wtorek, 18 marca 2014

Rozdział XVI "Sprzeczne informacje"

- Jaki mamy piękny dzień, Sasuke! - krzyknęłam uradowana, wdychając świeże, letnie powietrze. Dzisiejszy dzień był idealny! Słońce wysoko świeciło nad widnokręgiem a na niebie nie było ani jednej chmurki.
- Idealny dzień na trening.
No tak. On zawsze potrafił mnie sprowadzić z powrotem na ziemię i wyrwać z niebiańskiego humoru. Cały mój kochany, niepowtarzalny, pochmurny Sasuke!
Trening, trening, ciągle tylko trening! Zero rozrywki! Nie dziwię się, że nie miał żadnej dziewczyny.
- No tak. Oczywiście Sasuś. Poćwiczymy.
- Chyba rozmawialiśmy na temat zdrobnień mojego imienia? - warknął w moim kierunku, powodując jedynie napad śmiechu.
- No chyba był tam jakiś mały epizodzik. 
- Hmm, dobra, Naośka, zmieńmy temat. - powiedział z chytrym uśmieszkiem.
- To zdrobnienie w twoich ustach wcale mi nie przeszkadza. - powiedziałam, co wyraźnie lekko go rozkojarzyło.
Sasuke nie jest nauczony, że ktoś okazuje mu uczucia. Będę musiała go z tym oswoić.
jesteś odpowiedzialny za to co oswoiłeś..
Na zawsze.
Podeszłam do niego, na co wyraźnie się spiął. Przecież nie chcę mu nic zrobić! Na pewno nie złego.
Złapałam jego rękę i splotłam nasze palce. Chciałam pokazać mu, że nie jestem jego wrogiem. Miłość nie jest czymś złym. Wiem, że będę musiała długo go to tego przekonywać.
- Ćwiczymy? - zapytałam, podchodząc trochę bliżej niego.
On tylko w odpowiedzi uśmiechnął się i przyciągnął mnie do siebie. No, no. Nie spodziewałam się tego po nim. Myślałam, że jakoś się wykręci z tej całej sytuacji.
- Wiesz, że jesteś moja?
- Ohoo, panie Uchiha! Nie za wysoko się pan ceni ? Ja nie należę do nikogo!
Sasuke w odpowiedzi tylko delikatnie się uśmiechnął i w końcu złączył ze sobą nasze wargi. 
Nie ukrywam, że była rozczarowana tym, że pocałunek trwał zaledwie kilka sekund! Uchiha, doskonale wiem, że stać cię na coś o wiele lepszego! 
- Wiesz, ciągle sądzę, że powinniśmy wrócić do wioski i porozumieć się z Hokage.
- Och Sasuke! Musisz być taki uparty? Naprawdę? Niszczysz taką piękną chwilę!
Sasuke nagle zmienił swoją postawę. Mruknął coś tylko pod nosem i powiedział, że zaraz wróci. 
Co z nim jest nie tak?





