wtorek, 23 lutego 2016

rozdział XXXIII cz. II

"Just gonna stand there and watch me burn 
But that's alright because I like the way it hurts 
Just gonna stand there and hear me cry 
But that's alright because I love the way you lie"

Eminem - Love the way you lie feat. Rihanna


~*~

Wpadłam niczym huragan do rodzinnego domu, od razu kierując się w stronę mojego pokoju. Trzasnęłam drzwiami, opadłam na miękkie łóżko i pogrążyłam się w swojej własnej rozpaczy.
Nie wiem ile tak leżałam, dopiero, kiedy drzwi mojego pokoju lekko skrzypnęły, dostrzegłam wyłaniającą się burzę siwych włosów.
- Naomi?
- Chcę zostać sama.
- Ech, wiem o twojej sprzeczce z Sasuke.
- Sprzeczce? - zerwałam się do pozycji siedzącej - To jest koniec, definitywny. Nie będę kolejny raz się w to wszystko pakować.
- Nie oceniasz go zbyt surowo? Wiem, że jesteś impulsywna i działaś pod wpływem chwili.
- On mnie oszukiwał, przez tyle miesięcy! Skąd mam wiedzieć, które jego słowa są prawdziwe!
- Rozmawiałem z Tsunade, on miał tylko informować ją, gdyby w twoim otoczeniu działo się coś złego.
- Nie znasz go, nie wiesz do czego jest zdolny.
Czarne oczy czujnie mnie obserwowały.
- Kiedyś byłem taki jak Sasuke, ale twoja matka się nie poddała.

Przebudziłem się, kiedy do moich uszu dobiegł dźwięk otwieranych drzwi. Na moje oko było dosyć wcześnie, więc uznałem, że mam jakieś omamy. Przewróciłem się na plecy i na nowo próbowałem przenieść się w krainę snów. Promienie porannego słońca wpadały do pokoju, delikatnie ogrzewając moją twarz. Lecz w pewnym momencie ktoś zasłonił mi ich dopływ.
Otworzyłem delikatnie powiekę lecz obraz było mocno zamazany. Zamrugałem kilkakrotnie i dopiero wtedy rozpoznałem sylwetkę Inati. 
- Kakashi! Wstawaj, bo spóźnisz się na misję!
- Czasami się zastanawiam, dlaczego właściwie z tobą jestem. - odparłem zrezygnowany- Dam sobie radę, jesteś dosyć duży.
Zamknąłem oczy z chęcią ponownego zaśnięcia. Usłyszałem tylko głośne westchnienie, a po chwili ciepły materiał okrywający moje ciało został zerwany z łóżka.



- Jestem twoim gościem, może zaproponowałbyś mi coś do picia?
- Przecież wiesz, gdzie co stoi.
- Kakashi! - warknęła tym swoim zirytowanym głosem co mimowolnie zmusiło mnie do podniesienia się z łóżka. W innym przypadku całą misję strzelałaby fochy.
Widziałem jej maślane oczy przesuwające się od twarzy do torsu. Zawsze tak robiła i za każdym razem wywoływała na mojej twarzy delikatny uśmiech.
Weszliśmy do kuchni a brunetka od razu zajęła swoje ulubione miejsce pod oknem. Mówiła, że mogła obserwować stąd całą wioskę, ale jakoś nigdy nie miałem okazji tego sprawdzić.
Zająłem się przygotowywaniem herbaty, bo kawy nienawidziła i po chwili oboje siedzieliśmy przy szklanym stole.
- Wracam właśnie od Minato. Mówił, że jesteśmy zmuszeni przesunąć misję o kilka godzin.
Kubek omal nie wypadł mi z ręki. Spojrzałem na nią morderczym spojrzeniem, kiedy zaczęła śmiać się pod nosem.
- Nic straconego, mogę iść do łóżka. - znowu jej charakterystyczne spojrzenie - Możesz iść ze mną, jeśli tak bardzo chcesz.
Jej twarz pokryła się ciemną czerwienią. Uwielbiałem ją zawstydzać.
- Myślałam..
- Nie żartuj.
Teraz też była czerwona, ale już ze złości. Wstała i stanęła przede mną, chociaż była co najmniej o głowę niższa.
- Doprowadzasz. Mnie. Do. Szału.- wycedziła przez zaciśnięte zęby. Uniosłem dłonie w geście obronnym.
- Tylko mnie nie zabij.
Złapała się z frustracji za głową i już chciała wyjść, kiedy pociągnąłem ją za rękę i zamknąłem jej ciało w żelaznym uścisku.
- To co chciałaś?
- Nie potrafisz przeżyć poranka bez zirytowania mnie, prawda?
- Co poradzę, że lubię, kiedy się wściekasz.

