sobota, 14 marca 2015

Rozdział XXVI

Don’t make me sad, don’t make me cry
Sometimes love is not enough
And the road gets tough, I don’t know why

Lana Del Rey - Born to die

~*~

- Trucizna działa bardzo szybko. Mamy mało czasu. - Tsunade gorączkowo przerzucała kartki z wynikami badań brunetki - jeżeli mgła szybko nie prześle nam dokładnej analizy tego specyfiku, będziemy mogli pożegnać się z Naomi.
Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz a ręce trzęsły się jeszcze bardziej.
Nie chciałem jej skrzywdzić. Naprawdę tego nie planowałem. Pragnąłem jedynie ukarać tego sukinsyna za to, co jej zrobił.
Nie jestem ślepy. Widzę, jak się zachowuje, kiedy o nim mówi i doskonale dostrzegłem, jak pocałował ją przy skale. Dlaczego ta fascynująca, piękna i inteligentna dziewczyna spotyka się z kimś takim? Przecież ten dupek nawet nie jest wart jej uczuć! Gdyby ktoś taki jak ona był mną zainteresowany, byłbym najszczęśliwszym facetem na świecie.
A teraz nawaliłem i muszę modlić się o to, że wiadomość z mojej rodzinnej wioski nadejdzie jak najszybciej..
Wyszedłem z budynku na zimne, nocne powietrze i wciągnąłem życiodajny gaz do płuc. Ta dziewczyna ciągle siedzi w mojej głowie i nie wiem już co robić..
- Wszystko w porządku, Teroshi?
- Jasne, Naruto. Musiałem po prostu trochę odetchnąć.
- Nie martw się. - powiedziawszy to, położył mi dłoń na ramieniu. - Na pewno wszystko będzie dobrze.
Standardowa śpiewka. Czy ludzie nie rozumieją, że te słowa nic nie dają, a jedynie jeszcze bardziej dołują człowieka?
- Wybacz, mój przyjacielu, ale dopóki nie zobaczę ponownie jej uśmiechniętej twarzy, to nic nie będzie dobrze.
Naruto zabrał rękę i spojrzał w gwiazdy. Przez dłuższy moment się im przyglądał, aż w końcu ponownie zabrał głos, nie odrywając oczu od nieba.
- Podoba ci się, prawda? - dopiero wtedy błękitne oczy spojrzały prosto w moje - Nie musisz nic mówić, bo doskonale widzę jak na nią reagujesz i jak twoja czakra szaleje, kiedy jest w pobliżu. Przyznam ci rację. Jest wspaniałą osobą, w której można się porządnie zadłużyć. Wiem to, bo nie jesteś pierwszym, który to zrobił, ale uprzedzam cię, że skończysz tak jak pozostali. Naomi szalenie kocha Sasuke. Pomimo tego jak bardzo ją rani, ona go nie zostawi. Jest jedyną, która potrafi ujrzeć jego prawdziwe oblicze. Natomiast Sasuke... nie pozwoli nikomu jej sobie odebrać. Pomimo tego, że teraz jest daleko i jest "tym złym", nie da jej odejść. Za bardzo są sobą zafascynowali i za dużo rzeczy ich łączy. Są przeciwieństwami, fakt, ale przecież to właśnie one się przyciągają.
Po tych słowach wszedł do środka, zostawiają mnie samego, z burzą negatywnych emocji do Sasuke i szaleńczym uczuciem do Naomi.

