poniedziałek, 12 stycznia 2015

Rozdział XXV "Love me like you do"


Sasuke w Akatsuki? To są chyba jakieś żarty!
Skoro rzekomo zabił Itachiego przed atakiem na wioskę, dlaczego mi tego nie powiedział? Przecież dopełnił swojego celu. Teraz mógł wrócić i normalnie  - jeżeli zabicie własnego brata jest dla kogoś poza nim zjawiskiem całkowicie normalnym - żyć. Itachi i tak był poszukiwanym ninja rangi s. Za jego głowę wyznaczane były ogromne sumy pieniężne. Dlaczego w takim razie nie wrócił, a mało tego, przystąpił do organizacji, która nie dość, że chciała zniszczyć naszą wioskę, to jeszcze przyczynia się do zachwiania pokoju na świecie?
To był mój główny temat rozważań w trakcie naszej misji. Wyruszyliśmy na nią w ciepły, sobotni poranek, wraz z Sakurą, Naruto i Teroshim.  Blondyn, jak zwykle, zarażał swoim wesołym charakterem i żywą energią, lecz nie wszyscy chcieli ją od niego czerpać. Kiedyś uważałam go za totalnego głupka i idiotę, który potrafi jedynie wydurniać się na forum wioski, lecz z biegiem czasu, kiedy naprawdę go poznałam, było mi wstyd przed samą sobą. Jak mogłam w taki sposób ocenić tak wspaniałego, młodego człowieka? Gdyby każdy był taki jak on, świat wyglądałby o wiele lepiej niż teraz. Wierzę, że rodzice byliby z niego dumni. Pomimo braku ich opieki i zaangażowania w wychowanie, wyrósł na godną pochwały osobę, w krótkim czasie stając się autorytetem dla wielu młodocianych, ale nie tylko, mieszkańców wioski ukrytej w liściach.
- Naomi-chan! - krzyknął w moim kierunku, uśmiechając się promiennie - Nie martw się! Sasuke na pewno w końcu zrozumie, że źle robi i wróci do wioski. - uznaliśmy z ojcem, że najlepiej będzie, jeżeli reszta grupy dowie się o najnowszych, niezbyt przyjemnych informacjach, skoro i tak mogą go zastać u celu misji. - Będzie dobrze!
Po tych słowach wyciągnął w moim kierunku uniesiony ku górze kciuk, na co delikatnie się uśmiechnęłam.