- Identyczny jak Sasuke. - rzuciłam szybko, ze spuszczonym wzrokiem i smutnym uśmiechem na twarzy.
- Zachowywałem się tak jak on i czułem to samo. Gdyby twoja matka zrezygnowała, pewnie zatraciłbym się w swojej marnej egzystencji. Ona mnie wyprowadzała. Umiejętnie, powoli i w końcu całkowicie się przed nią otworzyłem.
- Nie mogę uwierzyć, że Sasuke jest zdolny do czegoś takiego. Ile czasu jej to zajęło?
- Sporo. Naprawdę sporo.
Westchnęłam zrezygnowana. Już sama nie wiedziała, czy słusznie postąpiłam. Może faktycznie za bardzo naskoczyłam na Sasuke?
- Co ja mam robić? - bezradność, jaka biła od tych słów, zaskoczyła nawet mnie.
- Mogę nakierowywać cię na właściwie tory, kiedy z nich schodzisz, ale nie będę podejmował za ciebie decyzji. Ty musisz to zrobić.
Kiwnęłam twierdząco głową, a białowłosy opuścił pomieszczenie. Leżałam tak jeszcze chwilę, pogrążona we własnych myślach. Wczoraj działałam głównie pod wpływem chwili. Czułam się zdradzona przez najbliższych przyjaciół. Później ta niepotrzebna kłótnia, brak jakiejkolwiek reakcji Uchihy... Co powinnam zrobić?

~*~

Zapukałam delikatnie do drzwi, ale po drugiej stronie nikt się nie odezwał. Przystawiłam do nich ucho, starając się cokolwiek usłyszeć, ale w środku panowała głucha cisza. Zrezygnowana, chciałam już odchodzić, ale w ostatniej chwili nacisnęłam na klamkę i okazało się, że drzwi są otwarte.
Weszłam do środka i wtedy po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcze. W pomieszczeniu panował istny chaos, książki i kwiaty walały się po podłodze, a połamane meble były porozrzucane po całym mieszkaniu. Skierowałam swoje kroki w stronę kuchni, gdzie zauważyłam czyjąś sylwetkę. Złapałam w dłoń kunai, cicho kierując się w stronę intruza. Dopiero, kiedy stanęłam we framudze drzwi, rozpoznałam Uchihe.
- Sasuke?
- Czego chcesz? - byłam przygotowana na jego chłodny ton. To jedyne, co mógł mi teraz dać.
- Co tutaj się stało? - jeszcze wczoraj wszystko było na swoim miejscu. Ten w odpowiedzi jedynie wzruszył ramionami, nie przerywając przygotowania jakiegoś napoju.
Dopiero wtedy zauważyłam ciecz spływającą z jego dłoni.
- Co ci się stało?
- Nic wielkiego.
Podeszłam do niego i bez słowa sprzeciwu złapałam na dłoń. Posłał mi mordercze spojrzenie i pewnie wyrwałby rękę, gdyby nie moje słowa
- Chcę to tylko opatrzyć.
Pociągnęłam go delikatnie do stołu, zgarniając po drodze apteczkę stojącą na lodówce. Kiedy usiedliśmy, od razu zabrałam się za opatrywanie ran. Były tak duże i głębokie, że jego ręce aż się trzęsły. Nie wiedziałam, czy nie wda się w to zakażenie.
Przyłożyłam do rany gazę nasączoną wodą utlenioną i spojrzałam na niego, ale on patrzył w zupełnie innym kierunku. Przez cały ten czas, w którym się nim zajmowałam, ani razu na mnie nie spojrzał.
Wiem, że cię zraniłam, Sasuke.
-Skończone.
- Cóż, więc co jeszcze tutaj robisz?
- Chciałam porozmawiać.
- Wydaje mi się, że wczoraj już wystarczająco dużo powiedziałaś.
- Ja, chcę się dowiedzieć kilku rzeczy o tym planie. Wczoraj.. targały mną emocje i może zrobiłam kilka rzeczy zbyt pochopnie.
Smoliste tęczówki nie spuszczały ze mnie wzroku. Znowu to robił. Chciał odczytać moje intencje. Nie rozumiał, dlaczego przyszłam.
- Kilka dni przed atakiem Itachiego, zawitała do mnie Hokage. Powiedziała, że potrzebujemy szpiega w szeregach wroga, który mógłby informować ją o ich poczynaniach i sile, jaką dysponują. Od razu uprzedziła mnie także, że jestem jedyną osobą, która się do tego nadaje. Wszystko dokładnie zaplanowała, każdy szczegół. Nawet twój sen. - co? - Wtedy, kiedy wpadłaś do mnie w nocy, wiedziałem, że przyjdziesz, wiedziałem, że pojawi się Itachi, wszystko, cholera wiedziałem!
Nie potrafiłam zabrać słowa. Nie sądziłam, że to ciągnęło się od tak długiego czasu!
- Yamanaka stworzyła w twojej głowie obraz umierającego mnie, a Tsunade podstawiła fałszywego Itachiego. Później, pod pretekstem, który doskonale znasz, odszedłem i dostałem się do Akatsuki, stworzyłem swoją grupę, która szukała dla mnie informacji. W pewnym momencie chciałem się stąd zabrać, wtedy, w szpitalu. Bałem się, że Konoha nie podoła, poczuje się zbyt bezpiecznie i straci czujność. Nie myliłem się. Kilka dni przed moim powrotem dowiedziałem się, że zostałam porwana. Wtedy musiałem powrócić do swoich dawnych kompanów, aby zaciągnąć informacji na temat twojego przetrzymywania. W szeregach Konohy musiał być szpieg i chciałem go wykryć. - przerwał na chwilę, zaciskając mocniej zęby - Tym szpiegiem była Sakura.
Co? O czym on, do jasnej cholery, pieprzy!
- Przecież to niemożliwe! - krzyknęłam, zerwawszy się z krzesełka - Sakura by nigdy...
"To moja wina, Naomi" - ostatnie słowa Sakury odbijały się w mojej głowie, a części powoli układały się w całość. Wtedy, w wiosce piasku, też musiała z nim rozmawiać. Ale jedna rzecz ciągle nie dawała mi spokoju.
- Skoro tak, dlaczego mnie ochroniła? Dlaczego wtedy nie zginam?
- Sakura przyznała mi się do wszystkiego po drodze. Powiedziała, że nie miała wyjścia, ale nie zdążyła wyjaśnić, dlaczego. Rozdzieliliśmy się. Ja znalazłem resztę, Sakura miała szukać ciebie. Widocznie nie zdążyła na czas zareagować.
- To wszystko jest chore, Sasuke. - emocje chyba w końcu wzięły górę bo łez, które spływały po moich policzkach, nie dało się kontrolować - Przez jeden, głupi błąd powstało tyle cierpienia.
- Pokonamy go.
Zobaczyłam to. Pierwszy raz tak wyraźnie dostrzegłam wsparcie w jego oczach. Złapał mnie jedną ręką i przyciągnął do siebie. Bez chwili namysłu wtuliłam się w niego, nie pozostawiając między nami wolnej przestrzeni. Wolną ręką gładził mnie po plecach do momentu, w którym się nie uspokoiłam.
Odsunęłam się od jego ciała i powoli, bez żadnego pośpiechu, złączyłam nasze wargi.
Całował mnie, jakby robił to pierwszy raz w życiu. Walka o dominacje i dynamizm nagle gdzieś zniknęły. Jego usta poruszały się delikatnie, jedną dłoń wplątał w moje włosy a drugą subtelnie acz stanowczo trzymał mnie blisko siebie. Nie pozwoliłby mi teraz uciec.

