Powoli odzyskiwałam świadomość. Leżałam na czymś miekkim. Byłam mi ciepło i przyjemnie.
Delikatnie uchyliłam jedną powiekę, ale szybko ją zamknęłam, bo obraz był bardzo niewyraźny. Zamrugałam kilkakrotnie, aby zmusić moje oczy do prawidłowej pracy.
Podniosłam rękę, z wielkim trudem co prawda i dotknęłam twarzy, na której poczułam bandaże. Przejechałam palcem po innych, górnych częściach ciała i stwierdziłam, że cała jestem ownięta białą warstwą materiału.
Zaschło mi w gardle. Próbowałam się podnieść i poszukać czegoś do picia, ale kiedy tylko zmusiłam moje mięsnie do pracy, natychmiast opadłam z powrotem na łóżko.
- Pomóc ci w czymś?
Podskoczyłam ze strachu, przyprawiając moje ciało o ból. Przekręciłam głowę delikatnie w prawo, napotykając spojrzenie Kakashiego. Nie no, tylko jego tutaj brakowało. Piękny początek dnia, a raczej koniec, bo za oknem było kompletnie ciemno i tylko gwiazdy dawały nikłe oświetlenie.
- Comh - musiałam odchrząknąć, bo moje zastchnięte gardło nie pozwoliło mi ubrać myśli w słowa - Co się stało?
- Akatsuki. Nic nie pamiętasz?
- Nie. - powiedziałam, rozglądając się po pomieszczeniu. Szpital w Konoha. Tylko dlaczego niczego nie pamiętam? Kompletna pustka.
Westchnęłam głośno, przekręcając głowę na jej poprzednie miejsce. Próbowałam przypomnieć sobie wydarzenia z minionej misji, ale skutkowało to tylko jeszcze większym bólem głowy. Musiałam ostro nadwyrężyć sharingan'a, a to zdarzało się naprawdę bardzo rzadko. Na misji musiało wydarzyć się coś konkretnego.
- Zamierzasz wrócić do domu? - usłyszałam cichy głos należący do mojego ojca.
- Nie. - odpowiedziałam bez żadnej nutki emocji w głosie.
Mężczyzna głośno westchnął. Nie ruszyło mnie to, że teraz tutaj siedział. Wcale nie musiał tego robić. Całe dzieciństwo go nie było. Jednym przesiedzeniem przy moim łóżku wszystkiego nie naprawi.
- Nie możesz wiecznie przesiadywać u Sasuke i Tsunade skoro masz własny dom.
- Nie mam. Wraz ze śmiercią mamy wszystko runęło, rozumiesz? Nie ma tego co było wcześniej. Zostawiłeś mnie. Samą. Ze wszystkim. Pomimo tego, że byłam dzieckiem, wiedziałam co się dzieję. - nagle ogarnęła mnie potworna wściekłość. Zignorowałam ból w dłoniach, który powstał zaraz po tym, jak zacinęłam pięści.
Mężczyzna wstał z krzesła i spojrzał na mnie, nie wypowiadając żadnych słów.
- Ty nawet nie próbujesz mi wybaczyć, Naomi. - powiedział po chwili. Miałam wrażenie jakby moje serce na chwilę przestało bić. - Przekreśliłaś mnie. Nie zwracasz uwagi na to, że się staram. Powiedziałaś mi ostatnio, że wytykam ci każdy błąd i nic innego nie robię. Nie jest tak. Po prostu ty widzisz tyle te złe rzeczy. Na dobre wcale nie zwracasz uwagi. Nie chcesz zwracać na nie uwagi. Cierpię tak samo jak ty. Zrozum to w końcu.
- Wyjdź. - powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
Mężczyzna ponownie westchnął, po czym odwrócił się i opuścił pomieszczenie, zostawiając mnie z burzą mieszanych uczuć. On miał rację? Czy naprawdę tak właśnie się zachowywałam?
W moim umyśle trwała zacięta walka pomiędzy dwoma różnymi założeniami. Jedno kazało mi spróbować wybaczyć Kakashiemu, a drugie uparcie trzymało się w przy moim dotychczasowym zdaniu. Nie wiedziałam, co robić. Nie mogę zapytać Tsunade o radę. Nie chcę postępować wbrew sobie. Muszę sama odpowiedzieć na pytanie, czy chcę ponownie zaufać mojemu ojcu i mu wybaczyć.