Bałam się spotkania z Sasuke. Ostatnim razem nie zrobił mi nic złego, ale mimo wszystko mnie ostrzegł. Uświadomił mi, że może faktycznie wcale go nie znam.
Może podczas ostatecznej bitwy z bratem stało się coś, co wpłynęło na jego zachowanie? Co, jeżeli ktoś jeszcze tam był? Coś widział lub wiedział, a było to skrywane i niedostępne dla zwykłego człowieka?
- Mam nadzieję, Naruto. - mruknęłam cicho, spuszczając głowę w dół, całą uwagę skupiając się na płynnych ruchach szczupłych nóg. Po chwili pojawiły się obok jeszcze jedne, bardziej umięśnione, zakryte do połowy pod ciemnym materiałem dresów.
- Kim jest Sasuke? - pytanie biegło z ust Teroshiego, który nie miał zielonego pojęcia kogo zastąpił. Jego wspomnienie o młodym Uchiha wywołało we mnie zirytowanie, ale nie mogłam go przecież za nic winić. Nie znał całej sytuacji.
- Sasuke to członek klanu Uchiha, jednego z najstarszych i najbardziej szanowanych klanów w wiosce. Cała rodzina, poza nim, została wymordowana przez jego brata. Posiada jedno z najpotężniejszych kekkei genkai na świecie, Sharingan, którym potrafi się już obsługiwać w całkiem imponujący sposób. Jakiś czas temu odszedł z wioski i dołączył to Akatsuki, stając się tym samym międzynarodowym przestępcą.
- Co z jego bratem?
- Nie żyje. Sasuke zabił go kilka dni temu.
Moje słowa wywołały zaskoczenie na twarzy bruneta i wprowadziło mieszane uczucia u reszty towarzyszy. Naruto szedł pierwszy z dłoni wepchniętymi głęboko w kieszenie pomarańczowego kombinezonu, Sakura przez dłuższy czas spoglądała w martwy punkt utkwiony gdzieś daleko przed sobą, a mój ojciec westchnął głośno i szedł przez chwilę z przymkniętymi powiekami.
Zachowanie Sasuke było dla nas wszystkich bardzo niespodziewane. Nikt, nigdy nawet nie brał takiej sytuacji pod uwagę!
Kiedy słońce zaczęło chylić się ku horyzontowi, mój ojciec kazał nam rozbić obóz. Podzielił nas na dwie grupy - mnie z Teroshim oraz Sakurę z Naruto - które miały pilnować reszty podczas nocy.
Powimo tego, że kolacja była obfita, żadne z nas nie miało ochoty na jedzenie. Chyba wszyscy psychicznie nastawiali się na jutrzejszą walkę, która miała zmienić tak wiele. Dla mnie wiązało się to z kolejnym bólem i ciągłym wmawianiem sobie, że muszę w końcu zacząć dbać o siebie. Wiem, że mój ojciec też bardzo to przeżywał. Traktował Uchihę jak syna, był dumny z jego postępów w nauce i opiekował się nim na tyle, na ile tamten mu na to pozwalał. Teraz tata czuł się zawiedziony i wie, że jego nauka przyczyni się do śmierci wielu niewinnych ludzi.
Po zjedzonej kolacji jako pierwsi objęliśmy wartę. Przez chwilę wpatrywałam się w trzaskające płomienie ogniska, lecz przerwał mi szelest dobiegający z pobliskich krzaków. Aktywowałam sharingana, lecz jedyne co ujrzałam, to mała wiewiórka, uciekająca z orzechami.
- Co to za kekkei genkai? - zapytał mój współtowarzysz, kiedy spojrzałam na niego krwistoczerwonymi oczami z charakterystycznymi, czarnymi łezkami.
- To jest właśnie Sharingan.  Pozwala dostrzec swojego przeciwnika wśród klonów i tłumów, jak i skopiować jutsu wroga. Nie pozwala jednak kopiować technik Kekkei genkai.
- To znaczy, że jesteś spokrewniona z tym Sasuke? Z tego, co udało mi się dowiedzieć, twój ojciec także go posiada.
- Nie. Mam bardzo .. uniwersalne zdolności. Mogę kopiować kekkei genkai innych klanów. Tylko jeszcze nie wiem jak i chyba nigdy się tego nie dowiem. Jak ci już wcześniej wspominałam, moja matka zginęła, a moi dziadkowie zmarli dawno temu. Jedyną, żyjącą osobą jest moja ciotka, lecz ona nie wie nic na temat tej zdolności, bo sama z niej nie korzysta. Porzuciła życie shinobi na rzecz córki. Natomiast mój ojciec pozyskał go w inny sposób, lecz to bardzo długa historia.
- Sasuke był dla ciebie kimś ważnym, prawda? - na te słowa moje serce gwałtowne przyśpieszyło, a przed oczami stanęły mi wszystkie wspólnie spędzone chwile. Tak bardzo tęskniłam za jego dotykiem.
-  Masz racje. Był kimś bardzo ważnym.



Przez moją głowę zaczęły przemykać znajome obrazy, a w piersi powstała gęboka otchłań, która zapierała dech w piersiach. Nigdy nie myślałam, że można tak tęsknić ze czyjąś obecnością, jej głosem, sylwetką, która każdego rana krzątała się gdzieś po znajomych miejscach oraz słowami, kierowanymi tylko i wyłącznie do ciebie, bez dodatkowych par oczu i niepotrzebnych komentarzy.
Kiedy masz kogoś takiego na wyciągnięcie ręki, nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy. Dopiero, gdy on zniknie, analizujesz wszystko jeszcze raz i widzisz, ile popełniłeś błędów i jak mało uwagi poświęcałeś konkretnej osobie. Zaczynasz żałować, ale jest już za późno.
Czy tak właśnie czuł się tata, kiedy mama zginęła?
Teroshi chyba wyczuł napiętą atmosferę, bo nie zamierzał już dalej kontynuować tego tematu. Tylko raz spojrzał na moją twarz, która jasno mówiła, że nie chcę dalej kontynuować.
- Czas na zmianę. - usłyszałam zaspany głos Naruto, po czym szybko wstałam i poszłam do swojego namiotu.

