sobota, 20 lutego 2016

Rozdział XXXIII cz.I

- Naofumi z pomocą Akatsuki powoli zdobywa jinchuuriki. Ochrona dla Naomi byłaby niezbędna.
- Czy to konieczne? Przecież jesteście dość silni!
- Nie doceniasz ich. Kiedy przez chwilę obracałem się w ich towarzystwie, zdążyłem zauważyć, że niektórzy z nich stanowią dla nas porządne zagrożenie. W pojedynkę żadne z nas nie ma szans.
- Postaram się coś zrobić.
Kiwnąłem twierdząco głową po czym opuściłem gabinet piątej. Naomi na pewno już się obudziła, miała niezłego kaca i brak siły do opuszczenia łóżka.
Przemierzałem spokojne ulicy Konohy, mimowolnie przypominając sobie ostatnią misję. Straciliśmy wtedy bardzo dużo. Nie tylko kompana, ale także wiarę w samych siebie. Zdaliśmy sobie sprawę, że nie byliśmy niezniszczalni i że na świecie krążyli ludzie znacznie silniejsi od nas. To oznaczało ponowne wznowienie treningów, zarówno moich jak i Naomi.
Wszedłem do mieszania, próbując wyczuć czakrę brunetki. Ciągle siedziała w mojej sypialni.
Wszedłem do kuchni, celowo robiąc hałas, który miał sprowadzić tutaj skacowaną brunetkę. Przekładałem talerze, stukałem szklankami, aż w końcu w pomieszczeniu znalazła się Naomi.
- Musisz tak trzaskać z samego rana?
- Jest dwunasta.
Usiadła na krzesełku i schowała twarz w dłoniach. Współczułbym jej, gdyby nie to, że sama sobie zapracowała na taki stan.
- Podaj mi szklankę wody.
- Od czego masz ręce? - spojrzała na mnie zirytowana, a wtedy dopiero dostrzegłem jej zbyt bladą cerę, fioletowe since pod oczami i mocno potargane włosy. Opadła zrezygnowana na stół i dopiero, kiedy postawiłem przed nią szklankę wody, ponownie na mnie spojrzała. Wypiła wszystko jednym duszkiem, odetchnęła głęboko i wyszła z pomieszczenia, najpewniej chcąc doprowadzić się do jakiegokolwiek porządku.
Wróciła po mniej więcej trzydziestu minutach, ubrana w czarne jeansy i pudrową koszulę. Włosy spięła w wysokiego koka, czego szczerze nienawidziłem. Na każdej misji miała związane włosy, więc ubóstwiałem czas spędzony w wiosce, kiedy nie musiała tego robić.
Gdy mnie mijała, złapałem ją w pasie, przyciągając do siebie, złączając nasze usta w pocałunku. Jedną dłoń położyłem na jej karku, a drugą wplątałem we włosy. Zerwałem gumkę i pozwoliłem jeszcze wilgotnym włosom opaść na ramiona. Zaśmiała się, nie przerywając pocałunku. Kiedy zacząłem zjeżdżać z pocałunkami na jej szyję, odsunęła się i otwartą dłonią uderzyła mnie w potylice.
- Za co to, do cholery?!
- Za wczoraj - odparła poważnie - Uprzedmiotowienie mnie sięgnęło zenitu.
Kiedy już miałem rzucić jej jakąś kąśliwą uwagę, ktoś z głośnym hukiem wpadł do mojego mieszkania.
- To są jakieś żarty? - warknąłem, podwójnie zirytowany. W drzwiach stanął jakiś mężczyzna w masce anbu.
- Ktoś zaatakował wioskę!

