piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział XI - Naofumi

- Twoja mama byłaby bardzo szczęśliwa. Zawsze chciała znaleźć ci odpowiedniego chłopaka. Jak się nazywasz? - spytała moja ciotka, z uśmiechem przyglądając się Sasuke.
- Sasuke Uchiha. - powiedział oficjalnie.
Moja ciotka na początku trochę się zmieszała, ale chwilę później ponownie na jej twarz wkradł się uśmiech.
- Nie jesteście głodni? - zapytała, bawiąc się palcami.
- Jesteśmy trochę zmęczeni. - powiedziałam. Czułam się dziwnie w uścisku Uchihy. Moje serce niekontrolowanie przyśpieszało za każdym razem, kiedy brunet poprawiał dłoń położoną na mojej tali.
- Oczywiście. Yuki pokaże wam, gdzie będziecie spać.
Dziewczyna mruknęłam coś pod nosem i ruszyła w kierunku dębowych schodów. Oboje z brunetem poszliśmy jej śladem.
Po chwili znaleźliśmy się w jasnym pokoju z fioletowymi zasłonami. Pośrodku, pod ścianą stało dębowe, dwuosobowe łóżko. Zaraz, zaraz. Dwuosobowe?!
- eee, nie macie tutaj oddzielnych łóżek? - zapytałam lekko zmieszana, drapiąc się w tył głowy. Nauczyłam się tego gestu od Kakashiego.
- Przecież jesteście parą. Nie powinno wam to przeszkadzać.
- Nie, no w sumie nie ma problemu. Tak tylko zapytałam. - odpowiedziałam, trochę się plącząc pomiędzy pojedyńczymi słowami.
Yuki spojrzała na mnie dziwnie i wyszła z pokoju, mrucząc krótkie "do kolacji".
Rzuciłam torbę pod ścianę i zamknęłam drzwi.
- Nieźle nas wpakowałeś, Sasuke. - warknęłam w jego kierunku.
- Improwizowałem. - powiedział ze swoim neutralnym wyrazem twarzy.
- I jak ty to sobie teraz wyobrażasz? Czułe słówka, romantyczne gesty?
- Będziemy improwizować, jak ja przed chwilą.
- Ale spać ze sobą w jednym łóżku musimy. - warknęłam, wyciągając z torby swoje ubrania.
- Przeszkadza ci to? Przecież jesteśmy przyjaciółmi. - po tych słowach przyciągnął mnie do siebie, przez co omal nie upadłam.
No tak. Może tobie ta sytuacja nie robi żadnej różnicy, ale dla mnie jest bardzo niekomfortowa. Zważając na to, że moje serce dostaje palipitacji na głupi dotyk bruneta, to co się dopiero stanie, kiedy będę leżeć obok niego całą noc.
Naomi, Naomi, co się z tobą dzieje? Czy ty się przypadkiem nie zakochałaś?
Nie. Sasuke jest moim przyjacielem i nie czujemy do siebie niczego więcej. Jestem po prostu przywiązana. Znamy się od dzieciństwa i rzadko się rozstawaliśmy. To wszystko. Nie plątajmy w to żadnych innych uczuć.  
- Nie przeszkadza mi to. - wyrwałam się z jego objęć.
- Nie byłbym tego taki pewny... - stwierdził ze swoim chytrym uśmieszkiem.
- Och, nie denerwuj mnie, Uchiha! - podniosłam zirytowana głos. Teraz będzie się ze mnie naśmiewał?!
- Taa, dobra... Uchiha.
Zatrzymałam się, kiedy usłyszałam słowa Sasuke. No tak. Jestem Uchiha. Trochę głupia sytuacja. Nie mogę się do tego przyzwyczaić.
Jesteśmy rodziną. Co prawda daleką, ale jednak.
Nie wiem dlaczego, ale zrobiło mi się nagle smutno.
Otrząsnęłam się i weszłam do łazienki, zamykając za sobą drzwi na klucz. Oparłam się o umywalkę i spojrzałam w swoje odbicie. Naomi, co się z tobą dzieje?
Próbowałam uspokoić moje serce, które biło w zdecydowanie za szybkim rytmie.
Odkręciłam kran i zafundowałam mojej twarzy szybki prysznic, aby usunąć powstałe na niej rumieńce.
Stanęłam jeszcze przed lustrem, łapiąc głęboki oddech i poprawiając włosy. Wyszłam z pomieszczenie i zastałam Uchihę leżącego na całej powierzchni łóżka.
- Dobra, chodź na tą kolację. - powiedziałam, kierując się w stronę kuchni.
