"Zamykam oczy, czuję, jak w twoich dłoniach tonie moja twarz
Przysięgasz miłość aż po śmierć, słyszę wspólne bicie naszych serc
I chociaż walczysz z całych sił o coś więcej niż parę chwil
Po cichu ciągle wierzę, że nadejdzie taki dzień, gdy wrócisz, by stąd zabrać mnie
I powiesz mi: "Wciąż kocham cię
Wciąż kocham cię"
Przysięgasz miłość aż po śmierć, słyszę wspólne bicie naszych serc
I chociaż walczysz z całych sił o coś więcej niż parę chwil
Po cichu ciągle wierzę, że nadejdzie taki dzień, gdy wrócisz, by stąd zabrać mnie
I powiesz mi: "Wciąż kocham cię
Wciąż kocham cię"
Anna Iwanek, Pati Sokół - Miasto feat. Piotr Cugowski
~*~
- To tylko ja.
Na ten dźwięk przez moje ciało przebiegł
nieprzyjemny dreszcz a mięśnie napięły się, jakbym zaraz chciała rzucić się do
ucieczki.
To zbyt niemożliwe, żeby mogło być
prawdziwe.
Nie mogę powiedzieć, że cieszę się z jego
niespodziewanej wizyty, ale z drugiej strony, chociaż moje serce czuje się
trochę lepiej. Nie można się z kogoś wyleczyć od tak, w kilka dni. Czasami
poświęcamy na to długie miesiące, czy nawet lata, żeby w końcu zrozumieć, że
nie potrafimy żyć bez tej jednej, konkretnej osoby.
Taką osobą był dla mnie właśnie Sasuke.
Pomimo tego, jak bardzo mnie zranił, jak
niewiarygodnie przez niego cierpiałam i zawalałam wiele nocy - cieszę się, że
tu jest i nic mu się nie stało.
To jest chyba ten rodzaj miłości, która
nigdy nie odpuszcza. Jest w niej ponoć ogromna wada, a mianowicie - idealizacja
ukochanej osoby. Chociaż ... czy ja wiem?
To, że większość ludzi uważa Sasuke za
przestępcę i bezdusznego potwora, wcale nie oznacza, że naprawdę nim jest.
Nienawidzę, kiedy ludzi określa się pokoleniowo, wkłada wszystkich do jednego
pudełka, nie dając nawet najmniejszej możliwości zrozumienia.
Sasuke miał trudne dzieciństwo, co
ukształtowało jego późniejsze światopoglądy i zachowania w taki a nie inny
sposób. Jestem jedną z nielicznych osób, które śmiało mogą powiedzieć, że go
znają.
Faktycznie, nie jest on osobą, która
wylewnie ukazuje swoje uczucia, ale to się kiedyś zmieni. Nie wiem kiedy. Może
dzisiaj, może za rok, ale jestem pewna, że taki moment nastąpi. Uwolni swoje
skrywane uczucia, bo w końcu pęknie i już nie da rady ich dużej ukrywać.
Kiedyś bardzo podziwiałam jego
zdystansowanie i skrytość. Też chciałam móc tak panować nad swoimi emocjami i
zachowaniem, ale w większości przypadków przegrywałam.
Później jednak uznałam to za swoją
zaletę. Nie powinniśmy wstydzić się swoich łez, bo są one wspaniałym lekarstwem
na chorą duszę i pomagają zaakceptować rzeczy, które usilnie się wypieramy.
Ten mężczyzna to największa zagadka
mojego życia.
Ciekawe, kiedy ostatecznie uda mi się ją
rozwiązać.
~*~
Kiedy tylko dowiedziałem się o ataku,
musiałem tutaj przybyć.
Doszły do mnie informacje, że wielu ninja
zostało ciężko rannych, a ja chciałem być pewien, że z nią jest wszystko w
porządku, że jest cała i zdrowa.
Obiecałem, że nigdy, nikt jej nie
skrzywdzi i wiedziałem, że po raz kolejny zawiodłem, kiedy tylko ujrzałem jej
delikatne ciało za szybą szpitalnej sali.
Była nieprzytomna, więc spokojnie mogłem
wejść do pomieszczenia, nie będąc przez nikogo zauważonym.
Chciałem tylko ją zobaczyć i upewnić się,
że wszystko z nią dobrze.
