- Shizune! Mam nadzieję, że przez moją nieobecność nie działo się zbyt wiele. - odrzekła piąta, spoglądając przez okno na przechadzające się po ulicach tłumy ludzi.
- No, nie, Tsunade - sama. Jest tylko jeden problem...
- Zaraz, Shizune. - przerwała jej Hokage - Daj mi się nacieszyć widokiem mojej przepięknej wioski!
- Tsunade-sama. To poważny problem.
Piąta od razu spoważniała i spojrzała wyczekująco na swoją przyjaciółkę.
- Chodzi o Naomi. Uciekła z wioski razem z Uchihą.
Źrenice Tsunade gwałtownie się rozszerzyły, a oddech widocznie przyśpieszył. Teraz żałowała tego, że musiała opuścić wioskę i zostawić Naomi samą, ale przecież rozmawiały ze sobą w szpitalu i wszystko było w najlepszym porządku!
- O czym ty mówisz, Shizune?!
- Kakashi tutaj był. Twierdził, że wszystko między nim a Naomi było w porządku, a nawet lepiej niż zazwyczaj. Któregoś wieczoru po prostu wpadła do domu, zabrała swoje rzeczy i wyszła. Kakashi był pewny, że jest u Sasuke, ale gdy poszedł do niego, zastał tylko puste mieszkanie.
- To niewiarygodnie! Co ona sobie znowu ubzdurała?!
- To nie wszystko, Tsunade-sama. Strażnicy znalezi w archiwum naruszoną teczkę Naofumiego Uchihy z czymś, co nas zdziwiło.
Shizune podała piątej dodatkową zawartość. Kiedy kobieta przeczytała ją, zrobiło jej się słabo i musiała złapać się najbliższego mebla.
- Oni musieli włamać się do archiwum i to znaleźć. Tylko, co to jest? Skąd to wzięło się w archiwum?! Przecież to zwykłe fałszerstwo! Nafoumi nie jest ojcem Naomi, tylko Kakashi!
- Podejrzewam, że do potwierdzenia swoich przypuszczeń nakłonił ją fakt posiadania sharingana. - stwierdziła trafnie Shizune.
- To przecież niedorzeczne, ale z drugiej strony możesz mieć racje. Rzeczywiście mogło tak być. Sharingan to kekkei genkai klanu Uchiha. Ani Kakashi, ani Inati nie pochodzą z tego klanu. Naomi musiała rozumować właśnie w ten sposób.
- Ale dobrała to wszystko całkiem sensownie.
- Jestem pewna, że Raito i Naofumi maczali w tym palce. Muszą wiedzieć o kekkei genkai klanu Matsmuara! Musimy jak najszybciej sprowadzić ją z powrotem do wioski, zanim będzie za późno i pozabija nas wszystkich bez mrugnięcia okiem.
- O czym ty mówisz, Tsunade-sama? - szepnęła przerażona Shizune.
- Naofumi lubi bawić się ludzkim umysłem. Na pewno zrobił jej jakieś pranie mózgu.. Inati musiała powiedzieć mu o swojej zdolności, a przecież tyle razy mówiłam jej, żeby tego nie robiła! Wiedziałam, że żaden z niego przyjaciel! Chciał ją po prostu wykorzystać tak jak teraz Naomi.
Oczy Tsunade skierowały się na górę, gdzie widniały podobizny poprzednich Hokage. Jej spojrzenia zatrzymało się na Minato.
"Gdybyś tu był, nigdy byś na to nie pozwolił."
- Co robimy, Tsunade-sama?
- Wysłać anbu na poszukiwania. Mają ją przyprowadzić choćby nawet siłą.
~*~
Kryjówka Naofumiego, pokój Sasuke.
Moja wymiana zdań z Sasuke na temat opuszczenia tego miejsca przerodziła się w dynamiczną i pełną żarliwości kłótnie. Dlaczego on musi być aż tak uparty!? Jestem pewna, że mój ojciec nie zamierza nas skrzywdzić, a wręcz przeciwnie. Chce nam pomóc.
- Uważam, że powinniśmy dać szanse mojemu ojcu. - powiedziałam z zapewne widoczną zawziętością w oczach.
- Naomi, obudź się. Nie jesteśmy tu bezpieczni. Ty nie jesteś tu bezpieczna.