~*~
Znowu dałam się złapać w jego pułapkę. Nie mogłam uwierzyć w swoją głupotę!
Wioska nieustannie walczyła od kilku godzin. Każdy pochłonięty był walką, ale to mnie i Sasuke trafił się najsilniejszy przeciwnik.
- Sasuke... - jęknęłam żałośnie, próbując wyrwać się z uścisku nieprzyjaciela. - Zostaw go!
Kolejna marionetka znalazłszy się przy Sasuke, powaliła go prawym sierpowym na ziemię. On nie miał już ani krzty czakry. Gdzie, do jasnej cholery, była cała reszta?!
- Byłoby szkoda, gdyby twój kochaś nie dożył jutra. Taka piękna z was para. - Naofumi podszedł do Sasuke i pociągnął go do góry.
- Zostaw go. - warknęłam, co jedynie wywołało uśmiech na jego twarzy. Wzruszył ramionami i rozluźnił ucisk, przez co Sasuke znowu upadł na ziemię.
- Proszę bardzo. - odrzekł mocno usatysfakcjonowany, bardzo zadowolony z mojej reakcji.
Zaczynałam. Tracić. Kontrolę.
- Taka jesteś ważna, a wszyscy cię zostawili? To są ci twoi przyjaciele?
- Zamknij się.


Zatracałam się w własnym gniewie. Złość przejmowała kontrolę nad każdą komórką w moim ciele. Czułam niekontrolowane napływy czakry, obcej a jednak dobrze mi znanej.
Naomi!
Otworzyłam oczy, ale nie znajdowałam się już w tym samym miejscu. Tutaj było biało.
Za mną była ogromna klatka zatrzymująca Amaterasu, a moje ciało pokrywały czarne, nieznane mi znaki.
- Widzisz, co robisz? - wskazał delikatnie na moje znaki. Roztrzęsiona i przerażona próbowałam zetrzeć z siebie symbole, ale one zdawały się być przyklejone do mojego ciała niczym tatuaże.
- Spokojnie. - powiedział, unieruchomiwszy moje nadgarstki w swojej dłoni. - Jeszcze możesz to wszystko odkręcić.
- O czym ty gadasz, Naruto?! Gdzie my w ogóle jesteśmy?
- W twojej podświadomości. Nigdy tutaj nie byłaś? - pokręciłam przecząco głową.


- Myślałem, że Amaterasu cię tutaj przyprowadził.
- To nie ma teraz znaczenia, Naruto! Sasuke tam umiera, a my prowadzimy pogawędki w mojej głowie.
- Nie możesz pozwolić na uwolnienie bestii. On tylko na to czeka - niezrozumienie, jakie ode mnie emanowało, spowodowało, że Naruto dalej kontynuował - Sam niedawno wszystkiego się dowiedziałem. W zasadzie powiedzieli mi tylko ze względu na połączenie, które jest między nami.
- Czy to trochę nie jest zabawne Naruto? - zamrugał kilkakrotnie powiekami, lekko zdezorientowany, po moim niespodziewanym przerwaniu jego monologu - To ty zawsze byłeś tym najbardziej niecierpliwym. Chyba przejęłam tą pałeczkę od ciebie.
- Ech - zaśmiałam się - Nie, pewnie zawsze nim będę. Chyba jeszcze nie opadły emocje po naszej ostatniej misji, dettebayo.
Zadrżałam lekko, przypominając sobie postać Sakury. Powinna tutaj być. To ten jedyny element, którego nam brakowało.
- Wracając do rzeczy - odparł bardzo poważnie, aż za poważnie jak na niego - Tsunade jakąś godzinę temu powiedziała mi o wszystkim. Nie wiem, czy wiedziałaś, ale pomiędzy nami jest swego rodzaju połączenie. To dlatego mogę teraz z tobą rozmawiać. To wszystko przez to, że jesteśmy nosicielami tego samego ogoniastego. - to miało całkiem sporo sensu - Od wielu tygodni jesteś pod stałym nadzorem. W twoim pobliżu nieustannie był ktoś, kto wiedział o planie Tsunade. Mieli cię obserwować, a w razie zagrożenia ze strony Naofumiego, bronić.
- Co? Kto brał w tym udział?
Zawahał się. Widziałam to.
- Shikamaru, Neji, Ino, Tsunade, Sakura i Sasuke.
Poczułam, jakby ktoś wbił mi w serce metalowe ostrze. Przez tyle czasu byłam niczym piesek na krótkiej smyczy, trzymany przez najbliższe mi osoby.
- Naofumi nie może aktywować twoje techniki, bo do tego wszystkiego brakuje my bestii. Dlatego tak cię prowokuje -Byłam tak oszołomiona słowami Naruto, że już nie wiedziałam, czy dalsza walka ma jakiś sens - Zaraz do was dołączymy.
Zdradzona. Oszukana. Manipulowana...