~*~
- Co konoszańskie anbu tutaj robi? - zapytałem, zeskoczywszy z drzewa. Od razu przyłożyłem mojemu przeciwnikowi zimne ostrze katany do gardła, na co wyraźnie się spiął. Dodatkowo aktywowałam sharingana, nie chcąc zostać wplątany w żadną pułapkę. Bądź co bądź, anbu jednak czegoś się uczą na tych swoich wykładach. Sharingan z pewnością mi się teraz przyda.
- Mamy nakaz schwytania Naomi Hatake. - koleś z maską kota odklepał swoją rolę, ale ta odpowiedź mnie nie usatysfakcjonowała. Szukali Naomi, bo uciekła, ale dlaczego od razu aresztować? To zabrzmiało jakby popełniła jakąś poważną zbrodnię. 
- Może coś więcej na ten temat? - zapytałem oschle, spoglądając w stronę brunetki. Nie chciałem, żeby niespodziewanie się tutaj zjawiła.
- Mamy tym sposobem ochronić ją przed negatywnym wpływem i wykorzystaniem przez zdrajcę wioski, Naofumim Uchihą. Nic więcej nie mogę powiedzieć.
Hm. Zdrajca? Ciekawe, ciekawe. 
- Wiesz, akurat jestem jedyną osobą, którą może sprowadzić ją z powrotem do wioski, więc albo mi wszystko opowiesz i mnie przekonasz, albo cię zabiję. Możesz wybrać.
Ninja przez chwilę się wahał, ale ostatecznie zgodził się na moje żądania. 
- Naofumi Uchiha podający się za ojca Naomi Hatake w rzeczywistości jest oszustem, który próbuję przejać jej zdolności i wykorzystać je przeciwko wiosce, tak jak chciał zrobić to przez 19 laty z jej matką. 
Mogłem mu nie uwierzyć i po prostu sprzątnąć, ale sam miałem wiele wątpliwości co do tego typka. Od początku wydawał mi się dziwny, a nie pozwolę, żeby cokolwiek stało się Naomi.
- Jutro będziemy w wiosce. - odparłem beznamiętnie i wróciłem do brunetki.
~*~
- No nareszcie, Sasuke! Gdzie byłeś tak długo? 
- Rozmawiałem.
- Rozmawiałeś? Z kim? - zapytałam, spoglądając w jego przepiękne tęczówki. Tylko... coś było nie tak. 
Świat nagle się... zmienił. Wszystko było czarno białe, a niebo przybrało barwę krwistego rubinu. No nie, to nie może być prawda!
Złapał mnie w genjutsu!
- Co ty wyrabiasz?!
- Chronię cię. - odpowiedział z tą swoją irytującą beznamiętnością w głosie.
- Co? O czym ty mówisz?
Po tych słowach nie pamiętałam niczego więcej. Czarne plamy zaczęły tańczyć mi przed oczami, aż w końcu pochłonęły mnie całkowicie.
~*~
Złapałem ją, zanim jeszcze zdążyła upaść i szybko oddaliłem się od kryjówki. Naomi powinna obudzić się za kilka godzin. Muszę ją jakoś unieruchomić, bo inaczej mi ucieknie. 
Jestem pewny, że mnie znienawidzi, ale wolę, żeby była zła, niż ranna.
Jeżeli anbu mówił prawdę, grozi nam niebezpieczeństwo. Nie jetem głupi. Naomi musi mieć w sobie coś interesującego. Być może chodzi tutaj o Amaterasu. Ninja wspominał, że jej "ojciec" chciał wcześniej oszukać jej matkę. Ona wtedy była jinnchuriki.
Naomi nigdy nie mówiła w jaki sposób stała się naczyniem dziewięcioogoniastego. W przypadku Naruto zginęło wiele osób. Czy u niej też tak było ? Czy ten człowiek miał wpływ na śmierć jej matki?
W mojej głowie kumulowało się coraz więcej pytań, na które nie znałem odpowiedzi.
Przystanąłem, kiedy brunetka zaczęła się budzić. Dziękowałem swojemu instynktowi za to, że zabrałem ze sobą kilkumetrowy sznur. Przywiązałem brunetkę do pnia drzewa, a następnie wzmocniłem swoje dzieło czakrą. Ze zwykłą liną od razu by sobie poradziła.
- Saa...sasuke? - zapytała półprzytomnie. Chyba jeszcze nie wie, co wydarzyło się przed kilkoma godzinami. Zaraz zacznie krzyczeć. Tak. A później się szarpać. No i jeszcze mnie wyzwie.
- Sasuke coś ty odwalił!?
- Nie krzycz tak, bo zwierzęta straszysz. 
- Co ty wyrabiasz?! Odwiąż mnie natychmiast!
- Twoje krzyki mnie nie przekonują. - zebrałem trochę gałęzi i za pomocą jutsu rozpaliłem ognisko. Wyjąłem jedzenie z plecaka i podsmażyłem przy ogniu.
- Jesteś głodna? - Wiedziałem, że nie odpowie, ale zapytać wypadało.
Westchnąłem głośno a chwilę później położyłem się i zamierzałem się trochę przespać. Przez Naomi nie przespałem połowy nocy (bez żadnych domysłów! nic nie było! ;p dop. autorki) We wiosce powinniśmy być jutro po południu. Tylko jak tu Naomi zaprowadzić? Nie będę jej robił krzywdy. Może coś uda mi się wymyślić.

