Don’t make me sad, don’t make me cry
Sometimes love is not enough
And the road gets tough, I don’t know why
Lana Del Rey - Born to die
~*~
- Trucizna działa bardzo szybko. Mamy
mało czasu. - Tsunade gorączkowo przerzucała kartki z wynikami badań brunetki -
jeżeli mgła szybko nie prześle nam dokładnej analizy tego specyfiku, będziemy
mogli pożegnać się z Naomi.
Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz a
ręce trzęsły się jeszcze bardziej.
Nie chciałem jej skrzywdzić. Naprawdę
tego nie planowałem. Pragnąłem jedynie ukarać tego sukinsyna za to, co jej
zrobił.
Nie jestem ślepy. Widzę, jak się
zachowuje, kiedy o nim mówi i doskonale dostrzegłem, jak pocałował ją przy
skale. Dlaczego ta fascynująca, piękna i inteligentna dziewczyna spotyka się z
kimś takim? Przecież ten dupek nawet nie jest wart jej uczuć! Gdyby ktoś taki
jak ona był mną zainteresowany, byłbym najszczęśliwszym facetem na świecie.
A teraz nawaliłem i muszę modlić się o
to, że wiadomość z mojej rodzinnej wioski nadejdzie jak najszybciej..
Wyszedłem z budynku na zimne, nocne
powietrze i wciągnąłem życiodajny gaz do płuc. Ta dziewczyna ciągle siedzi w
mojej głowie i nie wiem już co robić..
- Wszystko w porządku, Teroshi?
- Jasne, Naruto. Musiałem po prostu
trochę odetchnąć.
- Nie martw się. - powiedziawszy to, położył
mi dłoń na ramieniu. - Na pewno wszystko będzie dobrze.
Standardowa śpiewka. Czy ludzie nie
rozumieją, że te słowa nic nie dają, a jedynie jeszcze bardziej dołują
człowieka?
- Wybacz, mój przyjacielu, ale dopóki nie
zobaczę ponownie jej uśmiechniętej twarzy, to nic nie będzie dobrze.
Naruto zabrał rękę i spojrzał w gwiazdy.
Przez dłuższy moment się im przyglądał, aż w końcu ponownie zabrał głos, nie
odrywając oczu od nieba.
- Podoba ci się, prawda? - dopiero wtedy
błękitne oczy spojrzały prosto w moje - Nie musisz nic mówić, bo doskonale
widzę jak na nią reagujesz i jak twoja czakra szaleje, kiedy jest w pobliżu.
Przyznam ci rację. Jest wspaniałą osobą, w której można się porządnie zadłużyć.
Wiem to, bo nie jesteś pierwszym, który to zrobił, ale uprzedzam cię, że
skończysz tak jak pozostali. Naomi szalenie kocha Sasuke. Pomimo tego jak
bardzo ją rani, ona go nie zostawi. Jest jedyną, która potrafi ujrzeć jego
prawdziwe oblicze. Natomiast Sasuke... nie pozwoli nikomu jej sobie odebrać.
Pomimo tego, że teraz jest daleko i jest "tym złym", nie da jej
odejść. Za bardzo są sobą zafascynowali i za dużo rzeczy ich łączy. Są
przeciwieństwami, fakt, ale przecież to właśnie one się przyciągają.
Po tych słowach wszedł do środka,
zostawiają mnie samego, z burzą negatywnych emocji do Sasuke i szaleńczym
uczuciem do Naomi.
~*~
Kiedy tylko usłyszałem, że się obudziła, pędem ruszyłem w kierunku jej sali. Przed drzwiami zastałem już ożywioną Tsunade i uśmiechniętego Kakashiego. Chciałem wejść do pomieszczenia lecz wyciągnięta dłoń kobiety zablokowała moje chęci.
- Poczekajcie jeszcze chwilę. Muszę
zrobić jej podstawowe badania.
Po tych słowach zostałem sam z Kakashim,
który usiadł na krzesełku obok i odetchnął z wyraźną ulgą.
- Po raz kolejny byłem tak blisko, żeby
ją stracić. - spojrzał na sufit i ledwo dostrzegalnie uśmiechnął się pod maską
- Nie masz pojęcia jak często ta dziewczyna wpada w tarapaty przyprawiając mnie
tym samym o ból głowy.
