piątek, 4 lipca 2014

Rozdział XX

Cisza.
Spokój.
Harmonia.
Tymi trzema słowami mogłam opisać otaczający mnie krajobraz. Było pięknie. Ogromna, zielona łąka z burzą kwiatów, kilka zająców i mały strumyczek.
Pośrodku ja, owładnięta ciepłym powietrzem, grająca w harmonii z całą resztą.
Nagle nadchodzą ogromne chmury. Nie mogę nic zrobić. Ciemność mnie otacza. Wsiąka w moją duszę, w każdy jej milimetr.
Widzę Sasuke.
Stoi sam, pośrodku polany, otoczony przez kilku zamaskowanych ninja.
Próbuję coś zrobić, ale jestem wbita w ziemię. Nie potrafię poruszyć nawet jednym palcem.
Widzę Naoufmiego. Stoi zaraz obok bruneta, z ręką na jego ramieniu.
- Nieładnie Naomi. - docierają do mnie jego słowa. - Bardzo nieładnie.
Po tym wyciąga z kieszeni srebrny kunai i przykłada Sasuke do gardła.
Z moich ust wydobywa się głośne jęknięcie, kiedy ostre narzędzie przejeżdża po jego szyi, zostawiając za sobą szkarłatną linię.
Chłopak upada i przestaje się ruszać, a Naofumi uśmiecha się do mnie szyderczo.
- To się stanie, jeżeli mi nie pomożesz. - wysyczał z jadem z głosie, po czym zniknął, a wręcz rozpłynął niczym mydlana bańka.
Podbiegam do chłopaka i próbuję mu pomóc.



Potrząsam nim, krzycząc, aby wrócił. Wyzywam go od egoisty i tchórza.
Ale kto w tym wypadku był egoistyczny?
Ja czy on?
Nie myślę racjonalnie i doskonale o tym wiem. Mój jęk przepełnia całą polanę, płosząc wszystkie zwierzęta.
Potrząsam brunetem, starając się tym samym zmusić go do jakiegokolwiek ruchu czy przebudzenia.
W końcu łapię jego delikatną dłoń i splatam ze swoją. Łzy toczą się po moich policzkach i skapują na jego poharataną klatkę piersiową. Nie mogę nic zrobić. Straciłam go... Straciłam...
Budzę się, zalana zimnym potem.
Jestem w domu, w moim własnym pokoju.
Księżyc widnieje nad widnokręgiem i jest jedynym źródłem światła w pomieszczeniu.
Ocieram ręką pot z czoła, po czym wstaję z łóżka.
Wychodzę na balkon, próbując tym samym unormować oddech.
Boję się, że coś mu się stanie.
Wracam do pokoju i zakładam standardowy strój shinobi.
Cicho opuszczam mieszkanie, nie chcąc tym samym wpaść na mojego ojca.
Przemierzam zaciemnione uliczki wioski, chcąc jak najszybciej dostać się do mieszkania Sasuke.
Zatrzymuję się przed jego domem, patrolując otoczenie za pomocą sharingana.
Wszystko wydaje się być w jak najlepszym porządku. Noc jest ciepła i bardzo przyjemna. Na niebie nie ma ani jednej chmurki.
Wchodzę po rynnie na dach i próbuję dostać się do okna jego sypialni. Wiem doskonale, po której stronie się znajduje, bo spędzałam w jego domu noce już wiele razy.
Przyklejam się do zimnej szyby, pozostawiając na niej zaparowane ślady po nierównomiernym oddechu i maksymalnie wytężam swój wzrok.