~*~

Staliśmy w gabinecie Hokage, ale żadne z nas nie potrafiło zabrać głosu. Udało nam się odeprzeć atak Naofumiego, zapobiegliśmy kradzieży ogoniastego, ale to, co działo się teraz, było stokroć gorsze.
Powietrze w pomieszczeniu wydawało się zbyt gęste, przez chwilę bałem się, że zaraz moje płuca przestaną prawidłowo funkcjonować. Pośrodku nas stała Naomi, patrząca wyczekująco na piątą, która nie wiedziała, czy był jeszcze jakikolwiek sens w wyjaśnianiu jej całej sytuacji. Naomi przelatywała wzrokiem po naszych twarzach, a ja dostrzegłem w jej oczach gorycz i rozczarowanie. Klatka piersiowa unosiła się w zbyt szybkim rytmie a jedną dłoń zacisnęła w pięść. Zawiodła się na nas wszystkich.
Kiedy jej spojrzenie zawisło na mnie, czas na chwilę się zatrzymał. Widziałem tylko te cholerne, brązowe oczy, obarczające mnie winą za całe to gówno. Ruszyła w moim kierunku, złapała za końcówkę rękawa i pociągnęła w stronę drzwi wyjściowych. Widocznie zrozumiała, że od Tsunade niczego nie zdoła się dowiedzieć.
Byłem tak mocno rozproszony, że bez problemu pozwoliłem brunetce "ciągnąć się" przez cały budynek administracyjny. Szliśmy w nieznanym mi kierunku, a ona ani na chwilę się nie odwróciła. Wyczekiwałem kontaktu wzrokowe. Bez niego nie mogłem odczytać jej uczuć.
Dopiero, kiedy znaleźliśmy się na naszym polu treningowym, puściła mnie i odwróciła w moją stronę.
- Słucham. - zła. Bardzo zła.
- To wszystko dla twojego dobra. - Zabrzmiało trochę, jakbym się tłumaczył, ale nie robiłem tego. Ja nie musiałem się nikomu z niczego tłumaczyć.
- Dlaczego? Po co tak długo mnie oszukiwałeś? Przecież gdybyś mi wszystko wyjaśnił, sprawa byłaby o wiele łatwiejsza.
- Tsunade bała się, że plan się nie powiedzie.
- No tak, plan. - ostatnie słowo do cna przesiąknęło goryczą i rozczarowaniem - Nie pomyśleliście, że jestem człowiekiem i tez mam uczucia?
Milczałem, bo co właściwie miałem odpowiedzieć? Nie potrafiłem znaleźć żadnego argumentu. Jej słowa powoli burzyły każdą możliwą drogę ucieczki i rozwiązania sytuacji.
Spojrzała w moje oczy, jakby chciała dorwać się do najciemniejszych zakamarków duszy. Tej cholernie chłodnej i zdystansowanej egzystencji, której nigdy nie potrafiła zrozumieć.