- To by wyjaśniało kolor twoich włosów.
Zaśmiała się głośno, zwracając uwagę
kilku osób na korytarzu, po czym nagle spoważniał i spojrzał na mnie.
- Pomimo swojego wieku, dużo przeszła.
Nie chciałbym, żebyś dołożył jej kłopotów.
Spojrzałem na niego zdezorientowany i już
miałem słać pytanie, kiedy drzwi otworzyły się i stanęła w nich rozpromieniona Hokage.
- Już możecie odwiedzić naszą pacjentkę.
Wszystko jest na dobrej drodze. Za kilka dni opuści szpital.
Wszedłem do pomieszczenia, by upewnić
się, że już wszystko z nią w porządku.
Kiedy ujrzałem jej piękne oczy i
zniewalający uśmiech, serce zabiło mi kilka razy mocniej. Shizune zamieniła z
nią kilka zdań, a ja nawet nie słyszałem, o czym rozmawiały.
- Witaj, Teroshi! Nie przejmuj się, nie
winię cię za całą sytuację. Wiem, że nie chciałeś tego zrobić.
- Oczywiście, że nie chciałem, ale ten
chłopak, on chciał cię zabić. Musiałem jakoś zainterweniować, to zwykłym
psychopata.
W międzyczasie Shizune zdążyła opuścić
pomieszczenie, a wtedy Naomi obdarzyła mnie czujnym spojrzeniem swoich
błękitnych oczu.
- Sasuke nigdy nie zrobiłby mi krzywdy.
- Dziewczyno, ocknij się - krzyknąłem, poirytowany jej tłumaczeniem
bruneta - To zwykły kryminalista! Zabiłby cię bez mrugnięcia powieką!
- Nie masz prawa go oceniać. Nawet go nie znasz! On się po prostu w tym
wszystkim pogubił.
~*~
- Przepiękna pogoda - wyszeptałam w trakcie
jednego z nielicznych przyjemnych odpoczynków pod starym, wysokim dębem przy
polu treningowym numer osiem. Nie miałam najmniejszej ochoty na katowanie
swojego ciała morderczymi ćwiczeniami czy też zbytecznym nadużywaniem
sharingana. Mogłam za to podziwiać wyrzeźbioną sylwetkę mojego ulubionego
towarzysza, który nigdy nie przepuści nawet najmniejszej okazji, żeby złapać w
rękę katanę i zniszczyć kilku sztucznych przeciwników.
- Nie wszyscy mają zamiar tak go zmarnować. -
rzucił w moim kierunku lekko zdyszany, pozbawiwszy głowy kolejnego drewnianego
manekina.
- Och, Sasuke, jesteś taki monotematyczny.
Zrobiłbyś czasami coś oryginalnego.
- Co w twoim przekonaniu znaczy
"oryginalne"?
- No nie wiem, moglibyśmy pójść gdzieś razem
czy coś.
Przystanął na chwilę, wbił katanę w ziemię i
spojrzał na mnie z ironicznym uśmieszkiem wymalowanym na twarzy.
- Mam ci kupić bukiet róż, który i tak zwiędnie
po dwóch dniach, kupić pudełko czekoladek, po których powiesz, że przytyjesz i
zabrać na kolację, na której i tak nic nie zjesz?
- Och, Sasuke! Gest się liczy, nikt ci nigdy
tego nie powiedział?
- Nie. - odparł poważnie, po raz kolejny
wprawiając mnie w osłupienie. Jak ten człowiek jest cholernie trudny, ugh!
Czasami doprowadza mnie do szału. - Nie jestem takim romantykiem. Nigdy nie
zabiorę cię na romantyczną kolację i nie kupię kwiatów oraz czekoladek.
- Och, wiem o tym, Sasuke. Czasami po prostu..
nachodzą mnie myśli, że chciałabym, abyś był taki jak większość zakochanych
facetów, ale nie chcę, żebyś nie zmieniał i nie wymagam tego od ciebie.
Doskonale rozumiem twoją sytuację i akceptuję to. Przecież da się wytrzymać bez
kwiatków i słodyczy. Wystarczy mi tylko to, że jesteś blisko.
Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się bardzo
blisko siebie.