Jej twarz miała nieliczne, drobne
zadrapania, ciemna grzywka przykrywała zamknięte powieki, a klatka piersiowa
unosiła się w spokojnym rytmie.
Nawet w takim stanie ciągle była piękna.
Kiedy podszedłem bliżej, mogłem dostrzec
jej zadbane dłonie, ułożone na śnieżnobiałej pościeli, z kontrastującymi
zadrapaniami.
Uśmiechnąłem się pod nosem, kiedy
uświadomiłem sobie, że te małe rączki zabiły wielu niebezpiecznych ninja, a z
drugiej strony, kruche i delikatne, wielokrotnie towarzyszyły moim w
niewidocznych dla oczu innych spotkaniach.
Jej długie, czarne rzęsy, których nie
musiała nawet upiększać, aby i tak rzucały się w oczy wszystkim mężczyznom,
wyglądały zjawiskowo w idealnej kombinacji z ciemnymi oczami, którymi spoglądała
na mnie każdego dnia pobytu w tej wiosce.
Brakowało teraz tylko uśmiechu, którym
potrafiła zarażać wszystkich dookoła siebie i dodawać mi siły do dalszego
życia.
Zmieniła mnie.
Ta niepozorna istotka narobiła potężnego
zamieszania, wpakowała się w moje życie bez żadnego pozwolenia i stała się w
nim najważniejszą osobą.
Właśnie dlatego musiałem od niej odejść.
Zranię ją.
Prędzej czy później zrobię coś, czego
będę żałował do końca życia, co sprawi, że nigdy więcej nie będę mógł spojrzeć
sobie w twarz. Ona zasługuje na kogoś, kto należycie pokaże jej, że mu na niej
zależy, stworzy z nią normalną rodzinę - bez psychicznego brata i oszczerstw ze
strony całej wioski.
Poza tym, ja nie potrafię kochać.
Umiem tylko nienawidzić.
Kiedy jej dłoń poruszyła się, a rzęsy
delikatnie zatrzęsły, wiedziałem, że zaczyna się budzić.
Skupiłem czakrę w stopach i ukryłem się
nad oknem, a słońce odbijające się w szybie trochę przeszkadzało mi w
obserwacji kunoichi.
Kiedy obejrzałem się do tyłu, dostrzegłem
Kakashiego, Naruto i Sakurę.
Zauważą mnie.
Dlaczego właśnie teraz i w tym miejscu?
Standardowy przykład ironii losu.
Wszedłem cicho do środka i
przytwierdziłem stopy do sufitu.
Bałem się, że mnie zauważy albo wyczuje
moją czakrę, ale jej koncentracja była bardzo rozproszona.
Podniosła się z łóżka i chciała wyjść z
pomieszczenia.
Kiedy to zrobi, nie uda mi się już stąd
wyjść.
Złapałem ją za ramię, zakryłem usta
dłonią i przyciągnąłem bliżej siebie.
Poczułem znajomy zapach wanilii a
nieułożone włosy zaczęły wbijać mi się w skórę.
- To tylko ja. - nie chciałem, żeby
zaczęła krzyczeć. Wtedy na pewno wylądowałbym w konoszańskim więzieniu i
musiałbym bardzo długo myśleć nad sposobem ucieczki.
Jej ciało napięło się i poczułem, jak
roznosi się po nim nieprzyjemny dreszcz.
Puściłem ją, a ona odeszła na kilka
metrów i obdarzyła mnie swoim zdziwionym, zamglonym spojrzeniem.
Chciała coś powiedzieć, ale zamknęła usta
i tylko wpatrywała się we mnie, jakby zobaczyła ducha.
~*~
Miałam ochotę go złapać, przyciągnąć do
siebie i zatopić w jego ramionach, ale dobrze wiem, że mi na to nie pozwoli.
Ten egoistyczny idiota coś sobie wmówił i
teraz za żadne skarby nie pozwoli mi wpłynąć na jego zdanie.
Skoro chciał, żebym była sama, dlaczego
tutaj przyszedł? To przecież świadczy o tym, że mu na mnie zależy, a kilka
tygodni temu wyraził się dosyć dosadnie na temat naszej skomplikowanej relacji.
- Będziemy tak stać i się na siebie
patrzeć? - nie mogłam znieść tej krępującej ciszy. Mój mózg zaczynał mieć głupie
pomysły, a musiałam trzymać do niego dystans.