Sharingan dostrzegł jedynie puste łóżko, a wtedy moje serce podskoczyło do gardła.
Kiedy się obróciłam, zostałam brutalnie przyciśnięta do szyby, przez co oboje z nieznajomym wpadliśmy do środka.
- Wyczułem cię, zanim weszłaś na dach. - usłyszałam głos Sasuke, na co odetchnęłam z ulgą.
- Przestraszyłeś mnie. - powiedziałam spokojnym głosem i podniosłam się na kolana.
- Co tutaj robisz o tej porze?
- Stęskniłam się, uwierzysz?
~*~
Kręci. 
Czuję to. Nie przyszła tutaj jedynie dlatego, że zatęskniła za moją osobą. To coś bardziej złożonego, ale nie zdradzi mi tego. Taka już jest. 
Sam będę musiał to rozgryźć.
- Nigdy nie tęskniłaś za mną tak bardzo, żeby odwiedzać mnie w środku nocy.
- No wiesz! - zaczęła oburzonym tonem, zakładając ręce na biodra. - Zawsze za tobą tęsknię.
Zaśmiałem się cicho pod nosem i dostrzegłem jej nikły ruch sharingana, który pozwolił jej to zaobserwować.
Żyjemy w tak poplątanej relacji, że czasami mnie to śmieszy.
Kochamy się, powiem to otwarcie. Jest pierwszą kobietą, po mojej matce, którą wpuściłem do swojej duszy. Zna mnie niemalże na wylot. Wie, jak zareaguję w określonej sytuacji i stara się przewidzieć każdy mój ruch.
Cóż, to samo tyczy się jej. Jest dla mnie niczym otwarta księga. Bez problemu potrafię wyczytać każde z jej uczuć, a obecnie góruje tu ulga.
Bała się czego.
Bała się o mnie.
Tylko dlaczego?
- Nie powiesz mi, co? - rzuciła mi pytające spojrzenie - Nie powiesz, dlaczego naprawdę tutaj przyszłaś? Tu nie chodziło o twoją tęsknotę. Wiem to.
Miała nieodgadniony wyraz twarzy. Spuściła wzrok, patrząc w podłogę i zacisnęła dłonie w pięści.
- Miałam zły sen.
Nie rozumiałem, o czym mówi. To tylko sen. Czasami zdarzają się również te gorsze, które spędzają nam sen z powiek, ale to nie powód, żeby biec do czyjegoś mieszkania w środku nocy.
Podniosłem jej brodę delikatnie do góry i patrzyłem na nią wyczekująco, oczekując dalszych wyjaśnień.
- Zabili cię. - wyszeptała, a ja poczułem, jak bo jej ciele roznosi się dziwny dreszcz. - On cię zabił, a ja nie mogłam nic zrobić.
Teraz dopiero wszystko do mnie dotarło. Przyszła sprawdzić, czy wszystko ze mną w porządku.
Jej sen musiał być na tyle przerażający i realistyczny, że aż zmusił ją do pojawienia się w moim domu, w środku nocy.
Pewnie gdybym nie spał i po prostu nie wyczuł jej szalejącej czakry, ta jedynie ujrzała by moja sylwetkę przez szybę okna i wróciła do domu.
Z drugiej strony mogłaby zostać i patrolować mój dom do rana, aby upewnić się, że nic mi nie jest.
Zastanawia mnie czy to zły sen, czy jakieś manipulacje Naofumiego.
Sharingan to potężna broń. Większość ludzi nawet nie zdaje sobie z tego sprawy.
Nie wiem na jakim poziomie jest Naofumi i czy przyczynił się do koszmaru Naomi, ale muszę bardziej uważać na siebie i na nią.
Nagle usłyszałem szmer i przez okno wpadły dwa shurikeny.
Złapałem brunetkę i przetoczyliśmy się razem przez pół pokoju, odbijając się od drewnianej, białej ściany.
Podniosłem oczy i zdębiałem.
Shurikeny umiejscowione były na mojej poduszce, niszcząc ją niemal całkowicie.
Poczułam jak dłonie brunetki zaciskają się mocniej wokół mnie, ale odepchnąłem ją.
Czułem coś, czego nienawidziłem najbardziej we wszechświecie.
Czułem czakrę swojego starszego braciszka.
Zerwałem się z podłogi i wyszedłem na dach, kierując się w stronę wejścia frontowego.
Brunetka była tuż za mną, a ja zastanawiałem się, w jaki sposób mam ją unieruchomić.
Kiedy ujrzałem mojego brata w płaszczu Akatsuki, opętała mnie czysta złość i nienawiść.
Miałem ochotę go zabić. Tak prosto, z marszu, bez mrugnięcia okiem.
- Ciągle jesteś tak wyrywny? Kiedy ty dorośniesz.
Nie zamierzałem się z nim wdawać w jakiekolwiek dyskusję. Chciałem z nim walczyć.



Wymienialiśmy ciosy i chyba wpadłem w jakiś trans. Przez chwilę nawet myślałem, że to genjutsu.
Byłem tak bardzo skupiony na sylwetce Itachiego, że nawet nie zauważyłem jego klona, który kopnął mnie od tyłu.
Przeturlałem się kilka metrów po ziemi, zdzierając sobie do krwi łokcie i kolana, ale wtedy to nie miało żadnego znaczenia.
Szybko się podniosłem, ignorując ból i szczypanie i stanąłem w pozycji bojowej.
- Nie dojrzałeś, Sasuke. - kiedy to usłyszałem, zacisnąłem mocniej szczękę. - Ty się nigdy nie zmienisz...
- To nie ja zabiłem całą naszą rodzinę.
- Ty jesteś mną, Sasuke.
Ty jesteś mną, Sasuke... Te słowa odbijały się w mojej głowie, przyprawiając mnie o jej ból. Nie. Nie jestem taki i nigdy nie będę.
- Zniszczyłbyś wszystkich, żeby tylko dostać się do mnie. Zabiłbyś każdego, dosłownie. Nawet swoją kobietę.
Nigdy nie skrzywdziłbym... Naomi? Gdzie ty jesteś?!
Zacząłem gorączkowo rozglądać się po dziedzińcu, szukając spojrzeniem brunetki.
Była tam.