~*~

Kiedy tylko usłyszałem, że się obudziła, pędem ruszyłem w kierunku jej sali. Przed drzwiami zastałem już ożywioną Tsunade i uśmiechniętego Kakashiego. Chciałem wejść do pomieszczenia lecz wyciągnięta dłoń kobiety zablokowała moje chęci.
- Poczekajcie jeszcze chwilę. Muszę zrobić jej podstawowe badania.
Po tych słowach zostałem sam z Kakashim, który usiadł na krzesełku obok i odetchnął z wyraźną ulgą.
- Po raz kolejny byłem tak blisko, żeby ją stracić. - spojrzał na sufit i ledwo dostrzegalnie uśmiechnął się pod maską - Nie masz pojęcia jak często ta dziewczyna wpada w tarapaty przyprawiając mnie tym samym o ból głowy.
- To by wyjaśniało kolor twoich włosów.
Zaśmiała się głośno, zwracając uwagę kilku osób na korytarzu, po czym nagle spoważniał i spojrzał na mnie.
- Pomimo swojego wieku, dużo przeszła. Nie chciałbym, żebyś dołożył jej kłopotów.
Spojrzałem na niego zdezorientowany i już miałem słać pytanie, kiedy drzwi otworzyły się i stanęła w nich rozpromieniona Hokage.
- Już możecie odwiedzić naszą pacjentkę. Wszystko jest na dobrej drodze. Za kilka dni opuści szpital.
Wszedłem do pomieszczenia, by upewnić się, że już wszystko z nią w porządku.
Kiedy ujrzałem jej piękne oczy i zniewalający uśmiech, serce zabiło mi kilka razy mocniej. Shizune zamieniła z nią kilka zdań, a ja nawet nie słyszałem, o czym rozmawiały.
- Witaj, Teroshi! Nie przejmuj się, nie winię cię za całą sytuację. Wiem, że nie chciałeś tego zrobić.
- Oczywiście, że nie chciałem, ale ten chłopak, on chciał cię zabić. Musiałem jakoś zainterweniować, to zwykłym psychopata.
W międzyczasie Shizune zdążyła opuścić pomieszczenie, a wtedy Naomi obdarzyła mnie czujnym spojrzeniem swoich błękitnych oczu.
- Sasuke nigdy nie zrobiłby mi krzywdy.
- Dziewczyno, ocknij się - krzyknąłem, poirytowany jej tłumaczeniem bruneta - To zwykły kryminalista! Zabiłby cię bez mrugnięcia powieką!
- Nie masz prawa go oceniać. Nawet go nie znasz! On się po prostu w tym wszystkim pogubił.

~*~

- Przepiękna pogoda - wyszeptałam w trakcie jednego z nielicznych przyjemnych odpoczynków pod starym, wysokim dębem przy polu treningowym numer osiem. Nie miałam najmniejszej ochoty na katowanie swojego ciała morderczymi ćwiczeniami czy też zbytecznym nadużywaniem sharingana. Mogłam za to podziwiać wyrzeźbioną sylwetkę mojego ulubionego towarzysza, który nigdy nie przepuści nawet najmniejszej okazji, żeby złapać w rękę katanę i zniszczyć kilku sztucznych przeciwników.
- Nie wszyscy mają zamiar tak go zmarnować. - rzucił w moim kierunku lekko zdyszany, pozbawiwszy głowy kolejnego drewnianego manekina.
- Och, Sasuke, jesteś taki monotematyczny. Zrobiłbyś czasami coś oryginalnego.
- Co w twoim przekonaniu znaczy "oryginalne"?
- No nie wiem, moglibyśmy pójść gdzieś razem czy coś.
Przystanął na chwilę, wbił katanę w ziemię i spojrzał na mnie z ironicznym uśmieszkiem wymalowanym na twarzy.
- Mam ci kupić bukiet róż, który i tak zwiędnie po dwóch dniach, kupić pudełko czekoladek, po których powiesz, że przytyjesz i zabrać na kolację, na której i tak nic nie zjesz?
- Och, Sasuke! Gest się liczy, nikt ci nigdy tego nie powiedział?
- Nie. - odparł poważnie, po raz kolejny wprawiając mnie w osłupienie. Jak ten człowiek jest cholernie trudny, ugh! Czasami doprowadza mnie do szału. - Nie jestem takim romantykiem. Nigdy nie zabiorę cię na romantyczną kolację i nie kupię kwiatów oraz czekoladek.
- Och, wiem o tym, Sasuke. Czasami po prostu.. nachodzą mnie myśli, że chciałabym, abyś był taki jak większość zakochanych facetów, ale nie chcę, żebyś nie zmieniał i nie wymagam tego od ciebie. Doskonale rozumiem twoją sytuację i akceptuję to. Przecież da się wytrzymać bez kwiatków i słodyczy. Wystarczy mi tylko to, że jesteś blisko.
Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się bardzo blisko siebie.
- Przepraszam. - wyszeptał tuż przy moich ustach. Nie, Sasuke. Nie musisz mnie przepraszać.. Zaczęłam żałować wypowiedzianych wcześniej słów, które rozpoczęły tę całą konwersację. Starał się zachować obojętność lecz z jego oczu biło poczucie winy i żal do samego siebie. W odwecie przyciągnęłam go do siebie, oplatając swoimi ramionami.
- Nie musisz mnie przepraszać, słyszysz? Wszystko w porządku. Nic się nie stało.