- Odkąd tak się o mnie martwisz? Jestem dużą dziewczynką, zapomniałeś?!
- Martwię się o ciebie, bo jesteś jedyną osobą, która trzyma mnie przy moim nędznym życiu. - szepnął tak cicho, że ledwo go usłyszałam. Jego słowa wywołały przyjemny dreszcz na moim ciele, a mój mózg nie potrafił zaakceptować wypowiedzianych przez niego słów. Sasuke naprawdę to powiedział. Czyżby wreszcie zaczął się zmieniać?
Miałam ochotę złapać go za koszulkę i przyciągnąć do siebie, ale coś mnie hamowało. Bałam się, że mnie odrzuci, że nasze relacje się popsują.
Naomi, kogo chcesz oszukać. Przecież ty kochasz tego bezczelnego i pewnego siebie gnojka. Tylko niekoniecznie on musi czuć to samo. I tego najbardziej się obawiałam.
Wyciągnęłam delikatnie rękę w jego kierunku, ale postanowiłam ją opuścić. Uznałam, że tak będzie lepiej. Taa, co ja gadam. Wcale nie chciałam jej opuszczać, ale mój mózg uważał to rozwiązanie za o wiele lepsze.
Moja ręka nie zdążyła jeszcze spać, kiedy Uchiha złapał mnie za nadgarstek. Popatrzyłam na niego i spostrzegłam, że jest intensywnie we mnie wpatrzony.
Uścisk na moim nadgarstku zelżał, ale nie puścił mnie. Jego palce przesunęły się na wewnętrzną część mojej dłoni. Dopiero teraz zauważyłam, jak one się od siebie różnią, tworząc kontrast niczym biel z czernią.
Wtedy nastąpiło coś, czego w życiu bym się po nim nie spodziewała, chociaż widziałam to już wielokrotnie w moich najskrytszych marzeniach. Nasze dłonie połączyły się. Znowu poczułam to dziwne coś w moim żołądku a dodatkowo przeszły mnie przyjemne dreszcze.
Przeniosłam wzrok na twarz Uchihy. Widać było, że coś w sobie dusił. O czymś intensywnie myślał.
Och, nie mogłam już dłużej tego znieść! Podeszłam bliżej niego i złączyłam nasze usta w nieśmiałym pocałunku. Sasuke nie był ani trochę zaskoczony. Czyli najwidoczniej myślał o tym samym co ja. Nasze dłonie opadł wzdłuż ciał, a Sasuke wolną ręką złapał mnie za kark i przyciągnął bliżej siebie.
Nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Bałam się, że zaraz pryśnie jak bańka mydlana a ja obudzę się z tego niesamowitego snu.
Nie wiem ile czasu spędziliśmy w tej pozycji, ale jako pierwszy oderwał się Sasuke. Uśmiechnął się delikatnie i dopiero wtedy zauważyłam jego intensywnie pogryzione wargi. Nie wierzę, że to ja byłam tego sprawcą. Co hormony robią z człowiekiem.
Sasuke był... szczęśliwy. Po raz pierwszy widziałam go tak uśmiechniętego. To było moje największe marzenie. Sprawić, bym była osobą, która wywoła uśmiech na jego twarzy, która będzie sprawiać, że będzie szczęśliwy w każdej sekundzie swojego życia.
Patrzeliśmy w swoje oczy, a nasze dłonie ciągle były ze sobą splecione. Oddychaliśmy ciężko, jakbyśmy przebiegli co najmniej kilkadziesiąt kilometrów.
Wzięłam wolną dłoń i podniosłam w kierunku jego twarzy, przejeżdżając delikatnie po jego wargach.
- Przepraszam... - wyszeptałam, nie spuszczając oczu z jego smolistych tęczówek.
- Cóż.. - powiedział Sasuke, a na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek. - Nie widziałaś jeszcze swoich w lusterku.
~~~~
Ta dam <3 Bonus taki za długą nieobecność i krótki rozdział XIII. Chcę z całego serca podziękować Nari! <3 Nawet nie wiesz jak bardzo zmobilizował mnie twój komentarz :)
Noo i nasi bohaterowie w końcu zrobili krok w swoją stronę :D
Do następnego. <3