~*~

Weszłam cicho do mieszka, tak, aby nie obudzić ojca. Niczym cień przemieszczałam się po pomieszczeniach, kierując w stronę kuchni. Zapaliłam światło i omal nie zeszłam na zawał, kiedy zobaczyłam ojca siedzącego na krześle. Tylko czemu, do cholery, robił to w kompletnej ciemności?!
- I jak?
- Obyś miał racje.
Uśmiechnął się, co doskonale było widać pod czarną maską. Tak właściwie, dlaczego miał ją na sobie?
- Byłeś gdzieś?
- Właśnie wróciłem od Tsunade. Jutro z samego rana wyruszamy - kiwnęłam twierdzącą głową i usiadłam naprzeciwko niego. Odłożywszy papiery, posłał mi swoje zdziwione spojrzenie.
- Wiesz już o wszystkim? - kiwnął twierdząco głową - Na to też masz jakiś przykład z życia?
- Niestety nie tym razem.
Wstałam od stołu i ruszyłam w kierunku pokoju. Skoro jutro mieliśmy wyruszać, musiałam się przygotować.
- Naomi. - odwróciłam się z powrotem w jego stronę - To.. będzie ta misja. Nie wiem, kiedy ponownie znajdziemy się we wiosce.


~~~
Najkrótszy konflikt zażegnany. ;)


3 komentarze:

  1. Yay ^-^
    To było urocze *^*
    Lou: Z reguły takie sceny są urocze...
    Szat. To było podwójnie urocze *-*
    Okej, okej... Przyznam się bez bicia, że słowa "Nie wiem, kiedy ponownie znajdziemy się we wiosce." mnie lekko przeraziły :-: Jashinie... Czuwaj nad nimi!

    Pozdrawiam cieplutko i ślę tooony weno-żelków :*

    Su♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow. Opłacało się czekać.
    Zastanawia mnie kiedy Naomi przebije tę skorupę za którą chowa się Sasuke. A On mógłby przestać udawać drzewo i powiedzieć co myśli.
    Szkoda tylko że Naomi dowiedziała się tego wszystkiego w ten sposób.
    Ciekawa jestem co będzie dalej i czy Sasuke w końcu powie Naomi co czuje, bo na pewno nie jest mu obojętna.
    Pozdrawiam i życzę weny. :)

    OdpowiedzUsuń