~*~

Dzień był wyjątkowo ciepły lecz bardzo przyjemny. Delikatny, chłodny wiatr idealnie wpisał się w dodatnią temperaturę. Byliśmy coraz bliżej niechcianego celu.
Kiedy znaleźliśmy się na polanie pośrodku dębowego lasu, mój ojcec uniósł do góry rękę, zatrzymując tym samym całą drużynę. Wyciszyłam czakrę, chcąc wyczuć moim wrogów i aktykowałam sharingana, aby ich zobaczyć, lecz wszystko to okazało się być próżne.
- Naomi?
Spojrzałam zdezorientowana na ojca, lecz już po chwili wiedziałam co ma na myśli.
To było właśnie to, czego obawiałam się najbardziej.
Chwilę później ukazała nam się dwójka zamaskowanych ninja. Jednego z nich znałam jak własną kieszeń. Jedynie drugi mógł wzbudzić u mnie ponowne zaskoczenie.
Oboje zdjęli swoje nakrycia.
Wiatr bawił się włosami Sasuke, a ja za wszelką cenę starałam się unikać jego spojrzenia.
- No cóż za niespodzianka! - odezwał się mężczyzna o niecodziennym kolorze karnacji. - Spodziewałem się tutaj spotkać każdego, ale na pewno nie ciebie.
Do kogo on mówił?
Moje spojrzenie przeleciało przez wszystkich sojuszników, lecz byli tak samo zaskoczeni jak i ja. Niebiesko skóry zaśmiał się głośno, po czym wyciągnął długi, lśniący miecz.
- Tak myślałem, że matka nic ci nie powie, Teroshi.
Kimkolwiek był ten facet, znał naszego nowego towarzysza. Jednak ich jakiekolwiek pokrewieństwo było wręcz niemożliwe. W ogóle nie byli do siebie podobni. Kontrastowali ze sobą niemal w każdej rzeczy.
- Skończ już z tym, Kisame - mruknął Sasuke, wyciągając swoją katanę, co świadczyło o tym, że walka zaraz się zacznie.
Było nas więcej, mieliśmy liczebną przewagę, jednakże ich umiejętności stały pod znakime zapytania.
Walka zaczęła się szybko i niespodziewanie. Sakura, Naruto i Kakashi zajęli się niebieskoskórym, natomiast Sasuke przypadł mnie i Teroshiemu.



Rozdzieliliśmy się na dość dalekie odległości, co mogło zaważyć na naszej przegranej.
Teroshi próbował zaatakować Sasuke od tyłu z pomocą swojego łuku i strzały, jednakże ten okazał się szybszy i znokautował bruneta jednym ruchem.
Strzała przebiła moją rękę na wylot, przygwożdżając mnie do skały.
To Sasuke będzie tym, który pozbawi moje ciało życia?
Jego katana lśniła w blasku słońca, a kiedy był w odległości wyciągniętych ramion, zamknęłam oczy, jednak cios nie nadchodził. Zdezorientowana podniosłam powieki, a wtedy jego usta znalazły się na moich. Po raz kolejny poczułam to dziwne uczucie w żołądku i chociaż pocałunek trwał zaledwie chwilę, odniosłam wrażenie, że moja dusza jest wreszcie kompletna.



- Nie mogę cię więcej chronić. - powiedziawszy to, wyciągnął strzałę z mojej ręki, przez co głośno jęknęłam. - Zacznij więcej ćwiczyć z Sharingnem.
Po tych słowach zaczął odchodzić, a ja osunęłam się po twardej skale. Brak czakry i obrażenia potęgowały moje zmęczenie.  Powieki robiły się coraz cięższe, a ja leżałam sama, pośrodku nieznanego i niebezpiecznego lasu.

~*~

- Gdzie jest Naomi? - podniosłem ciężką głowę i od razu pomyślałem o niebieskookiej. Niedaleko mnie dostrzegłem Naruto, który biegł z moim kierunku.
- Teroshi! Dobrze, że jesteś cały. Muszę jeszcze tylko znaleźć Naomi.
Szybko wstałem z twardej ziemi i pomogłem blondynowi w poszukiwaniach. Przeszukaliśmy okolicę w odległości kilometra, a jej nigdzie nie było.
Wszyscy zaczęli już panikować. Czyżby zabrali ją ze sobą?
- Sakura-chan! Tu!
Naomi leżała na polanie pośrodku lasu, z przebitą na wylot ręką. Próbowaliśmy ją ocucić, ale nie działała na żadne bodźce.
- Ma gorączkę. - stwierdziła Sakura po wstępnym badaniu. - to trucizna, która działa bardzo szybko.
- Teroshi, co to jest?
- Ja .. nie wiem. Nie używałem jej nigdy...
- Mamy mało czasu

~~
Jest dłuższy! :D Specjalnie dla was <3
Mam nadzieję, że wam się podobał :3
Czytasz = skomentuj ♥