Leżała, pod wielkim dębem i próbowała się podnieść.
Nie zauważyłem, żeby została zaatakowana przez Itachiego.
- W ogóle nie zwróciłeś uwagi na zasięg twojego jutsu. Oberwała nim, mój kochany braciszku. Skrzywdziłeś ją i uważasz, że nie jesteśmy podobni?
Po tych słowach zniknął, a ja podbiegłem do Naomi i pomogłem jej się podnieść.
Miała poparzone ręce i początkowy odcinek nóg. Skrzywdziłem ją, a obiecałem sobie, że nigdy jej tego nie zrobię.
- To nic, Sasuke... - powiedziała, kiedy już usiadła. - Nie zdążyłam się odsunąć.
- Jestem potworem...
- Nie, Sasuke, nie jesteś nim...
- Słyszałaś go! Jestem taki jak on, czystym złem! Odejdź, proszę cię. Zostaw mnie!
- Nie jesteś nim, Sasuke! Jesteś silny i potrafisz kochać jak nikt inny, rozumiesz? Nigdy nie pozwoliłbyś mnie skrzywdzić, a już na pewno nie świadomie! Zawsze będę twoja i nigdy cię nie opuszczę, rozumiesz?
- Nie mogę tutaj dłużej zostać.



- O czym ty mówisz, do cholery?!
- Muszę odejść. - rzuciłem twardo, podnosząc się z ziemi.
Brunetka patrzyła na mnie wielkimi oczami, jakby w ogóle nie rozumiała moich słów.

- Odchodzę z wioski i nie próbuj mnie szukać.

~~
Trzy rozdziały w bardzo krótkim czasie...
Idę na urlop z Ewą Chodakowską i turbo wyzwaniem... ;)
Zapraszam do obserwatorów :)

13 komentarzy:

  1. Świetny rozdział! Nie mogę się doczekać następnego! Mam nadzieję, że szybko go napiszesz! Pozdrawiam i życzę dużo weny! :D :333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecuję, że rozdział nie pojawi się zbyt szybko. Robię sobie przerwę, taki bezpłatny urlop. Oczywiście nie musicie się bać, że moja wena znowu odejdzie. Dzięki Waszym komentarzom i nowym czytelnikom osiągnęła na nowo szczyt.
      Dziękuję i również pozdrawiam. :)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Zapraszam na nowy rozdział na: www.sasukesawaii.blogspot.com
      Pozdrawiam i życzę dużo weny.

      Usuń
  2. Kocham twojego bloga. Dzisiaj go wychaczyłam i wszystko przeczytałam bo jest ultra ciekawy. Czekam na ciąg dalczy. Życze weny i miłych wakacji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam do Ciebie maleńką prośbę. W wolnej chwili jakbyś mogła odwiedzić mojego bloga o podobnej tematyce i go krótko ocenić. Liczę na Twoją szczerość. Po prostu tak rewelacyjnie piszesz, że chętnie posłucham twoich rad. Tu daje link: http://scarlett-swiatshinobi-konoha.blogspot.com/ .
    Z góry dziękuje. :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :P
      Zajrzę w wolnej chwili. :)

      Usuń
    2. Jestem Ci za to z góry wdzięczna. :)
      Życzę weny i pozdrawiam.

      Usuń
  4. Glupi Sasu! Wracaj do domu gnojku, bo ci kark skrece! No i w dodatku Itachi... kocham go ! Wiem, to jego wina i powinnam sie na niego wsciekac,ale nie potrafie. za bardzo go wielbie ;3 No i wiesz, czekam na dalej :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja już widzę jak Naomi nakłania Sasuke by został grożąc, że albo za nim pójdzie albo sobie coś zrobi. O matko jak tak będzie to ja się po prostu pobeczę. No ale cóż i tak wolę mieć niespodziankę. Ach nie mogę się doczekać kolejnego opowiadania. Z każdym dniem jestem coraz bardziej stęskniona za twoimi arcydziełami.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń