wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział XIII "Komplikacje"

Hej! Taka prośba od autorki, jeżeli czytasz to zostaw pod tym postem komentarz! :) Chcę sprawdzić, ile osób czyta to opowiadanie .Z góry bardzo dziękuję. <3


- To wszystko jest podejrzane, Naomi. - stwierdził Sasuke, ciągle trzymając mnie w swoich ramionach. Byłam zażenowana zaistniałą kilkadziesiąt minut wcześniej sytuacją. Sasuke zawsze powtarzał, że shinobi musi odizolować swoje emocje, ukryć je przed światem. Zawsze starłam się słuchać jego rad. Nie ukrywam, że niezwykle intelignenty z niego człowiek, chociaż jego żądza zemsty na Itachim często przysłania mu wszystko inne. Czasami zastanawiam się, co by zrobił, gdyby na dwóch szalach wagi stały nasze życia. Moje i Itachiego. Wierzę bezgranicznie, że wybrałby mnie, jednakże istnieje też malutka cząstka, która każe mi mysleć, że postąpiłby całkiem inaczej.Wiem, że jestem jego najlepszą przyjaciółką. Czasami zdarza mu się powiedzieć coś miłego. Zawsze wspiera mnie w potrzebie. No właśnie. Moje zadanie jest o wiele trudniejsze.Sasuke chowa wszystko wewnątrz siebie i kiedyś to go zniszczy. W końcu warstwa problemów skumuluje się i pękną jak mydlana bańka. Panicznie obawiam się tego momentu i staram się o nim nie myśleć, chociaż coś mi mówi, że niedługo on nastąpi.
- O czym mówisz?
- To byłoby zbyt łatwe, nie uważasz? Twoja mama była posiadaczką sharingana, wiele razy słyszałem, że była wybitną kunoichi i nie mogę uwierzyć w to, że dała się tak po prostu zabić, bez obrony.
- Być może nie spodziewała się takiej rekcji ze strony Kakashiego?
- Nie rozumiesz. To... co innego. Sharingan aktywuje się sam w razie zagrożenia. To jest taki odruch bezwarunkowy, a skoro twoja matka wiedziała kilka sekund wcześniej, że Kakashi ją zaatakuje, dlaczego się nie obroniła?
- Nie wiem Sasuke. Uważasz, że mój ojciec kłamie?
- Niczego takiego nie powiedziałem. - westchnął głośno, a moje włosy delikatnie uniosły się pod wpływem gwałtownego napływu powietrza - Po prostu uważam, że ta sytuacja jest dosyć... dziwna. Poza tym nie wiem, czy to miejsce jest bezpieczne..
- Sugerujesz, że mój ojciec nas skrzywdzi?
- Naomi, nie bądź tak łatwowierna. Znasz go zaledwie kilka godzin. Nie wiesz do czego jest zdolny. Musimy się stąd wydostać i wrócić do wioski.
- Chcesz się narażać na gniew Tsunade i wylądować w szpitalu z połamanymi żebrami? - na wspomnienie o sannince zrobiło mi się ciężej na sercu. Brakowało mi jej.Tak bardzo mi jej brakowało...
- Cóż... zawsze mogę zrzucić winę na ciebie.
- Dobrze mieć w tobie oparcie Sasuke. - powiedziałam z zażenowaną miną, spoglądając na niego. Po raz kolejny straciłam kontakt z rzeczywistością za sprawą jego czarnych tęczówek. Otrząsnęłam się chwilę później i wyswobodziłam z uścisku chłopaka.
- Co robimy? Wracamy?
- Uważam, że to najkorzystniejsze rozwiązanie. - odpowiedział z poważną miną.
- Wiesz, z jednej strony nie widzę sensu dla jakiego mój ojciec miałby mnie okłamywać.
- A widzisz jakiś sens, przez który miałby ci pomóc?
- Jestem jego córką, to chyba oczywiste. - powiedziałam z wyraźną pewnością siebie w głosie.
- To niekoniecznie musi być prawdą.
- Co? O czym ty mówisz, Sasukee. Jest tylko faktów, które się na to składają. Akta w archiwum, wypowiedź Tsunade, Sharingan...
- Po prostu czuję, że coś tu jest nie tak.
Już sama nie wiedziałam co mam robić. Wszystko wskazywało na to, że Naofumi jest moim ojcem. O, proszę bardzo, jeszcze imiona mamy podobne. To ma być przypadek?Miałam zaufać intuicji Sasuke, która może okazać się błędna?Nie wiem co robić.

~*~
I jak z dziewczyną? - zapytała tajemnicza postać, która właśnie weszła do ciemnego gabinetu.
- Nie musisz się o nic martwić, Raito. Wszystko jest na dobrej drodze. - powiedział Naofumi, szukając czegoś w szufladzie.
- Nie mów, że kupiła tą bajeczkę o śmierci Inati.
- Oczywiście, że tak. Jest naiwna. Teraz wystarczy, że zdobędę jej zaufanie i będę mógł ją wykorzystać jako broń w walce z Konohą.
Raito zaśmiał się perliście, opierając się rękoma o blat biurka.
- Muszę ci podziękować, Raito. Bez twojej pomocy nie udałoby mi się jej podejść. Bardzo dobrze, że podrzuciłeś te fałszywe akta do archiwum.
- Do usług. Lecz nie zapominaj o tym, że wręcz idealnie podszyłeś się pod piąta Hokage. Nie zauważyła nawet najmniejszej różnicy. Należą się brawa. - powiedział mężczyzna, lekko się kłaniając. - Czego ty właściwie szukasz w tej szafce?
W tym momencie Naofumi wyciągnął z biurka teczkę, otworzył na pierwszej stronie i rzucił towarzyszowi. Były to akta kunoichi, a dokładniej Inati Hatake.
- Po co ci akta Inati?- Jak pamiętasz, przez wiele lat próbowałem zdobyć jej zaufanie i przeciągnąć ją na naszą stronę, ale ona nie była wcale taka głupia, jak mi się na początku wydawało. Jednakże przez ten czas udało mi się dowiedzieć o niej bardzo interesującej rzeczy.
- A mianowicie? - zapytał już lekko poddenerwowany Raito.
- Jej klan posiada wyjątkowe kekkei genkai, które może kopiować kekkei genkai innych klanów. Nikt nie wie o tej imponującej zdolności. Trzyma się to w ścisłej tajemnicy. Naomi rozwinęła tylko zdolnść sharingana, bo z nim miała styczność od najmłodszych lat. Wyobrażasz sobie, że ona może skopiować każde kekkei genkai? Może staćsię wręcz niezniszczalna. Zadbamy o to, żeby tak się stało, a wtedy w końcu zemszczę się na tej przeklętej wiosce.

~*~

Heeej.W sumie nie wiem co tutaj napisać.Ferie miałam w styczniu, to już dawno o nich zapomniałam, ale zazdroszczę tym, co teraz je mają. Pogoda powalająca <3 U mnie był mróz, lód i temperatura -21 odczuwalna ;)Nie wiem czy dalej ciągnąć to opowiadanie. Mało osób je czyta. ;/To do następnego... może.

1 komentarz:

  1. Bosz...To jest BOSKIE. *.*Serio masz talent dziewczyno. Ojciec Naomi kłamie? Nie może. Mam nadzieje że nie da się wykorzystać jako broń! I teraz musze się powtórzyć-Hentai plisss!
    Pozdrowienia i zapraszam do mnie na nową notkę!

    OdpowiedzUsuń