~*~
- Nigdzie ich nie ma! Czy oni zapadli się pod ziemię?! - Hokage od kilku dni chodziła poddenerwowana. Brak jakichkolwiek informacji na temat Naomi wpływał negatywnie na jej samopoczucie.
Kiedy blondynka usłyszała pukanie do drzwi, wcale się nim nie przejęła. Była wręcz zła, że ktoś śmie jej przeszkadzać w takiej sytuacji. Warknęła głośne "wejść" i ponownie zanurzyła się w stertę kartek.
- Widzę, że jesteś bardzo przejęta naszym zniknięciem. - po pomieszczeniu rozniósł się ironiczny głos Sasuke.
Blondynka gwałtownie zerwała się z krzesła, wywracając przy okazji biurko. Białe kartki papieru zaczęło wirować po całym pomieszczeniu, a kiedy w końcu opadły, Tsunade zdołała wydusić z siebie kilka słów. Chociaż i tak nikt jej nie zrozumiał.
- Spotkałem jednego z anbu. Postanowiliśmy zawrócić.
- TY postanowiłeś. - warknęła Naomi, która stała tuż obok mnie. Nie chciała namówić się do dobrowolnego powrotu. Trzeba było zastosować siłę. Związałem ją jak w lesie i teraz nie mogła mi nigdzie uciec.
- Shizune! Idz po Kakashiego!
~*~
- Dlaczego to zrobiłaś? - zapytał Kakashi łamiącym się głosem, który nie zrobił na mnie żadnego wrażenia.
- Jesteś ostatnią osobą, która może mi zadać to pytanie.
- O czym ty mówisz? Myślałem, że wreszcie wyjdziemy na prostą! Tak dobrze nam szło!
- Na prostą?! Zabiłeś ją! Zabiłeś mamę a teraz myślisz, że ci wybaczę i że się wszyscy pojednamy?! Zapomnij! Tata o wszystkim mi powiedział!
- To ja jestem twoim ojcem, Naomi! - krzyknął zdesperowany Kakashi, potrząsając ramionami brunetki.
- Nie dotykaj mnie! 
- Naomi, uspokój się. - powiedział oschle Sasuke.
 - Nie waż się do mnie mówić, zdrajco! Ufałam ci! - pod wpływem złości zaczęła ze mnie wypływać dzika, szaleńcza czakra. Z całą pewnością aktywował mi się sharingan, bo obraz stał się ostrzejszy. Tylko... tak jakby... stał się on jeszcze lepszy niż zazwyczaj.
- Od kiedy go masz? - szok na twarzy Kakashiego był niezapomniany.
- Od kiedy mam co? 
- Mangekyō Sharingan'a...

~~
Boonus taki XD

niedziela, 16 marca 2014

Rozdział XV "Powrót do przeszłości"