Jego obojętne spojrzenie chciało dostać
się do mojej duszy i indywidualnie wywnioskować wszelkie uczucia.
Zawsze tak robił.
Byłam przy nim niczym otwarta księga - za
każdym razem wiedział, co zrobię i co czuję. Był w tym cholernie dobry i
czasami zaczynało mnie to irytować. Ja wielokrotnie musiałam główkować nad jego
dziwnymi zachowaniami, gdy ten od razu trafiał w sedno.
Także nie dziś panie Uchiha. Dzisiaj
sobie nie poradzisz!
- Chciałem sprawdzić, czy wszystko z tobą
dobrze.
Pomimo tego, że znałam odpowiedź, zrobiło
mi się cieplej na sercu, kiedy usłyszałam te słowa. Może nie do końca w nie
wierzyłam? W sumie rozmawiam z najbardziej zmiennym człowiekiem na tym świecie.
- Z tego co pamiętam, zakończyliśmy nasz
związek.
Byłam twarda, nie dam się złamać, nie ujawnię
się, nie pokażę mu, jak bardzo mam ochotę go dotknąć.
- To nie oznacza, że mi na tobie nie
zależy.
Co ... ?
Nie.
Co ... ?
Nie.
Znowu to zrobił. Po raz kolejny
kompletnie mnie zdezorientował i sprawił, że sama zaczynałam się w tym
wszystkim gubić.
"zależy mu na tobie" słyszałam
głos wewnątrz siebie i próbowałam za wszelką cenę nie rozpłakać się ze
szczęścia.
Przez moment myślałam, że przestało mu na
mnie zależeć i to dlatego odszedł, ale teraz - po raz kolejny znokautował moją
duszę.
Podbiegłam do niego, zawiesiłam ręce na
szyi i przyciągnęłam do siebie, aż między nami nie było nawet milimetra wolnej
przestrzeni.
Poczułam charakterystyczny zapach i
dreszcze, które przebiegły przez jego ciało. Zawsze się pojawiały, kiedy
robiłam coś spontanicznego, na co wcześniej nie był przygotowany.
Przez chwilę bałam się, że mnie
odepchnie, ale nie zrobił tego, by po chwili pogłębić pocałunek.
Okłamał mnie.
Wcale nie chce mnie zostawiać.
~*~
Kiedy jej usta zetknęły się z moimi,
zaznałem dziwnego uczucia wypełnienia.
Na samym początku chciałem ją odepchnąć,
jednocześnie dając do zrozumienia, że już nic do niej nie czuję, ale zachowałem
się jak zwykle egoistycznie - chciałem chociaż na chwilę poczuć się lepiej, do
tego jej niewinnym kosztem.
Przyciskała swoje drobne ciało do mojego,
jakby bała się, że zaraz zniknę albo rozpłynę się pomiędzy jej palcami.
Nie chciałem dawać jej nadziei, bo
wiedziałem, że już jutro mnie tutaj nie będzie.
Po chwili delikatnie wyswobodziłem się z
jej uścisku i odsunąłem na odległość wyciągniętych ramion. Od razu chciałem
przejść do sedna, ale kiedy moje oczy zetknęły się z jej, nie mogłem wydusić z
siebie ani jednego słowa. Jej lekko zaszklone spojrzenie wyrażało ogromne cierpienie i bezsilność. Wiedziała, do czego zmierzam, a za wszelką cenę
chciała tego uniknąć.
Przez chwilę zacząłem się wahać.
Z jednej strony chciałem zostać, z tą
intrygującą, piękną brunetką, ale z drugiej coś mówiło mi, że muszę odejść.
Toczyłem ze sobą wewnętrzną walkę
pomiędzy dwoma odmiennymi wojskami, które za wszelką cenę chciały odnieść
zwycięstwo.
Pierwszy raz w życiu naprawdę nie wiem co
zrobić. Wybrać szczęście swoje, czy ukochanej osoby?
Obiecuję, że to nadrobię. :)
Rozdział prezentuje głównie skomplikowaną relację pomiędzy Sasuke a Naomi, mniej więcej udało mi się wytłumaczyć pochopną decyzję Uchihy po walce z Itachim. Rozdział ma ponad 1000 słów, czy w miarę długi. (Taa, niektórzy mają ponad 5000, wiem, ale musicie jakoś mi wybaczyć:*)
Do następnego!