- To zwykły kryminalista! Nie jest wart twoich uczuć!
- A kto jest wart? Ty? - syknęłam poirytowana jego dziecinnym zachowaniem. - To moje życie, moje uczucia i moja miłość. I możesz być pewien, że nigdy nie będzie w nim miejsca dla ciebie. - dostrzegłam zakłopotanie w jego oczach. Chciał wyjść, ale zawahał się. W ostatnim momencie zrezygnował. Dzięki mojemu sharinganowi, który uruchomił się poprzez niekontrolowane wybuchy czakry, dostrzegłam jak zaciska zęby lecz jego spojrzenie nie opuściło mojego. - Chcesz to usłyszeć? Tak. Kocham Sasuke Uchihę i nie zamienię go na nikogo innego.
Dopiero wtedy wyszedł, trzasnąwszy uprzednio drzwiami, aż w pomieszczeniu zatrzęsły się szyby i jeden z obrazów spadł na śnieżnobiałe płytki. Wybacz Teroshi, ale nie chcę, żebyś robił sobie niepotrzebną nadzieję.

~*~

"kocham Sasuke Uchihę"

te słowa dudniły w moich uszach jeszcze długo po opuszczeniu szpitala.
Postanowiłem wyładować swój gniew na jednym z pól treningowych, położonych daleko za granicami wioski.
Nie potrafię zrozumieć jej decyzji i nie mogę sobie odpuścić. Ta kobieta działa na mnie jak magnes. Kiedy jest w pobliżu, zaczynam wariować. Nigdy nie myślałem, że jakaś kobieta tak mnie zaintryguje. Wiele z nich próbowało wkupić się w moje łaski i chyba po raz pierwszy to ja znalazłem się w podobnej do nich sytuacji.
Muszę dać jej czas. To chyba najbardziej racjonalna w tej chwili opcja.
Rozumiem, że nie potrafi o nim zapomnieć, to normalne. Z wypowiedzi Naruto jak również jej zaangażowania może wynikać, że byli ze sobą wystarczająca długo aby przyzwyczaić się do wzajemnej obecności. Bo z całym szacunkiem, ale jakoś nie mogę uwierzyć w to, że oni naprawdę się kochają. Tak wygląda miłość? Dwoje kochanków walczy pomiędzy sobą na śmierć i życie? za co? W imię czego? Skoro rzekomo się kochają i nie potrafią bez siebie żyć, chcą zabić się nawzajem? Chora relacja tak samo, jak chory jest ten cały Sasuke.

Może to i lepiej, że nie spotkałem ich wcześniej. Mógłbym jedynie żywić urazę do Sasuke i pewnie podpaść przez to Naomi. Jestem pewny, że z nią będę. To jedynie kwestia czasu.   

~~
Słabo, krótko, ech. Muszę dać sobie trochę czasu z tym opowiadaniem i nadrobić zaległości w anime, bo wena mi słabnie i ciężko skleić najprostsze zdanie. Dacie mi czas, prawda, kochani? :> Zresztą, mam pomysł na nagły zwrot akcji. Tylko trochę się podszkolę i wracam.