, że nie ufam Sakurze, tylko po prostu czułbym się lepiej, gdyby trafiła w ręce piątej.
Spędzam przy jej łóżku kolejny dzień...
Te czarne włosy, rysy twarzy ... wygląda teraz zupełnie jak Inati.
Przez jej niewielkie zadrapania na twarzy, przypomina mi się moja pierwsza walka z tą niezwykłą kunoichi z Kumogakure. Pierwsza poważna bitwa, która mogła nas od siebie  na zawsze oddzielić, a wtedy pewnie nie dożyłbym dzisiejszego dnia, nie miałbym tak wybitnej córki i nigdy nie ożeniłbym się z Inati.
Po śmierci ojca zamknąłem się w sobie i nie utrzymywałem z nikim kontaktu. Było mi tak po prostu lepiej i łatwiej. Nie potrzebowałem klepania po plechach i padających w tamtych chwilach słów "będzie dobrze", bo doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że wcale nie będzie.
Inati poznałem w dość ... niecodzienny sposób.
Podróżowała z ojcem do Konohy na każde wielkie targi, jakie się tu odbywały. Pan Matsumara był kupcem i handlował bronią.
Kiedy on ostał przy straganach, Inati spędzała czas z Tsunade, z którą znała się od wielu lat.
Zakochała się we mnie już podczas pierwszego spotkania. Powiedziała mi dopiero po latach, kiedy byliśmy już małżeństwem.
- Jesteś zamkniętym w sobie gburem, wiesz?
Co? Przez chwilę miałem wrażenie, że się przesłyszałem. Co ona sobie myśli? Pojawia się nie wiadomo skąd i na siłę próbuje dostać się do mojego ściśle ukrytego świata! Nie chcę tutaj nikogo.
- Chyba nie tobie dane jest to oceniać, zważywszy na to, jak krótki czas się znamy.
Ta jedynie zaśmiała się i posłała mi promienny, szczery uśmiech. Nie zrozumiała?



- Nie muszę cię znać, Kakashi, żeby dowiedzieć się o tobie wielu rzeczy. Jesteś  zamknięty w sobie i odpychasz wszystkich, którzy starają się do ciebie zbliżyć. Nie zamierzam teraz ingerować w twoje prywatne życie, bo z doświadczenia wiem, że musiałeś przejść przez coś bardzo trudnego, co niekorzystnie wpłynęło na twoje zdrowie, ale ... czasami warto mieć kogoś, z kim można o wszystkim porozmawiać. - po tych słowach puściła mi oczko, zaśmiała się i odeszła.
Przez chwilę siedziałem tak, analizując jej każde słowo.
Może miała trochę racji?
To naprawdę wspaniała kobieta. Potrafiła być silna i twarda, ale i bardzo wrażliwa i krucha, a czułem się jeszcze lepiej, kiedy wiedziałem, że ta druga, jej nieznana innym strona, przeznaczona była tylko i wyłącznie dla mnie. Tylko ja widziałem, kiedy wzruszała się w różnych sytuacjach i tylko ja byłem przy niej, kiedy jej wojownicza maska obojętności na ból zaczynała pękać.
Spędziłem z nią, niestety, tylko kilka lat mojego życia, a zmieniła ona w nim tak wiele. Była promykiem na mojej ciemnej drodze. Dała mi wszystko, o czym marzyłem.
- Cały czas obarczasz siebie winą za wszystko. Przestań być męczennikiem, Kakashi. Rusz w końcu do przodu.
- Nie wiem czy to dobre miejsce na taką rozmowę.
- Nie wiem czy będziemy mieli jakiś inny termin.
Unik i uderzenie. Raikiri i shuriken.
- Obiecaj mi, że po tym wszystkim wreszcie będziemy szczęśliwi.
Byłem spanikowany. Nie wiedziałem, czy dożyjemy jutra, a tak bardzo chciałbym z nią spędzić resztę życia.
Odskoczyliśmy do tyły i ukryliśmy się za najbliższym drzewem.
Nie pozwolę by stała jej się krzywda.
- Obiecuję. - powiedziawszy to, pocałowałem ją delikatnie w czoło - obiecuję..