Naomi, to będzie ciężka noc.
~*~
Po zjedzonej kolacji, kilku pytaniach ciotki i warknęciach Yuki wróciliśmy na górę. Znaczy, Sasuke wrócił. Ja postanowiłam porozmawiać jeszcze z ciotką.
W sumie na górę wróciłam po północy. Sasuke już spał.
Po wykonaniu wszystkich niezbędnych czynności wróciłam do pokoju. Było ciemno.
Podeszłam po omacku do łóżka, po drodze uderzając kilka razy nogą o niezidentyfikowane przedmioty znajdujące się na podłodze. Pochyliłam się w stronę łóżka, odrzucając kołdrę do góry. Z tym samym momentem zostałam gwałtownie pociągnięta na łóżko. Pisnęłam cicho i znieruchomiałam, kiedy uświadomiłam sobie, w jakiej sytuacji się znajduję.
Sasuke przycisnął mnie do siebie. Dopiero kiedy wyczułam jego miarowy oddech, zorientowałam się, że śpi.
Nie mogłam się ruszyć. Moje tętno gwałtownie podskoczyło do 120 uderzeń na minutę. Poczułam na twarzy świeże rumieńce.
Próbowałam wyślizgnąć się z jego objęć, ale skutkowało to jeszcze mocniejszym uściskiem. Westchnęłam zrezygnowana nie wiedząc, co dalej robić. Na pewno nie zasnę w takich warunkach!
Naprawdę nie wiem ile leżeliśmy w takiej pozycji, ale kiedy tylko Uchiha poluźnił uścisk, wyrwałam się i położyłam obok.
Nie mogłam zasnąć. Bliskość Uchihy sprawnie mi to uniemożliwiała.
Leżałam, wpatrując się w ścianę, która robiła się coraz jaśniejsza i nabierała swoich naturalnych kolorów. Noc dobiegała końca, a ja nie zmrużyłam oka.
Kiedy stwierdziłam, że i tak nie uda mi się zasnąć, zeszłam na dół. Ku mojemu zdziwieniu w kuchni siedziała już Yuki i moja ciotka.
Usiadłam przy stole i mruknęłam "cześć" pod nosem.
- Oo, Naomi! Zjesz z nami?
- Nie jestem głodna, ale kawy się napiję. - powiedziałam, opierając głowę o stół.
- Co ty, albo wy, żeście w nocy robili? - warknęła Yuki, bawiąc się widelcem.
- Nic. Po prostu nie mogłam zasnąć.
Yuki już nic nie powiedziała. Nagle wstała i zamierzała opuścić pomieszczenie, ale moja ciotka zagrodziła jej drogę.
- Yuki, może Naomi pomoże ci w treningu? - zapytała z uśmiechem, patrząc na mnie.
- To chyba nie jest dobry pomysł... - zaczęłam. Nie wiem, czy mogę już normalnie trenować po ostatnich wydarzeniach z Peinem. Nie zamierzam spędzić kolejnych dni w łóżku.
- Nie musisz. Walczę z godnymi mnie przeciwnikami.
Moje ciśnienie gwałtownie wzrosło a szczęka zacisnęła się. Czy ona zawsze musi być taka pewna siebie? Przecież wiem, że jest słaba. Wiele razy przyglądałam się jej walkom. Dzieci z akademii w Konohagakure umieją lepiej rzucać shurikenami niż ona.
- Yuki! - upomniała ją moja ciotka.
- Nie, Yuki, skoro tak bardzo chcesz, to chętnie z tobą poćwiczę. Ewentualnie poobserwuję.
- A Sasuke? - zapytała z iskrą w oku. Jak też przyjemnie będzie ją zaraz zgasić.
- Wątpię, żeby miał ochotę na trening z tobą.
Dziewczyna zrobiła gniewną minę i wyszła z pomieszczenia.
- Za dziesięć minut przed domem! - usłyszałam tuż przed głośnym trzaśnięciem drzwi.
Zaśmiałam się cicho pod nosem i poszłam do pokoju. Musiałam się przebrać i wziąć jakieś shurikeny. Chociaż... chyba nie będą mi potrzebne.
Cicho otworzyłam drzwi, aby nie obudzić Uchihy.
Przebrałam się i wyszłam z pokoju. Nawet się nie przebudził. Wynieśliby go z tym łóżkiem, a by się nie zorientował.
Na dworze było ciepło, ale pochmurno, jak zwykle zresztą w Kumogakure. Stanęłam przed moją kuzynką.
- Jakie zasady? - zapytałam podczas związywania włosów w luźnego kucyka.