To nie jest takie łatwe. Rozumiem, że ludzie popełniają błędy i starają się je naprawić. Tylko ta rana jest zbyt głęboka. Jeszcze do końca się nie zagoiła.
Po chwili usłyszałam odgłos otwieranych drzwi i do pomieszczenia wszedł Kakashi. Byłam zaskoczona tym, że ponownie się tutaj pojawił. Przeciez dałam mu jasno do zrozumienia, że nie mam ochoty z nim rozmawiać.
- Prosiłam cię, żebyś sobie poszedł. - przybrałam swoją neutralną barwę głosu, nie spoglądając nawet na mężczyzne.
- Chcesz wiedzieć dlaczego wtedy oddłem cię pod opiekę Tsunade? To cię najbardziej boli, prawda? Nie potrafisz zrozumieć mojego zachowania i zapewne sądzisz, że jestem tchórzem, który po prostu nie dorósł do roli ojca. - po tych słowach spojrzałam na niego. Z jego oczu mozna było wyczytać desperację i bezradność. Prawą dłoń zacinął w pięść, a chwilę później opuścił głowę na dół. - Prawda jest taka, że jesteś za bardzo podobna do swojej matki. Nie potrafiłem pogodzić się z jej śmiercią, a kiedy patrzyłem na ciebie, ciągle miałem ją przed oczami. Jesteś jej dokładnym odlewem nie tylko pod względem zewnętrznym, ale i wewnętrznym. Przepraszam, że tak bardzo cię zraniłem. Masz racje. Byłem tchórzem, który potrafił sie pojawić w twoim życiu tylko z jakimś głupim prezentem. Ale robiłem to dlatego, żebyś wiedziała, że jestem z tobą i cię wspieram pomimo tego, że razem nie mieszkaliśmy. Wiem, że źle rozegrałem całą tą sytuację, ale jestem pewny, że w tamtej chwili nie stać mnie było na nic innego. Musiałem ci to powiedzieć. Nie wiem czy to wpłynie na twoje zdanie, ale teraz znasz całą prawdę.
Zignorowałam ból i usiadłam na łóżku, patrząc na niego szeroko otwartymi oczami. Pierwszy raz w życiu nie wiedziałam co powiedzieć.
- Ja... wrócę do domu. - powiedział tak cicho, że nie byłam pewna, czy mnie usłyszał.
Mężczyzna nagle uniósł głowę, patrząc na mnie z niedowierzaniem. Chwilę później podszedł do mnie i mocno przytulił, przyprawiając moje ciało o jeszcze większy ból.
Nie odwzajemniłam uścisku, tylko mruknęłam ciche "boli", przez co mężczyzna odsunął się ode mnie.
- Mam zabrać twoje rzeczy od Sasuke?
- Sama sobie z nimi poradzę. - mruknęłam, ponownie kładąc się na łóżku. Mężczyzna jeszcze chwilę stał, przyglądając mi się, a później opuścił moją salę.
Nie podjęłam decyzji zbyt pochopnie? Ogarnęły mnie dziwne uczucia w trakcie wypowiadnia jego słów. Postawiłam się w jego sytuacji i po części go zrozumiałam. Nie wiem czy dobrze zrobiłam. Zdecydowanie w tej sytuacji muszę porozmawiać z Tsunade i poznać jej opinie na ten temat. Decyzję już podjęłam a komentarze innych są mile widziane.
Z trudem zeszłam z łóżka i doczłapałam się do parapetu. Świat zaczynał budzić się do życia. Słońce powoli pojawiało się na horyzoncie, oświetlając coraz bardziej najciemniejsze zakamarki wioski. Pewnie było koło szóstej.
Usłyszałam skrzypnięcie drzwi i w pomieszczeniu pojawił się nikt inny, jak moja opiekunka i jednocześnie najlepsza przyjaciółka - Tsunade.
- Tsunade-sama! - krzyknęłam radośnie w stronę kobiety.
- Dlaczego wstałaś z łóżka?! - powiedziała, podchodząc do mnie - Twoje mięśnie są w kiepskim sta... - przerwała, kiedy rzuciłam się jej na szyje. Odwzajemniła gest, a następnie pomogła mi podejśc do łóżka.
- Długo tu jeszcze będę siedzieć, Tsunade-sama?
- Ze trzy dni na pewno. - powiedziała, wpisując coś w moją kartę zdrobia. - Pamiętasz cokolwiek z misji?
- Nie. - rzekłam zgodnie z prawdą. - Pamiętam tylko, że miałam wartę przy ognisku z Amaterasu. Później film mi się urywa.