Konohagakure, 18 lat wcześniej

- Termin rozwiązania nastąpi 20 lipca.
W tym momencie stałam się najszczęśliwszą osobą na świecie. Właśnie dowiedziałam się, że razem z Kakashim będziemy rodzicami! Tak długo czekałam na ten moment!
- Dziękuję bardzo! - krzyknęłam uradowana i szybko opuściłam gabinet lekarski. Biegłam prosto do domu. Chciałam jak najszybciej powiedzieć Kakashiemu o tej wspaniałej wiadomości!
- Kakashi? - szepnęłam cicho, wchodząc do domu. Zapachy dochodzące z kuchni świadczyły o tym, że jonnin właśnie przygotowywał obiad. 
Byłam tak bardzo podekscytowana! Nie mogłam dłużej czekać!
- Gotuje pan obiad? - zapytałam, śmiejąc się pod nosem.
- Jak widać.
Odpowiedział jak zwykle. Krótko, zwięźle i oschle. Robi to, odkąd dowiedział się o Naofumim. 
Ile razy mam mu powtarzać, że jesteśmy tylko przyjaciółmi? Naprawdę nic nas nie łączy! Kakashi jest jedynym facetem w moim życiu i nie zastąpię go nikim innym.
- Jestem w ciąży. - palnęłam prosto z mostu, bez żadnych dodatkowych zagrywek.
Mężczyzna upuścił miskę z sosem, którą akurat miał w ręce i spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
Przygryzłam dolną wargę, bo targnęły mną mieszane uczucia. Zaczęłam się obawiać, że nie jest wcale zadowolony.
Nawet nie potrafię opisać, co czułam, kiedy podbiegł do mnie i zaczął kręcić mną wokół własnej osi.
Był szczęśliwy. Naprawdę był szczęśliwy!
Zaczęłam śmiać się razem z nim, a kiedy postawił mnie na ziemi, przytuliłam go z całej siły.
Chciałam pokazać mu, że jest tym jedynym i najważniejszym, że moim życiu nigdy nie będzie nikogo innego.
Może nareszcie wyjdziemy na prostą. Bez żadnych kłótni i nieporozumień.
- Nawet nie wiesz jak bardzo jestem teraz szczęśliwy. - szepnął, kiedy już wypuścił mnie ze swoich objęć.
- Na pewno wyrośnie z niej wyjątkowa kunoichi.
- Skąd wiesz, że to będzie dziewczynka? - zapytał, unosząc ku górze jedną brew w geście niedowierzania.
- Jestem jej matką. - odparłam, dotykając ręką swojego brzucha. - Wiem takie rzeczy.



~*~

- Wiesz, że to niebezpieczne Inati. 
- Oczywiście, Hokage-sama.
- Jesteś jinnchuriki, tak ja moja żona. Chcę, żebyś rodziła poza wioską. Podczas porodu pieczęć jest bardzo słaba. Bestia w każdej chwili może się uwolnić.
Trochę przeraziły mnie słowa Minato. Nie martwiłam się o siebie. Panicznie bałam się o Naomi.
- Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. - powiedziałam cicho, spoglądając na Kakashiego.
- Oczywiście, że wszytko będzie dobrze kochanie! 
Słowa Kakashiego ani trochę mnie nie uspokoiły. Co jeżeli Naofumi będzie chciał zrobić jej krzywdę?
- Wyruszę razem z wami. Zabierzemy też ANBU. Boję się, że Naofumi będzie chciał nam przeszkodzić. - Minato zdawał się czytać w moich myślach. - Tunade na pewno też się zgodzi. Spotkamy się 19 lipca. 
Wszyscy zebrali się do wyjścia, ale Minato jeszcze przystanął w progu.
- Inati, proszę, nie mów nic Kushinie. Nie chcę żeby się denerwowała.
- Oczywiście, Hokage-sama.

~*~

- Pieczęć jest naprawdę bardzo słaba. Nie wiem czy uda mi się ją ponownie zamknąć.
- Co z Naomi? - zapytałam półprzytomnie, spoglądając w stronę Shizune.
- Wszystko z nią w porządku kochana! To zdrowa i silna dziewczynka! No a teraz najważniejsze jest twoje zdrowie. - powiedziała Tsunade z udawaną radością, ale wyraźnie zaniepokojona spojrzała w kierunku Minato.
Pieczęć słabła z każdą chwilą. Czułam to. Amaterasu niedługo się uwolni.
Wiem, że nigdy nie zrobiłby mi krzywdy, ale na pewno skorzysta z szansy odzyskania wolności. Każdy by skorzystał.
Poczułam ból, kiedy pieczęć zaczęła się łamać. Zostało naprawdę niewiele czasu.
Czarne, tajemnicze znaki zaczęły zwiększać swoją ilość, rozprzestrzeniając się po całym moim ciele. 
Oddychałam ciężko i z wyraźnym trudem, co nie uległo uwadze blondynki.
- Minato! Zrób coś! - krzyknął zdesperowany Kakashi.
- Nie mogę. Pieczęć się nie utrzyma. Jest tylko jedno rozwiązanie.
- Nie. - szepnęłam tak cicho, że nawet nie byłam pewna, czy mnie usłyszeli. - Nie pozwolę, żeby moja córka była naczyniem dla tego potwora.
- Jeżeli pieczęć się złamie, będziemy musieli w kimś zapieczętować Amaterau kosztem niewinnego życia, Inati. To jest jedyne rozwiązanie a czasu mamy coraz mniej! - krzyknął Minato.
- Nie chcę, żeby moje dziecko przez to wszystko przechodziło. - po moim policzku stoczyła się samotna łza. - Dobrze wiem, jak to jest być jinnchurikim.
- Nie będzie sama. Przejdziemy przez to razem. We troje. - Kakashi złapał mnie za rękę dodając mi tym wiele otuchy.
- Zróbcie to. - chociaż w głębi duszy tak bardzo tego nie chciałam...