- Przepraszam. - wyszeptał tuż przy moich
ustach. Nie, Sasuke. Nie musisz mnie przepraszać.. Zaczęłam żałować
wypowiedzianych wcześniej słów, które rozpoczęły tę całą konwersację. Starał
się zachować obojętność lecz z jego oczu biło poczucie winy i żal do samego
siebie. W odwecie przyciągnęłam go do siebie, oplatając swoimi ramionami.
- Nie musisz mnie przepraszać, słyszysz?
Wszystko w porządku. Nic się nie stało.
- To zwykły kryminalista! Nie jest wart twoich uczuć!
- A kto jest wart? Ty? - syknęłam poirytowana jego dziecinnym
zachowaniem. - To moje życie, moje uczucia i moja miłość. I możesz być pewien,
że nigdy nie będzie w nim miejsca dla ciebie. - dostrzegłam zakłopotanie w jego
oczach. Chciał wyjść, ale zawahał się. W ostatnim momencie zrezygnował. Dzięki
mojemu sharinganowi, który uruchomił się poprzez niekontrolowane wybuchy
czakry, dostrzegłam jak zaciska zęby lecz jego spojrzenie nie opuściło mojego.
- Chcesz to usłyszeć? Tak. Kocham Sasuke Uchihę i nie zamienię go na nikogo
innego.
Dopiero wtedy wyszedł, trzasnąwszy uprzednio drzwiami, aż w
pomieszczeniu zatrzęsły się szyby i jeden z obrazów spadł na śnieżnobiałe
płytki. Wybacz Teroshi, ale nie chcę, żebyś robił sobie niepotrzebną nadzieję.
~*~
"kocham Sasuke Uchihę"
te słowa dudniły w moich uszach jeszcze długo po opuszczeniu szpitala.
Postanowiłem wyładować swój gniew na jednym z pól treningowych,
położonych daleko za granicami wioski.
Nie potrafię zrozumieć jej decyzji i nie mogę sobie odpuścić. Ta kobieta
działa na mnie jak magnes. Kiedy jest w pobliżu, zaczynam wariować. Nigdy nie
myślałem, że jakaś kobieta tak mnie zaintryguje. Wiele z nich próbowało wkupić
się w moje łaski i chyba po raz pierwszy to ja znalazłem się w podobnej do nich
sytuacji.
Muszę dać jej czas. To chyba najbardziej racjonalna w tej chwili opcja.
Rozumiem, że nie potrafi o nim zapomnieć, to normalne. Z wypowiedzi
Naruto jak również jej zaangażowania może wynikać, że byli ze sobą
wystarczająca długo aby przyzwyczaić się do wzajemnej obecności. Bo z całym
szacunkiem, ale jakoś nie mogę uwierzyć w to, że oni naprawdę się kochają. Tak
wygląda miłość? Dwoje kochanków walczy pomiędzy sobą na śmierć i życie? za co?
W imię czego? Skoro rzekomo się kochają i nie potrafią bez siebie żyć, chcą
zabić się nawzajem? Chora relacja tak samo, jak chory jest ten cały Sasuke.
Może to i lepiej, że nie spotkałem ich wcześniej. Mógłbym jedynie żywić
urazę do Sasuke i pewnie podpaść przez to Naomi. Jestem pewny, że z nią będę.
To jedynie kwestia czasu.
~~
Słabo, krótko, ech. Muszę dać sobie trochę czasu z tym opowiadaniem i nadrobić zaległości w anime, bo wena mi słabnie i ciężko skleić najprostsze zdanie. Dacie mi czas, prawda, kochani? :> Zresztą, mam pomysł na nagły zwrot akcji. Tylko trochę się podszkolę i wracam.
Ty mówisz że słabo?! Mi się bardzo podobało! Życzę weny i jeżeli możesz to powiedz kiedy next.
OdpowiedzUsuńDziękuję:*
UsuńDupa, a nie słabo! Proszę mi tutaj nie wymyślać, okay? Idę nadrabiać wcześniejsze rozdziały. Dodałam do linków u siebie. Buziaki
OdpowiedzUsuńaishiteru-itachi.blogspot.com
Dziękuję bardzo :*
UsuńWejdę w weekend :)
Świetny rozdział :) Nie mogę się doczekać kolejnego :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Tak właśnie się składa, że się pojawił :>
Usuń