- Kiedy cię tu przynieśli, byłaś wykończona, nieprzytomna i bez czakry. Regenerowałaś się całe dwa dni.
- To znaczy, że mamy już piątek? - to było bardziej stwierdzenie, niż pytanie, zawierające wiele niedowierzania.
- Dokładnie. Kakashi często tu zaglądał.
- Tak. Rozmawiałam z nim.
- I co?
- Postanowiłam, że spróbuję mu wybaczyć i wrócę do domu.
- To dobra decyzja, Naomi. - stwierdziła z uśmiechem na twarzy Hokage.
- Tylko jest jeden, malutki problem.
- hmm? - kobieta spojrzała na mnie swoimi orzechowymi oczami, które w naszej wiosce tylko ona posiadała.
- Nie wytrzymam tutaj tylu dni! Błagam cię, wypuść mnie wcześniej! - powiedziałam, a raczej błagałam z miną kociaka.
- Nie ma mowy. - oczywiście, ona jak zwykle nieugięta na moje prośby i błagania. - I nie próbuj uciekać, bo cię przykuję do łóżka.
Opadłam zrezygnowana na poduszki.
- Ty wiesz jak zepsuć dzień, Tsunade-sama.
Kobieta zaśmiała się cicho pod nosem. - Wytrzymasz jakoś te trzy dni. Będę cię odwiedzać. Mam coś dla ciebie - powiedziała, szperając w kieszeniach - Proszę. - wyciągnęłam ku mnie dłoń, w której trzymała jakąś fotografię.
Wzięłam ją do ręki. Na odwrocie napisane było "Dla mojej przyjaciółki, która wytrzymała ze mną tyle czasu i jeszcze nie ma mnie dosyć - "Krwawa Habanero" ". Odwróciłam fotografię i przeszedł mnie dreszcz. Była na nim moja mama, z jakąś kobietą z długimi, czerwonymi włosami.
- Kim ona jest? - powiedziałam, wskazując palcem na czerwonowłosą.
- To Kushina. Najlepsza przyjaciółka twojej mamy. - powiedziawszy to, usiadła na skrawku mojego łóżka.
- Myślałam, że najlepszą przyjaciółką mamy była Mikoto. - odparłam, bacznie przyglądając się fotografi.
- Mikoto też nią była. Przyjaźniły się wszystkie trzy.
- To dziwne. Mama nigdy o niej nie wspominała. - powiedziałam, gładząc palcem postać mamy na zdjęciu.
- To zapewne dlatego, że Kushina zginęła w roku, w którym się urodziłaś.
- O mój boże - szepnęłam - co się stało?
- Zginęła podczas ataku dziewięcioogoniastego na wioskę.
Czerwonowłosa kogoś mi przypominała, ale nie mogłam skojarzyć kogo.
- Dziękuję, Tsunade-sama. - powiedziała, wciąż wpatrując się w fotografię.
Kushina i Inati
~~~~
Dodaję rozdział po nocach i nie sprawdziłam błędów. W sumie wątpie, aby ktokolwiek kto czytał, no, ale co tam.
~~~
W zasadzie notke miałam już prawie zapisaną, ale mój jakże inteligentny brat ją usunął. Brawa dla tego pana.
Także, nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział.
Myślała że nigdy sie nie pogodzą ;P A tutaj takie zaskoczenie. nie mogę się doczekać nexta. Kiedy będzie? ;D
OdpowiedzUsuńNie wiem kiedy opublikuję kolejny rozdział. Mam teraz trochę rzeczy na głowie. Co prawda ten tydzień zrobił sie w miare luźny, ale niemiecki nie pozwala mi żyć... W zasadzie to siódmy rozdziała dodałam dwa dni temu :P Jeszcze nie zaczęłam pisać kolejnego! Także, może wyrobię się do soboty ;)
OdpowiedzUsuńTak. Nigdy nie kliknę "odpowiedz" tylko piszę nowy komentarz ;) Jesteś świetna, wiem.
UsuńSzczera rozmowa z Kakashi'm zawsze dobra :D przyjemnie czyta sie twojego bloga :D z niecierpliwością czekam na mastępny rozdział =^w^=
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mam kolejną czytelniczkę, i że mój blog spełnia Twoje wymagania :) Jeżeli chodzi o nowy rozdział, to podejrzewam, że pojawi się dzisiaj :) I bardzo dziękuję za komentarz! Motywuje do dalszego pisania :)
Usuń