~*~

- To była słuszna decyzja, Inati. - powiedział Minato w moim kierunku.
Nie odezwałam się. Ciągle uważałam, że postąpiłam źle. Skrzywdziłam własne dziecko. To niewinne stworzenie od samego początku będzie nosiło ogromne brzemię.
Ludzie ją znienawidzą. Tak ja mnie. 
Odkąd pojawiłam się w wiosce, ludzie się mnie bali, a przecież nigdy nie zrobiłabym im krzywdy! Dlaczego tak ciężko jest im zrozumieć, że teoretycznie, to my ich chronimy. Gdyby nie my, bestie te żyłyby na wolności, przynosząc spustoszenie wszędzie tam, gdzie by się pojawiły.
Moja najlepsza przyjaciółka też jest jinnchuriki. Między innymi dlatego tak dobrze się dogadujemy.
Rozumiemy się wzajemnie i wiemy jak to jest być odtrąconym. 
Ona ma Minato a ja mam Kakashiego. Panowie perfekcyjnie sprawdzają się w swoich rolach.
- Musicie teraz bardzo uważać. W szczególności na Naofumiego.
To zdumiewające, że mój najlepszy przyjaciel okazał się być moim wrogiem. Namawiał mnie ucieczki! Okazało się, ze chodziło mu tylko o moje kekkei genkai! Wykorzystywał naszą przyjaźń przez ten cały czas.
- Będziemy, Minato. - odpowiedział za mnie Kakashi. Widocznie wiedział, że nie mam ochoty na żadne rozmowy. - Naofumi wie o kekei genkai klanu Matsumara. Nie spuścimy Naomi z oka.
- Tak. To konieczne. Dodatkowo nakażę anbu ochronę nad nią. Będą ją obserwować.

Konohagakure, teraźniejszość

- Kakashi, mamy poważny problem! - wrzasnęła Tsunadę, rozwalając drzwi do mojego mieszkania.
Spojrzałem na nią z zaskoczeniem i przerażeniem wymalowanym na twarzy.
- To Naofumi! Naofumi zrobił pranie mózgu Naomi!
Kiedy usłyszałem słowa blondynki, zrobiło mi się słabo.
Wiedziałem, że w końcu ją znajdzie i przeciągnie ją na swoją stronę. 
Mam tylko nadzieję, że jeszcze nie jest za późno. Naomi jest mądra! Na pewno wyczuje podstęp!
Z drugiej strony, nawet Inati zajęło to sporo czasu, chociaż ja bez trudu go przejrzałem. Tylko, że ja patrze na to z zupełnie innej perspektywy niż ona. 
Zapewne Naomi jest teraz zaślepiona jego kłamstwami. Najgorsze jest to, że nieświadomie wplątał się w to Sasuke!
Ale może to nawet lepiej?
Sasuke go przejrzy. Wykryje podstęp. Nie jest tak łatwowierny jak Naomi. Jego zdystansowanie do ludzi właśnie teraz może okazać się wielką zaletą.
- Co robimy Hokage-sama?
- Wysłałam za nią anbu. Mają ją przyprowadzić choćby nawet siłą.
- Powinienem być bardziej ostrożny. Inati nigdy by do tego nie dopuściła..
- Nie możesz tak mówić, Kakashi. Dobrze wiesz, co Naofumi potrafi zrobić z ludzkim umysłem. 
- Tsunade, boję się, że jej już nie odzyskam...
- Musisz mieć nadzieję, Kakashi. Teraz wszyscy musimy ją mieć.

~~~
Rozdział kompletnie mi się nie podoba XD Wybaczcie, chora jestem, to dlatego.
Do następnego <3