Pamiętam każdy spędzony wspólnie dzień, każde najwspanialsze momenty, ale również i kłótnie.
Nie zdarzały się one zbyt często, ale kiedy się już pojawiały, to zazwyczaj cały dom był demolowany.
Doskonale pamiętam, kiedy kłóciliśmy się o jej "przyjaciela", Naofumiego.
Ja krzyczałem, a ona rzucała we mnie wszystkim, co tylko miała pod ręką.
Nic do niej nie docierało. Nie mogłem powiedzieć złego słowa na tego łajdaka, chociaż dobrze wiedziałem, że chce ją wykorzystać.
Zawsze tylko słyszałem, że "to mój przyjaciel! On mnie zawsze rozumie!".
Zazwyczaj kończyliśmy na momencie, w którym ona wypominała mi moją pracę - "przecież ciebie nigdy nie ma w domu, bo ciągle jesteś na misjach"
Wtedy musiałem wyjść, bo wiedziałem, że jestem już na granicy cierpliwości.
To była moja praca.
Czasami zdarzały się długie, niebezpieczne misje, ale zawsze siły dodawało mi to, że ona na mnie czeka.
Wiem, że było jej ciężko. Czasami nie wracałem przez miesiąc, a wtedy zazwyczaj nocowała u Kushiny i Tsunade, ale nie mogłem nic zrobić.
Chciałem być przy niej, ale chciałem też być shinobi.
Dopiero, kiedy zaszła w ciąże, doszedłem do wniosku, że muszę to zmienić.
Każda misja wiązała się z niebezpieczeństwem, a nie chciałem, żeby moje dziecko wychowywało się bez ojca. Nasze relacje z Inati się ociepliły i wreszcie staliśmy się normalną, kochającą rodziną.
Do czasu, kiedy zginęła na misji i zostawiła mnie z pięcioletnim dzieckiem.
Tak, to był najgorszy czas w moim życiu.
Nie chodziło mi o to, że miałem jakieś trudności z zajęciem się dzieckiem. Ja po prostu nie mogłem przebywać we własnym mieszkaniu i w jej towarzystwie.
Wszędzie widziałem Inati. Jej cień podążał za mną i nie dawał mi spokoju. Słyszałem jej głos, kiedy koszmary budziły mnie w środku nocy i widziałem jej twarz za każdym razem, kiedy kładłem się spać.
Codziennie siedziałem przy jej grobie i prosiłem o pomoc w próbie zaakceptowania tego.
Wiedziałem, że muszę wrócić i zająć się córką. Musiałem wytłumaczyć jej, że już nigdy więcej nie zobaczy swojej matki, a ja nie mogę nic z tym zrobić.
To było tak cholernie trudne.
Nie jest łatwo pogodzić się z czyimś odejściem, w dodatku tak młodej, pięknej i pełnej życia osoby.
Nikt nigdy nie wmówi mi, że "tak musiało być", bo nigdy w to nie uwierzę.
To była kobieta, która zasługiwała na życie.

And there's no remedy for memory
Your face is like a melody
It won't leave my head
Your soul is haunting me and telling me
That everything is fine
But I wish I was dead (dead like you)


~*~

Otwieram ciężkie powieki, a blask promieni słonecznych oślepia mój zamglony obraz. W ustach mam suchość, jakbym nie piła od paru dni, a tłuste włosy, po których przejeżdżam ręką, jedynie mnie w tym upewniają.
Nie czuję bólu, który towarzyszył mi przy moim ostatnim zaniku świadomości. Moje ciało jest zrelaksowane i widnieją na nim jedynie małe zadrapania.
Podnoszę się do pozycji półsiedzącej i rozprostowuję ręce, przy czym słyszę charakterystyczny dźwięk.
Zrzucam nogi z łóżka, przez co zwisają przez chwilę nad śnieżnobiałymi płytkami, a kiedy opuszczam stopy na zimną posadzkę, moje ciało przebiega nieprzyjemny dreszcz.
Podchodzę do okna, by upewnić się, że z wioską jest wszystko w porządku.
Oddycham z ulgą, kiedy widzę domy i budynek Hokage w centrum, ale to utwierdza mnie w przekonaniu, że trochę czasu straciłam na spaniu...
Gdzie są wszyscy i dlaczego nikogo ze mną nie ma?
Nie coś, że musi ktoś przy mnie być, ale ... na pewno czułabym się lepiej z myślą, że ktoś się o mnie martwi.
Pewnie po prostu coś im wypadło. Tsunade na pewno załatwia sprawy związane z ciągłą odbudową wioski a tata ... cóż. On akurat może robić wszystko.
Na chwilę przed moimi oczami ukazała się postać Sasuke, na co poczułam dziwny uścisk w okolicach mostka.
Zostawił mnie..
Było już tak dobrze, a wtedy musiał pojawić się Itachi..
Tęsknię za nim, ale nie będę biegać po całym kraju, żeby go znaleźć. Znam go doskonałe. Będzie na mnie tylko zły i nie dałby sobie niczego powiedzieć.. 
Wychodzę z pomieszczenia i kieruję się w stronę łazienki, by napić się odrobinę wody.
Kiedy otwieram drzwi od sali, ktoś ponownie je zamyka, łapie mnie za ramię i zakrywa usta ręką, przyciskając do własnego ciała.
- Spokojnie. To tylko ja.

~~~
Ta daaaaaaam. Proszę, jest wcześniej.
Zamiast pisać rozprawkę na polski, kończę dla Was rozdział.
Wiem, że nie napisałam nic na 1 rok naszego bloga i bardzo was za to przepraszam, jest mi mega wstyd :c Zamierzam nadrobić to dopiero teraz.

AHA! No i rozdział, jak widzicie, jest przekrojony na pół! Bo chciałam, żebyście główkowali, kogo spotkała Naomi! Ale przynajmniej następna notka szybciej się pojawi... :p

No to tak - w ciągu ostatniego roku na blogu pojawiło się : 
- 6 obserwatorów (kocham Was, nawiasem mówiąc. <3)
- 9800 wyświetleń
-114 komentarzy 

Dziękuję za każde wejście oraz każdy komentarz. Naprawdę wiele dla mnie znaczą. Są kopniakiem w tyłek, kiedy brakuje mi mi weny i motywacją do tego, aby tutaj ciągle zaglądać i pisać, bo robię to właśnie dla WAS <3
Wiem, że czasami nawalam z rozdziałami, bo są one bardzo krótkie, ale musicie mi wybaczyć.
Jeszcze raz bardzo dziękuję za ten piękny rok, Kocham Was wszystkich bardzo mocno ♥