- Koniec z nami, Sasuke. - co?
- Żartujesz?
- Nie mogę być z kimś, kto okłamywał mnie przez tyle miesięcy. Przecież to wszystko było iluzją, chorą rozgrywką, w której ty odgrywałeś główną rolę. Dlatego do mnie wróciłeś? Żeby mieć mnie na oku? To, co się między nami wydarzyło, to wszystko było tylko grą?
Milczałem, kompletnie przygnieciony jej zarzutami.
- Nie wiem co właściwie sobie myślałam, że możemy być szczęśliwi, my, szczęśliwi? - śmiała się przez łzy - Cały czas utrzymywałeś między nami ten cholerny dystans. Zmanipulowałeś mnie. Nakazałeś mi założyć tę samą maskę, którą ty nieustannie nosisz, ale ja nie jestem tobą, Sasuke. Ja potrzebuję tych wszystkich rzeczy, potrzebuję jakiegokolwiek gestu i miłego słowa częściej niż raz w miesiącu, ale dopiero teraz zrozumiałam dlaczego tak nie było.
Dlaczego, do cholery, nie potrafiłem niczego z siebie wydusić? Przecież nie była mi obojętna.
- Dlatego wtedy, w Kirigakure, nie odpowiedziałeś. Bo ty mnie wcale nie kochasz - brązowe oczy doskonale ukazały jej rujnujący się świat - Nigdy mnie nie kochałeś.
Staliśmy naprzeciwko siebie, jeszcze przed chwilą tak sobie bliscy i w jednym momencie podzieliły nas miliony kilometrów.
Podeszła do mnie. Przez chwilę myślałem, że chce mnie uderzyć. Podniosła dłoń, ale ta zamarła w powietrzu. Zobaczyłem jej oczy, które po raz kolejny wyrażały ból. I to znowu ja byłem jego inicjatorem.
- Wiesz, zawsze wydawało mi się, że jesteś najlepszą rzeczą, na jaką w życiu trafiłam, ale dopiero teraz zrozumiałam, że jest odwrotnie - odsunęła się ode mnie - Ty doprowadzasz mnie jedynie do autodestrukcji. Twoja toksyczna miłość mnie zabija. Nie mogę dłużej tego ciągnąć - odwróciła się napięcie i ruszyła przed siebie. Chciałem za nią pobiec, ale nie potrafiłem. Wrosłem w ziemię, stałem się jednym z tych wszystkich drzew rosnących dookoła mnie. I bałem się. Pierwszy raz od bardzo dawna się bałem, że nie zdołam już tego odkręcić i wszystko stracę.
Byłem wściekły. Na siebie, na wioskę, na Tsunade.. Na wszystkich, którzy mieli z tym jakiekolwiek powiązanie.
Odwróciłem się napięcie i ruszyłem w kierunku lasu, niszcząc niemalże każde napotkane drzewo. Wyładowywałem swoje emocje na wytworach natury, ale żaden z ataków nie przynosił ukojenia.
Uderzałem, na oślep, we wszystko co stanęło na mojej drodze. I pewnie gdyby nie szybkość i lata praktyk, Kakashi także znalazłby się w sytuacji jednej z niewinnych roślin. Stojąca niedaleko niego Tsunade nie zmieniła swojej postawy od kilku godzin - stała z boku niczym małe, przerażone dziecko.
- Sasuke, co ty wyprawiasz?! - kompletnie zignorowałem jego wywody i powróciłem do przerwanej czynności. Rozkazywali mi przez ostatnie kilka miesięcy. Skończyło się wydawanie poleceń.
- To wszystko dla jej dobra? - powiedziałem, kierując się w stronę piątej. Znała te słowa. Poiła mnie nimi przez ostatnie miesiące - Tak będzie lepiej?


- Sasuke, to jest Hokage. - Etyka? Teraz, Kakashi?
Stanąłem przed Tsunade, która nawet nie raczyła na mnie spojrzeć. Hokage, psia mać.
- Jeśli tego wszystkiego nie odkręcicie, Naofumi nie będzie waszym największym problemem.

~~~~
Rozdział miał być dłuższy, ale musiałam podzielić go na dwie części, także kolejny powinien pojawić się już w poniedziałkowy wieczór :)

1 komentarz:

  1. O boooziu... Łezki w oczach. Nie wiem czy bardziej ze smutku, bo Naomi z nim zerwała, czy bardziej z radości, że Sasek postawił się Tsunade :-:
    Kakasz... Teraz etyka idzie w pizdu. Twoja córka właśnie z nim zerwała. Być może straciłeś szansę na tak zajebistego zięcia. A ty go upominasz?! Damn... Co się dzieje z tymi joninami? ;-;

    Dobra! Pozdrawiam cieplutko i ślę toooooony weno-żelek <3

    Su♥

    OdpowiedzUsuń