- standardowe - powiedziała i natychmiast mnie zaatakowała.
Aktywowałam sharingana i od tej pory walka stała się nudna. Yuki... nie wiem, czy można w ogóle nazwać ją kunoichi. Nie potrafiła nawet trafić shurikenem w wyznaczony przez siebie cel.
Nagle Yuki zaczęła się bardziej starać , spoglądając co jakiś czas w stronę werandy.
Nie byłam zdziwiona, kiedy w drzwiach ujrzałam Uchihę. Zaśmiałam się cicho pod nosem. Yuki próbowała zmylić mnie kopniakiem w brzuch, a chcąc zaatakować prawym sierpowym. Sharingan bez problemu zdążył wykryć tą czynność i odeprzeć zamierzony atak. Kopnęłam ją w brzuch i ta odleciała na kilka metrów do przodu.
- Dobra, Yuki, widzę, że już nie dasz rady walczyć.
- D-dam. - powiedziała, podnosząc się.
- Mam cię złapać w genjutsu, żebyś dała sobie spokój.
Nagle zrobiło mi słabo, czerwono przed oczami. Złapałam się za oczy i upadłam na kolana. Próbowałam utrzymać świadomość. Poczułam przypływ wiatru i wyczułam dodatkową czakrę.
- Nie kopie się leżącego. - powiedział chłodno Sasuke.
- Naomi? - poczułam jak mną potrząsa.
- Poczekaj. - wymamrotałam, otwierając oczy. Obraz był zamazany. Tsunade mnie ostrzegała.
- Dasz radę wstać? - zapytał.
Kiwnęłam głową i podniosłam się z pomocą Sasuke.
To nie oczy. Jestem przekonana. To... coś innego. Tylko co?
Nagle usłyszałam głośny huk. Nie wiedziałam, co się dzieje.
Nie miałam siły stać, więc usiadłam na ziemi. Ujrzałam jakichś obcych ludzi wynurzających się z opadającego dumy. Siły mnie opuszczały.
Ujrzałam mężczyznę, być może w wieku mojego ojca. Miał czarne, sterczące włosy i równie smoliste tęczówki.
- Spisałaś się moja droga! - powiedział w kierunku mojej ciotki, która chwilę wcześniej pojawiła się na werandzie.
- Co? - zapytałam z zaskoczeniem.
Uchiha usiadł obok mnie i zaczął ciężko oddychać. Coś jest nie tak.
- Dosypałam im specjalnych ziół do śniadania. Będą nieprzytomni przez kilka godzin.
- Co?! - wykrzyknęłam, lekko oprzytomniając. Moja ciotka mnie zdradziła?! Oddaje mnie jakimś ludziom?! - Jak mogłaś mi to zrobić?! - dalej krzyczałam w jej kierunku. - Dlaczego najbliższe mi osoby wystawiają mnie?!
- Naomi nie miałam wyjścia, on...
Przerwała, kiedy czarnowłosy znalazł się przede mną. Złapał mnie z brodę i przejechał kciukiem po moim policzku.
- Taka podobna do matki. - powiedział, przewiercając mnie swoimi smolistymi tęczówkami na wylot. - Te same włosy, to samo spojrzenie...
- Skąd możesz to wiedzieć?! - warknęłam z nienawiścią patrząc mu w oczy.
- Cóż, powiedzmy, że wiem dużo. Nareszcie mogłem cię zobaczyć, Naomi. Po tylu latach ukrywania cię. Nie miej do swojej ciotki pretensji. Po prostu chciałem cię w końcu poznać. Zabrali cię nam, rozumiesz? Kiedy wreszcie was znalazłem... Ciebie i Inati. Zabrali cię nam.
- Coo? O czym ty mówisz?
- Jestem twoim ojcem, Naomi.

~~~~
Tak, wiem długo mnie nie było! Wybaczcie. Przed świętami dopadła mnie choroba, a później nie miałam czasu. Jeszcze raz przepraszam! Mam nadzieję, że rozdział 11 wam się podobał. c: Nie zaliczam go do jednego z najlepszych, ale cóż. Do następnego!

2 komentarze:

  1. ja chcem hentai*.*Powiedziała moja 2 połowa . Rozdział boski. Dobre było to „C ty albo wy żescie w nocy robili. Boskie. Powiadomisz mnie o nowych notkach?

    OdpowiedzUsuń
  2. Fck...liczyłam na kolejny rozdział, a tu ni ma Q_Q Serio w takim momencie? Mam nadzieję, że szybko dodasz następny rodział bo opo jest zarąbiste! ^^

    OdpowiedzUsuń